Forum

Notifications
Clear all

Jakub Czarnik (vel Czarny)

Strona 2 / 3

Kustosz
(@kustosz)
Pan Samolocik Admin
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 8805
Topic starter  
Wysłany przez: @irycki

W pewnej kontynuacji - tytułu nie pomnę, autorem jest Niemirski albo Miernicki, to ta, w której Daniec zakochuje się w dziewczynie o ksywce Afrodyta - bohater "kładzie" motocykl, żeby ślizgiem przejść pomiędzy kołami ciężarówki, która wyjechała na drogę.

Na pewno Miernicki. "Pasażer von Steubena" chyba.


OdpowiedzCytat
Nietajenko
(@nietajenko)
Kopię w gruncie rzeczy Admin
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 1023
 
Wysłany przez: @irycki

bohater "kładzie" motocykl, żeby ślizgiem przejść pomiędzy kołami ciężarówki, która wyjechała na drogę. Tiaaaa...

Eee, no nigdy tak nie robiłeś? Ja onegdaj się tak przewróciłem na Jawie 350 i też prześliznąłem się trochę po leśnym dukcie. Co prawda noga i obojczyk bolały jak diabli, połamałem rurki, ale motocykl postawiony w sztorc palił i mógł pomykać dalej. 😉

Cała naprzód ku nowej przygodzie!
Taka gratka nie zdarza się co dzień
Niech piecuchy zostaną na brzegu
My odpocząć możemy i w biegu!


OdpowiedzCytat
Aga
 Aga
(@aga)
Kierowniczka Zamieszania Potwierdzony
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3023
 
Wysłany przez: @irycki

wihajstrów

Ale dawno nie słyszałam tego słowa, a napisanego to chyba nigdy nie widziałam 🙂


OdpowiedzCytat
Aga
 Aga
(@aga)
Kierowniczka Zamieszania Potwierdzony
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3023
 
Wysłany przez: @nietajenko

ale motocykl postawiony w sztorc palił i mógł pomykać dalej. 😉

Tylko trzeba było ciut podreperować.


OdpowiedzCytat
PawelK
(@pawelk)
Member Admin
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 4525
 
Wysłany przez: @kustosz

To przeczytaj jeszcze tę "Biblię Lutra", którą ja oceniłem dobrze. Ciekaw jestem czy miałem przypływ życzliwości dla kontynuatorów albo zaćmienie, czy rzeczywiści udało się Czarnikowi napisać coś z sensem:)

Przeczytałem. Tak, książka jest o niebo lepsza od innych "dzieł" Czarnika. Zagadka historyczna jest dobrze przemyślana, współczesne poszukiwania dobrze dopracowane, nie ma, jak już @Kustosz napisał, udziwnień, mordobicia, karabinów maszynowych itd. Jedyna rzecz, z którą nie radzą sobie autorzy kontynuacji, to dostosowanie do współczesnych warunków, zdarza im się mieszać czasy panosamochodzikowe z nowoczesnymi rozwiązaniami - w tym przypadku nie bardzo mi pasowało w czasach poczty elektronicznej wysyłanie skanów historycznych dokumentów faksem na komisariat policji. Ale to niewielka wpadka zupełnie bez wpływu na treść książki.

Można bez strachu przeczytać 😀 

Twtter is a day by day war


OdpowiedzCytat
Kustosz
(@kustosz)
Pan Samolocik Admin
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 8805
Topic starter  
Wysłany przez: @pawelk

Przeczytałem. Tak, książka jest o niebo lepsza od innych "dzieł" Czarnika. Zagadka historyczna jest dobrze przemyślana, współczesne poszukiwania dobrze dopracowane, nie ma, jak już @Kustosz napisał, udziwnień, mordobicia, karabinów maszynowych itd.

