W uczucie Marysi i Leszka w wersji Netflixa nie wierzę.
Gdzie są sceny rodzenia się ich uczucia? Tak silnego przecież, że hrabia gotów jest sprzeciwić się konwenansom i skostniałej rodzinie?
Jest w tym dużo racji. Marysia wyraźnie zaimponowała Leszkowi, Leszek jej trochę mniej, i choć jest to może niezły wstęp do czegoś więcej to do wielkiej miłości jeszcze daleka droga. Mnie to nie przeszkadzało, ale uwaga trafna.
Zenek i jego skrucha po spowodowaniu wypadku
Tak, tego zabrakło. Jest tylko sucha informacja, że dostał 3 lata w pudle.
- postać Jerzego Dobranieckiego.
Kto wymyślił, aby zrobić z niego kanalię ?
Mnie kanalia nie przeszkadza. Problem w tym, że jest to fatalnie zbudowana kanalia.
Cóż, Mostowicz starał się, by jego postacie były prawdopodobne psychologicznie. Nie była to psychologia super naukowa, raczej tworząca podstawę dla charakterów i działań bohaterów. Jak już pisałam, w "Znachorze" nie ma właściwie czysto negatywnych postaci. Każde zachowanie, działanie, wybór czy uczucie ma jakieś uzasadnienie. Dzięki temu fabuła nie jest może wypełniona fajerwerkami, ale wiarygodna. Zresztą podobnie będzie w "Profesorze Wilczurze", gdzie antagoniści są, ale nawet ich złe uczynki są jakoś uzasadnione. Chyba tylko Nina Dobraniecka nakreślona jest grubszą kreską, ale już uczucia i będące ich konsekwencją działania Dobranieckiego są zrozumiałe, nawet jeśli obiektywnie czynią z niego drania.
hrabina do tego jeszcze była zimną suką.
Uf, nie tylko ja ją tak nieelegancko podsumowałem 😉
Cała naprzód ku nowej przygodzie!
Taka gratka nie zdarza się co dzień
Niech piecuchy zostaną na brzegu
My odpocząć możemy i w biegu!
Obejrzałem jeszcze raz i podtrzymuję swoje zdanie w kwestii „Znachora”. Naprawdę dobry film, z kilkoma świetnymi kreacjami.
A propos Dobranieckiego, bo tak mi to utkwiło - on w książce wcale nie był aniołem. W filmie został podkręcony pod kątem obecnych czasów, narracji, na którą się zdecydowano, a może żeby bardziej skontrastować go z Wilczurem, ale Hoffman zrobił coś podobnego. Tyle że w drugą stronę.
A propos Dobranieckiego, bo tak mi to utkwiło - on w książce wcale nie był aniołem.
O której książce mówisz?
Bo w części pierwszej go prawie nie ma. Jest wspomniany na początku i pojawia się na koniec.
Co innego część druga, ale przecież film jest adaptacją pierwszej.
W części drugiej widzimy jego przemianę pod wpływem ambicji żony. Ale to jest zupełnie inna historia.
O „Znachorze”. Początek mówi wystarczająco dużo.
"Znachor" odniósł solidny sukces:
W ciągu tygodnia od premiery "Znachor" Michała Gazdy zanotował na całym świecie 11,9 milionów wyświetleń. Lepszym wynikiem może pochwalić się jedynie hiszpański thriller "Nigdzie", opowiadający o uciekającej przed dyktaturą ciężarnej kobiecie, która samotnie dryfuje na morzu w kontenerze (23,8 milionów wyświetleń).
W sumie "Znachor" znalazł się w zestawieniu TOP 10 w aż 59 krajach na całym świecie. Konkurencji nie miał w Polsce, gdzie uplasował się na szczycie największych hitów tygodnia.
Nie mam dostępu do FlixPatrol, więc nie wiem, jak to wygląda w szczegółach, ale i tak wynik dużo lepszyod "Pana Samochodzika", do tego z dużo lepszymi recenzjami.
I zastanawiam się, czy to właśnie ten sukces nie pogrzebał "Mr. Cara"? Mając dowody, że to się sprzeda, Netflix może pójść w Dołęgę i Rodziewiczówną.
Co więcej, "Znachor" dobrze wypada też na IMDB, gdzie ma solidne 7,6 przy prawie 2000 ocen, a do tego dobre recenzje. Ta na przykład: https://butwhytho.net/2023/09/forgotten-love-review/ jest wręcz entuzjastyczna. Również komentarze użytkowników w większości są pozytywne, a te negatywne wspominają o odejściu od pierwowzoru i wersji Hoffmana. Szkoda, że nie można sprawdzić narodowości komentujących.
