14 czerwca 2020
I tak nastał ostatni dzień Zlotu. Plany musiały zostać zmodyfikowane, ponieważ nie wszystko udało się wcisnąć na wcześniejszy dzień😉
Aldona nie może spać..
Najwcześniej aktywności rozpoczęła nasza Organizatorka. Kiedy wszyscy (prawie) jeszcze głęboko spali, Aldonka udała się do pobliskiego stanowiska archeologicznego – Leśno, przy badaniu którego, pracował poznany wczoraj archeolog Łukasz Trzciński, a które mnie udało się zwiedzić jeszcze pierwszego dnia zlotu. Stanowisko zostało ciekawie przygotowane dla turystów- zwiedza się je idąc ścieżką edukacyjną.
Ścieżka wiedzie przez łysawy pagórek, gdzieniegdzie rośnie rachityczna brzózka czy młoda sosenka. Oczywiście rzucają się w oczy zwalone pnie i duże ilości wyrwanych korzeni, ale dopiero szukając informacji w Internecie dotarło do mnie, że wcześniej był tutaj las…
Las huraganu stulecia nie przetrwał, ale ślady po kilku dawnych kulturach ciągle można oglądać…
Na stanowisku archeologicznym w Leśnie odkryto ślady kilku kultur: łużyckiej, pomorskiej i wielbarskiej (Goci). Widocznym śladem pobytu Gotów są cmentarzyska kurhanowe, kręgi i wieńce. Największy na tym cmentarzysku kurhan ma 26 metrów średnicy i stele o cechach antropomorficznych. Kiedy zwiedzałam stanowisko zrobiłam mnóstwo zdjęć, żeby dojrzeć w niej twarz, ale chyba zabrakło mi wyobraźni.
Ciekawostką cmentarzyska w Leśnie są rekonstrukcje grobów skrzynkowych (wczesnej epoki żelaza – V-III w. p.n.e.).
W kamiennych komorach umieszczane były popielnice z prochami zmarłych. W czasie badań archeologicznych odkryto ogółem 57 grobów ludności kultury wielbarskiej, m.in. 13 kurhanów i 15 wieńców kamiennych związanych z osadnictwem gockim. Poza tym natrafiono na 20 grobów skrzynkowych oraz 7 grobów jamowych i popielnicowych z urnami twarzowymi ludności kultury pomorskiej.*
* http://www.brusy.pl/lesno/?d=4
Cmentarzysko i muzeum w Odrach
Kiedy wreszcie pozostałym uczestnikom zlotu udało się wstać, spakować i najeść udaliśmy się z przygodami do kolejnych kamiennych kręgów czyli do Odr.
Oto jak o Odrach opowiadał Nienacki ustami archeologa Andrzeja:
„W 1874 roku gdański archeolog doktor Lissauer postanowił rozwikłać zagadkę kręgów kamiennych i wyjechał do miejscowości Odry w powiecie Chojnickim na Pomorzu Wschodnim. W Odrach, w lesie nad brzegiem Czarnej Wody, rozpościerało się kilkanaście kamiennych kolisk z głazów. Takich samych jak u nas w Gąsiorach. Wysokie na metr albo półtora podługowate kamienie ustawione w krąg co kilka metrów. Otaczał je wieniec mogił i kurhanów. (…) gdański archeolog zadowolił się rozkopaniem części środkowej kilku kręgów oraz zbadał otoczenie trzech trylitów. Wewnątrz kręgów odnalazł jamy grobowe wypełnione resztkami zwęglonego drewna i przepalonymi kośćmi ludzkimi, a obok jednego z trylitów — groby z popielnicami. Żadnych innych zabytków grobowych nie było. (…)Uznano, że kręgi są bardzo stare, że mają około 4000 lat.
W 1926 roku zbadał te same kręgi profesor Kostrzewski i nie tylko, że nie odkrył żadnych, nawet najdrobniejszych śladów z epoki kamiennej, ale przeciwnie, znalazł doskonale zachowane zabytki z okresu rzymskiego, (…). Kręgi odmłodniały o przeszło dwa tysiące lat. Zabawne, prawda? — roześmiał się Andrzej. Mieliśmy te kręgi o trzy kroki od siebie(…) W nadchodzącej nocy z ciemnego tła poszycia leśnego kamienie wybłyskiwały jasnymi plamami. W taką noc jak dzisiejsza palono pośród nich ogromne ogniska, kapłani zawodzili groźne pieśni, tłuczono na ofiarę bogom gliniane garnki, odbywały się tańce wojowników. Teraz stały nieme, otoczone ciszą i jakby jeszcze bardziej martwe i nieruchome. Była w tej ich martwocie i nieruchomości jakaś tajemnica i groźba zarazem. (…)
„Skarb Atanaryka” Zbigniew Nienacki
Odry to największy w Polsce (powierzchnia około 17 ha) zespół kurhanów i kamiennych kręgów. Również i tu badania prowadzili archeolodzy z Łodzi. W 1962 roku zaczęły się prace badawcze pod kierunkiem dr Jerzego Kmiecińskiego z Uniwersytetu Łódzkiego, w którym brała udział poznana przez nas dzień wcześniej archeolożka Krystyna Trzcińska. Pani archeolog nie chciała jednak potwierdzić istnienia tajemniczych sił, jakie są zaklęte w tych kręgach.
Odry to chyba najbardziej znany i świetnie przygotowany dla turystów rezerwat. Dzięki platformie widokowej można z góry zobaczyć układ kręgów. Na cmentarzysku znajduje się 10 kręgów kamiennych i 30 kurhanów, kilka ze stelą oraz 620 (znanych obecnie) grobów. Jest tam także tajemnicze oczko polodowcowe, prawdopodobnie pełniące funkcje ofiarne – w jego wnętrzu znaleziono spalone ludzkie kości…
Rezerwat robi duże wrażenie. Pięknie położony, zadbany, kierunkowskazy precyzyjnie prowadzą do wszystkich atrakcji. Panuje tam dziwny spokój, naprawdę czuje się tajemniczą historię tego miejsca.
