Nikt Anny Marii Jopek nie wymieni? NIe wiem co tam się u niej teraz dzieje, ale płyta z Methenym to jest coś 🙂
Rozumiem więc, że zgłaszasz Annę Marię Jopek. Ja uważam ją za dość bezbarwną wokalistkę więc w moim topie nie ma dla niej miejsca.
@kustosz Fajnie, że zarzuciłeś temat, niby mało ambitny a jednak spowodował pospolite ruszenie i w sumie o to chodzi 🙂
Że też zapomniałem o Anji Orthodox, na pewno nie zapomnę zaglosować. Co do Steczkowskiej, Kayi (lub Kayah) i Edyty Górniak: co też się stało, że się tak za przeproszeniem zesrało? Człowiek otwiera lodówkę, a tam albo Dziewczyna Szamana albo Przeklinam cię. Edzia coś tam nowego nagrała ale nikt tego nie słucha tylko śledzi z zapartym tchem jaką nową mądrość chlapnie. A przecież to były TAAAAAAKIE głosy, wyjątkowe talenty, niesamowite możliwości. I żeby kolejne 20-30 lat jechać na jednej piosence? Wymiotować się chce, a nawet rzygać, bo właśnie takie mam odruchy, gdy czasem włączam TV, a tam jakiś festiwal, sylwester, lub inny show i w kółko na okrągło jedno i to samo. Wniosek? Zabrakło GC by ustawić im dalsze kariery?
Kayah - duet z Bregovicem - tak, świetny, bardzo lubię, ale to projekt typu CTRL-C / CTRL-V z tego co pamiętam, to identyczny powstał w kilku krajach. Zapamiętałem zwłaszcza jedną piosenkę:
...gdy urodził się mój syn i był takim małym kilkumiesięcznym bobasem w kołysce, to na tę piosenkę reagował płaczem. Tak jakby miał ją gdzieś zaprogramowaną, nie wiadomo jak i gdzie. Wystarczyła pierwsza nutka i krzyk. Pauza: spokój. Play: płacz. Przetestowaliśmy to dokładnie i nie był to przypadek. Przy żadnej innej piosence tak nie reagował.
Wysłany przez: @kustosz
Większość się już chyba wystrzelała, to teraz ja:)
Sam nie wiem dlaczego tak dawno nie słuchałem Justyny. Odpaliłem właśnie „Dziewczynę szamana”, jej pierwszą płytę i… ależ to jest dobre. Wokalnie, aranżacyjne, brzmieniowo. Nic zresztą dziwnego, wszak płytę tę wyprodukował Grzegorz Ciechowski, który również jako Ewa Omernik napisał wszystkie teksty. Druga płyta też jest świetna. Justyna jest artystką kompletną, sama komponuje i nie wiem, kto może się z nią równać pod względem możliwości wokalnych. Słowem, magia.
A Justynę pamiętam od początku. Od pierwszej „Szansy na sukces”, tej nieudanej, z Trubadurami. Bo nie zaczęło się wcale od sukcesu z „Boskim Buenos” w tym programie.
Kolejne głosisko i niebanalne piosenki. Słysząc „Psalm stojących w kolejce” do dzisiaj mam ciary, bo ta piosenka naprawdę ma moc poruszania kamieni. A cholernie klimatyczny „Deszcz w Cisnej”? A melancholijne „Małe tęsknoty”? A oklepane i z trochę innej bajki „Jesteś lekiem na całe zło”?
W 1989 roku Closterkeller to było objawienie. Brzmieli jak Xmal Deutschland, Anja Orthodox śpiewała jak Anja Huwe i wyglądali jak zachodnia kapela. Szczęka opadła mi do podłogi kiedy zobaczyłem ich na scenie, a traf chciał że był to koncert, na którym i my graliśmy. No a po koncercie piliśmy razem wódkę, no i w ogóle było bardzo miło:) Potem Closterkeller poszedł w rock gotycki i nie zawsze podobało mi się to co robili, ale pierwsze dwie, trzy płyty, lubię do dziś.
