Wysłany przez: @aga
Jej nauczycielką została Elżbieta Czyżewska.
No patrz, jaka ciekawostka.:)
Takich ciekawostek jest więcej.
Na przykład (za Filmwebem):
Krystyna Janda była kandydatką do zagrania roli Zofii. Władze PRL-owskiej Polski uznały jednak film za antypolski i zabroniły jej wzięcia w nim udziału. Janda nie otrzymała więc paszportu i zgody na wyjazd.
Więcej można zobaczyć tutaj:
https://www.filmweb.pl/film/Wyb%C3%B3r+Zofii-1982-1290
Maruto, piszesz, że czytałaś książkę.
Jaki był Twój odbiór filmu po jej lekturze?
Wczoraj czytałam sporo opinii i wszyscy, którzy czytali książkę zmieszali poziom filmu z błotem.
Trudno mi odpowiedzieć ze względu na dystans czasowy - jak pisałam na samym początku chwilami mi się miesza, co gdzie było... No i czytałam po obejrzeniu filmu.
Tym, co pamiętam, jest taka analityczna perspektywa, trochę w stylu "W poszukiwaniu straconego czasu". Tzn. nie ma strumienia świadomości, ale cała opowieść, obojętne, czy narratorem jest Stingo, czy Zofia, jest już przemyślana. Bohaterowie nie tylko przedstawiają wydarzenia, ale i je wyjaśniają lub analizują. Dodają kontekst. Tłumaczą nie tylko, co się stało, ale i co czuli albo myśleli.
Znowu fragment, który powtórzyłam zamiast całości: u Styrona kiedy przychodzi czas na opowieść Zofii o wydarzeniach na rampie to sam wybór jest kulminacją o wiele dłuższego koszmaru, co sprawia, że finał jest bardziej zrozumiały i tworzy też klimat. W filmie mamy samą rampę. W książce wcześniej jest budowanie tragedii. Najpierw Wanda opowiada dzieciach z Zamojszczyzny, które Niemcy zapakowali do bydlęcych wagonów i zostawili na bocznicy, tak, że wszystkie zamarzły. Potem jest makabryczna podróż do Oświęcimia, potem czekanie w wagonie i co chwila informacje, że Żydzi z wcześniejszego transportu już zagazowani, że pierwszy wagon... I kiedy przychodzi czas na selekcję Zofia jest już z jednej strony oszalała ze strachu, a z drugiej włącza jej się instynkt przetrwania za wszelką cenę. Dlatego podkreśla, że nie jest Żydówką - bo ma w pamięci, że Żydzi, którzy przyjechali trochę wcześniej, już nie żyją.
I jeszcze dygresja - Styron o wiele lepiej oddaje realia okupacji. Wspominałam o dzieciach z Zamojszczyzny, bo to bliski mi fragment historii, a jednocześnie taki, który na świecie właściwie nie istnieje. A Styron o tym pisze i wykorzystuje to dramaturgicznie.
Jednym ze zdań, które chyba najbardziej mnie zdziwiło, było wypowiedziane przez Zofię: „Chrystus zabił wszystkich, których kochałam”. Długo myslałam nad tym po skończeniu filmu.
O widzisz, to jest zdanie, które w książce byłoby częściowo zrozumiałe 😉
e
Czyżby?
A ja myślę, że właśnie w takich jest.
A poza tym, wszyscy tam zgromadzeni byli w sytuacji ostatecznej. A jakoś nikt inny nie wykrzykiwał haseł, że jego dzieci są czyste rasowo.
Honorem można się unosić kiedy stawką jest życie własne, a nie życie najbliższych. A i tak tylko nielicznych na to stać.
To prawda. Nie jest to film, który można obejrzeć w biegu, pomiędzy zakupami, a sprzątaniem. Jest to zdecydowanie obraz nad którym trzeba się pochylić.
To nie do końca tak. To nie było w biegu czy w kontekście jakiś prozaicznych czynności dnia. Po prostu czasami głowa potrzebuje czegoś lekkiego żeby odpocząć.
Ale dlaczego nie potrafi wrócić do normalnego życia?
Nie potrafi bo za dużo się wydarzyło a nie dlatego żeby chciała się karać. W mojej opinii.;)
Mam wrażenie, że oglądałam inny film, niż Wy.