Zaczynając oglądać stwierdziłem "po co zmieniać całkowicie historię, skoro była dobra". Bo początek oprócz istnienia profesora Wilczura z rodziną i Dobranieckiego, właściwie cała została zmieniona. Nadal nie rozumiem ale w sumie to ma mniejsze znaczenie przy obejrzeniu całego filmu. Film został "zamerykanizowany", czyli w oparciu o ideę książki dostosowano scenariusz do współczesnego odbiorcy z całego świata. Taki klasyczny, dobry scenariusz wyciskacza łez. A, że odchodzi w wielu miejscach całkiem daleko od książki, cóż takie prawo scenarzysty. Nie odbiera tego filmu jako wybitnego dzieła (ale tego poprzedniego, kultowego dla wielu, też nie), ale wydaje mi się, że został całkiem nieźle zrobiony.
Teraz trochę o aktorach i postaciach:
Profesor Wilczur/Antoni Kosiba/Leszek Lichota - podoba mi się, pasuje do roli, czuje rolę, jest inny niż Bińczycki ale to w niczym (przynajmniej mi) nie przeszkadza.
Marysia Wilczurówna/Maria Kowalska - całkiem nieźle, ponieważ nie mam sentymentu do Znachora'81 to nie mam problemu z tym, że jest całkiem inna niż bohaterka grana przez Dymną.
Leszek Czyński/Ignacy Liss - tutaj sporo odbiega od moich wyobrażeń o małomiasteczkowym dziedzicu z okresu międzywojennego, IMO zbyt delikatny (choć, cytując klasyka "piąstkę miał niezłą".)
Szkoda tylko, że autorzy pominęli całkowicie fakt, że Mariola pojawiła się "na polskim rynku imion" dzięki tej powieści. To byłby fajny smaczek dla znawców.
Twtter is a day by day war
"ZNachor" zalicza prawdziwy sukces, nie tylko na polskim Netflixie. W pierwszym tygodniu wyświetlania zajmuje drugie miejsce wśród nieanglojęzycznych filmów na świecie z 11,9 mln wyświetleń ("Mr Car" miał 4,2 mln). Co więcej, jest to trzecia pozycja na świecie jeśli weźmiemy pod uwagę całą ofertę Netflixa (filmy anglojęzyczne + nieanglojęzyczne). Dla formalności dodam, że w Polsce ma oczywiście miejsce pierwsze.
Owszem, wspominałam o tym wyżej, ale nie miałam dostępu do statystyk, więc fajnie zobaczyć, jak się to rozkłada. Co więcej, na IMDB "Znachor" nadal utrzymuje wysoką ocenę 7,6, choć liczba oceniających sporo wzrosła (do 2300). To oznacza, że film "zaistniał" wśród widzów i został pozytywnie odebrany. 7,6 to bardzo dobra ocena, zwłaszcza przy wysokiej liczbie głosujących, bo w takim przypadku bardzo trudno przekroczyć 8-9 punktów. 7-8 dostają filmy oscarowe, 9 to poziom pierwszych części "Ojca chrzestnego". Po prostu przy wielu głosach zawsze znajdą się tacy, którym film się nie podobał i ocena spada...
Przeglądałam "recenzje" widzów i na 29 opinii aż 16 to dziesiątki i to bardzo entuzjastyczne - miło poczytać. Mam nadzieję, że są prawdziwe 😉
Owszem, wspominałam o tym wyżej,
Sorry, nie zwróciłem uwagi. Mam w ogóle wrażenie, że promocja "Znachora" była dużo mniejsza niż "Pana Samochodzika", choć wrażenie może być subiektywne bo "Mr Car" interesował mnie znacznie bardziej. Porównując te dwie ekranizacje główne wnioski główne są dwa:
1) Scenariusz powinien jednak jako tako trzymać się książki.
2) Trzeba umieć zdefiniować grupę docelową.
Twórcy "Pana Samochodzika" kompletnie sobie z tym nie poradzili i zrobili film dla nikogo.
Twórcy "Pana Samochodzika" kompletnie sobie z tym nie poradzili i zrobili film dla nikogo.
Ja mam wrażenie, że Znachor został "unowocześniony" z klasą a Pan Samochodzik na chama. No i w przypadku Znachora on pozostał Znachorem, mi kojarzy się wyłącznie ze Znachorem, nie znajduję nawiązań do innych filmów współczesnych, Pan Samochodzik to ordynarne kopiowanie motywów z wielu popularnych filmów przygodowych, z naciskiem na ordynarne.
Twtter is a day by day war
W tych "międzynarodowych" opiniach, które przeglądałam, widzowie doceniają właśnie pewną staroświeckość, pozytywny wydźwięk, emocjonalność... Przykładowo:
warm and wonderful and such a soothing movie.
The plot and story line gave me all the feels. One moment I wanted to cry, other moments I wanted to throw my remote at the screen, and in a couple scenes I wanted to get up and dance!