Uspokoiłeś mnie. "Biblia Lutra" to pierwsza kontynuacja Czarnika jaką przeczytałem. Już zacząłem się obawiać, że potem po prostu poziom tolerancji mi się zmniejszył:)


OdpowiedzCytat
PawelK
(@pawelk)
Member Admin
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 4525
 

El Greco to specyficzna książka, bo sam pomysł na kradzież jest ciekawy i chce się wiedzieć kto i dlaczego ukradł to cała reszta jest tak infantylna jak kolejne (tak kolejne, bo nie czytałem w kolejności, czyli Wyklęci mistrzowie i dwie następne książki) książki tegoż autora. Daniec jest tutaj lebiegą, który zawsze wszystko robi źle lub zbyt późno. Pomysł "na policjanta" jest w powieściach kryminalnych i rzeczywistości mocno oklepany ale żeby to zrealizować trzeba dobrać głupich policjantów, którzy strzelają z broni ostrej w zamkniętym samochodzie... Do tego wszystkiego dochodzi potężna grupa dziwaków, tak jak w innych książkach, zupełnie niepotrzebnych.

Chyba wiem dlaczego wczesne książki Nienackiego pobudzały wyobraźnię młodych ludzi a kontynuacje nie - mianowicie w książkach o Panu Samochodziku wszystko wokół było normalne. Tak, zagadki były "z innego świata" ale to wszystko było tak ujęte, że każdy mógł sobie wyobrazić, że podczas wakacji spotka go taka przygoda. Później już Nienacki poszedł w kierunku, który kontynuatorzy rozbudowali do granic możliwości - pojawili się Niewidzialni, tajni agenci, Fantomas no i UFO. W kontynuacjach, w tym przypadku u Czarnika spotykamy arabskiego profesora podróżującego po całym świecie z białą bronią za pasem, międzynarodowego złodzieja dzieł sztuki wraz z ekipą radzieckich komandosów czy byłego NKWDzistę opętanego rządzą zdobycia tajnej broni. No nie.

Twtter is a day by day war


OdpowiedzCytat
Kustosz
(@kustosz)
Pan Samolocik Admin
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 8805
Topic starter  

@pawelk

"El Greco" czytałem. Niewiele już pamiętam, ale czytając swoją starą recenzję widzę, że odczucia miałem podobne do Twoich. Wrzucam ją poniżej.

Straszna chała. Szkoda, bo po lekturze „Biblii Lutra” miałem nadzieję, że znalazł się w końcu autor, który czuje ducha oryginalnej serii.

Przede wszystkim brak tu zagadki historycznej. Podobnie jak w „Fantomasie” intryga została osnuta wokół zaanonsowanej listownie kradzieży cennego obrazu ale próżno tu szukać choćby śladów finezji Nienackiego. Fabuła jest wydumana, mało ciekawa, przewidywalna a podstawą śledztwa, które prowadzi Daniec, jest zbiór zupełnie nie prawdopodobnych zbiegów okoliczności. Zakończenie to też niezły dziwoląg. Stronice książki zaludnia cała galeria karykaturalnych typów uwikłanych w jakieś absurdalne wątki - ekscentryczni mechanicy vel herbowi arystokraci z hrabiowskim tytułem prowadzący warsztat samochodowy pełen dziwacznych pojazdów, cudaczny „Szczurołap” ekolog, stolarz dziki furiat etc. W to wszystko wpleciona jakaś tandetna metafizyka z długaśnymi opisami proroczych snów Dańca i karcianych wróżb. Są też sytuacje groteskowe - obsztorcowany jak sztubak Daniec wstydzi się wygrzebać dwa pety z popielniczki mimo, że są to ważne dowody w śledztwie albo kiedy prowadząc pościg uruchamia tryb rajdowy w wehikule żeby dogonić malucha. Uff, jak dla mnie zbyt duża dawka idiotyzmów. Byłem tym tak zmęczony, że ostatnie rozdziały książki raczej przeskanowałem wzrokiem niż przeczytałem.
 
Aha, mamy tu jeszcze małą profanację, a może prowokację? Daniec, którego wszyscy tu nazywają Panem Samochodzikiem z częstotliwością większą niż Tomasza we wszystkich klasycznych tomach Nienackiego razem wziętych, składa autografy na egzemplarzu „Templariuszy” i „Pana Samochodzika i Winnetou”.

OdpowiedzCytat
PawelK
(@pawelk)
Member Admin
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 4525
 
Wysłany przez: @kustosz

obsztorcowany jak sztubak Daniec wstydzi się wygrzebać dwa pety z popielniczki mimo, że są to ważne dowody w śledztwie

Tak, na te pety z popielniczki też zwróciłem uwagę. Zupełnie bez sensu.

