Żeby się przekonać, jak bardzo się mylisz, wystarczy choć pobieżnie i w dowolnym miejscu rzucić okiem na któreś z wcześniejszych ponad 20000 postów na tym forum.
Może po prostu nie mają żadnej frajdy w komentowaniu tego co zaproponowałeś.
I z mojej strony, to też już by było na tyle.
Pozdrawiam.
Czytałem i wiem, że frajdy nie mogę obiecać, bo oglądanie jak dwa tomy najwybitniejszego dzieła tutejszego patrona nie mogą przebić puszki ceny piwa Tatra, frajdą na pewno nie jest. Szczerze powiem, że sam jestem zaskoczony jak nisko ludzie cenią tę, że tak to ujmę, spuściznę pana Zbigniewa.
Ale dzięki za diagnozę.
a dwa tomy najwybitniejszego dzieła Nienackiego ledwie dwa złote.
Bo to tylko dwa tomy. Za komplet byłoby więcej.
Naprawdę twierdzisz, że to jest miarą wielkości czyjegokolwiek pisarstwa? No cóż, idąc tym tokiem rozumowania...na allegro jest obecnie dostępne dwutomowe wydanie Quo vadis z 1949 roku za 11 złotych. I wybór nowel i opowiadań za 4 złote...będziesz się upierał, że w związku z tym Sienkiewicz to miernota literacka? I że nie dorasta do pięt panu R? Bądźmy poważni.
Nawet jest takie z 1946 za 1,93 zł 🙂
Szczerze powiem, że sam jestem zaskoczony jak nisko ludzie cenią
No wiesz.... Cena za powieść czy inne dobra, to wartość względna. Wszystko zależy pod popytu/podaży/szeroko rozumianej ekonomii/maniactwa/frustracji/i innych czynników, często nie mających nic wspólnego z wartością nabywanego dzieła. Pieniądz, jako taki od zawsze był tylko umową, między sprzedającym a kupującym.
Tylko dwa tomy powiadasz. Weźmy dwa tomy natłuczonej po sufit powieści fantazy i na dodatek opowiadającej o zdobyciu władzy. No mamy taki produkt "Gra o tron" się nazywa. Komplety drogie, ale może link do dwóch tomów na początek lektury za dychę ktoś podrzuci.
Nie twierdzę, że jest miarą wielkości. Ale mam prawo sądzić, że jak przyjdę na stragan na którym ktoś ze sporym wdziękiem zachwala niepowtarzalny w smaku pikantny sos marki "Piastun" i powiem : "Mam go, bo wam zaufałem. Odkupcie ode mnie po cenie zakupu, bo dałem się przekonać, a niestety jestem na ten produkt uczulony, a wy znajdziecie tu pewnie zaraz choć jennego smakosza". A ze straganu słyszę, że wiesz podaż popyt, chwilowy brak frustratów i maniaków idź z tym tam gdzie żenią sos mało pikantny o łacińskiej nazwie "Quo vadis", to zachodzę w głowę, w którym miejscu rzeczywistość rozminęła się z moimi o niej wyobrażeniami.
to zachodzę w głowę, w którym miejscu rzeczywistość rozminęła się z moimi o niej wyobrażeniami.
Na samym początku, z tego co widzę.
Zgrabnie napisana recenzja betacool. Naprawdę, bez ironii. Tyle, że niepotrzebnie nobilituje książkę Radoryskiego. Jeśli ktoś, spoza środowiska „Nawigatorów”, przeczyta Twój tekst, a dopiero potem książkę, srogo się rozczaruje. Bo bełkot pozostanie bełkotem nawet jeśli próbujesz nadać mu rangę jakichś prawd objawionych.
