Nie rozumiem tego zachwytu nad Olgą Tokarczuk i szału na jej książki.
Jedni się zachwycają, inni wprost przeciwnie, bo w Polsce jeśli ktoś publicznie wpisuje się w jakiś światopogląd i poglądy polityczne, staje się przyjacielem jednych i wrogiem drugich niezależnie od tego co sobą reprezentuje. I nie ma znaczenia, że większość wypowiadających się żadnej książki Tokarczuk nie czytało. A szał jest bo jest Nobel. Co by o tej nagrodzie nie mówić to jednak wciąż wielki prestiż, sława i ogromna światowa promocja dla pisarza. Warto więc mieć własną ocenę jej twórczości, albo chociaż postawić na półce książę modnej autorki;)
w Polsce jeśli ktoś publicznie wpisuje się w jakiś światopogląd i poglądy polityczne, staje się przyjacielem jednych i wrogiem drugich niezależnie od tego co sobą reprezentuje.
To chyba dość oczywiste i ma miejsce wszędzie na świecie, nie tylko w naszym kraju.
Co do Tokarczuk i Nobla dla niej, wypowiadał się nie będę, bo nic z twórczości tej pani nie czytałem.
Dokładnie Kustoszu. Nie wiem czy książki Tokarczuk mają coś wspólnego z jej poglądami. Jeśli jej prywatne poglądy nie mają wpływu na jej twórczość to nic nie szkodzi, żeby jej książki okazały się być dobrą literaturą. Zresztą w ogóle uważam, że jeśli chodzi o dzieło literackie to powinno oceniać się samo dzieło a nie osobę autora. Także czekam, aż Kustosz przeczyta Bieguni żebym mogła i ja zapoznać się z twórczością Tokarczuk.
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
Olga Tokarczuk laureatką literackiej nagrody Nobla!!!
No to wstyd. Dla Olgi Tokarczuk oczywiście wielkie gratulacje! Wstyd, bo utknąłem kiedyś gdzieś w "Księgach Jakubowych"
Jeśli wstyd, to ja go chyba powielę, bo po przeczytaniu 160 stron jakoś nie mam motywacji do kontynuowania.
Tak się wszyscy śmiali z ministra, jak się przyznał, że nie dał rady dokończyć żadnej jej książki...
Ja chyba tych "Ksiąg Jakubowych" też nie dokończę 🤔
Ja chyba tych "Ksiąg Jakubowych" też nie dokończę 🤔
Bo to zły wybór na początek. Ja teraz czytam "Biegunów" i podoba mi się. To wcale nie jest powieść jak można przeczytać w opisie książki, raczej ciąg luźnych impresji, myśli, krótkich historii, których motywem przewodnim jest ruch, podróż, przemijanie.
Ja chyba tych "Ksiąg Jakubowych" też nie dokończę 🤔
Bo to zły wybór na początek. Ja teraz czytam "Biegunów" i podoba mi się. To wcale nie jest powieść jak można przeczytać w opisie książki, raczej ciąg luźnych impresji, myśli, krótkich historii, których motywem przewodnim jest ruch, podróż, przemijanie.
W moim przypadku to nie początek, bo czytałam już kiedyś opowiadania Tokarczuk, które mi się podobały.
"Księgi Jakubowe" są natomiast dziwne.
Ja teraz czytam "Biegunów"
Ja mam za sobą zaledwie kilka stron ale od początku daje się wyczuć dobry warsztat autorki. To co mi przeszkadza to forma. Są to krótkie impresje. Ledwie zdążę się wczuć a czasem nawet i nie, a autorka już przeskakuje w inne miejsce. Przypomniał mi się w związku z tym film "Zakochany Paryż". Składał się on bodajże z 18 obrazów, każdy autorstwa innego reżysera. Człowiek wczuwał się w jakąś historię a ona już się kończyła i trzeba było na nowo się wdrażać.
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
Przeczytałem "Biegunów" i "Opowiadania bizarne" Olgi Tokarczuk. Jak mi się podobały? Nie ma rady, musicie zajrzeć na PORTAL🙂
No widzisz Kustoszu, tak to ładnie napisałeś, że sięgnę po twórczość Olgi Tokarczuk z przyjemnością i nie ukrywam, że przede wszystkim z ciekawości. Dotychczas podobała mi się w tej pani jej fryzura, mam nadzieję, że spodoba mi sie również słowo pisane. Mam dość duże wymagania i oczekiwania - zobaczymy czy się nie rozczaruję.
A ja póki co, nie mam jakoś parcia.
Ja również nie sięgnę po panią Tokarczuk...nagroda przyznawana w tej dziedzinie powinna zdecydowanie zmienić przymiotnik w nazwie - ,,literacką,, już dawno przestała być. A kustoszowa recenzja tylko mnie utwierdziła w tym przekonaniu.✌️
Nikogo namawiał nie będę. Olga Tokarczuk wspaniale maluje słowem, inną rzeczą jest czy namalowane historie są równie wspaniałe. Niektóre tak, inne nie. Czy na Nobla? Nie wiem.
Książki Olgi Tokarczuk własnie zaczęła sprzedawać Poczta...
lubię mieć własne zdanie na temat żywo dyskutowanych spraw z dziedziny szeroko pojętej kultury, a prestiż związany z nagrodą Nobla taką dyskusję bez wątpienia wywołuje.
Miałam podobne do Twoich motywacje plus byłam zwyczajnie ciekawa dorobku literackiego Pani Tokarczuk. Tyle, że ja mam za sobą jedynie "Opowiadania bizarne" oraz bardzo, bardzo skromny fragment książki "Bieguni". W innym wątku odgrażałam się, że przeczytam książkę "Prowadząc swój pług przez kości umarłych" aby móc dokonać porównania pomiędzy w/w książką a adaptacją filmową w reżyserii nielubianej przeze mnie Agnieszki Holland. Ponieważ niedawno weszłam w posiadanie tejże książki zapewne w najbliższym czasie podzielę się swoją opinią.
"Opowiadania bizarne" to zbiór dziesięciu opowiadań pozornie niezwiązanych ze sobą. Pozornie, ponieważ wywodzące się z francuskiego słowo "bizarre" idealnie opisuje istotę tychże opowiadań. Są one nieco upiorne, trochę dziwne i wstrętne a jednocześnie mają w sobie coś z pozytywizmu.
Szukając w Internecie informacji na temat "Opowiadań bizarnych" Olgi Tokarczuk natrafiłam na określenie, z którym w pełni się zgodzę, iż przypominają one w pewnym sensie wielobój. Otóż zbiór opowiadań to zupełnie inny rodzaj literacki. Jakże odmienny od powieści. Czytelnik ledwo zdąży się przyzwyczaić do bohaterów, scenografii oraz sytuacji a już nadchodzi czas by kończyć i zagłębiać się w nową historię. Pojawiają się nowi bohaterowie w nowych sceneriach, często też w odmiennym do współczesnego czasie.
natomiast nie cenię za nużące, obsesyjne zdecydowanie bizarne, epatowanie niekończącą się autopsją szczątków ludzkich.
Jak wspomniałam mam za sobą jedynie fragment "Biegunów" jednak i mnie zdążyło się to rzucić w oczy. W zasadzie mam wrażenie, iż autorka mocno eksploatuje swoje doświadczenie medyczne związane z jej wykształceniem.
Wspaniałe, nieco groteskowe Przetwory, niepokojące Szwy i Transfugium oraz obrazoburcza Góra Wszystkich Świętych; wszystkie oparte na oryginalnym pomyśle i zwieńczone zaskakującą puentą. Przeciętne Zielone dzieci ze swoją demonologią słowiańską i kafkowska Prawdziwa historia. Najsłabsze moim zdaniem w tym zbiorze, to lakoniczny Pasażer, niewiele mniej lakoniczna Wizyta, niemożliwie nudne Serce i ostatni w tym tomie, stanowiący jakąś futurystyczną alegorię chrześcijaństwa Kalendarz ludzkich świąt.
Mnie najbardziej przypadły do gustu Zielone dzieci, Przetwory, Szwy oraz Góra Wszystkich Świętych.
Trochę mniej, ale nadal wciągające były Transfugium, Prawdziwa historia, Pasażer.
Najmniej ciekawe wydały mi się Wizyta, Serce oraz Kalendarz ludzkich świąt.
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
Książki Olgi Tokarczuk własnie zaczęła sprzedawać Poczta
Zdecydowanie wolę gdy poczta sprzedaje mi książki niż paski do spodni bądź maszynki do golenia.
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
W innym wątku odgrażałam się, że przeczytam książkę "Prowadząc swój pług przez kości umarłych" aby móc dokonać porównania pomiędzy w/w książką a adaptacją filmową w reżyserii nielubianej przeze mnie Agnieszki Holland. Ponieważ niedawno weszłam w posiadanie tejże książki zapewne w najbliższym czasie podzielę się swoją opinią.
Mnie akurat ta powieść nie nęci. "Pokot" zniechęcił mnie chyba skutecznie. Poczekam co powiesz po lekturze.
Mnie najbardziej przypadły do gustu Zielone dzieci,
Zielone dzieci są najczęściej chwalonym opowiadaniem z tego zbioru. Ciekawe, zwłaszcza, że moim zdaniem najmniej pasują do pozostałych tekstów bizarnych.
Zielone dzieci są najczęściej chwalonym opowiadaniem z tego zbioru. Ciekawe, zwłaszcza, że moim zdaniem najmniej pasują do pozostałych tekstów bizarnych.
Nie zgadzam się, że nie pasują. Jak sam zauważyłeś, w książce Tokarczuk pojawiają się opowiadania o tematyce nawiązującej do teraźniejszości, przeszłości i przyszłości. To należy do przeszłości. Dodatkowo ma chyba bardziej niż inne opowiadania tragiczny oraz makabryczny charakter.
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
Jak sam zauważyłeś, w książce Tokarczuk pojawiają się opowiadania o tematyce nawiązującej do teraźniejszości, przeszłości i przyszłości. To należy do przeszłości.
Bo zawsze jakiś klucz można znaleźć. Ale jest to jedyne opowiadania z przeszłości, i to odległej. Pewnie dlatego też towarzyszy mu zupełnie inny klimat niż pozostałym.
Bo zawsze jakiś klucz można znaleźć.
Ależ oczywiście. Fakt, jest to jedyne opowiadanie z głębokiej przeszłości. Poza tym z tego co wyczytałam "Zielone dzieci" to opowieść nawiązująca do "Ksiąg Jakubowych" za pośrednictwem kołtuna, który rozrósł się właśnie w bizarnych i makabrycznie wygrywa z cywilizacją tamtych czasów.
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
Poza tym z tego co wyczytałam "Zielone dzieci" to opowieść nawiązująca do "Ksiąg Jakubowych" za pośrednictwem kołtuna, który rozrósł się właśnie w bizarnych i makabrycznie wygrywa z cywilizacją tamtych czasów.
Opowiadanie ma w każdym razie walor edukacyjny, ponieważ nie wiedziałem wcześniej, że kołtun to niechlubna polska specjalność uwieczniona nawet w łacińskiej nazwie tego osobliwego zjawiska:)
Za Wikipedią: Kołtun (łac. Plica polonica – kołtun polski, Plica neuropathica, ang. Polish plait), zwany także gwoźdźcem, goźdźcem lub pliką – sklejony łojem i wydzieliną wysiękową (np. z powodu wszawicy) pęk włosów na głowie, powstały na skutek braku higieny lub niekorzystania ze szczotki bądź grzebienia. Powstawaniu kołtuna sprzyjało także powszechne wśród chłopstwa noszenie czapki. Stare przesądy medyczne zabraniały obcinania kołtunów z obawy przed negatywnym wpływem na zdrowie (zaburzenia psychiczne, ślepota). Noszenie kołtuna miało chronić przed chorobami i diabłem. Niekiedy kołtun był zapuszczany celowo poprzez intensywne pocieranie włosów i niszczenie przez to ich struktury, co powoduje ich spilśnienie – w tym wypadku nie ma to związku z zaniedbaniami higienicznymi. Dawny kołtun tego rodzaju można porównać do dredów. Takie właśnie celowo hodowane kołtuny noszono na Pińszczyźnie i Mazowszu jeszcze na początku XIX w.