Warszawa w karykaturze

Warszawa. Miasto, które uwielbiam przypadkowo. Klimaty uliczek, podwórek, barów, placyków i sunących ospale tramwajów wchłonęłam już jako dziecko, budując wyobrażenia na przeczytanych powieściach i obejrzanych filmach. Do dzisiaj pamiętam niedosyt z pierwszej wyprawy, która skończyła się dla mnie tęgim laniem i zakazem poruszania się dalej niż własna ulica. Na cóż zakazy, jak świat czeka! Czekała i Warszawa. W głowie układałam sobie plany – co jeszcze chcę zobaczyć i gdzie pójść aby nasycić się tym klimatem i dotknąć mgły przeszłości. Rosła ta Warszawa ze mną, na moich oczach i ku mojemu, czasami ogromnemu, oburzeniu rozrastała się nie w tym kierunku co trzeba. Zatracała swoją sentymentalną przeszłość.

Dzisiaj o Warszawie nieco inaczej, bardziej artystycznie. Po lekturze książki Eryka Lipińskiego „Warszawa w Karykaturze” i po wcześniejszych, wstępnych pomysłach, które z przyczyn różnych nie mogły dojść ze sobą do porozumienia, w końcu się udało wszystko ze sobą związać i zrealizować plan na Muzeum Karykatury im. Eryka Lipińskiego, mieszczące się przy ulicy Koziej.

Jak się wszystko skrystalizowało napisałam na forum a tymczasem zacznę od książki, dzięki której wiatr zawiał w moje żagle. Przeniosłam się bowiem mocno wstecz, własnie do czasów mi bliskich z innych form kultury. I tak, poprzez ładnie wydzielone tematy w książce mogłam napawać się różnorodnością rysunków, które tak barwnie, żartobliwie i prześmiewczo przedstawiały Warszawę znaną mi z powieści Ożogowskiej, Bahdaja, ale też Grzesiuka, Tyrmanda czy nawet Chmielewskiej. Niektóre obrazki są mocno zdezaktualizowane, inne wciąż na czasie. 

Karykatura jest jedną z najstarszych i najbardziej demokratycznych dziedzin sztuki – czytamy we wstępie do książki i już od razu mam zgrzyt z tą demokratycznością. Dla mnie jednak, karykatura jest najbardziej dziwną formą i trudną w odbiorze. Wszak jest to chyba najbardziej złośliwe przedstawienie jakiegokolwiek tematu. W książce Lipińskiego jest szereg informacji na temat satyry i karykatury. Chętnych na poszerzenia tematu – o tym skąd się wzięła karykatura, kiedy przestała być zwykłym żartem i stała się sztuką, o trendach w tej dziedzinie i o innych zagadnieniach – odsyłam do książki a tutaj zamieszczę tylko parę wybranych obrazków:

Muzeum Karykatury odwiedziliśmy gwarnie 11.01 w przeddzień półrocznicy naszego Forum. W Muzeum akurat trwa wystawa poświęcona jednemu karykaturzyście – Ignacemu Witz

Ignacy Witz urodził się we Lwowie w 1919 roku i wystawa, w setną rocznicę urodzin, jest przypomnieniem twórczości Artysty. Mogliśmy zobaczyć najwcześniejsze rysunki – karykatury antyhitlerowskie oraz późniejsze dzieła, w tym obrazki do literatury dziecięcej m.in. do Kapelusza za 100 tysięcy czy Klubu Pickiwicka.

Nie zachwyciliśmy się ograniczeniem tak ciekawego tematu tylko do jednego Artysty. Wszak z założenia jest to Muzeum, więc moim zdaniem, powinno być szerzej, głębiej i bardziej historycznie z uwzględnieniem twórców znanych mi właśnie z książki Lipińskiego. Zabrakło tej wystawie swoistej muzealności.

Obejrzeliśmy więc tylko twórczość Witza i zaskoczył nas obrazek znany z podręcznika szkoły podstawowej.

Wśród rysunków, na których widać było o czym traktują, znalazły się też takie, przy których musieliśmy zgadywać co przedstawiają. Nawet pokusiłam się o stwierdzenie, że śmiało mogłabym zostać karykaturzystką. Jednocześnie doszłam do wniosku, że kobiety w tej dziedzinie nie mają siły przebicia, nawet w książce Lipińskiego – występuje tylko jedna kobieta parająca się tą dziedziną sztuki.

Po obejrzeniu wystawy zrobiliśmy pamiątkowe zdjęcie – na uwagę zasługuje znienackowa tablica.

Wystawa była nader skromna a apetyt na kulturę nam się jeszcze nie wyczerpał więc udaliśmy się do pobliskiego Domu spotkań z Historią (DSH). Do końca lutego można obejrzeć tam dwie wystawy: „Polskie bieguny. Himalaje ’74 i Antarktyda ’77 na fotografiach Mirka Wiśniewskiego” oraz „Wiosna, lato, WOJNA… Warszawa 1939”. Ciekawe zdjęcia, wcześniej nie publikowane oraz interesujący kącik księgarski zatrzymały nas tutaj na dłuższy czas i pozwoliły zrekompensować niedostatek wrażeń po Warszawie w karykaturze.

Następnie udaliśmy się uczcić nasze spotkanie w Browarmii, gdzie przy doskonałej kuchni i trunkach wymieniliśmy się pomysłami, planami na przyszłość i elegancko uczciliśmy półrocznicę naszego forum.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *