Łódź – miasto kontrastów. Szare, brudne, smutne. Często nazywane miastem dymów, to także, jakby dla kontrastu właśnie miasto z największą w Polsce liczbą pałaców. To w tym właśnie mieście odbywa się popularny na całą Europę, fantazyjny Light Move Festival. Miasto murali. Miasto biedy.
Ale przede wszystkim Łódź to miasto filmowe. Ze znaną w całej Europie „filmówką” na stałe wpisało się w pejzaż polskiej kinematografii.
Najważniejszym filmem dla Łodzi jak i o Łodzi jest bezsprzecznie „Ziemia Obiecana” w reż. Andrzeja Wajdy. To dzięki temu filmowi Łódź wyrobiła sobie wizerunek miasta nadziei oraz nieograniczonych możliwości, w którym aby przetrwać trzeba być bezwzględnym i konsekwentnym, w innym wypadku marzenia słabeuszy zostaną skonfrontowane z okrutną rzeczywistością.
Dziura w dupie…
Polska jest jak dupa, a w środku tej dupy jest dziura i ta dziura to jest właśnie Łódź.
Powyższy cytat pochodzi z filmu „Aleja Gówniarzy” (2007) Piotra Szczepańskiego, opowiadającego o życiu dzisiejszej młodzieży w Łodzi. Metafora ta stanowi w pewnym sensie przeciwwagę dla wizerunku Łodzi wykreowanego przez „Ziemię Obiecaną”. Przeciwwagę, która z czasem przeważa szalę oceny tego miasta na swoją stronę.
Wizerunek miasta, jego klimat oraz historia stały się inspiracją oraz tłem dla wielu tematów filmowych i teatralnych wykorzystywanych przez twórców. Niestety Łódź często jest odmalowywana przez filmowców jedynie przez pryzmat tego, że kojarzona jest w ogólnej opinii jako miasto post robotnicze z odrapanymi, szarymi kamienicami oraz demoralizacją spowodowaną niedostatkiem. Mamy tu do czynienia z błędnym kołem, ponieważ wykorzystywanie takiego właśnie wizerunku miasta powoduje, że żaden inny już do niego nie pasuje.
Jednym z twórców, którzy w ostatnich latach zainteresowali się Łodzią jest m. in. Andrzej Bart. On też stworzył cykl filmów dokumentalnych o Łodzi zatytułowanych „Złe miasto?”, scenariusz do filmu „Radegast?” oraz kilka innych drobnych produkcji dotyczących ludzi związanych w jakiś sposób z tym miastem bądź tych, którzy łodzianami byli tylko przez chwilę. Czy Andrzej Bart tym samym stanął w opozycji do powyższego stanowiska chcąc obalić mit Łodzi jako złego miasta?
Znamy go m.in. jako autora książek „Rien ne va plus”, „Fabryki Muchołapek” czy scenariusza filmu „Rewers”. Ten pisarz, scenarzysta i reżyser pochodzący z Wrocławia w pewnym momencie życia dość mocno związał się z miastem włókniarek. Jednakże nie jest to artykuł specjalistyczny o całokształcie twórczości Andrzeja Barta. Moim zamiarem jest zaznaczenie jego postaci oraz twórczości w kontekście epizodu łódzkiego.
Sąd nad Rumkowskim
Jak już wspomniałam Andrzej Bart w swojej karierze był reżyserem filmów dokumentalnych i słuchowisk radiowych. W latach 2016-2018 pełnił funkcję dyrektora Teatru Nowego imienia Kazimierza Dejmka w Łodzi. Jego odejściu ze stanowiska towarzyszyło sporo kontrowersji. Jednakże w czasie gdy piastował tę funkcję udało mu się wystawić na deskach Teatru Nowego sztukę „Fabryka Muchołapek” będącą adaptacją książki jego autorstwa o tym samym tytule.
Sztuka opowiada o łódzkim getcie przez pryzmat kontrowersyjnej postaci jaką był Chaim Rumkowski, Przełożony Starszeństwa Żydów w getcie łódzkim. Na scenie trwa proces sądowy, który nie może mieć miejsca w rzeczywistości. Nie może, ponieważ w obrazie Barta teraźniejszość zgrabnie miesza się z przeszłością. Zmarli zostają powołani by móc wziąć udział w procesie innego zmarłego, według niektórych uważanego za odpowiedzialnego ich własnej śmierci. Absurd?
Być może, jednak sztuka ta pozwala spojrzeć na postać Rumkowskiego z zupełnie przeciwnych perspektyw. Jak w każdym porządnym procesie na sali rozpraw znajdą się zarówno obrońcy jak i oskarżyciele. Spotykamy się z różnymi ocenami działalności tego człowieka, którego nie da się ocenić jednoznacznie.
Jeszcze więcej wyniesiemy z lektury książki o tym samym tytule, w której Andrzej Bart rozwinął wiele wątków, które w sztuce teatralnej zostały jedynie zaznaczone bądź w ogóle pominięte. Lektura dostarcza szerszego spectrum obrazu, aczkolwiek może być trudniejsza w odbiorze w porównaniu ze sztuką teatralną. Szczególną trudność może sprawiać nieznajomość historii łódzkiego getta oraz funkcji jaką pełnił w nim Chaim Rumkowski. Bez tego ciężko jest ocenić argumenty świadków biorących udział w procesie a sama książka może nas rozczarować.
Inną rzeczą, która może komplikować odbiór książki to wymieszanie czasów, które jest zdecydowanie bardziej zaznaczone w powieści. Bohater mający w zamyśle być autorem książki podczas rozprawy sądowej poznaje młodą dziewczynę, żydówkę o imieniu Dora i będąc jednocześnie poza czasem (w końcu rozprawa sądowa nie może mieć miejsca naprawdę) wyprowadza Dorę na dzisiejsze ulice Łodzi. Podczas tej surrealistycznej wycieczki dziewczyna między innymi odnajduje mieszkanie, w którym mieszkała przebywając w getcie.
W książce zbliżamy się bardziej do oskarżonego oraz jego najbliższych, głównie żony Reginy. Jej wątek jest dość mocno zarysowany w książce czego zdecydowanie brakuje mi w spektaklu. Tak więc „Fabryka Muchołapek” to opowieść o Rumkowskim, kontrowersyjnej postaci, uważanej przez niektórych za głupca, który swoimi działaniami wspomagał Niemców. Inni z kolei stają w jego obronie będąc zdania, że nie miał wyboru by postąpić inaczej i dzięki temu, że miał dostęp do jakiejkolwiek władzy starał się stworzyć w getcie jak najlepsze warunki dla przetrwania Żydów. W procesie spotykamy się z różnymi opiniami, jednak brak mi tam osób, które były najbliżej Rumkowskiego oraz centrum wydarzeń. Wiadomo przecież, że inaczej na jego decyzje patrzą Ci, którzy nie mając wyboru muszą godzić się z nimi a inaczej odbiera je osoba mająca większą świadomość warunków oraz możliwości wyboru. Biorąc pod uwagę powyższe argumenty „Fabryka Muchołapek” może być dobrym uzupełnieniem „Dzienniki Etki Daum” autorstwa Cherezińskiej. Polecam tę lekturę, jeśli zamierzacie stawić czoła „Fabryce Muchołapek”.
Poruszenie przez Andrzeja Barta tego dyskusyjnego tematu zarówno w powieści jak i spektaklu pokazuje jak bardzo autor wniknął w historię i klimat Łodzi.
Bezdech tuż przed ostatnim tchnieniem
Łódź znalazła swoje miejsca także na kartach innego utworu Andrzeja Barta. Najpierw powstało słuchowisko radiowe, które 6 maja 2012 wystawił Teatr Polskiego Radia. W rok później „Bezdech”, bo o tym tytule mowa, przekształcił się w sztukę telewizyjną. Temat okazał się na tyle inspirujący, że w niedługim czasie na podstawie scenariusza powstała powieść.
Główny bohater pojawia się znikąd w obskurnej toalecie pociągu zdążającego na dworzec Łódź Fabryczna. Po opuszczeniu pociągu razem z nim odbyłam podróż po dawnej Łodzi, której w pewnej mierze już nie ma. Znać, że autor musiał być w miejscach, które opisuje gdyż kroki jego bohatera prowadzone są bardzo precyzyjnie po łódzkich ulicach, które w ostatnich latach mocno się przekształciły i ich pierwotny obraz może pamiętać tylko osoba znająca to miasto.
Bart w tej książce skorzystał z wielu niestandardowych zabiegów literackich. To nie tylko sama opowieść. Tekst zawiera w sobie coś na kształt wskazówek dla reżysera oraz osób czytających scenariusz. Autor wplata pomiędzy nić głównego wątku epizody odsłaniające kulisy powstawania kolejnych scen jak i trudności w realizacji filmu, przez co całość sprawia wrażenie opowiadanej migawkowo. Stało się tak dlatego, że pierwowzorem literackim utworu był scenariusz filmowy. W ten sposób możemy zaobserwować ciekawy zabieg przeplatania fabuły komentarzami autora na etapie procesu twórczego.
Opowiadana historia jest efemerydalna i ulotna niczym uciekająca z ciała dusza. Według samego autora porusza on tu ważną kwestię jaką jest umieranie. W „Bezdechu” główny bohater rozlicza to z czym chciałby zdążyć przed śmiercią. Wie, że został zawieszony przez chwilę w niebycie. Nie jest jeszcze martwy, ale żywy też już nie będzie. Zanim wyda ostatnie tchnienie stara się wykorzystać moment zawieszenia w celu rozliczenia swoich życiowych spraw. My mu w tym towarzyszymy. I znowu spotykamy się z elementem charakterystycznym dla twórczości Barta, mianowicie przeplataniem się czasów i rzeczywistości. I tylko szkoda, że w spektaklu filmowym łódzka sceneria została zastąpiona warszawską.
Nierealność – słowo klucz do twórczości Barta
Twórczość Barta z pewnością nie należy do łatwej. Surrealizm, żonglowanie przeszłością i teraźniejszością, tworzenie nierzeczywistych wizji i podejmowanie za ich pomocą trudnych tematów. Jego umiejętność posługiwania się groteską, unikanie patosu sprawia, że nie ma w nich manieryzmu i emfazy. To cechy mocno charakterystyczne dla twórczości Andrzeja Barta stanowiące o tym, że jego powieści i scenariusze zapadają w pamięć. Bart w swoich utworach nie upiększa Łodzi, nie próbuje stworzyć wizerunku miasta, który nie stoi w zgodzie z jego wielokulturowością i charakterem, ale wnikając głębiej dostrzega historię i czuje klimat tego miasta.
O twórczości Andrzeja Barta w kontekście zainteresowania Łodzią oraz innych jego dziełach możemy porozmawiać na NASZYM FORUM.