Ja mam wrażenie, że oglądaliśmy trzy różne filmy.;) Yvonne, moje sformułowanie dotyczące kłótni pomiędzy Nathanielem i Zofią było ogólne tzn. przysłowiowe cukierkowo versus przysłowiowe rzucanie talerzami.
W sytuacjach ostatecznych nie ma takich luksusów jak honor.
Czyżby?
A ja myślę, że właśnie w takich jest.
Kustosz, a jednak historia zna całe mnóstwo takich honorowych przykładów.
Według mnie jest za duży dysonans między tymi dwiema częściami filmu. Zbyt duży kontrast, aby uznać film za jednolity i spójny. Moim zdaniem właśnie tej spójności zabrakło.
Dokładnie tak też uważam.
I w zasadzie sama nie wiem czemu, ponieważ nie uważam siebie za nieczułą, ale mnie ten film nie poruszył tak mocno jak mógłby sądząc po recenzjach.
Maruto, rozumiem, że książka może dać lepszy obraz i pozwolić lepiej wejść w klimat i tematykę w niej podejmowaną?
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
Takich ciekawostek jest więcej.
Na przykład (za Filmwebem):
Krystyna Janda była kandydatką do zagrania roli Zofii. Władze PRL-owskiej Polski uznały jednak film za antypolski i zabroniły jej wzięcia w nim udziału. Janda nie otrzymała więc paszportu i zgody na wyjazd.
Dzięki Yvonne. Fajna ciekawostka i bardzo lubię Jandę, ale nie wiem czy wypadłaby lepiej niż Meryl.:)
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
W sytuacjach ostatecznych nie ma takich luksusów jak honor. Kiedy chodzi o życie najbliższych nie ma miejsca na godność. Wszystko powiesz i wszystko zrobisz żeby zyskać choć cień nadziei ocalenia Twojego dziecka.
Podpisuję się pod tym obiema rękami. Zofia nie jest tu odosobnionym przypadkiem. Celem ratowania życia swojego i nie tylko swojego ludzie byli zdolni do najgorszych podłości. Kapo w obozach koncentracyjnych nie wzięli się z sympatii nazistowskich, a właśnie dlatego że chcieli jakoś się uratować. Dlatego też aż mnie trzęsie jak słyszę obecnie to pseudo narodowo patriotyczne gówno, bo wiem, że właśnie z tego tworzą się podobne sytuacje.
Cała naprzód ku nowej przygodzie!
Taka gratka nie zdarza się co dzień
Niech piecuchy zostaną na brzegu
My odpocząć możemy i w biegu!
piszecie, że odmówiła dołączenia do ruchu oporu. To nie do końca prawda. Przecież chciała ukraść to radio! Weszła do pokoju i już po nie sięgała. Owszem, przerwała jej córka komendanta i ostatecznie nie wiemy, czy by je ukradła. Ale na pewno chciała. Dlaczego więc piszecie, że odmówiła?
Pisząc o ruchu oporu mamy na myśli inny motyw. Zofia opowiada Stingo, że jeszcze w Polsce miała kochanka (po kontekście- już po śmierci męża, a jeszcze przed obozem), który razem z siostrą działali właśnie w ruchu oporu. Józef i Wanda prosili Zofię o przetłumaczenie jakiś dokumentów i włączenie się w ten sposób do podziemia. W filmie jest taka scena w której pokazują Zofii zdjęcia martwych dzieci i mówią, że przecież za chwilę to mogą być jej dzieci. Ona jednak mówi, że "nie może" i nie decyduje się na współpracę. Później opowiadając to Stingo, stwierdza, że oni mieli odwagę, a w podtekście, że jej tej odwagi zabrakło.
Zresztą, wydaje mi się, że w przypadku tego filmu nie ma znaczenia, czy się podoba. Znaczenie ma to, jakie emocje wywołał w widzu, jakie pytania postawił i jakie niepokoje zasiał.
Dokładnie tak. To nie jest film na zasadzie fajny- niefajny. We mnie od lat siedzi głęboko, bardzo wiele emocji we mnie wzbudził i dlatego go poleciłam. Nie liczyłam, że się Wam spodoba, bo nie o to w nim chodzi.
