Są w naszym życiu ludzie ważni, których wcale osobiście nie znamy. Ludzie, bez których nasze życie byłoby inne. Targałyby nami trochę inne emocje, inne byłyby nasze tęsknoty, innych dokonywalibyśmy wyborów. Taką postacią jest dla mnie Zbigniew Nienacki. To bez znaczenia, że jego droga życiowa nie specjalnie mi odpowiada. Staram się oddzielać jego własne życie od świata, który wykreował w swoich książkach i za to będę go cenił i szanował.
Nienacki zamieszał w moim życiu nie raz. To dzięki książkom o przygodach Pana Samochodzika, wiele lat temu pokochałem Mazury i żeglarstwo. Zapragnąłem przemierzać mazurskie szlaki, tak jak mój bohater z dzieciństwa, pan Tomasz. Plusk wody, szum wiatru rozpędzonego nad jeziorem, bębnienie deszczu i zapach ucztowania na letnim biwaku. Magia. Magia i przygoda przyczajona gdzieś blisko, w przesmyku, w następnej zatoczce, w kolejnym porcie. Udało mi się dosięgnąć tych marzeń, wyruszyć po przygodę na Śniardwy, Bełdany, Mamry, Jeziorak, a potem, całkiem niedawno, odnaleźć wszystkie te miejsca, do których tak kiedyś tęskniłem znając je tylko z kart ulubionych powieści.
Miłość do przyrody, ciszy i spokoju Tomasza są moją miłością. To Zbigniew Nienacki na tyle silnie natchnął mnie miłością do sztuki, zabytkowych przedmiotów, historii, że dzisiaj są one moją pasją. I nie ma dla mnie znaczenia czy erudycja Tomasza to erudycja autora czy sprawne korzystanie z podręcznej literatury. Nie ma znaczenia, że z historii Polski to i owo musiałem sobie potem wyprostować, usuwając z niej piętno tamtych czasów. Jako jedenastoletni chłopak sam nie zainteresowałbym się historią zamków nad Loarą, zakonem templariuszy, wolnomularstwem a tym bardziej stylami w sztuce czy architekturze. Później, w dojrzałym już wieku książki te stały się dla mnie wehikułem czasu, który bezbłędnie przenosił mnie w przyjazne i znajome miejsca.
Zbigniew Nienacki zamieszał w moim życiu także po raz drugi. Poznałem całą jego twórczość od nieporadnych jeszcze prób literackich do ostatniego dzieła „Dagome Iudex”, ale zakochałem się w „Skiroławkach”. I tak to już jakoś jest, panie Zbigniewie, że gdy tylko jesienne chłody rozścielą się puchowym kobiercem mgły nad taflą mojego jeziora Baudy, a zrudziałe kikuty trzcin kołysząc się leniwie na wilgotnym wietrze wyczarowują nastrój pełen lirycznej melancholii, jakaś tęsknota płynąca gdzieś z głębi duszy prowadzi mnie tam gdzie kamienny jest sen, w którym toną pańskie Skiroławki. Dla zgubionych w lasach jezior może nadszedł nowy czas, ale pańskie Skiroławki pozostaną tajemnicą w nas.
Ale to nie wszystko. Zbigniew Nienacki potrząsnął moim życiem raz jeszcze. Tym razem namacalnie i bardzo konkretnie. To dzięki jego spuściźnie literackiej, która wciąż fascynuje i łączy ludzi poznałem was, forowi przyjaciele. To dzięki niemu poznałem Milady. I dzisiaj, w dniu 25 rocznicy jego śmierci, chciałbym mu za to wszystko podziękować.
A wy? Kim dla Was jest Zbigniew Nienacki? Porozmawiajmy o tym na NASZYM FORUM.
Źródło zdjęcia tytułowego: Rzeczpospolita