A co do „Dagome Iudex”. Gdyby epizody erotyczne nie przysłoniły Ci odbioru całości, nasze oceny tej książki nie byłyby wcale tak odległe od siebie. Czy to największe dzieło Nienackiego? Do tego, że on sam tak uważał nie należy przykładać zbyt wielkiej wagi. O swoich wcześniejszych książkach mówił podobnie, dopóki nie napisał kolejnej. „Dago” jest ostatni więc ta opinia pozostała. Faktem jest natomiast, że Nienacki próbował nadać tej powieści rangę dzieła niemal historycznego. Z pompatycznym zadęciem opowiadał o misji wypełniania luk w historii źródeł polskiej państwowości. Było to trochę zabawne. Ale to i tak nic w porównaniu z zadęciem, z jakim Maciejewski ekscytuje się swoim własnym dziełem, napisanym pod przykrywką, w którym „demaskuje” Nienackiego:)
Twoje wnioski z rywalizacji na Allegro traktuję jako żartobliwą prowokację. Bo pomijając już inne argumenty, które zresztą wyżej się pojawiły, nie chcesz nam chyba powiedzieć, że ulubieni w Twoim środowisku pisarze, tacy jak Bonda czy Mróz, gwarantują taki znowu wysoki poziom satysfakcji literackiej;) Zresztą rynek kuriozów i ciekawostek dostępnych w niewielkim nakładzie rządzi się swoimi prawami:)
Może po prostu nie mają żadnej frajdy w komentowaniu tego co zaproponowałeś.
Uważam, że ta wspomniana przez ciebie "frajda" to słowo klucz. Etos frajdy to jest taka rzecz, która nie pozwala zmierzyć się z rzeczami, które są ową "frajdę" zdekomponować, zakłócić. Powieść Radoryskiego to niestety beczka z takimi treściami. Widzę, że tu jest miło, przyjemnie, wszyscy spijają sobie z dzióbków, bo ludzi łączy pole treści stworzonych przez Nienackiego. Te treści w pewnym zaproponowanym przez Zbigniewa obszarze są takie, że nikt ich nie chce nawet za trzy złote. Z dobrej książki można przecież zrobić komuś prezent.
Komu wręczyć sagę o Dagome? Swojemu dziecku, dziecku przyjaciela, koleżance z pracy, dyrektorowi d.s. zarządzania firmą, młodemu gościowi który zamierza zrobić polityczną karierę, może Dudzie, może Kidawie-Błońskiej, a może Szymonowi Hołowni, może Biedroniowi? Powinno im przecież zależeć na wybitnym dziele o sprawowaniu władzy.
Podpowiecie?
Moim zdaniem w więziennej biblioteczce i chłopięcym internacie mogłaby zrobić furorę. No nie?
Nie uważam książki Radoryskiego za arcydzieło i za źródło prawd objawionych. To książka, która próbuje przyjrzeć się treściom, na których wspólnie wyrośliśmy i które nas wypełniły i którym, zdaniem Radoryskiego trzeba się z bliska przyjrzeć i zmierzyć. Dużo tam gorzkiej ironii i dosłownej walki o duszę Nienackiego, która tak naprawdę jest walką o duszę czytelnika. Wybór jest boleśnie oczywisty. Albo spróbujemy na początek rozpoznać choć jeden z tropów zaproponowanych przez Radoryskiego, albo trwajmy w przyjaznym mocno różowym baloniku nadmuchanym przez Nienackiego.
Twoje wnioski z rywalizacji na Allegro traktuję jako żartobliwą prowokację. Bo pomijając już inne argumenty, które zresztą wyżej się pojawiły, nie chcesz nam chyba powiedzieć, że ulubieni w Twoim środowisku pisarze, tacy jak Bonda czy Mróz, gwarantują taki znowu wysoki poziom satysfakcji literackiej
1.To oczywiście jest żartobliwa prowokacja.
