„Przepraszam pana, gdzie jest ulica Długa?” czyli szukamy filmowych miejsc z Do widzenia, do jutra

Do widzenia do jutra to nasz ukochany film. Wspaniały, magiczny, pięknie operujący nastrojem, inspirowany filmami francuskiej nowej fali, z wieloma scenami zapadającymi głęboko w pamięć. Reżyserował debiutant, Janusz Morgenstern na podstawie scenariusza Zbyszka Cybulskiego, Bobka Kobieli i Wilhelma Macha. W rolach głównych Zbigniew Cybulski (Jacek) i Teresa Tuszyńska (Margueritte). Zdjęcia kręcono w sierpniu 1959 roku w Gdańsku, Sopocie i w Gdyni.

W Gdańsku

W trakcie naszej jesiennej wycieczki do Trójmiasta podążyliśmy z Milady tropem Jacka i Margueritte. A wszystko zaczęło się tutaj, nad Motławą. W tym miejscu Jacek kontempluje piękną panoramę Głównego Miasta z Żurawiem, Bramą Straganiarską, Zielonym Mostem i Wyspą Spichrzów po drugiej stronie rzeki. I tutaj po raz pierwszy spotyka Margueritte.

Zaczęło się to tak jak zaczynają się tego rodzaju historie, najzwyklej w świecie.

– Przepraszam pana, gdzie jest ulica Długa?

– Przepraszam czy pan może za chwilkę trzymać mój pies?

Do klubu jazzowego przy Piwnej (po schodkach w dół) Jacek zabiera Joasię (Grażyna Muszyńska), chcąc wzbudzić zazdrość Margueritte. Kiedy biegiem docierają na miejsce, samochód Margueritte odjeżdża. Jacek traci zainteresowanie Joasią i tańcami.

– Dziewczyna pojechała, któr… szukam od paru dni.
– Błagam cię, zrób to za mnie bo mi nie zapłacą, nie zapłacą mi.

Klubu jazzowego przy Piwnej, ani żadnego innego lokalu w tym miejscu już nie ma. Drzwi zastaliśmy zasłonięte płytą paździerzową. Ale charakterystyczne rzeźby i zdobienia murowanych ganków (tak zwane przedproża) usytuowanych między ulicą a wejściem do kamienic pozostały.

– Może byśmy poszli gdzieś przejść się po mieście, hę?
– No co się wygłupiasz, no przecież mieliśmy iść potańczyć?

Hala Targowa przy Placu Dominikańskim II wojnę światową przetrwała niemal bez uszczerbku. Zbudowano ją w 1896 na miejscy dawnego klasztoru dominikanów. Podczas badań archeologicznych prowadzonych już w XXI wieku pod powierzchnią placu odkryto pozostałości fundamentów kościoła romańskiego z XIII wieku oraz szczątki kilku tysięcy pochowanych gdańszczan. Część odkrytych pomieszczeń udostępniono zwiedzającym z czego skwapliwie z Milady skorzystaliśmy (zwłaszcza, że zwiedzanie jest nieodpłatne).

Na ulicznym kramiku na placu Dominikańskim Margueritte kupuje odpustową piszczałkę. Potem sprzedawca w meloniku odczytuje dla niej horoskop z planszy zawieszonej na ścianie Hali Targowej.

-Ten. Ile?
– 10 złotych.

Nagle przychodzi deszcz. Ludzie kryją się przed nim w wejściu Hali Targowej. Jacek i Margueritte całują się pod daszkiem opuszczonego kramiku.

– Ludzie patrzą.
– Nie widzą nas. Deszcz nas zasłania.

Ale już po deszczu. Nasi bohaterowi spacerują ulicą Długą. Kamera pokazuje ratusz i fontannę Neptuna. Jacek próbuje wcielić się w rolę przewodnika.

– A to, to jest fontanna. Neptuna. Podstawa zbudowana w 1621 roku przez Abrahama van Blocka, a Neptun odlany z brązu zdaje się w 1625 przez Piotra Husena.

– To jest Dwór Artusa służący do zebrań mieszczańskich. Ciekawe połączenie gotyku z renesansem, zburzony w czasie wojny, odbudowany w 45 roku.
– A to jest tak zwana złota kamieniczka. Jak widać jest cała pokryta pła, pła, płaskorzeźbami złotymi, które przedstawiają sceny z życia różnych narodów i bardziej zna, znakomite, bardziej znane w historii postacie.

Jacek pokazuje Margueritte Dwór Artusa i złotą kamieniczkę ale tych kadrów w filmie nie ma.

Tutaj rozgrywa się też moja ulubiona scena w tym filmie. Idą obok siebie, nigdzie się nie spiesząc, Jacek, z powagą i w skupieniu opowiada o kamieniczkach na Długim Targu. Nagle Margueritte chowa się za szerokim słupem z kolorowymi afiszami. On wciąż idąc przed siebie, dopiero po chwili spostrzega nieobecność dziewczyny. Zdezorientowany, z zabawnie zdumioną miną, rozgląda się dookoła. Kiedy próbuje obejść słup, Margueritte jak gdyby nigdy nic, wybiegła na środek chodnika udając, że właśnie go szuka. On staje za plecami dziewczyny zakrywając dłońmi jej oczy. Oboje wybuchają radosnym śmiechem.

– A co byś zrobić jakbym ja zginęła?
– A szukałbym ciebie. Zaglądałbym w oczy wszystkim dziewczynom, wiesz?
– Wszystkim?
– Tak. Jedne by miały twoje oczy, drugie usta, a trzecie włosy. Jedne byłyby bardzo poważne, inne znów w doskonałym humorze, inne by grały w tenisa lub ciągle spieszyły się na kolację ale żadna, żadna nie byłaby tobą. I pomyślałbym, że cię ukradli. I ogłosiłbym we wszystkich gazetach świata, na wszystkich murach i słupach ulicznych świata, że cię poszukuję. I, i wyznaczyłbym wielką nagrodę, ale nikt by mi nie uwierzył, bo nikt nigdy zakochanych nie traktuje na serio.

Margueritte chce się bawić. Biegną do Bazyliki Mariackiej wziąć ślub na niby.

– Wiesz? Weźmiemy ślub.
– Comment?
– Mariage, mariage…
– Oui.

Bazylika Mariacka uległa poważnym zniszczeniom podczas działań wojennych. Spłonęły drewniane konstrukcje dachów, runęło 40% sklepień, stopiły się niektóre dzwony, znaczna część wyposażenia uległa zniszczeniu bądź rozproszeniu. Zabezpieczenie stanu budowli i odbudowę podjęto już w 1946 roku. W listopadzie 1955 nastąpiło poświęcenie świątyni i przekazanie jej wiernym choć prace nadal trwały. To ciekawe bo wnętrze bazyliki, które widzimy w filmie jest wciąż puste, surowe, pełne śladów zniszczeń wojennych, wydaje się, że kościół jeszcze nie funkcjonuje. Dzisiaj to wnętrze wygląda już zupełnie inaczej.

– Dużo, dużo ludzi. Wszyscy uśmiechają. Nie podglądź, zła wróżba.
– Tak, pomyśl, będziemy zawsze razem. Ty i ja, rozumiesz?
– Zawsze? Nie bardzo. Teraz dobrze, ale później nud, nudniejszej. Ja brzydka, brzydsza. Jacques, nie mów zawsze.
– Ksiądz.
– L’évêque.
– Wszystko jedno. Popatrz, jest zupełnie łysy. I ma życzliwy uśmiech. Mamy straszną tremę bo nie znamy słów przyrzeczenia.
– Uważaj. Stało się.

Margueritte wybiega z Bazyliki za pieskiem, który się tam przyplątał. Jacek znowu jej szuka. Tym razem pod charakterystycznym łukiem Bramy Cmentarnej przed Bazyliką Mariacką od strony ulicy Piwnej.

Znajduje ją na placyku przy bocznej ścianie kina Leningrad z charakterystyczną abstrakcyjną mozaiką autorstwa Anny Fiszer. Ale piękną Margueritte zabiera Romeo (Wowo Bielicki), na swoim skuterze.

Co ciekawe, mozaika powstała w 1957 roku, tuż po październikowej odwilży, a więc w czasie zdjęć do filmu Do widzenia do jutra był to bardzo świeży przejaw działalności artystycznej. Dzisiaj nie ma już tam tej mozaiki, nie ma też kina Leningrad (od 1993 roku „Neptun”). Działało do 31 maja 2015 roku, kiedy to wyświetlono w nim ostatni film – oczywiście Do widzenia, do jutra. Kino zostało zburzone a na jego miejscu wybudowano hotel Hampton by Hilton Gdańsk Old Town. Mozaika jednak ocalała. Udało się ją zdemontować i przewieźć do miejsca składowania. Nie udało się niestety znaleźć miejsca gdzie mogłaby zostać wyeksponowana.