Według mnie jest za duży dysonans między tymi dwiema częściami filmu. Zbyt duży kontrast, aby uznać film za jednolity i spójny. Moim zdaniem właśnie tej spójności zabrakło.
A ja myślę, że właśnie ten kontrast był niezbędny, by osiągnąć efekt. Te dwa światy musiały być przedstawione jako maksymalnie różne, to nie mogło być gładkie przejście, nie mogło do siebie pasować.
ktoś napisał (zdaje się, że Milady) o scenach kłótni i awantur między Zofią a Natanielem. Że były gwałtowne i że nawzajem rzucali się przedmiotami. Nie zauważyłam, żeby Zofia czymś rzucała. Wręcz przeciwnie. Wszystkie awantury robione przez Nataniela przyjmowała biernie i albo prosiła go, aby nie odchodził, albo płakała. Na pewno niczym nie rzucała ani go nie wyzywała.
Masz rację, Zofia prezentowała raczej bierną postawę w czasie tych wybuchów Nathana.
A Meryl Streep jest tu wręcz DOSKONAŁA!!!
Zgadzam się w 100%.
- nikogo z Was nie poruszyła scena z wycinkiem z gazety (a przynajmniej nikt o tym nie napisał)? Chodzi mi o tę scenę w obozie, podczas której Zofia pokazuje komendantowi artykuł napisany przez jej ojca i dodaje, że z nim współpracowała oraz że też podziela niechęć do Żydów i popiera to, czego dopuszczają się wobec nich naziści! Okropnie mnie ta scena zniesmaczyła, obrzydziła i sprawiła, że całkiem innym okiem spojrzałam na główną bohaterkę
- zresztą to nie była jedyna scena, podczas której zastanowiłam się nad Zofią i jej brakiem honoru. Na rampie też powiedziała, że jej dzieci są czyste rasowo i że powinni być uwolnieni. Z jakiej racji pytam, czuła się bardziej godna uwolnienia od tych wszystkich ludzi, którzy ją otaczali??? Od wszystkich innych więźniów? Z jakiej racji? W czym była lepsza od nich?
W sytuacjach ostatecznych nie ma takich luksusów jak honor. Kiedy chodzi o życie najbliższych nie ma miejsca na godność. Wszystko powiesz i wszystko zrobisz żeby zyskać choć cień nadziei ocalenia Twojego dziecka. Łatwo potępiać Zofie siedząc w bezpiecznym domu w ciepłych kapciach. To tylko filmy pełne są bohaterów gotowych stawić czoła każdej niegodziwości, bez względu na cenę. W prawdziwym życiu, jak masz rodzinę, nie konspiruj, bo prędzej czy później staniesz przed takim wyborem jak Zofia i wyśpiewasz w Gestapo wszystko co wiesz, a nawet więcej. Ja w każdym razie zrobiłbym wszystko żeby ocalić tych, których kocham.
Kustoszu, zgadzam się z każdym słowem, które napisałeś.
Ja dla ratowania swojej rodziny zrobiłabym i powiedziałabym wszystko. Gdybym miała choć cień szansy, że pokazanie artykułu i powiedzenie, że się go współtworzyło, pozwoli uratować mojego syna, to bym to zrobiła, nawet jeśli chodziłoby o tak okropny artykuł. Jeśli myślałabym, że wykrzyczenie, że z jakiś powodów moje dzieci są lepsze od innych pozwoliłoby na ich uratowanie, to bym tak krzyczała, bez względu na wszystko i wszystkich. Egoizm? Tak, oczywiście, ale w sytuacji kiedy od tego zależałoby życie moich bliskich, nie miałoby to dla mnie znaczenia.
Wysłany przez: @aga
Jej nauczycielką została Elżbieta Czyżewska.
No patrz, jaka ciekawostka.:)
Takich ciekawostek jest więcej.
Na przykład (za Filmwebem):
Krystyna Janda była kandydatką do zagrania roli Zofii. Władze PRL-owskiej Polski uznały jednak film za antypolski i zabroniły jej wzięcia w nim udziału. Janda nie otrzymała więc paszportu i zgody na wyjazd.
