Szczęśliwa rodzina, mama, tata, dzieciaki i monotonia dostatniego życia. Tata pracuje niemal bez przerwy, nawet w domu, uwielbia to. Ale znajdzie czas by przeczytać córeczkom bajki na dobranoc. Do domu przychodzą interesanci. Prezentują nowoczesne, innowacyjne urządzenia, które usprawnią funkcjonowanie zakładu, którym zarządza tata. Umożliwią pracę bez przestojów. Dzisiaj tata ma urodziny. Dostał w prezencie kajak, będzie nim pływał z dzieciakami. Wpadają też koledzy z życzeniami. Ale teraz tata musi iść do pracy. Na szczęście ma blisko bo urzęduje tuż za płotem willi, w której mieszka z rodziną.
Mama bardzo dba o dom. Plotkuje z koleżankami. Ma służących do pomocy. Pieli chwasty w ogrodzie. Wokół rosną kwiatki, biegają psy. Azalie, słoneczniki, koper włoski, kalarepa, pszczoły, szklarnia, basen ze zjeżdżalną, rajski ogród. Białe koszule na sznurze schną. Babcia jest zachwycona. Cieszy się, że córka pana Boga za nogi złapała.
Niestety żadne szczęście nie trwa wiecznie. Sielanka wydaje się mieć właśnie swój kres bo przełożeni taty przenoszą go do innej pracy. Mama jest wściekła. Co z ukochanym ogrodem, któremu poświęciła tyle starań? Co z domem? Co z pszczołami? Co z idealnym życiem, o którym zawsze marzyła? Chce zostać. Nawet bez taty. Tacie też przykro wyjeżdżać. Czule żegna się z ukochanym koniem.
Tyle widać. To co słychać zza płotu - krzyki, strzały, wrzaski - nie pasuje do obrazu. Tatą jest Rudolf Hoess, komendant obozu w Auschwitz.
***
Dwa kontrastujące, upiornie sklejone ze sobą światy. Wszystko dzieje się poza murem. Nie zaglądamy do obozu, widzimy tyle ile widać z terenu willi - dachy obozowych zabudowań, kominy. Ale słyszymy więcej. Doskonały film, który pokazuje, że zło ma często zwyczajną, dobroduszną twarz.
Nie wiem tylko jakim cudem Hoess obchodzi urodziny w pełni lata skoro urodził się pod koniec listopada?
Wstyd mi, że jeszcze tego nie obejrzałam.
Nie złożyło się, jak był grany w kinach, a teraz nie mam gdzie.
Temat ciekawy. Pewnie filmu nie obejrzę ale warto przeczytać wspomnienia z wywiadu z córką Hoess'a Inge-Brigitte (zmarła w 2023)
Starsza pani, która pierwszy raz rozmawiała z dziennikarzem w 2013 w roku 2021 nadal wypierała z siebie fakt, że jej ojciec był potworem. Cały czas próbuje go usprawiedliwiać decyzjami przełożonych.
Wiem, że to by było pastwienie się nad osobą, która w tamtych czasach niewiele rozumiała z tego co się działo, ale wystarczyło przeczytać zeznania więźniów z procesu Hoessa, żeby zauważyć, że wykonywanie rozkazów to jedno a pastwienie się nad ludźmi to drugie.
Jak całkiem to różne od historii Henryka Szadkowskiego i jego wnuka Wojciecha. Wiem, że to trudne ale chyba oczyszczające. Tak mi się wydaje.
Twtter is a day by day war
Nie złożyło się, jak był grany w kinach, a teraz nie mam gdzie.
Jest na HBO Max.
Doskonały film
Tak oszczędny w środkach, a tak bardzo działa na wyobraźnię. Jak to się mówi "ryje beret".
Nie mogłem się po nim otrząsnąć. No może już mniej niż kiedyś, dawno temu, gdy w życiu po raz pierwszy i ostatni byłem w Auschwitz. A byłem z delegacją Niemców.
Nie byłem nigdy w Auschwitz i chyba nie chcę tam być.
Nie byłem nigdy w Auschwitz i chyba nie chcę tam być.
Chyba mam podobnie. Byłem na Majdanku, ze względu na dziadka Ani, który tam został zamordowany, byłem w Treblince. To co ewentualnie mam w planach to Sztutowo i poza Polską - Buchenwald bo tam był brat cioteczny mojego taty oraz Mauthausen i Dachau bo tam wcześniej był dziadek Ani.
Twtter is a day by day war