Podobnie jak Friends odbierałem M*A*S*H.
Nie czekałem na niego jakoś specjalnie, ale gdy akurat leciał gdzieś i miałem czas, to już kanału nie zmieniałem. Obejrzałem więc na przestrzeni lat chyba wszystkie odcinki.
Co mi się w nim podobało?
Oczywiście czarny humor, oraz to że to jeden z niewielu amerykańskich filmów, gdzie żołnierze nie zawsze są bohaterami. Wolałem wcześniejsze odcinki, gdy jeszcze za scenariusz i reżyserię nie wziął się Alda.
Sokole Oko, Trapper, a później Hunnicutt i ich ciągłe utarczki z Burnsem, bawią mnie niezmiennie.
Do tego świetna postać Radara, czy wiecznie próbujący wykręcić się od wojny Klinger.
No i oczywiście Margaret "Gorące Wargi" Houlihan. 😊
To ja mam podobnie. Też nigdy nie szukałam jakoś specjalnie w TV kolejnego odcinka, ale jak już trafiłam to oglądałam z dużą przyjemnością. Chyba do dziś bawi mnie niezmiennie. A moją ulubiona postacią był oczywiście Max Klinger.
Ja podobnie oglądałam, nie śledziłam każdego odcinka, ale byłam w miarę na bieżąco. Za to w tym serialu drażniły mnie rotacje w obsadzie, nie lubię takich zmian 😎
Ja M*A*S*H w pewnym okresie oglądałam regularnie i z ogromną przyjemnością. Przyznam, że kiedy po latach zobaczyłam film Altmana to przegrał z serialem.