Więcej można zobaczyć tutaj:
https://www.filmweb.pl/film/Wyb%C3%B3r+Zofii-1982-1290
Rzeczywiście takich ciekawostek trochę jest. Znalazłam też informację, że Bogusław Linda też dostał propozycję zagrania w tym filmie, nie wiem w jakim charakterze, ale niestety nie dostał paszportu. Nie pisałam o tym, bo w zasadzie poza pojedynczymi informacjami, nie mogłam znaleźć potwierdzenia tych informacji.
W sytuacjach ostatecznych nie ma takich luksusów jak honor.
Czyżby?
A ja myślę, że właśnie w takich jest.
Kustosz, a jednak historia zna całe mnóstwo takich honorowych przykładów.
Milady, ale to zależy od tego, co uznamy za honor czy bohaterstwo. Wytrzymanie tortur, nawet wybranie własnej śmierci albo samobójstwa, kiedy ktoś ma świadomość, że się załamie - ok. Ale kiedy w grę wchodzi życie innych ludzi? Co wtedy będzie honorem lub bohaterstwem? Czy Staś byłby bohaterem, gdyby odmówił przejścia na islam w obliczu ultimatum "wyrzeka się wiary, albo Nel zostanie zgwałcona i zamęczona na śmierć"?
Kiedyś przeczytałam pewien cytat, którego sens był mniej więcej taki: "Boże, daj mi siłę, żebym kiedy trzeba będzie wybrać między Ojczyzną a rodziną, potrafił wybrać rodzinę". Brzmi trochę absurdalnie, bo to zwrot o 180 stopni od tradycyjnego pojmowania bohaterstwa. A jednak ma sens: społeczeństwo czy naród łatwo zaakceptuje poświęcenie bliskich w imię patriotyzmu, zaś zdradę motywowaną troską o bliskich uważa za zbrodnię.
Maruto, rozumiem, że książka może dać lepszy obraz i pozwolić lepiej wejść w klimat i tematykę w niej podejmowaną?
Tak, to niewątpliwie, jednak nie każdemu taka forma musi odpowiadać. W filmie Stingo jest bardziej świadkiem, delegatem autora, poprzez którego i z którym widz odkrywa wydarzenia. W książce Stingo jest kronikarzem. Pisze nie tylko z perspektywy czasu, ale i przez pryzmat wiedzy, którą czytelnik dopiero zdobędzie. Dlatego historia jest już przez niego "opracowana". On miał czas, żeby wszystko uporządkować, uzupełnić informacje, przemyśleć pewne wydarzenia. I proponuje czytelnikom nie tylko fakty, ale i swoją interpretację. Natomiast niewątpliwie historia jest pełniejsza.
W sytuacjach ostatecznych nie ma takich luksusów jak honor. Kiedy chodzi o życie najbliższych nie ma miejsca na godność. Wszystko powiesz i wszystko zrobisz żeby zyskać choć cień nadziei ocalenia Twojego dziecka. Łatwo potępiać Zofie siedząc w bezpiecznym domu w ciepłych kapciach. To tylko filmy pełne są bohaterów gotowych stawić czoła każdej niegodziwości, bez względu na cenę. W prawdziwym życiu, jak masz rodzinę, nie konspiruj, bo prędzej czy później staniesz przed takim wyborem jak Zofia i wyśpiewasz w Gestapo wszystko co wiesz, a nawet więcej. Ja w każdym razie zrobiłbym wszystko żeby ocalić tych, których kocham.
Kustoszu, zgadzam się z każdym słowem, które napisałeś.
Ja dla ratowania swojej rodziny zrobiłabym i powiedziałabym wszystko. Gdybym miała choć cień szansy, że pokazanie artykułu i powiedzenie, że się go współtworzyło, pozwoli uratować mojego syna, to bym to zrobiła, nawet jeśli chodziłoby o tak okropny artykuł. Jeśli myślałabym, że wykrzyczenie, że z jakiś powodów moje dzieci są lepsze od innych pozwoliłoby na ich uratowanie, to bym tak krzyczała, bez względu na wszystko i wszystkich. Egoizm? Tak, oczywiście, ale w sytuacji kiedy od tego zależałoby życie moich bliskich, nie miałoby to dla mnie znaczenia.
A pozwól, Aga, że zadam Ci pytanie o podobne zagadnienie, ale bardziej aktualne. Żebyśmy nie rozmawiały o sytuacji hipotetycznej, ale związanej z naszą obecną rzeczywistością.
