Przy okazji wątków o "Trzech panach w łódce..." oraz Oldze Tokarczuk przyczepiło się do mnie pewne pytanie.
Czy istnieją "dorosłe" książki, które wszyscy (lub przeważająca większość) znamy?
Nie chodzi o lektury szkolne, rzecz jasna.
W przypadku literatury dla dzieci i młodzieży jest sporo takich tytułów, ale chyba wynikało to też ze specyfiki dość ograniczonego rynku. W przypadku literatury dla dorosłych nie ma już konieczności, są za to większe możliwości 😉 . Często mówi się o jakimś wspólnym dziedzictwie kulturowym, o kanonie, pojawiają się listy typu "100 książek, które każdy powinien przeczytać"... Ale jak to się przekłada na rzeczywistość?
Zaznaczam, że pytanie dotyczy także literatury popularnej, nie tylko "wysokiej" lub klasyki.
ANKIETA
Po wielu perypetiach doszliśmy do ankiety 🤩. Zasady są proste:
1. Zaznaczamy tylko te tytuły, które rzeczywiście przeczytaliśmy z własnej woli
2. Zaznaczamy wszystkie przeczytane pozycje
3. Nie kierujemy się poziomem ani gatunkiem utworów
4. Jeśli głosujemy na autora to w komentarzu warto podać, czy mamy na myśli jakieś konkretne dzieło
Ankieta jest bezterminowa, ale 3 listopada zrobię małe podsumowanie.
Czy istnieją "dorosłe" książki, które wszyscy (lub przeważająca większość) znamy?
O? ciekawy temat. Rozumiem, że nie chodzi o to co nam się podoba tylko co znać powinniśmy ?
Wolę nie używać słowa "powinniśmy", bo implikuje ono istnienie tego mitycznego "obowiązkowego kanonu literatury". Chodzi mi raczej o naturalną kolej rzeczy. Czy istnieją książki, które wszyscy (lub prawie wszyscy) czytaliśmy bez nakazu, obowiązku i potrzeby? Do których mogliśmy dojść na różne sposoby, ale zazwyczaj doszliśmy? To nie muszą być wybitne czy przełomowe tytuły. Przykładowo: "Trzej muszkieterowie", "Lesio", "Sto lat samotności", "Ojciec chrzestny", "Imię róży", "Diuna".
Wydaje mi się, że coraz bardziej odchodzimy od "przeczytałem" do "wiem, o czym jest". A może zawsze tak było?
W naszym gronie na pewno będzie to Pan Samochodzik.;)
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
Ale to przykład "młodzieżowy".
Czy istnieją książki, które wszyscy (lub prawie wszyscy) czytaliśmy bez nakazu, obowiązku i potrzeby?
Wydaje mi się, że coraz bardziej odchodzimy od "przeczytałem" do "wiem, o czym jest".
Sądzę, że niewiele jest książek, które czytaliśmy wszyscy. Pomijając oczywiście specyfikę tego miejsca czyli dorobek literacki Zbigniewa Nienackiego. Każdy z nas ma inne preferencje i inny background, a więc i inne preferencje. Chcąc na serio znaleźć jakiś kanon literacki, w sposób nie wymuszony akceptowany przez wszystkich należałoby się jednak oprzeć raczej na "wiem o czym to jest" niż "przeczytałem".
Przykładowo: "Trzej muszkieterowie", "Lesio", "Sto lat samotności", "Ojciec chrzestny", "Imię róży", "Diuna".
Czytałem wszystkie wymienione książki i zdziwiłbym się gdyby "Lesio" i "Diuna" to był właśnie ten znany wszystkim kanon. A "Trzej muszkieterowie" to w mojej ocenie jednak literatura młodzieżowa.
Na szybko, przychodzi mi do głowy jeden tytuł, który znają wszyscy i nawet jeśli nie czytali, niechętnie się do tego przyznają. To "Mistrz i Małgorzata" Bułhakowa, rzecz którą ja akurat średnio lubię:)
Właśnie o to chodzi, że taki naturalny kanon może różnić się od tego oczekiwanego, logicznego. I to mnie ciekawi, bo na przykład Olga Tokarczuk by się pewnie znalazła na liście odgórnie ustalanej, a tymczasem mało kto zna jej twórczość. Za to "Trzech panów w łódce..." czytało wiele osób, choć nie jest to literatura z wyższej półki. Dlatego podejrzewam, że "Lesio" może wygrać z, dajmy na to, "Szatańskimi wersetami".
"Mistrz i Małgorzata" to lektura, więc się nie kwalifikuje.
Na szybko, przychodzi mi do głowy jeden tytuł, który znają wszyscy i nawet jeśli nie czytali, niechętnie się do tego przyznają. To "Mistrz i Małgorzata" Bułhakowa, rzecz którą ja akurat średnio lubię:)
E tam 🙂
Znam jedną taką, która nie czytała i jawnie się do tego przyznaje 😉
"Mistrz i Małgorzata" to lektura, więc się nie kwalifikuje.
Naprawdę? Moją nie była.
(...) bo na przykład Olga Tokarczuk by się pewnie znalazła na liście odgórnie ustalanej, a tymczasem mało kto zna jej twórczość.
Na takich listach zawsze są książki zaliczane do tak zwanej literatury wysokiej, które tak naprawdę interesują stosunkowo wąskie grono koneserów literatury. Konia z rzędem temu, kto przeczytał np. cały cykl "W poszukiwaniu straconego czasu" Marcela Prousta" a to przecież kanon zawsze obecny na takich listach. Ja zmogłem dawno temu tylko "W stronę Swanna" a i to z czystego snobizmu.
"Mistrz i Małgorzata" to lektura, więc się nie kwalifikuje.
W moich szkolnych czasach "Mistrz i Małgorzata" nie było lekturą. A przynajmniej ja nic o tym nie wiem:)
Znam jedną taką, która nie czytała i jawnie się do tego przyznaje
Nie czytałam, ale wiem o czym jest 🙂
Dodatkowa trudność polega na tym, że często popularna ekranizacja powoduje, że wszyscy znają fabułę, choć wcale nie czytali książki. Tak jest prawdopodobnie z "Ojcem chrzestnym" (czytałem i oglądałem) i "Władcą pierścieni" (nie czytałem ale oglądałem) czy "Przeminęło z wiatrem" (nie czytałem, oglądałem piąte przez dziesiąte).
Dodałabym jeszcze Króla szczurów, Paragraf 22, Zbrodnie i karę czy Annę Kareninę. Wszystko to ma swoje ekranizacje, ale jakoś wydaje mi się, ze pierwowzory literackie są bardziej znane. Niestety to same starocie, nie umiem chyba nic z nowszych rzeczy znaleźć... Może coś z Miłoszewskiego? Jak nawet ja to czytałam, to chyba już każdy zna 😎
Konia z rzędem temu, kto przeczytał np. cały cykl "W poszukiwaniu straconego czasu" Marcela Prousta" a to przecież kanon zawsze obecny na takich listach. Ja zmogłem dawno temu tylko "W stronę Swanna" a i to z czystego snobizmu.
Gdybym namówił matkę do uczestnictwa w forum mogłaby teraz zakrzyczeć, że przeczytała całość.
Myślę, że wśród książek dla dorosłego czytelnika nie znajdziemy takiego tytułu, który wszyscy znamy z lektury. Na przykład z tego zestawu z ostatniego wpisu Teresy przeczytałem tylko jedną rzecz. A żadnego tomiku Miłoszewskiego nawet w rękach nie miałem.
Dodałabym jeszcze Króla szczurów, Paragraf 22, Zbrodnie i karę czy Annę Kareninę.
Annę Kareninę czytałem tylko w uproszczonej i znacznie skróconej angielskiej wersji więc chyba się nie liczy:)
Gdybym namówił matkę do uczestnictwa w forum mogłaby teraz zakrzyczeć, że przeczytała całość.
Jak mówi młodzież - gratki:) I namów ją na forum, niech sama pochwali się Proustem.
A żadnego tomiku Miłoszewskiego nawet w rękach nie miałem.
Też jakoś nie miałem ochoty dotykać Miłoszewskiego:)
To ja dorzucę do tej listy:
Myszy i ludzie
Pies Baskerwillów
Cienka czerwona linia
Cień wiatru
1984 i Folwark zwierzęcy.
Dyskusja o książkach Zygmunta Miłoszewskiego została przeniesiona TUTAJ. Starajmy się jako tako dbać o porządek w wątkach pls:)
Ja bym dorzuciła tutaj A.Christie - tylko nie wiem jaki tytuł.
Cień wiatru
A tego nie czytałam, ale po za tym podpisuję się pod Twoja listą. Jeszcze dodałabym "Czerwone i Czarne" i coś Pratchetta.
Ja bym dorzuciła tutaj A.Christie - tylko nie wiem jaki tytuł.
"Morderstwo w Orient Expressie".
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"