2. Wskaż mi (chociaż z nicka) gościa, który na Szkole Nawigatorów powiedział, że uwielbia Bondę albo Mroza, a podeślę ci pod wskazany adres dwa pierwsze tomy Dagome za friko. No chyba, że to jest prowokacyjne zlecenie na moją recenzję z Mroza czy Bondy. Tyle, że w tym przypadku to ja wskażę adres, a ty mi prześlesz to "cudo" za friko.
Nienacki próbował nadać tej powieści rangę dzieła niemal historycznego. Z pompatycznym zadęciem opowiadał o misji wypełniania luk w historii źródeł polskiej państwowości
Szczytne zamiary, to "wypełnianie luk w historii źródeł". On niektóre istotne rzecz (choćby wpływy Bizancjum) sygnalizował, niestety na tyle nieporadnie, że sorry za brutalizm (niech panie nie czytają trzech kolejnych słów) "Gra o srom" z tego wyszła. Powiem więcej, to wypełnianie luk wskazanych przez Nienackiego to się właśnie Maciejewski wziął, (choć nie sądzę by pod wpływem Nienackiego).
Taki krótki i bezpłatny tekst na początek polecam:
https://coryllus.pl/o-nieznanych-pomyslach-polskich-historykow/
Droga jest naprawdę szeroka. Tyle, że w pewnym momencie się rozdziela i trzeba obrać kierunek. Jedna jest mocno udeptana i komfortowo przyjemna. Druga zapowiada spory trud i ewidentny brak frajdy (przynajmniej na początku). Wolny wybór.
Tylko dwa tomy powiadasz. Weźmy dwa tomy natłuczonej po sufit powieści fantazy i na dodatek opowiadającej o zdobyciu władzy. No mamy taki produkt "Gra o tron" się nazywa. Komplety drogie, ale może link do dwóch tomów na początek lektury za dychę ktoś podrzuci.
Porównanie niezbyt trafne. Kupując na jednej aukcji dwa dowolne tomy cyklu Martina bez problemu znajdziesz brakujące tytuły i skompletujesz sobie całość. Z Dagome iudex Nienackiego tak fajnie nie jest - trzeci tom pojawia się tylko w kompletach. Więc jeśli ktoś chce przeczytać/mieć całość, nie pokusi się na tanie tomy 1-2, bo wie, że później w najlepszym wypadku i tak przyjdzie mu wydać siedem-osiem dych na jednotomowe wydanie Warmii.
Albo spróbujemy na początek rozpoznać choć jeden z tropów zaproponowanych przez Radoryskiego, albo trwajmy w przyjaznym mocno różowym baloniku nadmuchanym przez Nienackiego.
Nie ma żadnego różowego balonika nadmuchanego przez Nienackiego. Są sympatyczne przygodowe książki dla młodzieży, które kiedyś podobały mi się bardzo, teraz mniej, bo nie jestem już adresatem tych książek. Propagandowe wtręty, które można w nich znaleźć, stanowiły nieodłączny element pop kultury PRL i nie spaczyły mi światopoglądu. Nie jest naprawdę potrzebny Radoryski żeby to uświadomić. Zwłaszcza, że jemu, tak jak małemu Jasiowi, wszystko się z przysłowiową "dupą" kojarzy. O dorosłych książkach Nienackiego w ogóle nie ma co gadać, bo poza "Workiem Judaszów" (który faktycznie jest komunistyczną agitką) Radoryski niczego więcej nie przeczytał.
Dość swojego czasu i uwagi poświęciłem jego książce, znacznie więcej niż na to zasługuje i naprawdę nie mam ochoty na poważną analizy owych metafizycznych bredni, co proponujesz. Jeśli ukaże się kolejny tom z tej serii (w co osobiście wątpię) wrócimy do tematu.
To oczywiście jest żartobliwa prowokacja.
Zacząłem jednak w to wątpić, obserwując dalszy przebieg dyskusji, w której z uporem maniaka usiłujesz udowadniać wyższość Radoryskiego w oparciu o ceny książek na swoich aukcjach na Allegro. Litości.