– Mało czasu. Romeo odwiezi mnie na kolacja, ça va?
– Oczywiście, kolacja może decydować o losach świata.
– Do widzenia Jacques.

W Sopocie

Willa Hestia to jedna z najbardziej reprezentacyjnych rezydencji w Sopocie. Zaprojektowana na zamówienie spedytora i armatora Johannesa Icka z Gdańska, została ukończona w 1893 roku. Po II wojnie przejęta najpierw przez Armię Czerwoną a potem przez państwo. W 1959 roku, kiedy kręcono Do widzenia do jutra mieścił się tam żłobek. Od lat 90. XX wieku był tam niewielki hotel i luksusowa restauracja. Obecnie willa nie jest dostępna dla osób z zewnątrz. Dla Jacka też był to daleki i niedostępny świat gdzie mieszkała córka francuskiego konsula, Margueritte. W tym miejscu rozgrywa się najbardziej wzruszająca scena w filmie.

– Przecież mówiłam ci, że jesteś dla mnie mały książę, z innej planety. Nagle przeszłam na twoją, Śmieszne. Jacques. Jacques!
– Co?
– Uśmiechnij się. Co mam robić żebyś się teraz uśmiechał?
– Zostać na mojej planecie. Porzucić swój biały zamek i przenieść się do mojego.
– I będziesz się uśmiechał?
– Jeżeli zostaniesz ze mną, tak. Chcę uwierzyć, że naprawdę jesteś. Że istniejesz.
– Jacques, nigdy nie będziemy razem.
– Mylisz się. Jeżeli tylko zechcesz zabiorę cię do swojego zamku. A wtedy uwierzę we wszystko. Mój zamek jest wspaniały. On stoi na wysokiej górze. Ma tysiące lat. Ja znam tam każdy kamień. Każdy kamień. Każdy kamień. Wiesz co? Mam myśl. Jeżeli kiedykolwiek będziemy mieli się rozstać to ty nie przyjdziesz do mnie i nie powiesz, że to już koniec. Przyjdziesz i powiesz: „chcę jechać z tobą”. To będzie nasz ostatni dzień.
– Jacques, znowu robisz z małą rzeczą dużą rzecz. Po co mówić teraz o rozstaniu? Jest śmieszne, rozumiesz? Przecież to tak prosto. Jacques, jedźmy już.
– Po co się spieszyć? Poczekamy do jutra, przyjdę po ciebie rano, rozumiesz?
– Rano? Cieszę się. Będziesz wesoły, tak?
– Na pewno.
– Do widzenia.
– Cześć.
– Do jutra!

Tutaj pryskają też złudzenia Jacka.

Pierwszy raz, przekroczyłem tę bramę. Podchodziłem coraz bliżej, i bliżej. I zadawałem sobie pytania: kto z nas stchórzył? Ja, który uciekałem się do marzeń o zamku? Czy ona, która bała się zejść na moją planetę? Patrzyłem na pustkę i słuchałem ciszy. Jak tam jest teraz?

Gdzie nie byliśmy?

Ale nie byliśmy wszędzie. Odpuściliśmy korty tenisowe Klubu Tenisowego „Arka” w Gdyni, gdzie okazuje się, że Jacek nie potrafi grać w tenisa. Natomiast świetnie sobie z tym radzą Romek Polański i Wowo Bielicki. Nie szukaliśmy nieistniejącego już budynku Państwowej Galerii Sztuki w sąsiedztwie ulicy Bohaterów Monte Cassino w Sopocie. Zrezygnowaliśmy z próby lokalizacji kawiarni przy plaży gdzie rozpoczęła się randka Jacka i Margueritte (prawdopodobnie w Sopocie). Nie byliśmy na ulicy Do Studzienki gdzie Jacek omijając portiera przekradał się do pokoju Joasi w akademiku. Przechodziliśmy co prawda obok historycznego budynku przy ulicy Wały Jagielońskie 1, w którym mieścił się Teatrzyk Studencki Bim Bom, ale zapomniałem zrobić zdjęcia. Zresztą w filmie i tak grają tylko jego wnętrza.

O naszej wycieczce i o samym filmie Do widzenia do jutra możemy pogawędzić na FORUM.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *