Byliśmy tam razem i nie ma porównania co do wielkości inwestycji.
Zdaję sobie sprawę i to napisałem. Ale jakoś mnie nie ciągnie do takich miejsc. Co oczywiście nie oznacza, że gdybym był w okolicy to bym nie podjechał zobaczyć natomiast chyba nie obrałbym tej budowli jako cel wyjazdu.
Twtter is a day by day war
Dołącza zniecierpliwiona Basia, potem Aldona i po wielu skomplikowanych zabiegach ognisko w końcu płonie.
Hmm, Aldonka to się zwinęła na prawie cały czas rozpalania ogniska.;)
A tym razem nie byłem świadom, że już na dzień dobry czeka nas 70 kilometrowa trasa. Jedziemy i jedziemy, a zapowiadany w zlotowym planie zamkowy urbex jawi mi się niczym pamiętny las krzyży z filmu Koterskiego.
(..)
Aldona, sorry za wszystkie &!#@)()*&%%@, które pomyślałem sobie w samochodzie.
Jedziemy 15 minut i w samochodzie padają natarczywe pytania o to czy już niedaleko. I jak tu bez narażenia życia powiedzieć, że jeszcze ponad dwa razy tyle?
Mydło, powidło, cepelia i festyn. Takie turystyczne disco polo z frytkami i goframi na pierwszym planie.
Bardzo trafnie powiedziane. Ja zwiedzałam Szymbark wiele lat temu, zimą i zachowałam zupełnie inne wspomnienia. Przede wszystkim nie było całej tej komercyjnej otoczki, a sam obiekt nie był jeszcze rozbudowany o pewne elementy, które tym razem kłuły mnie w oczy. Kiedyś byłam skłonna polecić odwiedziny w skansenie w Szymbarku. Dziś już nie.
W drodze powrotnej zahaczamy jeszcze o cmentarzysko kurhanowe Uniradze. Cmentarzysko zlokalizowane jest na obszarze o powierzchni około 6 km kwadratowych i znajduje się tu kilka skupisk kurhanów różnych typów i różnej przynależności kulturowo-chronologicznej.
Wiem Kustosz, że masz odmienne zdanie, ale mnie to miejsce w pewien sposób oczarowało. Oczywiście kurhany w Uniradzach nie sprawiały wrażenia imponujących czy okazałych, ale dla mnie niesamowita jest właśnie ta różna przynależność kulturowo-chronologiczna. W Uniradzach znajdziemy kurhany datowane na 1100-900 r. p n. e., VIII-III w. p.n.e. jak i X-XI w.
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
Toto w Szymbarku to żaden skansen, tylko prywatne Centrum Edukacji i Promocji Regionu w Szymbarku (Lidia Czapiewska „Centrum Edukacji i Promocji Regionu”).
To oficjalna nazwa. Medialnie występują jako skansen. W każdym razie, można sobie darować.
Wilk coś mi tłumaczył już na miejscu, że to obiekt stworzony przez osobę, która zajmuje się budową drewnianych domów w okolicy.
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
Wilk coś mi tłumaczył już na miejscu, że to obiekt stworzony przez osobę, która zajmuje się budową drewnianych domów w okolicy.
A mnie się kołacze po głowie, że właścicielem tego obiektu jest jakiś znajomy Mirkapiano.
Wilk coś mi tłumaczył już na miejscu, że to obiekt stworzony przez osobę, która zajmuje się budową drewnianych domów w okolicy.
A mnie się kołacze po głowie, że właścicielem tego obiektu jest jakiś znajomy Mirkapiano.
Obiekt CEPR zbudował mój przyjaciel śp. Daniel Czapiewski (zm. 2013). Byłem tam od samego początku, czyli od roku 2000. Póki Daniel żył to obiekt ten jakoś inaczej był odbierany. Odbywały się tam koncerty, festiwale i spotkania towarzyskie. w latach 2011-13 odbywał się tam Festiwal "Kaszubska Majówka Jazzowa", którego byłem dyrektorem artystycznym. Ściągałem tam moich przyjaciół - muzyków jazzowych i oni tworzyli tam swojego rodzaju bohemę artystyczną. Wiadomo - muzyka łączy.
o festiwalu:
W roku chopinowskim zbudowaliśmy tam największy fortepian świata, na którym zagrał Leszek Możdżer kończąc obchody 200 rocznicy urodzin Fryderyka Chopina.
Po śmierci Daniela wszystko się zmieniło.
Ja nie poznaje już tego miejsca.
Obiekt CEPR zbudował mój przyjaciel śp. Daniel Czapiewski (zm. 2013). Byłem tam od samego początku, czyli od roku 2000. Póki Daniel żył to obiekt ten jakoś inaczej był odbierany. Odbywały się tam koncerty, festiwale i spotkania towarzyskie. w latach 2011-13 odbywał się tam Festiwal "Kaszubska Majówka Jazzowa", którego byłem dyrektorem artystycznym. Ściągałem tam moich przyjaciół - muzyków jazzowych i oni tworzyli tam swojego rodzaju bohemę artystyczną.
Możliwe, że jako miejsce festiwali i koncertów ten obiekt nadal dobrze się sprawdza. Po prostu kiepski z niego skansen moim zdaniem.
Zapadła decyzja co do przyszłości budowli...ma w niej powstać hotel z pracownią i galerią.
Rzeczy, które posiadasz w końcu zaczynają posiadać ciebie
Chuck Palahniuk - Fight Club
Dzięki Barabasz. Byłoby to pozytywne, dość nieoczekiwane zakończenie tej epopei. Z artykułu wynika, że do tego jednak daleka droga. Skoro inwestycja ma zyskać przychylność władz lokalnych pojawi się sytuacja "sprawdzam". Okaże się czy inwestora stać na dokończenie przedsięwzięcia. W grę muszą wchodzić ogromne koszty. Nie pracuję w Urzędzie Skarbowym, ale nie chce mi się wierzyć, że rzeźbiarzom tak dobrze płacą. No chyba, że pan Piotr Kazimierczyk jest Michałem Aniołem albo Fidiaszem. Bo jego fabrykę mebli w między czasie zdaje się szlag trafił i to bez odszkodowania. TU jest co nieco na ten temat.
A to jest pan Piotr Kazimierczyk i jego dzieła.
Wysłany przez: @milady
Zwiedzanie, nieopatrznie, rozpoczęliśmy od końca, ale w niczym to nie przeszkadzało. Spodobały mi się strachy na wróble, które występowały tam licznie.
Kierunek zwiedzania nie był tu naprawdę istotny. Ale bardzo fajny skansen, wprowadzający w sielsko-anielski nastrój. Duża przestrzeń, urokliwe chałupki, znalazłem nawet taką z kolorowymi szybkami na werandzie, która skojarzyła mi się z domem Horsta Soboty z powieści Nienackiego "Wielki las". Szkoda tylko, że w większości wypadków nie dało się pobuszować we wnętrzach.
Najbardziej brakuje mi w takich miejscach życia czyli ludzi w kostiumach z epoki, którzy kręcą się po takiej wiosce zajęci codziennymi, wiejskimi sprawami. Chciałbym się poczuć jak przybysz z przyszłości przeniesiony w XIX wieczne realia.
Wysłany przez: @milady
Jezioro Długie jest niesamowicie malownicze. Czysta i przejrzysta woda, drugi brzeg porośnięty drzewami a za naszymi plecami las z tajemniczymi kurhanami. Pozazdrościłam ekspedycji archeologicznej przebywania w tym miejscu i kto wie czy sama nie skuszę się kiedyś na dziki nocleg tutaj pod namiotem. Jeszcze długo kręciliśmy się pomiędzy kurhanami, siadywaliśmy pośród kręgów i dyskutowaliśmy o Gotach oraz książkach Nienackiego.
Węsiory, bez wątpienia, były najbardziej przeze mnie oczekiwanym zlotowym miejscem. I nie rozczarowałem się. Co prawda nie poczułem tajemniczej energii płynącej z kamiennych kręgów, poczułem za to moc literatury, która napełniła to miejsce magią. Był piękny, upalny dzień, innych odwiedzających nie przesadnie wielu, fajnie byłoby spędzić tam więcej czasu, nad brzegiem jeziora Długiego i ze "Skarbem Atanaryka" w ręku. Szkoda tylko, że w oddali nie majaczy wyspa nimfy Kalipso, na drugim brzegu nie widać Martwego Domu, nie ma też chałupy Rzyndowej przy przesmyku. Wyspa jest ale na innym jeziorze w pobliżu, jakieś chałupy też pewnie dałoby się dopasować na siłę, ale mnie taka zabawa nie kręci.Wystarczy mi świadomość, że to tutaj, w tym miejscu, obozowała ekspedycja archeologów badająca węsiorskie kurhany.
@mirekpiano Widoczne po śmierci właściciela postawiono na komercję i zarobek nie uwzględniając kultury, która kiedyś tam była.
Obecnie obiekt jest ustawiony na maksymalny zarobek na turystach.
Na portalu ukazała się III część relacji ze Zlotu w Węsiorach.
Zapraszam do lektury. 😎
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
Wysłany przez: @teresa-van-hagen
...spływ wprawdzie nie wypalił, ale może warto byłoby ruszyć na podbój lokalnych wód choćby na rowerach wodnych…
Ależ szkoda mi było tego spływu kiedy widzieliśmy kajakarzy przeprawiających się kanałem. Woda to jednak ważne urozmaicenie łażenia. Rower wodny to nie to, zwłaszcza jeśli jego stan techniczny przedstawia się tak jak opisuje dalej Teresa🙂 My z Milady tę atrakcję sobie odpuściliśmy. Zamiast tego, poszliśmy na spacer wzdłuż jeziora Wielewskiego i był to chyba dobry wybór.
Wysłany przez: @teresa-van-hagen
Mogliśmy wreszcie zobaczyć ten głośny zabytek, najdłuższy w Polsce, wzorowany na antycznych rzymskich budowlach akwedukt w Fojutowie. Niestety, w znacznej większości okazaliśmy się niewdzięcznymi laikami, którzy oczekiwali czegoś znacznie bardziej okazałego.
Faktycznie, oczekiwaliśmy czegoś bardziej spektakularnego, ale to chyba dlatego, że słowo "akwedukt" jednoznacznie kojarzy się z tym:)
Wysłany przez: @milady
...udało mi się w końcu dotrzeć do prowadzącego stację archeologiczną w Białych Błotach, Pana Łukasza Trzcińskiego. Ten przesympatyczny mężczyzna o miłym głosie uspokoił mnie, że damy radę tam dojechać, choć droga dojazdowa nie będzie komfortowa a on chętnie poświęci nam swój czas.
I faktycznie, jakoś dojechaliśmy (z naciskiem na "jakoś"). Na miejscu mieliśmy rzeczywiście świetna asystę, ludzi, którzy z pasją poświecili się archeologii. Pan Łukasz de facto urodził się na wykopaliskach, na których od najmłodszych lat towarzyszył mamie i tacie. Smutna ta historia z rekonstrukcją grodu Raciąż za unijne pieniądze, a następnie pozostawienie go swojemu losowi. Jest systemowy problem związany z mechanizmem funkcjonowania dotacji na takie inwestycje. Brak zobowiązania i zabezpieczonych środków na późniejsze utrzymanie takich obiektów. Marnotrawstwo nie mniejsze niż w PRL (czyli bardzo samochodzikowo;))
A propos Łapalic - czy historia się powtórzy?
