Nie ma już dzisiaj filmów o dorosłych problemach nastolatków. Nie ma już filmów o pierwszych zauroczeniach, wakacyjnych miłościach, fascynacjach i rozczarowaniach. A może po prostu nie ma już takiego świata i takich problemów?
Obejrzałem właśnie „Koniec wakacji”, film Stanisława Jędryki z 1974 roku będący adaptacją powieści Janusza Domagalika i się wzruszyłem. Bo sam już zapomniałem jak to było z uczuciami wtedy, kiedy miało się 15 lat. Nieśmiało, nieporadnie, eterycznie i niedosłownie ale jak pięknie i bezkompromisowo.
Zresztą ten film bardzo przypomina „Szaleństwo Majki Skowron” i nie tylko dlatego, że reżyser ten sam i wielu tych samych aktorów pierwszego i dalszych planów. Świat uczuć i rozterek przede wszystkim ten sam.
Nie znam filmu, ale książka była jedną z moich ulubionych.
Czytałam ją wiele razy.
Kilka lat temu przeczytałam ją i "Szaleństwo Majki Skowron" ponownie i nadal bardzo mi się podobała (Majka mniej).
Książkę czytałem w dzieciństwie (miałem wydanie w edycji Biblioteki Młodych) i już jej nie pamiętam. Film ma świetny klimat, no i w roli Elżbiety, Agata Siecińska czyli Karioka z “Tolka Banana”.
Książki nie czytałem. Filmu też nie widziałem, choć kilka razy się za niego zabierałem. Zniechęcały mnie księżycowe krajobrazy Górnego Śląska (w książce zdaje się było Zagłębie Dąbrowskie, a to nie to samo).
Ale wczoraj, @kustoszu, mnie skusiłeś. Obejrzałem i faktycznie to jest młodzieżowe kino, którego się obecnie nie robi. Nie ma Mazur, czy innych fajnych krajobrazów, ale ten film naprawdę jest o czymś. Pierwsze młodzieńcze zauroczenia i podejmowanie decyzji. Smakowanie życia i płynące z tego tytułu skutki, także gorzkie rozczarowania. Taki ekspresowy kurs dorastania.
Odkopałem w swojej głowie, jak to kiedyś było. Przypomniałem sobie, jak intensywnie w takim wieku główkowałem 😉 Co mogłem, co powinienem, czego nie? Co Ona może o tym myśleć. Czy zadzwonić, czy pójść pożyczyć zeszyt z jakiegoś przedmiotu. Jak wygrzebać skądś płytę, o której marzy...
Matko jedyna! Sądziałem wtedy, że pisana jest mi psychologia, a już z całą pewnością zgłębianie kobiecej duszy. Z tym drugim cały czas próbuję, bo przecież co i rusz można się potknąć 😉
Wracając na ziemię, za polecenie filmu dziękuję. Książkę przeczytam. Może nawet tu, gapiąc się w deszczowy Jeziorak?
Seth, koniecznie daj znać po lekturze, jak Twoje wrażenia.
Jestem ich bardzo ciekawa.
Ale wczoraj, @kustoszu, mnie skusiłeś.
Fajnie, że kogoś zachęciłem a podwójnie fajnie, że ci się podobało. Bardzo osobiście odebrałem teraz ten film, dotknął jakieś czułej struny, otworzył od dawna zamkniętą szufladkę z ulotnym wspomnieniem zapomnianych impresji, uczuć, myśli.
Podobał mi się bardziej od "Majki", którą też ostatnio obejrzałem. Plenery tam lepsze, ale historia rozwleczona niemiłosiernie.