„Żegnaj potworze” to wesoła historyjka potwora z Loch Ness, która dzieje się nad jeziorem Mokrym w Polsce. Bardzo fajna, sympatyczna komedia pomyłek, w której pobrzmiewają echa dialogów i sytuacji znanych fanom serii o Panu Samochodziku.
W archiwum Filmoteki Narodowej dostępna jest nowela filmowa „Żegnaj potworze” datowana na 15 marca 1965 roku i scenariusz filmowy pod tym samym tytułem opatrzony datą 13 maja 1965 roku. O tym wszystkim piszę w artykule na PORTALU.
Czytając kolejne scenariusze odnoszę wrażenie, że Nienacki pisał mnóstwo wprawek, mniejszych utworów, w których wypracowywał scenki i postaci, wykorzystane później w serii PS. W wypadku Potwora brakowało mi tylko uniwersalnej kamizelki i papuci do prowadzenia auta.
Twtter is a day by day war
No, kolego, zazdraszczam mocno tego odkrycia. Ja się czułem podobnie czytając "Dziewięć złotych naczyń", a przecież ta sztuka była już wcześniej wspominana przez biografów Nienackiego. Wychodzi na to, że Nienacki był bardziej płodnym pisarzem niż by się to mogło wydawać. Ciekawe jak się ma jezioro Mokre do jeziora Modrego z "Kto jest kto"?
Cała naprzód ku nowej przygodzie!
Taka gratka nie zdarza się co dzień
Niech piecuchy zostaną na brzegu
My odpocząć możemy i w biegu!
W wypadku Potwora brakowało mi tylko uniwersalnej kamizelki i papuci do prowadzenia auta.
Rzeczywiście momentami przypomina to trochę "Nowe przygody Pana Samochodzika". Pan Kazio to taki prototyp Anatola. Ale mnie "Żegnaj potworze" najbardziej przypomina samochodziki w sferze dialogowej. Taka sama stylistyka, ta sama żartobliwa konwencja np. pierwsza rozmowa Józia z Hanką jest trochę podobna do pierwszego spotkania Tomasza z Zaliczką w "Wyspie Złoczyńców", a zabawny dialog Józia z milicjantem na temat potwora, jako żywo stawia mi przed oczami konwersację Tomasza z milicjantem w "Niesamowitym dworze", kiedy ten przyszedł sprawdzić wiarygodność wersji Bigosa z wydarzeń podczas seansu spirytystycznego.
Ja się czułem podobnie czytając "Dziewięć złotych naczyń", a przecież ta sztuka była już wcześniej wspominana przez biografów Nienackiego.
O istnieniu "Żegnaj potworze" Szylak wiedział. Ale nic poza tym. W jego książce wygląda to tak.
Kustoszu, chapeau bas! Nowela filmowa i scenariusz, które opisałeś bardzo mnie zaciekawiły, naprawdę fajnie to streściłeś. Tych kilka fragmentów, które zamieściłeś pozwalają mi pozostać w przekonaniu, że nowela filmowa Żegnaj potworze napisana jest w stylu w jakim Nienacki pisał samochodziki. Mam tylko nadzieję, że teraz Filmoteka Narodowa nie będzie musiała przeżyć najazdu fanów PS czy Nienackiego.;)
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
Tak w ogóle to mam dziwne wrażenie jakby historia rodzimego potwora z Loch Ness była mi znajoma..
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
Kustoszu, chapeau bas! Nowela filmowa i scenariusz, które opisałeś bardzo mnie zaciekawiły, naprawdę fajnie to streściłeś.
Dziękuję:)
Tak w ogóle to mam dziwne wrażenie jakby historia rodzimego potwora z Loch Ness była mi znajoma..
Coś w tym może być ponieważ w sezonie ogórkowym często sięgano po różne rodzime wersje potwora z Loch Ness. Np. w latach 80 tych dziennikarze bardzo entuzjazmowali się Paskudą ze znanego Ci Zalewu Zegrzyńskiego. W wakacje był to zawsze dyżurny temat:)
WOW, gratulacje Kustoszu! Nie sądziłam, że są jeszcze takie materiały związane z Nienackim, do których nikt albo prawie nikt nie dotarł. To faktycznie mogą być teksty, które od dziesięcioleci leżą sobie spokojnie w Archiwum. Wcale nie dziwię się Twojemu podekscytowaniu. Świetna robota! A scenariusz, którego streszczenie napisałeś, przezabawny. Aż trzy razy to sobie przeczytałam. No wielka szkoda, że nie powstała na jego kanwie żadna komedia. Chociaż może i dobrze...