@maruta z tego co się ostatnio zorientowałem to w łapalicach zgodzili się na kontynuację budowy ma tam powstać hotel
Właściciel ma dostarczyć całą dokumentację techniczną ile w tym prawdy nie wiadomo , jak coś ciekawego się wyjaśni będę informował
A propos Łapalic - czy historia się powtórzy?
Czyli klasycznie po polsku. Zamek prawie wybudowany to teraz wstrzymają budową. Będzie kolejny ciekawy urbex do eksploracji, tym razem w Puszczy Noteckiej.
Na PORTALU ukazała się napisana przez Teresę van Hagen ostatnia już część relacji zlotowej.
Możecie przeczytać i zazdrościć jeśli z nami nie byliście.;)
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
Jak to zazwyczaj bywa ostatni dzień bardzo ciekawy! Zresztą jak i cały zlot, chociaż jak dla mnie trochę mało obecne było jezioro - ale to osobiste zboczenie ;-).
Te rejony są dla mnie białą plamą, więc tym bardziej zazdroszczę, że mieliście okazję je poznać.
Jak to zazwyczaj bywa ostatni dzień bardzo ciekawy!
Rzeczywiście wizyta w Stacji Archeologicznej Białe Błota była świetna. To nie muzeum ani dostępna turystycznie atrakcja, tylko unikalne miejsce gdzie wszystkiego można dotknąć, pomacać, poczuć klimat i naprawdę zanurzyć się w pracy archeologa. Jeszcze raz, brawa dla Milady, której udało się to zorganizować.
Żałuję też, że wtedy jeszcze nie miałem drona, bo Odry doskonale nadają się do tego żeby nad nimi polatać:) Trza będzie tam wrócić.
...trochę mało obecne było jezioro
Brakowało spływu kajakowego, który zawsze fajnie urozmaica zlotowe szwendanie. Niestety trudno było skompletować załogi więc musieliśmy zrezygnować. Za to ogniska były nad jeziorem. No i puszczanie lampionów;)
Na PORTALU ukazała się napisana przez Teresę van Hagen ostatnia już część relacji zlotowej.
Dziękuję Milady za pomoc i korektę 🙂 🥀
Smutna ta historia z rekonstrukcją grodu Raciąż za unijne pieniądze, a następnie pozostawienie go swojemu losowi.
No właśnie. Tak jakoś u nas to wszystko funkcjonuje. Nie wiem dlaczego miejscowe władze nie inwestują i nie ściągają tam turystów. W okolicach nie ma aż tylu atrakcji, żeby "kolejną" sobie odpuszczać. A gród pięknie położony, można by tam rozwinąć i inną, wypoczynkową, działalność.
Jak to zazwyczaj bywa ostatni dzień bardzo ciekawy! Zresztą jak i cały zlot, chociaż jak dla mnie trochę mało obecne było jezioro - ale to osobiste zboczenie ;-).
Zgadza się 🙂 Ale faktem jest, że mieliśmy sporo innych atrakcji, więc brak spływu dało się przełknąć 🙂 Na szczęście nie było w najbliższej okolicy rzeki bardzo atrakcyjnej rzeczki, którą koniecznie trzeba by zaliczyć 🙂 Niestety, nasze najbliższe jeziorko nie nadawało się do kąpieli, a kilkudziesięciominutowy spacer do innego zniechęcał towarzystwo. Jak wreszcie się tam wybraliśmy, nastąpiło nagłe ochłodzenie i morale opadło do zera 😎
Co prawda nie poczułem tajemniczej energii płynącej z kamiennych kręgów, poczułem za to moc literatury, która napełniła to miejsce magią.
A ja na tych różnorakich kamulcach odczuwam taki dziwny, kojący spokój. Czuję też siłę, ale nie płynącą z magii, a z długiej historii człowieka. Wszystko się zmienia, a człowiek trwa bez względu na okoliczności 😎
Z drugiej strony nie rozumiem skąd "moc" w tych kręgach? Była przed powstaniem kręgów, czy sama ich budowa ją wytworzyła?