Były takie grupy w PRLu?
Nawet jeśli były, to raczej nie ganiały w mundurach radzieckich i niemieckich po lasach. Najbardziej znana inscenizacja bitwy odbywa się pod Grunwaldem od 1998 roku, więc bym zakładał, że w PRLu to nie była popularna zabawa.
Mialem w pracy od 93 roku kolegę, który się bawił w rycerstwo, to jego hobby było traktowane jako bardzo nietypowe.
Twtter is a day by day war
Kolejne odcinki będą publikowane co ok. 2 dni, ale jeśli chcecie, to mogę wrzucić od razu np. 2 rozdziały, z tym że to trochę zaburzy dotychczasowy cykl (tytuły itd)
Nie zmieniaj. Ludzie na ogół wolą krótsze odcinki, zwłaszcza w necie. Uzbroję się w cierpliwość:)
Witam ponownie, w rozdziale 4: krążymy sobie po okolicy, krążymy... Ojej, nadal nic nie wiadomo, a jednak powoli posuwamy się naprzód. Pozdrawiam!
Hej, hej, nie śpijcie… jak myślicie? Co wydarzy się w następnym rozdziale?
Trochę boję się napisać co myślę, ale wygląda na to, że jadąc dalej przez las napotka mogiłę żołnierza węgierskiego, zapomniany cmentarz z 1914 roku w Maryninie albo coś w tym rodzaju, co stanie się pretekstem do historycznych dygresji. I okaże się, że cała wycieczka to po prostu rekonesans w ramach przygotowań do napisania tego krótkiego przewodnika dla harcerzy po Lasach Chojnowskich, o którym wspomniano w tekście;)
Nie, nie chcę nawet myśleć co było dalej. Ten okropny człowiek wszedł ze mną na wojenną ścieżkę i tam już pozostał.
Dostrzegam tu sugestię, że Tomasz został niecnie wykorzystany przez Baturę, który podał mu podstępnie pigułkę gwałtu.
A poza tym w jednym miejscu zauważyłem stylistyczną niezręczność.
Leśną drogą otoczyłem zbiorniki stawów ukryte w wiekowym, mieszanym lesie i przejechałem przez tory kolejowe linii zwanej radomską, chociaż trasa ta wiodła aż do samego Krakowa. To właśnie po tych torach ruszył w swoją ostatnią podróż przez Polskę na Wawel – bo chyba można tak powiedzieć – sam Marszałek Józef Piłsudski.
Objechałem? Bo okrążyłem też nie brzmi najlepiej.
Ominąłem? Bo dalej jest przejechałem, więc żeby się nie powtarzać.
Dostrzegam tu sugestię, że Tomasz został niecnie wykorzystany przez Baturę, który podał mu podstępnie pigułkę gwałtu.
No ciekawe co autorka miała na myśli bo ja miałem jednak bardziej niewinne skojarzenie: jakieś LSD, albo inny kwas. Ale silna trauma Tomasza rzeczywiście zdaje się faworyzować wersję Hebiusa:)
pigułkę gwałtu
Skoro za ścianą brzmieli Beatlesi, to raczej coś w rytmach Lucy in the Sky with Diamonds. Ale kto wie? Moja wyobraźnia nie sięga aż tak głęboko:)
niezręczność.
Dziękuję za uwagę, już poprawione. Czasem ciężko się rozdwoić (nawet jeśli słucha się Beatlesów) i jednocześnie pisać i sprawdzać po sobie.
@Kustosz Ja bardzo chętnie zrobię przerwę, zwłaszcza że rozpaczliwie szukam pomysłu na kolejną tytułową grafikę, a weekend może to zmienić, bo weekendy zazwyczaj wiele zmieniają.
pigułkę gwałtu
Skoro za ścianą brzmieli Beatlesi, to raczej coś w rytmach Lucy in the Sky with Diamonds. Ale kto wie? Moja wyobraźnia nie sięga aż tak głęboko:)
Wychodzi więc na to, że ja miałem rację w tej sprawie, nie Hebius. Ale jeśli tak, to po głębszym zastanowieniu, dochodzę do wniosku, że przesadziłaś z tą traumą Tomasza. Taki mazgaj, że jeden odlot na kwasie go straumatyzował?:)
Ja bardzo chętnie zrobię przerwę, zwłaszcza że rozpaczliwie szukam pomysłu na kolejną tytułową grafikę, a weekend może to zmienić, bo weekendy zazwyczaj wiele zmieniają.