Widzisz, to właśnie problem, z którym zetknęłam się w Filmotece Narodowej - w archiwum są świetne materiały właściwie literackie, bo nigdy nie trafiły na ekran. Znane nazwiska. Ale jakoś trudno przebić się z tym do szerszego odbiorcy. Po prostu ludzie nie biorą filmoteki pod uwagę, kiedy szukają czegoś do poczytania lub zbadania. A kiedy już ktoś coś napisze to najczęściej trafia to do wąskiej grupy zainteresowanych i po niedługim czasie zostaje zapomniane. Nienacki to bardzo jaskrawy przykład. Szylak pisał o jego związkach z filmem, o ekranizacjach i scenariuszach... ale do filmoteki się nie pofatygował. Ja kilkakrotnie wspominałam o różnych projektach, opisywałam też te samochodzikowe... i nikt o tym nie pamięta 😔 .
No wielka szkoda, że nie powstała na jego kanwie żadna komedia. Chociaż może i dobrze...
Byłby materiał w sam raz dla Kidawy.
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
No wielka szkoda, że nie powstała na jego kanwie żadna komedia. Chociaż może i dobrze...
Byłby materiał w sam raz dla Kidawy.
Biorąc pod uwagę, że "Żegnaj potworze" to rok 1965 Kidawa raczej odpada 😉 . Można zastanowić się, kto mógłby to fajnie zrobić w tamtym okresie - może Ryszard Ber ("Gdzie jest trzeci król" w 1966), Sylwester Chęciński ("Sami swoi" w 1967), Stanisław Bareja ("Małżeństwo z rozsądku" 1966), Jan Rutkiewicz ("Kochajmy syrenki" 1966) albo Tadeusz Chmielewski? To były bogate komediowo lata. Może dlatego scenariusz Nienackiego przepadł?
Sylwester Chęciński ("Sami swoi" w 1967)
Uwielbiam ten film, niezmiennie mnie bawi, więc jest szansa, że film pt. "Żegnaj potworze" wyreżyserowany przez tę samą osobę co "Sami swoi" przypadłby mi do gustu.
A ja spośród zaproponowanych skłaniałabym się ku reżyserowi "Gdzie jest trzeci król".
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
Sporo w tej noweli groteskowego humoru więc jak chyba postawiłbym na wczesnego Bareję.
Nie, Bareja jest zbyt nowoczesny dla tej fabuły. Tu trzeba kogoś zakorzenionego w latach '60.
Cała naprzód ku nowej przygodzie!
Taka gratka nie zdarza się co dzień
Niech piecuchy zostaną na brzegu
My odpocząć możemy i w biegu!
Nie, Bareja jest zbyt nowoczesny dla tej fabuły. Tu trzeba kogoś zakorzenionego w latach '60.
No nie wiem... Mowa przecież o wczesnym Barei, nie tym od "Misia".
"Małżeństwo z rozsądku" czy "Żona dla Australijczyka" to jeszcze dość tradycyjne filmy. A poza tym mam wrażenie, że główny bohater debiutu Barei, czyli "Mąż swojej żony" to właśnie taki Józio 😆 .
"Małżeństwo z rozsądku" czy "Żona dla Australijczyka" to jeszcze dość tradycyjne filmy. A poza tym mam wrażenie, że główny bohater debiutu Barei, czyli "Mąż swojej żony" to właśnie taki Józio 😆 .
Otóż, to. Cytując klasyka, trafiła pani w sedno tarczy:)
Kustoszu! Świetnie, że to znalazłeś, wyciągnąłeś i opisałeś.
A Bareja byłby tutaj w sam raz.
Kustoszu! Świetnie, że to znalazłeś
Chyba powinnam czuć się urażona...
https://znienacka.com.pl/index.php/forum/filmy/dorosly-nienacki-w-zbiorach-filmoteki-narodowej/
Chyba powinnam czuć się urażona...
Maruto, strasznie Cię przepraszam. Oczywiście się poprawiam - to dzięki Tobie wiemy czego szukać. I Tobie należą się podziękowania przede wszystkim.
Ja nadal chętnie poszperam w "Twoim" archiwum. Myślę, że już niedługo.