Kiedy powieść Zbigniewa Nienackiego Raz w roku w Skiroławkach trafiła na półki księgarń (często tylko na kilka godzin) wywołała prawdziwą sensację i niemały skandal. Był rok 1983 i światek polskich „czytaczy” podzielił się na tych, którzy się w Skiroławkach… zakochali i tych, którzy je znienawidzili. Do obozu przeciwników zaliczali się m.in. Jerzy Urban, Kazimierz Koźniewski czy Daniel Passent. Zarzuty dotyczyły głównie grafomaństwa i szerzenia pornografii, co w niektórych przypadkach budzi podejrzenia, że krytykujący przedmiotu swej krytyki zwyczajnie nie przeczytali… Oczywiście wszystkie kontrowersje były jednocześnie świetną reklamą. Nic więc dziwnego, że „Raz w roku w Skiroławkach” stało się obiektem zainteresowania filmowców. Jak pisze Mariusz Szylak „(…) gdy tylko wokół powieści zrobił się szum medialny, prawa do sfilmowania książki kupił od pisarza Zespół Filmowy „Iluzjon”. Nienacki nie chciał pisać scenariusza, zadania tego podjął się (…) Janusz Kidawa.”[1]
Przyszły reżyser Niesamowitego dworu ukończył prace nad adaptacją pod koniec 1984 roku. Swój scenariusz zatytułował Noc mieszania krwi, umieszczając na stronie tytułowej informację, że materiał powstał „na motywach powieści Zbigniewa Nienackiego”. To od razu sygnalizowało, że nie należy liczyć na wierność literackiemu pierwowzorowi. W grudniu 1984 Zespół Filmowy „Iluzjon” wysłał do ówczesnego wiceministra kultury i sztuki Jerzego Bajdora pismo z prośbą o wyrażenie zgody na skierowanie filmu do produkcji. Orientacyjny koszt określono na 40.000.000 złotych, zaznaczając, że dzieło powinno otrzymać kategorię „trudny” (kryterium to wpływało na wysokość budżetu).
Zgodnie z obowiązującymi procedurami przed podjęciem decyzji podległy ministerstwu Departament Programowy Naczelnego Zarządu Kinematografii przekazał scenariusz do oceny. Na przełomie 1984 i 1985 roku do NZK wpłynęły recenzje autorstwa Henryka Jankowskiego i Ryszarda Koniczka. Obie były zdecydowanie negatywne, pomimo że jeden z recenzentów nie znał powieści Nienackiego, zaś drugi wyraźnie był jej fanem… W rezultacie w trzy miesiące później ZF „Iluzjon” otrzymał od Naczelnego Zarządu Kinematografii pismo z jednoznaczną odmową. W dokumencie datowanym 27.03.1985 zaznaczono, że „warunkiem dalszych ewentualnych rozmów oraz innej decyzji na temat adaptacji powieści Z. Nienackiego pt. Raz w roku w Skiroławkach będzie przedłożenie przez Zespół nowej wersji scenariusza”. Warto zwrócić uwagę na to sformułowanie, ponieważ zazwyczaj, jeśli istniała szansa na zmianę wyroku, NZK zalecał wprowadzenie zmian, bardzo często wyszczególniając wymagane poprawki. W tym przypadku ich odpowiedź można przetłumaczyć jako „wyrzućcie Noc mieszania krwi do kosza i zacznijcie od nowa”.
Czy należy żałować tej decyzji? A może była ona słuszna?
autor: Maruta
W odpowiedzi można sobie postawić pytanie czy dwóch recenzentów (w tym jeden nieznający powieści) oraz w konsekwencji Naczelny Zarząd Kinematografii mogli się aż tak omylić co do wystawionej przez siebie oceny. Innym pytaniem jakie można sobie zadać to pytanie o to jak daleko autor scenariusza może się odsunąć od oryginału powieści bez poniesienia straty. Dlaczego Janusz Kidawa opierając się na powieści Z. Nienackiego wyrzucił z napisanego przez siebie scenariusza Nocy mieszania krwi wszystko co w powieści Raz w Roku w Skiroławkach było wartościowe, cały jej kręgosłup trzymający razem wszystkie składające się na nią elementy nadające jej głębszy sens oraz wielowymiarowość. Oczywiście nie jest najważniejszym zamierzeniem scenariusza wierne odwzorowanie powieści ale na ogół dobrze jest trzymać się głównego wątku.
Zasiadłam do czytania scenariusza Nocy mieszania krwi Janusza Kidawy, ciekawa tego co zastanę na tych około 100 stronach maszynopisu. Nie znałam jeszcze opinii recenzentów, ponieważ nie chciałam się zawczasu ukierunkowywać.
To co zrobił Kidawa przeszło moje najgorsze oczekiwania. Już sam tytuł pozwalał się częściowo zorientować, że autor scenariusza postawił na jedną kartę. Pierwsze strony scenariusza zawierały opis słynnej sceny snu Justyny. Kolejna scena to scena porodu Brygidy przyjmowanego przez doktora Niegłowicza. W tym miejscu nadmienię, że Janusz Kidawa ze skomplikowanej relacji pomiędzy dwójką bohaterów – Niegłowiczem oraz Brygidą stworzył historię z zadatkami na rasowego harlequina. Stworzone przez Kidawę uczucie Niegłowicza do Brygidy kręci się wokół zainteresowania jej ślicznym dzieciątkiem. Wątek znajomości tych dwojga został wypaczony i pozbawiony sensu. Podobnie Kidawa ociosał wiele innych wątków, zmieniając całkowicie charakter postaci oraz meritum książki.
To co mnie mocno zaskoczyło to brak części głównych bohaterów z kart Skiroławek. Kidawa pozamieniał postaci, zrobił totalny misz-masz tworząc niekiedy wręcz hybrydy. I tak na przykład mąż Renaty Turoń ma na imię Nepomucen. Z kolei Nepomucen Maria Lubiński nie występuje w scenariuszu w ogóle. Nie ma również malarza Porwasza a przecież poza Niegłowiczem ci dwaj Panowie to bardzo ważne postaci kierunkujące i nadające ton książce. Zresztą prawdopodobnie Nienacki opisywał tę trójkę jako swoje alter-ego, wyrzucenie ich tworzy dziurę w społeczności Skiroławek. W Nocy mieszania krwi jedną z głównych postaci jest Renata Turoń. Z kolei występująca w scenariuszu dziennikarka skrzyżowana jest z książkową Panną Józią. Natomiast książkowy Antek to Franek. Zresztą wątek Antka przechodzący przez karty powieści niczym spinacz przestaje istnieć w scenariuszu Kidawy w ogóle.
Ale to wszystko można przecież autorowi wybaczyć i liczyć na pozytywny efekt jego pracy, jednak są pewne granice absurdu, które Kidawa konsekwentnie chciał przekroczyć.
Pozwolę sobie uchylić rąbka treści scenariusza, co powinno zaciekawić tych którzy znają Skiroławki a poziom groteski powinien się rzucić w oczy nawet tym, którzy powieści nie czytali. Tak więc wspomniana Renata Turoń bierze udział w konferencji naukowej podczas, której kieruje ona zainteresowanie obecnych na przeprowadzenie badań empirycznych na mieszkańcach wioski Skiroławki, ponieważ jak się dowiedziała, raz w roku jej mieszkańcy spotykają się we młynie by w tzw. noc mieszania krwi każdy mężczyzna mógł oddawać się przyjemności z którąkolwiek kobietą a kobiety marzą o zbiorowym gwałcie poczynionym przez sąsiadów. Informacje o tym zjawisku wyciekają do międzynarodowej prasy po czym są drukowane na łamach Playboya. Skiroławki stają się światową sensacją. Do wioski ściągają autokary z turystami biwakującymi przy jeziorze i czekającymi na tytułową noc mieszania krwi. Sytuację tę wykorzystuje Kriwka, lokalny dziwak i „prorok”, który jadąc na dwukółce grzmi z rogu zwracając na siebie uwagę.
Zainteresowanych bardziej szczegółowym omówieniem tego scenariusza odsyłam do mojego artykułu pt. Streszczenie scenariusza „Noc mieszania krwi” autorstwa Janusza Kidawy.
Raz w roku w Skiroławkach to powieść mądra dla dojrzałego czytelnika. Wspólnie z bohaterami książki przechodzimy przez kolejne pory roku w przyrodzie jak i przez różne etapy życia. Świetnie zarysowane postaci, bystre i ponadczasowe dialogi. Erotyzm użyty zostaje przez Z. Nienackiego w dużej dawce ale z wyczuciem w sposób nie wywołujący zniesmaczenia. Wyjątek może stanowić tu jedynie pierwsza scena z książki. Janusz Kidawa pisząc na podstawie powieści Z. Nienackiego scenariusz Nocy mieszania krwi wytarł z treści do czysta gumką wszystkie te wartościowe elementy zostawiając tanią gazetową sensację.
Już odsuwając się od kwestii porównań scenariusza z książką próbuję dokonać oceny samego scenariusza w kompletnym oderwaniu od treści książki. I niestety nijak się nie broni. To co powinno śmieszyć jest w gruncie rzeczy prostackie, to co powinno być sensem i meritum było banalne i spłaszczone.
Zachęcam do dyskusji na naszym FORUM na temat planów filmowych związanych z ekranizacją książki Zbigniewa Nienackiego pt. Raz w roku w Skiroławkach.
autor: Milady
[1] Mariusz Szylak „Zbigniew Nienacki życie i twórczość”, Oficyna Wydawnicza „Warmia”, s. 177
Źródło zdjęcia tytułowego: Fototeka
2 uwagi do wpisu “Noc mieszania krwi czyli Skiroławki na dużym ekranie”
Możliwość komentowania jest wyłączona.