Czy gdybyś mogła "załatwić" poza kolejką szczepionkę dla siebie i swojej rodziny i zaszczepić się przed innymi, którzy powinni mieć w tej kwestii pierwszeństwo, zrobiłabyś to?
A pozwól, Aga, że zadam Ci pytanie o podobne zagadnienie, ale bardziej aktualne. Żebyśmy nie rozmawiały o sytuacji hipotetycznej, ale związanej z naszą obecną rzeczywistością.
Czy gdybyś mogła "załatwić" poza kolejką szczepionkę dla siebie i swojej rodziny i zaszczepić się przed innymi, którzy powinni mieć w tej kwestii pierwszeństwo, zrobiłabyś to?
Sytuacja jest jednak inna. Moim dzieciom nie grozi w sposób oczywisty śmierć, to znaczy mogą się zarazić i umrzeć, ale nie są obecnie w bezpośrednim zagrożeniu życia. Ale jeśli pytasz, czy mając możliwość zaszczepienia swoich bliskich poza kolejnością i w ten sposób zapewnienia im dodatkowej ochrony, skorzystałabym, to tak, zrobiłabym to. Sama mogłabym spokojnie poczekać na swoją kolej.
Czy gdybyś mogła "załatwić" poza kolejką szczepionkę dla siebie i swojej rodziny i zaszczepić się przed innymi, którzy powinni mieć w tej kwestii pierwszeństwo, zrobiłabyś to?
Dzizas, Yvonne, nie można tak trywializować bo to prowadzi do dewaluacji postaw. Te sytuacje są w żaden sposób nie porównywalne ze sobą. Idąc tym tropem będziemy nazywali bohaterstwem sprzątanie psich odchodów na ulicy.
Styron pisał postać wyobrażając sobie Ursulę Andress
O! I to jest Zofia, z całym szacunkiem dla Maryl Streep.
O! I to jest Zofia, z całym szacunkiem dla Maryl Streep.
Rozumiem, że oceniłeś tylko wygląd 😊
A tak Ursula wyglądała mniej więcej w czasie kręcenie "Wyboru Zofii"
Rozumiem, że oceniłeś tylko wygląd
Wygląd oczywiście.
Czy gdybyś mogła "załatwić" poza kolejką szczepionkę dla siebie i swojej rodziny i zaszczepić się przed innymi, którzy powinni mieć w tej kwestii pierwszeństwo, zrobiłabyś to?
Dzizas, Yvonne, nie można tak trywializować bo to prowadzi do dewaluacji postaw. Te sytuacje są w żaden sposób nie porównywalne ze sobą.
Oczywiście, że są.
W jednej i drugiej sytuacji chodzi o ochronę życia.
A jaką postawę według Ciebie, zdewaluowałam moim pytaniem?
Oczywiście, że są.
W jednej i drugiej sytuacji chodzi o ochronę życia.
O ochronę życia w całkiem inne sytuacji, co sprawia, że nie można tego zestawiać. Co innego sytuacja, w której ktoś stoi w obliczu śmierci dziecka i działania, które podejmuje, są jedyną szansą na jej uniknięcie. A co innego, jeśli zagrożenie jest względnie małe i można je dodatkowo ograniczyć innymi środkami.
Żeby mówić o analogicznej sytuacji zmienić zapytanie: twoje dzieci, podobnie jak wielu innych ludzi, są zarażone śmiertelną chorobą. Istnieje lekarstwo, ale tylko w ograniczonych ilościach. Bez niego dzieci umrą. Czy jeśli będziesz mogła zdobyć lek poza kolejką, ale metodami nieetycznymi, zrobisz to?
Oczywiście, że są.
W jednej i drugiej sytuacji chodzi o ochronę życia.
Żarty sobie robisz Yvonne.
A jaką postawę według Ciebie, zdewaluowałam moim pytaniem?
Zestawienie jakie zaproponowałaś sugeruje, że jedną miarę przykładasz do sytuacji, w której ktoś rezygnuje z zaszczepienia się poza kolejnością i do postawy człowieka, który na rampie w Auschwitz nie próbuje ratować swojego życia kosztem innych.