Barczewo

Zupełnie nie planowałam wycieczki do Barczewa. Wyszła ona jakoś tak przy okazji, zupełnie spontanicznie. Pewnego słonecznego październikowego przedpołudnia wybraliśmy się na objazd okolicznych wsi w celu zrobienia tej „jednej, jedynej, najpiękniejszej fotografii” na zorganizowany na Forum Znienacka konkurs na „Najładniejsze zdjęcie miesiąca”. Fotka została zrobiona (i to nie jedna), pogoda była piękna, a my zaledwie kilka kilometrów od Barczewa, więc decyzja o wycieczce zapadła błyskawicznie. Właściwie była to moja pierwsza wizyta w tym mieście w celach turystycznych. Bywałam tam już wcześniej, ale tylko na „blokowiskach”, nigdy na Starówce.

Barczewo ukazało mi się, jako senne miasteczko z całą masą klimatycznych i zaskakująco ciekawych miejsc. Szczerze mówiąc o Barczewie nie wiedziałam zbyt wiele. W zasadzie tylko tyle, że znajduje się w nim Zakład karny dla mężczyzn. Jak się okazało, nawet to miejsce ma ciekawą historię i prezentuje się interesująco (pomijając oczywiście jego charakter).

Zakład karny widziany od strony Starówki

Wycieczkę zaczęliśmy od rynku, który okazał się niezbyt rozległy z całkiem miłym dla oka budynkiem Ratusza, otoczony pozostałościami po murach miejskich, kamienicami oraz niedużym parkiem.

Rynek
Rynek
Ratusz
Ratusz
na rynku
Uliczka tuż przy rynku
Uliczka przy rynku

Ciekawostką okazały się przykryte przezroczystymi daszkami wyeksponowane wykopaliska archeologiczne prowadzone swego czasu na rynku. Niestety, szkło było mocno zaparowane i widoczne były tylko fragmenty drewnianej kanalizacji oraz znaleziona ceramika i inne przedmioty.

Fragmenty wykopanej na rynku drewnianej kanalizacji

Przez Barczewo prowadzi Polska Droga do Santiago de Compostela, a jej oznaczenie czyli Kamień św. Jakuba znajduje się w parku tuż przy rynku.

Po niezbyt długiej przechadzce po rynku, parku i okolicznych zaułkach, udaliśmy się nad Staw młyński (zwany więziennym), skąd roztaczał się bardzo ładny widok zarówno w stronę Starówki jaki i Zakładu karnego.

Widok znad stawu w stronę ul. Klasztornej i Ratusza
Widok znad stawu w stronę Kościoła św. Anny
w tle Kościół św. Anny
Amfiteatr nad stawem
Zakład karny od strony stawu
śluza na Pisie

Niestety zarówno tu, jak i poprzednio na rynku oraz w parku, spotkaliśmy osoby, które zapewne korzystając z wyśmienitej pogody, zdecydowały uraczyć się napojami wysokoprocentowymi na łonie natury. Przeszkadzało to trochę w kontemplacji pięknych widoków, ale niezrażeni postanowiliśmy kontynuować wycieczkę i podążyliśmy w kierunku budynku dawnego Szpitala zakaźnego (obecnie Powiatowy Szpital Pomocy Maltańskiej pw. bł. Gerarda Fundacji Polskich Kawalerów Maltańskich w Warszawie „Pomoc Maltańska” Oddział w Barczewie) oraz miejsca, gdzie kiedyś znajdował się cmentarz ewangelicki.

dawny Szpital zakaźny

Po krótkim odpoczynku i uzupełnieniu płynów, udaliśmy się w kierunku Kościoła św. Anny i Szczepana (z XIV wieku). Sam budynek, który wcześniej podziwialiśmy znad Stawu młyńskiego, prezentował się okazale, choć z bliska dało się zauważyć, które fragmenty elewacji czekają jeszcze na remont. Nie udało nam się zwiedzić wnętrza kościoła, weszliśmy jedynie do przedsionka z którego, przez kratę dało się obejrzeć nawę.

wnętrze Kościoła św. Anny i Szczepana
Kościół św. Anny i Szczepana

Następnie udaliśmy się w stronę Kościoła św. Andrzeja Apostoła (wzniesiony pod koniec XIV w. przy klasztorze franciszkanów). Niestety sam budynek kościoła nie zaprezentował się dobrze. Zarówno jego wnętrze, jaki i elewacja są aktualnie remontowane, przez co stworzone zostało wrażenie mocno zniszczonego obiektu.