Twtter is a day by day war


OdpowiedzCytat
PawelK
(@pawelk)
Member Admin
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 4525
 

Przeczytałem "Klasztor w Zagórzu" i to chyba najlepsza z ostatnio przeczytanych przeze mnie kontynuacji. Jest w tym wszystkim samochodzikowy klimat, brak wybuchów, wariatów, ataków terrorystów, są za to sympatyczni bohaterowie, ciekawa zagadka (co ważne nawiązująca do rzeczywistych wydarzeń - taka próba fabularnego dopisania wyjaśnienia zdarzenia sprzed lat, a może autor coś więcej wie, przychodzi czytelnikowi do głowy).

Generalnie, mimo kilku niedociągnięć (ale nie rzucających się w oczy albo wpływających na bieg wydarzeń) książka jest warta przeczytania jeśli ktoś chce poczytać coś w stylu Pana Samochodzika.

No i po przeczytaniu recenzji @kustosz stwierdzam, że znów zgadzamy się w ocenie kontynuacji. Widocznie szukamy tego samego w tych książkach.

Twtter is a day by day war


OdpowiedzCytat
Kustosz
(@kustosz)
Pan Samolocik Admin
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 8805
Topic starter  
Wysłany przez: @pawelk

No i po przeczytaniu recenzji @kustosz stwierdzam, że znów zgadzamy się w ocenie kontynuacji. Widocznie szukamy tego samego w tych książkach.

To może wrzucę tutaj moją starą recenzję bo jest tylko na starym forum. I rzeczywiście, jesteśmy z Pawłem wyjątkowo zgodni w ocenach.

PAN SAMOCHODZIK I KLASZTOR W ZAGÓRZU

Jakub Czarnik potrafi zaskoczyć. Raz skrajną, niewysłowioną głupotą jak w „Lalce”, innym razem całkiem zgrabnym, kameralnym tomikiem jak „Biblia Lutra”, czy naprawdę udaną podróbką samochodzików jak „Klasztor w Zagórzu”. Jest tu prawie wszystko, czego należałoby oczekiwać od książki aspirującej do pełnoprawnego tomu serii. Wakacje, wypełnione zapachem lata i biwakowaniem na łonie przyrody, młodzi bohaterowie, którzy tym razem nie porażają infantylnością postaci (prawdziwa rzadkość w kontynuacjach), szczypta nienachalnej dydaktyki, nienużące opisy historyczne, odpowiednia dramaturgia i oczywiście zagadka historyczna, ciekawa choć może bez fajerwerków. Autor oszczędza nam za to kretyńskich udziwnień, którymi hojnie naszpikowano liczne książkowe produkty Warmii. Co więcej, starannie omija większość pułapek, w których wykorzystanie technologii naszych czasów, skutecznie zabiłoby nieco romantyczny klimat, bez którego samochodziki nie byłyby samochodzikami. I do tego polszczyzna nie zgrzyta między zębami.

Są też oczywiście słabości. Brak godnego przeciwnika do skarbu i tej jednej jedynej chwili, na którą wszyscy czekali delektując się tomami Nienackiego. Momentu, kiedy wydrwiony okrutnie wehikuł, w kulminacyjnym momencie ujawnia wszelkie swoje przewagi pogrążając przeciwników. Nie przemawia też do mnie idea geocachingu, wykorzysta tutaj jako ściągająca licznych chętnych atrakcja i pretekst zawiązania akcji. Powyższe minusy jednak łatwo daje się przełknąć, więc śmiało można zabierać się do lektury.


OdpowiedzCytat
Nietajenko
(@nietajenko)
Kopię w gruncie rzeczy Admin
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 1023
 

Mocno przekonujecie koledzy do tego Czarnika. Popatrzę za nim w osiedlowej bibliotece.

Cała naprzód ku nowej przygodzie!
Taka gratka nie zdarza się co dzień
Niech piecuchy zostaną na brzegu
My odpocząć możemy i w biegu!


OdpowiedzCytat
Kustosz
(@kustosz)
Pan Samolocik Admin
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 8805
Topic starter  
Wysłany przez: @nietajenko

Mocno przekonujecie koledzy do tego Czarnika.

Ja wcale nie przekonuję. To autor, który napisał najgłupszą chyba kontynuację jako miałem wątpliwą przyjemność przeczytać ("Lalka"), ale napisał też w miarę przyzwoite jak "Biblia Lutra" i "Klasztor w Zagórzu".


OdpowiedzCytat
PawelK
(@pawelk)
Member Admin
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 4525
 
Wysłany przez: @nietajenko

Mocno przekonujecie koledzy do tego Czarnika. Popatrzę za nim w osiedlowej bibliotece.

Ale przeczytaj wcześniej recenzje, bo autor potrafi również byle co napisać. 

Twtter is a day by day war


OdpowiedzCytat
irycki
(@irycki)
Pan Motocyklik Potwierdzony
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 478
 

Zachęcony wpisami w tym wątku, przeczytałem „Biblię Lutra” i „Klasztor w Zagórzu”. Poniżej kilka spostrzeżeń (recenzją bym się nie odważył tego nazwać).

Spostrzeżenie ogólne - do „kontynuacji" nie należy podchodzić z nastawieniem, że będzie to „samochodzik”. Nie będzie. Ale niektóre - jak obie tu wzmiankowane - bardziej lub mniej bronią się jako niezależne utwory. Tomasz NN występuje w obu powieściach epizodycznie (gorzej jest z kontynuacjami, w których Tomasz bierze czynny udział w akcji). „Odsamochodzikowienie” obu książek byłoby zadaniem bardzo prostym.

Poudawajmy zatem, że są to po prostu książki przygodowe.

Najpierw „Bibila Lutra”. O dziwo, całkiem zgrabny kryminałek z elementami zagadki historycznej (lub na odwrót, jak kto woli). W zasadzie, pomijając kwestię stylu zupełnie niepodobnego do oryginalnych „samochodzików”, sama intryga mogła by wyjść spod pióra Nienackiego. Sam styl nie jest jakiś bardzo zły, ale może ja po prostu nie mam jakichś wielkich wymagań. Oczywiście, Nienacki to nie jest i nie będzie, ale czytać się da. 

Niestety, autor nie ustrzegł się rozmaitych wpadek. Nie notowałem ich specjalnie, nie chciało mi się, zaznaczyłem tylko dwie, które mnie z różnych powodów uderzyły. Na początek mamy opis tajemniczego autostopowicza:

Autostopowicz miał około trzydziestki i był ubrany w dżinsowe spodnie i kurtkę. (Drobne, nienawykłe do fizycznej pracy ręce, pokrywały niewielkie granatowe cętki i linie - znak charakterystyczny dla tych wszystkich, którzy zarabiają na życie piórem lub, jak w tym wypadku, długopisem.

No sorry. Powieść jest dość współczesna (gdzieś tam pojawia się wzmianka o Polsce jako kraju Schengen). Kto spośród osób parających się słowem chodzi w dzisiejszych czasach z rękami usmarowanymi długopisem?! Na pewno jakieś pojedyncze przypadki się trafią, ale robić z tego wyróżnik, znak rozpoznawczy? Dziś, proszę pana autora, używa się laptopa i dyktafonu.

Druga wpadka rozbawiła mnie prawie do łez. Oto mamy relację z pobytu Dańca na stacji benzynowej:

Bez słowa wjechałem pod dach nad saturatorami

Zastanawiam się, czy jest to przejęzyczenie wynikające z pośpiechu, którego żadna korekta nie wyłapała, czy pan Czernik naprawdę nie odróżna saturatora od dystrybutora? W każdym razie tankowanie pojazdu z saturatora jest konceptem dość zabawnym.

Zupełnie niepotrzebny wydał mi się wątek posła K. (jego motywy są dla mnie całkowicie niejasne), a pan Kobyłka to taka uwspółcześniona wersja Pietruszki. Pomieszanie z poplątaniem, książka tylko by zyskała po usunięciu tych tematów, dla rozwoju akcji nie mają większego znaczenia. Poboczne wątki to pięta achillesowa Czernika.

 

Następnie sięgnąłem po „Klasztor w Zagórzu” i tu odczucia mam mocno mieszane. Jest gorzej, początek czyta się ciężko, na szczęście dalej jest nieco lepiej, a końcówka i rozwiązanie intrygi, którego oczywiście nie zdradzę, bardzo mi się spodobały. 

Natomiast mam do tej książki sporo zarzutów. Styl to jedno, całkowicie niewiarygodni bohaterowie, to drugie. Zwłaszcza nagła przemiana „Puszystego”. Sorry, nie da się przestać być bucem w ciągu 10 minut, to za głęboko siedzi w człowieku. Żeby ta bucera choć czasami wyzierała z przemienionego „Puszystego”, byłoby to wiarygodniejsze. A tak, mamy do czynienia z dwoma różnymi ludźmi, którzy z powodu kaprysu autora nazywają się tak samo. 

Styl tej książki, w moim przekonaniu, jest dużo słabszy niż „Biblii Lutra”. Usiana jest rozmaitymi „rozpraszaczami”, czyli długimi, do niczego nie potrzebnymi wtrętami, jak choćby ciągnąca się przez kilka stron scena przyjmowania nowego członka do zastępu. A Nienacki potrafił w „Nowych Przygodach” zmieścić się z opisem długiego harcerskiego ogniska na ok. połowie strony. Mam zresztą podejrzenie, że na podobnych fragmentach kanonu mógł wzorować się Czernik, ale sorry, nie ten poziom umiejętności…

Podobnych kawałków jest sporo. Jakieś cytaty z piosenek czy całkowicie zbędna scena przed pozostałościami domu Beksińskich w Sanoku. OK, autor ma jakieś swoje fascynacje i usiłuje je przemycić w powieści. Rozumiem. Jednak u Nienackiego bohater przynajmniej by tam kogoś spotkał (tak jak Alę pod katedrą w „Zagadkach Fromborka”), co miałoby jakieś znaczenie dla całości intrygi. Daniec przyszedł, popatrzył, pomyślał i poszedł. 

W efekcie powieść czytałem kartkując co chwila podobne, zupełnie do niczego niepotrzebne wtręty.

Jeśli chodzi o wpadki, to zapamiętałem jedną - dawny milicjant opowiada, jak to na wezwanie pojechał „dużym fiatem”. Problem w tym, że miało to miejsce w 1963 roku, a „dużego fiata” zaczęto produkować w 1967. Niby drobnostka, ale razi. 

W sumie jest to książka zmarnowanych szans. Naprawdę niezły pomysł i fajnie pomyślane rozwiązanie intrygi, ale wykonanie siermiężne do bólu.

Z opinii moich poprzedników w tym wątku wnioskuję, że zabieranie się za pozostałe dzieła pan Czernika byłoby stratą czasu.

 

„Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna”

Moje fotoszopki (akt. 13.11.2022)


OdpowiedzCytat
Kustosz
(@kustosz)
Pan Samolocik Admin
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 8805
Topic starter  

Słabo już dzisiaj pamiętam te książki, ale "Biblia Lutra" z pewnością była lepsza od "Klasztoru w Zagórzu".

Wysłany przez: @irycki

Niestety, autor nie ustrzegł się rozmaitych wpadek.

Ja zwykle przymykam oczy na takie wpadki, na które zwróciłeś uwagę. Działa tu efekt niskiej bazy. Wiadomo, że to kiepska literatura, więc jak historia trzyma się kupy, jest zagadka i poziom głupoty nie bije po oczach, to już jest nieźle.

Wysłany przez: @irycki

Spostrzeżenie ogólne - do „kontynuacji" nie należy podchodzić z nastawieniem, że będzie to „samochodzik”. Nie będzie. Ale niektóre - jak obie tu wzmiankowane - bardziej lub mniej bronią się jako niezależne utwory. T

No właśnie. Porównując te książki do cyklu Nienackiego skazujemy je niejako na kiepską ocenę, bo to bezsprzecznie nie ten poziom. Dlatego bardziej jestem ciekaw jak oceniasz te dwie powieści Czarnika w kontekście innych kontynuacji, które czytałeś, choćby autorstwa Irskiego?

Wysłany przez: @irycki

Z opinii moich poprzedników w tym wątku wnioskuję, że zabieranie się za pozostałe dzieła pan Czernika byłoby stratą czasu.

