Sięgnęliśmy ostatnio z Kustoszem po film "Koneser" z 2013r. w reż. Giuseppe Tornatore. Kustosz spotkał się z pozytywnymi recenzjami na temat tego filmu. Ja natomiast oglądałam go kilka lat temu i nosiłam w sobie pozytywne wrażenia w odniesieniu do niego. I teraz oglądając go po raz drugi kompletnie nie mogłam sobie przypomnieć czemu tak mi się podobał za pierwszym razem.
Film "Koneser" opowiada historię Virgila, zamożnego właściciela domu aukcyjnego. Eksperta w swojej dziedzinie i wybitnego znawcy sztuki a jednocześnie ekscentryka. Zakochany w obrazach woli kochać namalowane damy niż prawdziwe kobiety. Pewnego dnia otrzymuje telefon od kobiety, której zmarli rodzice pozostawili po sobie wiele zabytkowych mebli oraz dzieł sztuki. Uprasza Virgila, aby ten udał się do starej willi celem dokonania wyceny i stworzenia katalogu aukcyjnego. Od tej pory główną rolę zaczynają odgrywać tajemnice i sekrety ulokowane w murach zabytkowej willi.
Sam początek był mocno obiecujący dzięki klimatowi jaki tworzyła osoba eleganckiego i pewnego siebie właściciela domu aukcyjnego granego przez Geoffreya Rusha w połączeniu z kadrami przedstawiającymi miłe dla oka piękno sztuki. Tempo akcji świetnie wyważone wzbogacone o krótkie artystyczne ujęcia. Pojawia się stara willa z zagadkową właścicielką. Fabuła filmu owiana jest pewnego rodzaju tajemnicą, widz nie jest traktowany jak półidiota i może liczyć na zachęcające do skupienia się mocno na filmie niedopowiedzenia. Ale to wszystko do czasu...
Niestety po półgodzinie film zaczyna sporo tracić. W mojej pamięci wątek miłosny nie był tak rozbudowany i nieciekawy jak to okazało się przy powtórnym seansie. Postać Claire swoja niekonsekwencją w pewien sposób drażni.
Film był zdecydowanie przydługi przez długo wałkowany wątek miłosny czym w konsekwencji mnie wynudził i nie mogłam doczekać się końca, który z tego co pamiętałam był zaskakujący. Niestety, nic zaskakującego się nie wydarzyło. Kradzieży, do której doszło można było domyśleć się już w połowie filmu. Zachowania bohaterów wydały mi się pozowane i odrealnione a miejscami zbyt dosłowne.
Jednakże podsumowując muszę napisać, iż film Giuseppe Tornatorenie na pewno nie jest gniotem. Podoba mi się gra aktorska oraz ujęcia i początkowy klimat filmu. Tylko później miałam wrażenie jakbym w pamięci miała zapisany inny, lepszy, jedynie podobny do tego film.
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
Ja byłem rozczarowany. Spodziewałem się Bóg wie czego, a dostałem mocno naciąganą historię, za to w bardzo gustownym opakowaniu. Stylowość, elegancja, wyrafinowanie to z pewnością znak firmowy filmu Giuseppe Tornatore, ale piękna scenografia i tajemniczy klimat to trochę za mało. Przez pierwsze pół godziny rozsmakowywałem się atmosferą, byłem naprawdę zachwycony i zaintrygowany do czego ta opowieść zmierza, ale niestety zabrnęła na manowce i zmarudziła tam strasznie dużo czasu. Zniecierpliwienie przekształciło się w znużenie, następnie ziewanie a potem to już chyba przysnąłem na końcu. Mówiąc w największym skrócie, jest to historia nieomylnego specjalisty od falsyfikatów w sztuce, który zupełnie nie radzi sobie z wyczuciem falsyfikatów w życiu. Żeby tę historię opowiedzieć wymyślono nierealną, nieprzytomnie wydumaną fabułę, zwieńczoną tyleż przewrotnym co surrealistycznym suspensem. Cóż, dla mnie film mocno przereklamowany.
No popatrz, a ja jestem tym filmem zachwycona.
Gdzieś chyba o nim pisałam. Muszę odszukać.
No popatrz, a ja jestem tym filmem zachwycona.
Ja też. I faktycznie rozmawiałyśmy o tym, że nam się podobał.
Nie widziałam, a po wpisie Milady, nie wiem czy żałować.
A mój wpis Cię nie przekonuje? 🙂
A mój wpis Cię nie przekonuje? 🙂
Bardzo lakoniczny.;)
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
Bardzo lakoniczny
Rzekłabym - tajemniczy i ciekawy. Aga - obejrzyj, nie będziesz żałować.
Bardzo lakoniczny
Rzekłabym - tajemniczy i ciekawy. Aga - obejrzyj, nie będziesz żałować.
Przychylam się.
Obejrzyj, Aga.
Świadomie napisałam "obejrz" w celu większego zainteresowania Agi 😀
Świadomie napisałam "obejrz" w celu większego zainteresowania Agi 😀
To trzeba było zrobić przypis;)
obejrzyj, nie będziesz żałować.
Może nie będzie żałować, ale szału też nie będzie.
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
obejrzyj, nie będziesz żałować.
Może nie będzie żałować, ale szału też nie będzie.
No nie czuję się zachęcana...
obejrzyj, nie będziesz żałować.
Może nie będzie żałować, ale szału też nie będzie.
Tego nie możesz wiedzieć.
Ja byłam tym filmem naprawdę zachwycona i kilkoro moich znajomych również.
Może Adze też się spodoba?
No nie czuję się zachęcana.
Poczekaj moment, ogarnę się po deszczu i zaraz Cię zachęcę.
Ale kadry z filmu bardzo ładne, prawda?
Cały film jest bardzo ładny, Kustoszu 🙂
Konesera nie można nie obejrzeć. Sprytnie wymyślona intryga, o której wiemy od samego początku, bo reżyser prowadzi z nami grę zbudowaną na pokładach naszej emocjonalności, ale też na naszym intelekcie. Zauważamy ją i podążamy za przedstawionymi zdarzeniami po pięknych aranżacjach wnętrz (O! Kustosz dał nawet trafne kadry), które w kolejnych ujęciach przybierają tylko na sile.
Chcąc nie chcąc zaczynamy kibicować Virgilowi. A może i nie? Może tylko obserwujemy i z każdą minutą przewidujemy kolejny krok bohaterów? Wiemy przecież co się stanie za chwilę, tylko nie wiemy jeszcze dlaczego. Doskonale kreacje aktorskie Geoffrey Rusha, Sylvii Hoeks czy Donalda Sutherlanda podkreślają napięcie i koncentrują widza na emocjach, które rozwijają się tutaj odczuwalnie i dla nas.
Czy jest tutaj tajemnica? Jest, ale nie w dosłownym znaczeniu. Ulegamy pewnemu złudzeniu na początku, doszukujemy się czegoś głębszego a potem mamy rozwiązanie, które moich przedmówców, jak widzę nie rzuciło na kolana, ani nawet nie zadowoliło.
To nie jest film, który poprawia samopoczucie. Nie będę rozwijała swojego zachwytu nad samą treścią filmu, bo zepsuję niespodziankę tym, którzy nie oglądali, ale ten kawałek świata mocno intryguje i pozwala na przeniesienie się zarówno w wysublimowaną sferę sztuki, ale też niebanalnych emocji bohaterów. Bo i Virgil i Clarie psychikę mają mocno nadszarpniętą przez swoje fobie i problemy i nie są do końca przewidywalni. Tak by się przynajmniej wydawało.
Nie wiem czy ktoś zauważył przemianę Virgila, jak zmieniła go miłość, jak na naszych oczach dokonuje się w nim istotna zmiana. Z człowieka zimnego, wręcz wyrachowanego na faceta pełnego uczuć i przepełnionego wiarą w miłość. I nie trzeba doszukiwać się, że przy takiej fobii to jest niemożliwe, że to w ogóle bzdura. To przecież tylko film, tylko zmyślona opowieść. Mnie zastanawiało od początku jednak, czy zmiana w Virgilu, to też nie jest fałszerstwo a pokazanie, rzekomo, prawdziwej jego osobowości nie było zabiegiem celowym reżysera mającym wprowadzić widza w dodatkowe przemyślenia. Obłęd, fascynacja czy miłość?
Ooo i teraz czuję się zachęcana 😉 .
Sprytnie wymyślona intryga, o której wiemy od samego początku,
Aldona, serio wiedziałaś o niej od początku? Ja przy pierwszym oglądaniu oczywiście spodziewałam się czegoś z udziałem Roberta, Claire oraz dziewczyny z baru po drugiej stronie ulicy, ale absolutnie nie zgadłam kto w jakiej roli będzie występować i dopiero w ostatniej półgodzinie mogłam się czegoś domyślać.
a potem mamy rozwiązanie, które moich przedmówców, jak widzę nie rzuciło na kolana, ani nawet nie zadowoliło.
Ależ kompletnie nie chodziło o samo zakończenie. Mnie znudził godzinny fragment filmu pomiędzy pierwszym i ostatnim półgodziny, w którym nic poza ciągnięciem wątku miłosnego się nie dzieje, w związku z czym zakończenie nie wywołało oczekiwanego efektu.
Nie wiem czy ktoś zauważył przemianę Virgila, jak zmieniła go miłość,
Cytując "klasyka" - Dwudziestolatek kocha niekiedy jak szaleniec, ale czterdziestolatek kocha jak głupiec.
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"