Some of the scenes actually reminded me of great epic films of yesteryear. There are glimpses of the handiwork of many a famous director.
The film attracts your attention with its emotional depth.
This story is absolutely beautiful and touching. (...) You'll get to feel a lot of emotions throughout the movie, it's romantic, funny but also like I mentioned before quite touching I actually cried a little at the end of the movie.
Such a beautiful story! Tightly written and satisfying! Just goes to show that a budget of millions means nothing if you haven't got good writing behind it!
In this day of fast paced movies with no soul and pure emptiness and quick sensual gratifications, movies like this are a rare gem. It shows how directing and story telling to be done and what essence of human life to focus on. It has soul
Przytaczam te cytaty, bo mam wrażenie, że widzom podoba się właśnie to, co w "Samochodziku..." uznano za zbędne, przestarzałe i nieważne.
Pan Samochodzik to ordynarne kopiowanie motywów z wielu popularnych filmów przygodowych, z naciskiem na ordynarne.
Ja nawet rozumiem ten pomysł i nie potępiam z góry, ale zrobili to tak, że wkurzyli starych fanów a nie pozyskali nowych. Marketingowy absurd.
Przytaczam te cytaty, bo mam wrażenie, że widzom podoba się właśnie to, co w "Samochodziku..." uznano za zbędne, przestarzałe i nieważne.
IMO realia międzywojnia są bardziej uniwersalne niż realia PRL, więc nie dziwi mnie, że w Samochodziku tło historyczne jest przezroczyste.
Ja nawet rozumiem ten pomysł i nie potępiam z góry, ale zrobili to tak, że wkurzyli starych fanów a nie pozyskali nowych. Marketingowy absurd.
Dlatego napisałem "ordynarne". Można to robić, wielu scenarzystów to robi, tylko trzeba umieć to robić.
Twtter is a day by day war
Przytaczam te cytaty, bo mam wrażenie, że widzom podoba się właśnie to, co w "Samochodziku..." uznano za zbędne, przestarzałe i nieważne.
IMO realia międzywojnia są bardziej uniwersalne niż realia PRL, więc nie dziwi mnie, że w Samochodziku tło historyczne jest przezroczyste.
Ale mi nie chodzi o przeźroczystość historyczną, tylko np. wolniejsze i spokojniejsze tempo akcji, pozwalające wczuć się w fabułę i emocjonalnie odbierać film. A przecież nowy "Znachor" też jest "podkręcony" względem pierwowzoru, tyle że z wyczuciem i umiarem.
np. wolniejsze i spokojniejsze tempo akcji, pozwalające wczuć się w fabułę i emocjonalnie odbierać film. A przecież nowy "Znachor" też jest "podkręcony" względem pierwowzoru, tyle że z wyczuciem i umiarem.
"Znachor" to nie jest film akcji więc nic dziwnego, że ma tempo spokojniejsze. Jest po prostu mądrze unowocześniony. Podoba się fanom ekranizacji z 1981 roku (a przynajmniej ich nie wkurza) i pozyskuje nowych, dla których kontekst filmu Hofmana nie istnieje. W Samochodziku ani jedno, ani drugie się nie udało.
W tych "międzynarodowych" opiniach, które przeglądałam, widzowie doceniają właśnie pewną staroświeckość, pozytywny wydźwięk, emocjonalność...
Ja, dla równowagi, przeczytałem opinie obniżające ocenę. Wszystkie opinie poniżej 6, to opinie zagorzałych fanatyków klasycznego Znachora. Trudno się nie zgodzić z głównym zarzutem, bo sam taki też postawiłem - tj. odejście od oryginału. Bo po co zmieniać coś co było dobre i napisane przez artystę w swoim fachu? Sam na to popatrzyłem pod tym kątem ale mnie ten Znachor przekonuje.
Co do zarzutów obcokrajowców (bo zakładam, że fanatycy Mostowicza i Znachora to jednak Polacy), to znalazłem właściwie jeden - język. Napisy dialogowe nie oddają emocji, a czytając (w szczególności na małym ekranie telefonu) stanowią problem. Rozwiązaniem by był dubbing, ale to pewnie znacząco podnosi koszt.
Twtter is a day by day war
Przeczytałem książkę i zmieniam zdanie na temat ostatniej ekranizacji, a tym samym przytakuję Yvonne. Nie potępiam jej całkowicie w czambuł, ale to jest niestety inna historia o innych ludziach. Po lekturze powieści ta zero-jedynkowość netfliksowych bohaterów jest nie do zniesienia. Podobnie nie do zniesienia są wypaczone wątki, które zakłamują sens tej rzewnej opowieści.
Cała naprzód ku nowej przygodzie!
Taka gratka nie zdarza się co dzień
Niech piecuchy zostaną na brzegu
My odpocząć możemy i w biegu!