Słuszny wniosek, choć szukanie dna też może być na swój sposób ciekawe. Do takiego eksperymentu polecam "Lalkę";)


OdpowiedzCytat
irycki
(@irycki)
Pan Motocyklik Potwierdzony
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 478
 
Wysłany przez: @kustosz

Dlatego bardziej jestem ciekaw jak oceniasz te dwie powieści Czarnika w kontekście innych kontynuacji, które czytałeś, choćby autorstwa Irskiego?

O Irskim chyba już gdzieś pisałem. Podstawowym problemem jego książek jest brak akcji. Dobrze napisane, ładnym językiem, sympatyczni bohaterowie i kompletna plaża jeśli chodzi o ciekawą intrygę. Dawno nie pamiętam książek, które czytałem z takim brakiem zainteresowania. Całkowicie odwrotnie niż w przypadku "Klasztoru w Zagórzu" Czernika, z którym się męczyłem okrutnie, ale mimo wszystko byłem ciekaw, jakie jest rozwiązanie.

Taka myśl mi przyszła do głowy - gdyby fabułę "Biblii" i "Klasztoru" wymyślił Czernik, a napisał Irski, to powstałyby świetne książki przygodowe. Obu panom brakuje tego, co ma ten drugi.

Inne kontynuacje czytałem dość dawno, więc trudno mi coś powiedzieć. Jedyna, z którą jestem na bieżąco z racji "lektury uzupełniającej" do wakacyjnych wojaży, to "Pan Samochodzik i Zamek Czocha" Miernickiego. Od "Biblii" jest to zdecydowanie gorsze, od "Klasztoru" w sumie też, ale nie ma aż takiej różnicy. Przede wszystkim w obu książkach Czernika jest ciekawy pomysł, którego w "Zamku" nie uświadczysz. Jest tam za to kompletny chaos fabularny. Każdy każdego śledzi, nawzajem zamykają się w różnych pomieszczeniach, biegają po zamku jak koty z pęcherzem, a po zakończeniu lektury rwie się na usta pytanie "ale o co chodzi?!". Widać, że autor miał pomysł żeby napisać książkę, której akcja "dzieje się w zamku", ale poza tym nie wiedział o czym właściwie ma być, więc pozbierał bez ładu i składu rozmaite pomysły. Wyszedł patchwork.

„Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna”

Moje fotoszopki (akt. 13.11.2022)


OdpowiedzCytat
Kustosz
(@kustosz)
Pan Samolocik Admin
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 8805
Topic starter  
Wysłany przez: @irycki

Taka myśl mi przyszła do głowy - gdyby fabułę "Biblii" i "Klasztoru" wymyślił Czernik, a napisał Irski, to powstałyby świetne książki przygodowe. Obu panom brakuje tego, co ma ten drugi.

Hmm... nie przypominam sobie bym miał podobne odczucia. Ani styl Czarnika nie wydawał mi się taki fatalny, ani Irskiego taki dobry. No, ale to już dość dawno było, a te wiekopomne dzieła wietrzeją z głowy bardzo szybko. 


OdpowiedzCytat
irycki
(@irycki)
Pan Motocyklik Potwierdzony
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 478
 

Oczywiście to subiektywne odczucia, ale Irskiego czytało mi się lepiej. Żeby tam jeszcze jakaś fabuła była...

„Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna”

Moje fotoszopki (akt. 13.11.2022)


OdpowiedzCytat
Maruta
(@maruta)
Member Potwierdzony
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3527
 
Wysłany przez: @irycki

Oczywiście to subiektywne odczucia, ale Irskiego czytało mi się lepiej. Żeby tam jeszcze jakaś fabuła była...

Zgadzam się. Wprawdzie z Czarnika czytałam tylko "Lalkę", o której już się wypowiedziałam dość dobitnie, ale Irski był lekturą przyjemną, tyle że pozbawioną treści. W tej chwili, kilka lat od ostatniego zetknięcia z jego książkami, mogę stwierdzić, że wszystkie mi się zlewają, nie pamiętam, gdzie był Daniec, gdzie Płatek. Nie pamiętam też teoretycznie głównych linii fabularnych czyli zagadek, za to zapamiętałam jakieś epizody z kibolami czy polityką.

 


OdpowiedzCytat
Strona 2 / 3
Share: