W dobrym guście jest dyskutować o dobrych filmach, tych interesujących i wartych uwagi. Jednak pewną perwersyjną przyjemność sprawia też obgadywanie produkcji kompletnie nieudanych - wystarczy wspomnieć dyskusje o "nowych ekranizacjach "Samochodzików". Zresztą to pewna moda: Złote Maliny, Węże, przeglądy "najgorszych filmów świata/Polski"... Niektóre dzieła i twórcy takich koszmarów zyskują status kultowych. Taki Ed Wood na przykład.
Polacy nie gęsi i swoje filmowe potworki mają. A wśród nich poczesne miejsce zajmuje nasza własna, rodzima adaptacja opowiadań z cyklu wiedźmińskiego. Owszem, wcześniej zdarzały się filmy gorsze, ale... cóż, istniały pewne okoliczności łagodzące - realia PRL-u, brak kasy, brak fachowców, polityka kulturalna, brak kasy...
"Wiedźmin" w reżyserii Marka Brodzkiego był filmem wyczekiwanym i upragnionym. Początkowo zapowiadało sie nieźle, na przykład Michał Żebrowski bardzo dobrze odpowiadał wyobrażeniom na temat Geralta z Rivii. Obsada była porządna, muzyka dobra, sceny walki niezłe. Niestety wszystko inne leżało. Moje wspomnienia z tego "miłego" doświadczenia są mocno subiektywne, ale scenariusz miał pełno dziur, aktorom (poza kilkoma wyjątkami) jakby się nie chciało, a efekty specjalne przeszły do historii - tej niechlubnej części historii. I może obiektywnie oceniając nie jest to taki koszmar, jak "Łza Księcia Ciemności" (POLECAM! 😎 ), jednak zawiedzione oczekiwania zrobiły swoje i dzisiaj ten tytuł ma dla fanów znaczenie niemal symboliczne... A wzmianka o nim (jeśli nie ogranicza się do złośliwości, narzekań i wyzwisk) przywołuje tragiczne wspomnienia z sali kinowej, kiedy człowiek nie wiedział czy śmiać się, płakać, wyjść z kina czy rzucać w ekran produktami spożywczymi.
Agata Buzek zagrała w "Wiedźminie" Pavettę - i stąd zaczął się wątek 😉 Lepszy od filmu był serial, w którym fabuła miała więcej sensu, ale i tam pojawiły się problemy, bowiem twórcy dodali sporo od siebie.
zwiastun w kiepskiej jakości można obejrzeć na YT
a zwiastun serialu tu:
To jest Pavetta. Córka Calanthe i matka Ciri.
Za przywołanie "Filmu, Którego Tytułu Nie Wolno Wymawiać" powinna być jakaś kara. Na przykład ponowne obejrzenie "Sami Wiecie Czego" 😉 .
Widocznie Yvonne była Dzieckiem Starszej Krwi...
Filmu, Którego Tytułu Nie Wolno Wymawiać
A czemu nie wolno? 😯
Hej, a ten mysikrólik u Mysikrólika to samczyk czy samiczka? 😀
Filmu, Którego Tytułu Nie Wolno Wymawiać
A czemu nie wolno? 😯
Bo to czyn z wysoką szkodliwością społeczną - wpędza w depresję, przywołuje traumatyczne wspomnienia i może prowadzić do niekontrolowanych wybuchów agresji.
Nadal nic nie rozumiem... 🙄
Maruto.....bo on TEGO nie oglądał 🙂
@florentyna
Nie wierzę... To jeden z ikonicznych koszmarów dzieciństwa, jak Buka i wilki z Pana Kleksa...
No dobra, może z tym dzieciństwem to przesada, ale rany na sercach fanów pozostały do dziś 😉
Ja się Buki do dzisiaj boję .
CZY MOŻE MI KTOŚ WYJAŚNIĆ O CO CHODZI Z TYM WIEDŹMINEM? 😡
CZY MOŻE MI KTOŚ WYJAŚNIĆ
Może, ale nie tutaj, bo offtopujesz jak mniej więcej jak ja z Yvonne 🙂
OK, OK, ale może w dziale filmowym? Bo trudno się już zorientować, co to za wątek 😉
No to czekam na objaśnienia...
A może byś od razu posty przeniósł? No weź miotełkę i raz dwa...
A może byś od razu posty przeniósł? No weź miotełkę i raz dwa...
Mówisz i masz
Cóż, takie rzeczy jak "Wiedźmin" trzeba kręcić budżetem i rozmachem "Władcy pierścieni". Jak robi się je budżetem i rozmachem trzech odcinków "M ja miłość" to musi wyjść to co wyszło, nawet jak Żebrowski pasuje do roli Geralta jak mało kto.
Też jestem za miotełką;)
No właśnie tu chyba leżał problem. "Wiedźmin" powstał w okresie, kiedy granice były już otwarte, polscy widzowie dzięki wideo nadrobili większość filmowej popkultury i wiedzieli, że można zrobić coś lepiej niż Marek Piestrak, który swoją "Klątwę Doliny Węży" kręcił półamatorsko... Tymczasem dostali coś dramatycznie słabszego od przeciętnego amerykańskiego filmu klasy B. To bolało, zwłaszcza, że każdy miał świadomość, że po klapie filmu Brodzkiego nikt nie zaryzykuje kolejnej ekranizacji. Dopiero sukces gier to zmienił, i to za oceanem.
(...) można zrobić coś lepiej niż Marek Piestrak, który swoją "Klątwę Doliny Węży" kręcił półamatorsko...
Nie załapałem dotąd, że oba filmy robił ten sam geniusz. Czyli nie mogło się udać. Przecież "Klątwa doliny węży" uchodzi za jeden z najbardziej obciachowych filmów (jeśli nie najbardziej obciachowy) w historii polskiej kinematografii. Wszak właśnie "Węże" przyznawane są w Polsce za najgorszy film roku.