Milady nie lubi więc rzadko słucham, ale to kolejny, niebanalny głos i różne repertuarowe zawijasy i wszystkie dobre, niezależnie czy to fusion, elektropop czy etniczne rytmy bałkańskie z Bregovicem.
Intelektu nie będę oceniał ale potencjał wokalny przewspaniały. Nieprzypadkowo użyłem słowa „potencjał” bo moim zdaniem ów potencjał słabo został wykorzystany. Był moment, na początku kariery, kiedy ukazała się płyta „Dotyk” i wydawało się, że będzie z niej gwiazda światowego formatu. Tak się niestety nie stało. I choć jej regularny repertuar jest popowo miękki to Edzia lubi czasem wygarnąć coś na rockowo i te razy uwielbiam, tak jak „Co mi panie dasz” w duecie z Markiem Piekarczykiem w The Voice of Poland. Gdzie tam Beacie Kozidrak do niej.
Pani Justyna i Pani Edyta potrafią śpiewać (to potrafi każda z wymienianych tu Pań) i tyle. Ale w żaden sposób nie rusza mnie ich śpiewanie. Co więcej, zupełnie mnie nie obchodzi, co One tam wyśpiewują. Przy „Dziewczynie szamana”, mimo ręki Grzegorza Ciechowskiego, czułem się potwornie umęczony. Potwornie. Lepiej wchodziły mi numery Górniak (co ja mowię?), choć jako postać wolę Steczkowską.
Kayah - druga połowa lat 90. zawsze będzie mi się kojarzyć z Panią Katarzyną. Dużo solidnego śpiewania, natomiast nie jestem fanem projektu z Bregovicem, mimo że cenię Underground.
Anja Orthodox? Miałem nawet Purple, ale po latach nie jest to coś, do czego chciałbym wracać.
Wychodzi na to, że na tej liście najbliżej mi do Pani Krystyny Prońko 😉
Dawno żadnego TOPu nie robiliśmy więc proponuję zestawienie polskich wokalistek wszechczasów. Przypomnę zasady. Każdy uczestnik zabawy nominuje nie więcej niż 5 wokalistek, a nominując dodaje link do ulubionego utworu wokalistki. Z grona nominowanych wyłonimy finalistki, na które będziemy głosować w ankiecie.
Nie rozumiem dlaczego w swoich propozycjach wszyscy ograniczyli się do wokalistek żyjących. Jedyna wymieniana nieboszczka to chyba Kora. A co z innymi paniami, których już z nami nie ma? TOP wszechczasów bez Demarczyk? Bez German? No serio?
W kolejności przypadkowej
Ewa Demarczyk - głos, repertuar, klasa.
Anna German - prawdziwa gwiazda międzynarodowego formatu
Vera Gran - głos, talent i tragiczny los, który położył się cieniem na jej międzynarodowej karierze
Wanda Warska - dama polskiego jazzu i doskonała interpretatorka poezji śpiewanej
Z ostatnim typem mam problem bo i Sławę Przybylską bym dorzucił, i Marię Koterbską i nawet Stenię Kozłowską czy Renę Rolską za różne przeboje. Więc niech będzie
Katarzyna Bovery za Dobra jest noc
Prawdziwie oldskulowy dobór. Szanuję, aczkolwiek spośród wymienionych przez Ciebie pań słucham (i to niezbyt często) tylko Ewy Demarczyk.
Rozumiem więc, że zgłaszasz Annę Marię Jopek. Ja uważam ją za dość bezbarwną wokalistkę więc w moim topie nie ma dla niej miejsca.
Nie, nie jestem uczuciowo zaangażowana, tylko tak sobie przypominam co mnie na różnych etapach życia zainteresowało 🙂
Irena Santor, bo zawsze była obecna w moim dzieciństwie, podobno przyrodnia siostra przyjaciela mojego taty, nie potwierdziłem, ale zdjęcie z dedykcją w domu jest. Poza tym prywatnym wątkiem, bez wątpienia wielką artystką była.
Edyta Bartosiewicz, bo jeden z moich pierwszych koncertów live, gdzieś w klubie na Woli. No i ten Zegar.
Agnieszka Chylińska, bo wszystkie zgredy jak ja pamiętają jej wystąpienie na temat nauczycieli i szkoły, wtedy to był szok. A śpiewać potrafi bez wątpienia.
Izabela Trojanowska, bo namiętnie kupowałem jej płyty i starsza pani daje radę.
Martyna Jakubowicz, bo w domach z betonu...
Z Agnieszką Chylińską mam pewien problem. Lubiłem bezkompromisowość, przekaz i mocne teksty z czasów ONA. Z czasem gdzieś to zniknęło, co samo w sobie nie jest zresztą niczym szczególnym czy złym, bo chyba wszyscy łagodniejmy. Sęk w tym, że przestrzeń tę wypełniła charakterystyczna (może być irytująca) maniera wokalna, śpiewanie na jedno kopyto i przede wszystkim kiepska dykcja, co jest wyjątkowo dokuczliwe podczas występów na żywo.
Co do Steczkowskiej, Kayi (lub Kayah) i Edyty Górniak: co też się stało, że się tak za przeproszeniem zesrało? Człowiek otwiera lodówkę, a tam albo Dziewczyna Szamana albo Przeklinam cię.
Trochę tak ale bardziej nie. Wcale nie tak wiele jest Maryl Rodowicz czy Kor, które aktywnie i z sukcesami istnieją/istniały na scenie przez dekady. Bo przecież nie Edyta Bartosiewicz, nie Izabela Trojanowska, nie Elżbieta Dmoch, nie Agnieszka Chylińska i nie wiele jeszcze innych. Okres, w którym gwiazdy są na topie, to zwykle kilka lat albo krócej, potem jest odcinanie kuponów i celebryctwo. Na tym tle kariera Kayah wygląda akurat całkiem solidnie, trwale i wieloetapowo. Justyna miała dobry początek, potem przepadła ponieważ jej oferta to niszowy repertuar. To nie jest łatwy pop dla wszystkich. Ja też straciłem ją z oczu po drugiej płycie. Najgorzej jest w przypadku Edyty, zwłaszcza patrząc przez pryzmat ambicji i szans. Możliwości wielkie, oczekiwania olbrzymie, a efekt jak błysk flesza, bo potem to już celebryctwo, Voice of Poland etc.
No i z mojej lodówki nie wypada "Dziewczyna szamana". Kiedy wczoraj włączyłem sobie tę płytę to usłyszałem ten numer po raz pierwszy od lat. A "Przeklinam cię" to w ogóle nie wiem o co chodzi, kojarzy mi się wyłącznie z Kabaretem Starszych Panów:) Chyba, że chodziło Ci o "Testosteron" i "oskarżam cię":)
Pani Justyna i Pani Edyta potrafią śpiewać (to potrafi każda z wymienianych tu Pań) i tyle. Ale żaden sposób nie rusza mnie ich śpiewanie. Co więcej, zupełnie mnie nie obchodzi, co One tam wyśpiewują.
Z tym jak widać bywa różnie:) Dla mnie wzorcem z Sevres piosenkarki, która mnie nie rusza, nie obchodzi, jest idealnie przezroczysta, nie jestem w stanie zapamiętać jak wygląda i co jeszcze śpiewa oprócz "Czas na uczy pogody", jest Grażyna Łobaszewska. A funkcjonuje na scenie niewiele krócej niż ja na świecie:)
Podejrzewałem, że skręcisz w tę stronę. „Czas…” to Jej największy przebój, ale Pani Łobaszewska to przede wszystkim dużo znakomitej muzyki jazzowej, która najlepiej smakuje w wersjach koncertowych.
@seth_22
Nie neguję. Ja akurat bardzo lubię jazz, ale widocznie jakiś inny:)
A "Przeklinam cię" to w ogóle nie wiem o co chodzi, kojarzy mi się wyłącznie z Kabaretem Starszych Panów:) Chyba, że chodziło Ci o "Testosteron" i "oskarżam cię":)
Tak, tak, ona jego ciągle oskarża, od 20 lat, a ja przeklinam, że muszę tego ciągle słuchać, ilekroć Kayah pojawia się w TV. Stąd mam wrażenie, że całą karierę zbudowała na tej jednej, jedynej piosence. Bo projektu z Bregovicem nie zaliczam do jej indywidualnych zasług, tak samo jak śpiewów w chórkach u Atrakcyjnego Kazimierza (kto jeszcze pamięta ten rodzimy B-52 czy Talking Heads 🙂 ?)
Podobnie Steczkowska: jeśli występuje, to od 20 lat przerabia tę jedną, jedyną szamańską piosenkę, czasem dorzuci coś z Maanamu.
Edzia - to moje subiektywne wrażenia - jednak zmienia repertuar.
I nie porównuję do Maryli czy Kory - bo te miały w zanadrzu kilkadziesiąt kawałków, na każdą okazję.
O jednej Pani Piosenkarce zapomnieliśmy - o Irenie Jarockiej. Czy mógłbyś dorzucić "Kawiarenki"? W ramach "brakujących" głosów... To bardzo sympatyczna polska piosenkarka.
Stąd mam wrażenie, że całą karierę zbudowała na tej jednej, jedynej piosence.
Bardzo krzywdzące wrażenie, bo poza "Tosteronem" ma całkiem bogaty repertuar, pomijając już Bregovica.
(kto jeszcze pamięta ten rodzimy B-52 czy Talking Heads ?)
Ja pamiętam, również projekt, który produkował Ciechowski.
O jednej Pani Piosenkarce zapomnieliśmy - o Irenie Jarockiej.
Mysikrólik ją zgłosił.
...gdy urodził się mój syn i był takim małym kilkumiesięcznym bobasem w kołysce, to na tę piosenkę reagował płaczem. Tak jakby miał ją gdzieś zaprogramowaną, nie wiadomo jak i gdzie. Wystarczyła pierwsza nutka i krzyk. Pauza: spokój. Play: płacz.
Ja cały czas tak reaguję na wszystkie jej utwory. Ma silny głos, ale mnie od niego uszy bolą.
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
Prawdziwie oldskulowy dobór. Szanuję, aczkolwiek spośród wymienionych przez Ciebie pań słucham (i to niezbyt często) tylko Ewy Demarczyk.
To tylko pokazuje, że trochę nas za mało do tej zabawy - bo co to za TOP polskich wokalistek wszech czasów jeśli się wszyscy ograniczają do pań aktualnie na topie?
Jak każdy TOP tak i ten jest „obciążony” naszymi sympatiami. Ostatecznie to tylko zabawa, a nie naukowe badanie.
bo co to za TOP polskich wokalistek wszech czasów jeśli się wszyscy ograniczają do pań aktualnie na topie?
No przecież prawie w ogóle nie ma tu pań aktualnie na topie.
pań aktualnie na topie
Ja też coraz bardziej tracę rachubę czasu. 30 lat w te czy we wte... 🙂
bo co to za TOP polskich wokalistek wszech czasów jeśli się wszyscy ograniczają do pań aktualnie na topie?
No przecież prawie w ogóle nie ma tu pań aktualnie na topie.
Zależy co rozumiesz pod słowem aktualnie 🙂
Zależy co rozumiesz pod słowem aktualnie
Rozumiem, że aktualnie na topie jest Sanah:)