Wskaż mi (chociaż z nicka) gościa, który na Szkole Nawigatorów powiedział, że uwielbia Bondę albo Mroza
Myślałem, że mój sarkazm był oczywisty, ale skoro nie był, to wyjaśniam. Wiem, że autorów tych nie lubicie, lubicie za to znęcać się nad nimi tak samo jak nad Nienackim:)
"Gra o srom" z tego wyszła. Powiem więcej, to wypełnianie luk wskazanych przez Nienackiego to się właśnie Maciejewski wziął, (choć nie sądzę by pod wpływem Nienackiego).
Co my byśmy bez tego Maciejewskiego zrobili? (na wszelki wypadek wyjaśniam, że to sarkazm). A z "Grą o srom" to jest tak. Dla Ciebie "Dagome" to pornografia, dla mnie taka ocena to bigoteria. Ot, różnica w światopoglądzie.
Gdyby epizody erotyczne nie przysłoniły Ci odbioru całości(w Dagome Iudex)
A da się?
Przeczytałem pierwszą część i jakby wyłączyć epizody, to mógł równie dobrze napisać resztę w broszurce.
Karol Bunsch ze swoja fabularyzowaną wersją czasów piastowskich bije Nienackiego na głowę.
Przeczytałem pierwszą część i jakby wyłączyć epizody, to mógł równie dobrze napisać resztę w broszurce.
Mysi, co myślę o takich ocenach, napisałem wyżej. Zwłaszcza, że grubo przesadzasz. Erotyzm, dominacja, zniewalanie, zwłaszcza w kontekście zdobywania władzy to nie są wymysły Nienackiego. Spodziewam się, że Bunsch ten element akurat pominął. To lepiej?
Karol Bunsch ze swoja fabularyzowaną wersją czasów piastowskich bije Nienackiego na głowę.
Nie wiem czy bije czy nie. Coś tam kiedyś Bunscha czytałem ale nie o czasach piastowskich. No i "Dagome" dzieje się grubo wcześniej.
Chyba mnie nie namawiasz do kupienia trzeciego kawałka tego pasztetu.
Ale chętnie posłucham gawędy jak wspaniale różni się jakością od dwóch pozostałych.
Erotyzm, dominacja, zniewalanie, zwłaszcza w kontekście zdobywania władzy to nie są wymysły Nienackiego.
A którym z tych elementów, jeśli łaska, określiłbyś sceny piastunki z ośmiolatkiem? Nie będę ich tu cytował i wyrywał z kontekstu, bo bym mógł podpaść za naruszenie kilku paragrafów i nie o naruszenie praw autorskich chodzi.
O dorosłych książkach Nienackiego w ogóle nie ma co gadać, bo poza "Workiem Judaszów" (który faktycznie jest komunistyczną agitką) Radoryski niczego więcej nie przeczytał.
Nie byłbym taki pewien. Ale proszę podpowiedz Radoryskiemu, którą dorosłą książkę Nienackiego polecasz?
Wiem, że autorów tych nie lubicie, lubicie za to znęcać się nad nimi tak samo jak nad Nienackim:)
Na Szkole Nawigatorów znajdziesz mnóstwo różnych opinii o książkach. Jednych autorów się lubi innych nie trawi, jeszcze innych nie zna. Rzeczywiście Nienacki to tamtejszy symbol budowania fabuły na ściemnianiu.
W linkowanym artykule Maciejewskiego jest więcej ciekawej treści niż w dwóch tomiskach Dagome.
Sorry, że tak wyszło, ale gdybym miał cię umiejscowić w prozie Radoryskiego to chyba okazałbyś się kustoszem w miejscu w którym w gablotach stoją prawie same podróby.
Ale proszę podpowiedz Radoryskiemu, którą dorosłą książkę Nienackiego polecasz?
Niech Radoryski zajrzy do wątku o literaturze Nienackiego dla dorosłych i sam zdecyduje.
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"