Ale nasza gromadka wyglądała na najbardziej zainteresowaną elipsą czyli miejscem mocy, gdzie można zostać wyleczonym, gdzie znika wszelkie zmęczenie, a umysł człowieka znowu jest sprawny i kreatywny. Co prawda patrząc z boku wyglądało to, jakby nasza energia właściwie była z nas wysysana, ale może to jakiś bardziej skomplikowany proces zachodzi 😉
Z pewnym ociąganiem udało się nam dotrzeć do malutkiego muzeum w Odrach, gdzie można zobaczyć artefakty wykopane na cmentarzysku. Stanowiło to świetną ilustrację do „Skarbu Atanaryka„, można było np. zobaczyć jak wygląda tajemnicza fibula.
Odrobina z dnia pracy archeologa
Ostatnim punktem Zlotu była wizyta w autentycznej stacji archeologicznej w Białych Błotach prowadzonej przez Uniwersytet Łódzki.
Niestety, droga tam prowadząca była w bardzo złym stanie. Widać było, że w tej okolicy przeszła główna siła wiatru huraganu sprzed trzech lat. W przeciwieństwie do wcześniejszych miejsc, tutaj czas stanął w miejscu i teren ciągle był nieuprzątnięty, a droga rzadko używana.
Dla samochodu Wilka doły okazały się nie do przebycia. Wraz z Aldoną i Basią zrezygnowali z wyprawy do Białych Błot, zaczekali na nas w pobliskiej wsi.
Ale baza wynagrodziła wszelkie niewygody. Ponieważ obecnie nie dzieje się tam za dużo (skutki zniszczeń spowodowanych huraganem), mieliśmy bazę tylko dla siebie.
Stacja powstała w 1974 roku jako baza wypadowa dla archeologów pracujących przy grodzisku Raciąż, później również dla naukowców zajmujących się badaniem Chojnic i Tucholi, cmentarzyska w Gockowicach oraz kompleksu osadniczego w Ostrowitem (gdzie badania odbywają się do dziś).
Sama baza okazała się miejscem wspaniałym. Była tam pracownia konserwacji ceramiki, a jednocześnie jedno duże muzeum z niewiarygodną ilością skorup z różnych epok. Mogliśmy obejrzeć miejsce, gdzie żmudnie i precyzyjnie dopasowywano fragmenty potłuczonych naczyń. Praca ta została porównana przez „naszych” archeologów do układania puzzli. Tyle, że trzeba ułożyć obrazek mając wymieszane wiele różnych niekompletnych zestawów puzzli (i wszystkie z morzem 😉 ). Ale satysfakcja po odtworzeniu przykładowo takiej urny, nie do wyobrażenia. Dla nas było czymś wielkim dotknięcie przedmiotów sprzed setek czy nawet tysięcy lat. Mogliśmy posłuchać prywatnego wykładu o modach na zdobienie naczyń, o podziale kultur właśnie w oparciu o te wzorki. Zobaczyliśmy i prymitywne narzędzia, ale również kości znalezione na wykopaliskach.
W kolejnym pomieszczeniu znajdowało się stanowisko do odtwarzania brakujących elementów urn i innych naczyń. Tu właśnie dzięki doświadczeniu i precyzji z małych fragmentów odbudowywano całe naczynia.
Zobaczyliśmy narzędzia, którymi posługiwano się przy modelowaniu gipsowych części czy przy sporządzaniu naczyń, stworzone przez złotą rączkę- kucharza ze „Skarbu Atanaryka„, postać jak najbardziej autentyczną. Już kiedyś profesor Kmieciński przyznał, że pierwowzorem książkowego Franciszka jest Antoni Wilk, pracownik Uniwersytetu Łódzkiego, który brał udział w wyprawach archeologicznych. Również Pani Krystyna potwierdziła tę informację dorzucając nam sporo opowieści o samym Antonim Wilku, którego dobrze znała. Państwo Trzcińscy znali także bardzo dobrze książki Zbigniewa Nienackiego co zaowocowało ciekawą dysputą na temat pierwowzorów powieściowych.
W zasobach tego muzeum zgromadzono również mnóstwo przedmiotów codziennego użytku z bardzo różnych okresów, odnalezionych przez przebywających tu podczas kolejnych prac badawczych archeologów. Były również pamiątkowe zdjęcia, mnóstwo podziękowań za warsztaty przeprowadzane dla młodzieży i dyplomy uznania.
Pani archeolog Krystyna Trzcińska pokazała nam zdjęcie sprzed lat, na którym uwieczniono ekipę archeologów z Antonim Wilkiem czyli pierwowzorem kucharza Franciszka ze „Skarbu Atanaryka„.
Ale wszystko co dobre kiedyś się kończy i po zakończeniu oglądania stacji archeologicznej w Białych Błotach i dotarciu do Aldony, Wilka i Basi musieliśmy się pożegnać. Trzy samochody pojechały w trzy różne strony świata. 🙂 My na zachód, bo choć jednym okiem chciałam spojrzeć na Charzykowe, na jezioro i Wyspę miłości.
To był już ostatni dzień Zlotu na Kaszubach. Zarówno o nim jak i o całym zlocie możemy porozmawiać na FORUM.
Część trzecią obejmującą sobotę (13.06.2020) znajdziecie TUTAJ.
W relacji wykorzystane zostały zdjęcia autorstwa Teresy, Milady i Kustosza.