To tak zróbmy. Paweł puści jutro swój tekst, a kolejny odcinek fanfika pójdzie w niedzielę albo w poniedziałek, jak wolisz.
odlot na kwasie go straumatyzował
Koledzy mówili, że do kwasa trzeba mieć odpowiedni nastrój by nie przekwasić, a jak ktoś niezwyczajny i jeszcze "znienancka" to i na serce zejść może. Może?
W sumie bez znaczenia. Pytanie czy ten epizod będzie do czegoś potrzebny w dalszej części tej historii.
W dzisiejszym rozdziale kończymy podchody i zaczynamy konkrety. Ciekawostką niech będzie to, że większość targowych dialogów jest autentyczna i została spisana z natury. Zapraszam do lektury.
No, no. Takie targi jeszcze działają? Bo u mnie na wsi zupełnie nie kojarzę. Jedyne co pozostało w okolicy to Koło, kiedyś to miał być targ staroci ale teraz to chyba mydło i powidło.
Twtter is a day by day war
Będę szczery NouNejm. Napisane jest to wszystko sprawnie, ale jak dla mnie bardzo odlegle od samochodzików. Właściwie pod każdym względem. Klimatu, konstrukcji, sposobu narracji, humoru. Wspólne jest tylko to, że bohater tak samo się nazywa i ma dziwny samochód. IMO fanfik powinien być jednak bardziej zakotwiczony w literaturze, do której się odnosi.
Będę szczery NouNejm. Napisane jest to wszystko sprawnie, ale jak dla mnie bardzo odlegle od samochodzików. Właściwie pod każdym względem. Klimatu, konstrukcji, sposobu narracji, humoru. Wspólne jest tylko to, że bohater tak samo się nazywa i ma dziwny samochód. IMO fanfik powinien być jednak bardziej zakotwiczony w literaturze, do której się odnosi.
Rzadko czytam fanfiki, bo nie jestem fanką, ale z tego, co zauważyłam, nikomu nie udało się zbliżyć do stylu Nienackiego.
No, może Iryckiemu trochę 🙂
Jego wersje opowieści samochodzikowych najbardziej mi się podobają.
nikomu nie udało się zbliżyć do stylu Nienackiego.
Ej, do stylu Nienackiego to żadnemu zawodowemu pisarzowi, w kontynuacjach nie udało się zbliżyć.
Właściwie pod każdym względem. Klimatu, konstrukcji, sposobu narracji, humoru.
Pytanie tylko czy wtedy nie będzie zarzutu o kopiowanie autora. Nie wiem jaka jest definicja fanfika ale tworzenie, w którym uwzględni się wszystkie te elementy praktycznie zabija ja rzeczywistego autora.
Twtter is a day by day war
Nie wiem jaka jest definicja fanfika ale tworzenie, w którym uwzględni się wszystkie te elementy praktycznie zabija ja rzeczywistego autora.
Ja też nie wiem jaka jest definicja i czy jest w ogóle. To zresztą chyba mało istotne bo pisząc o tym czego oczekuję od fanfika wyrażam tylko swoje zdanie. Tak jak napisałem wyżej, jakoś tam powinien być zakotwiczony w oryginale co nie oznacza, że ma być kopią. Musi w nim po prostu być coś takiego co uznam za samochodzikowe ale to jest subiektywne kryterium. Już samo „UFO” jest dla mnie mało samochodzikowe więc, jak widać, nawet osoba autora nie jest żadną gwarancją.
wyrażam tylko swoje zdanie
Rozumiem, tylko wydaje mi się, że fanfik nie będzie nigdy oryginałem. Rozumiem, że chciałbyś żeby autor się starał wejść w skórę pisarza ale nie wiem czy to by nie była forma zapętlenia. Pisarzowi wolno wykorzystywać swoje triki i mechanizmy wielokrotnie. Mnie się wydaje, że fanfik ma opowiadać inne historie ale nie ma obowiązku naśladowania autora. Ale oczywiście każdy może lubić coś innego.
Twtter is a day by day war