Kościół św. Andrzeja Apostoła
Kościół św. Andrzeja Apostoła
Kościół św. Andrzeja Apostoła
Kościół św. Andrzeja Apostoła
remontowane wnętrze kościoła św. Andrzeja

Jeszcze tylko rzut okiem na budynki zlokalizowane przy ul. Klasztornej (pod numerem 5A znajdował się podobno kiedyś browar przyklasztorny, ostatnimi właścicielkami tego browaru były Gertruda i Edyta Erna Thieme- dział on do stycznia 1945 roku) i już podążyliśmy całkiem sympatyczną uliczką ku Kościołowi poewangelickiemu, który pełni obecnie funkcję małej sali koncertowej i galerii sztuki.

ul. Klasztorna 5A
ul. Klasztorna 5
uliczka…
uliczka
Kościół poewangelicki
Kościół poewangelicki
Kościół poewangelicki

Kolejne uliczki zaprowadziły nas do fragmentów bramy miejskiej (Brama Południowa z XIV wieku), a następnie do budynku dawnej synagogi (zbudowana w 1847 roku). Jest to jedyna na Warmii ocalała synagoga. W 1937 roku barczewska gmina żydowska postanowiła odsprzedać budynek synagogi, dzięki temu nie został on zniszczony podczas nocy kryształowej. Obecnie znajduje się tu Galeria sztuki. Nie dane nam było jednak wejść do środka, gdyż w niedzielę Galeria jest niestety nieczynna. Tuż obok dawnej synagogi znajduje się lapidarium macew z barczewskiego kirkutu.

Brama miejska
Brama miejska

Następnie udaliśmy się w kierunku przemysłowo wyglądających budynków usytuowanych wzdłuż ulicy Obrońców Warszawy, Traugutta i Grunwaldzkiej. Cała ta część miasta, mimo że bezsprzecznie zaniedbana, zrobiła na mnie niesamowite wrażenie. Oczami wyobraźni widziałam prężnie działający Browar Barczewo (zał. w 1991 roku).

Browar Barczewo mieścił się przy ul. Grunwaldzkiej 2 w dawnym młynie. Produkcja wynosiła ok. 10 000 hl rocznie. Wytwarzano przede wszystkim piwo jasne dolnej fermentacji o ekstrakcie 12%. Właścicielem była pani Wanda Werpachowska-Kurek, a jej pełnomocnikiem Tadeusz Kurek. Państwo Kurkowie poza browarnictwem zajmowali się również hodowlą drobiu (brojlerów). W 1998 roku browar w Barczewie jako pierwszy w Polsce wprowadził do produkcji piwo owocowe. Trzeba przy tym zaznaczyć, że nie było to piwo aromatyzowane. Powstawało ono poprzez dodawanie do schłodzonego piwa (na etapie leżakowania, a tuż po zakończeniu fermentacji) koncentratu wiśniowego w ilości od 1,5 do 5 % wagowych w stosunku do całej masy napoju Browar zakończył działalność ok. 2001 roku. [źródło: https://www.browar.biz/forum/archive/index.php/t-18124.html].

Nasza wycieczka po Barczewie, okazała się dużo bardziej udana, niż się spodziewaliśmy. Niestety, mimo usilnych starań nie udało nam się zjeść w tym mieście posiłku. Jedyny czynny w rejonie Starego Miasta bar zamykany był w niedziele o godzinie 16.00, a my zrobiliśmy się głodni dopiero ok. 15.45. No cóż, popędziliśmy zatem w kierunku obiadu, a Barczewo z przyjemnością odwiedzimy ponownie.

Jeśli macie ochotę porozmawiać na temat mojej wycieczki do Barczewa, to zapraszam na Forum.