Warto zobaczyć ten serial. Swoje wrażenia opisałem na portalu:
Obejrzałem jednym tchem. 😉
Wciąga i poraża. Oczywiście miałem już dawno świadomość jaka to była katastrofa i jaka mogła być, gdyby nie poświęcenie wielu osób. Niejednokrotnie poświęcenie nie było świadome, ale to nic nie umniejsza tym osobom.
Przez cały serial nachodziła mnie jedna myśl. Co by się stało gdyby taka katastrofa wydażyła się w innym kraju. Nie takim gdzie życie ludzkie nie miało wielkiej wartości i ludzi poświęcało się proponujàc kilka rubli rekompensaty. I kolejna, co zrobić na przyszłość? Jak się zabezpieczyć? Nie tylko technologicznie, ale też od strony biorobotów, jak to ładnie nazwano w serialu.
I teraz powiem coś okrutnego, aczkolwiek sam bym się zgłosił do takiej służby w razie potrzeby. Otóż prowadziłbym listę śmiertelnie chorych ludzi, którym już niewiele zostało i wykorzystał do pozbierania takich napromieniowanych części gdyby nie było innej możliwości. 😟
Otóż prowadziłbym listę śmiertelnie chorych ludzi, którym już niewiele zostało
Nie istnieją tacy, oprócz tych w stanie agonalnym, którzy i tak by nie mogli pomóc.
i wykorzystał do pozbierania takich napromieniowanych części gdyby nie było innej możliwości.
To chyba nie jest humanitarna metoda rozwiązywania problemów.
Twtter is a day by day war
Otóż prowadziłbym listę śmiertelnie chorych ludzi, którym już niewiele zostało
Nie istnieją tacy, oprócz tych w stanie agonalnym, którzy i tak by nie mogli pomóc.
i wykorzystał do pozbierania takich napromieniowanych części gdyby nie było innej możliwości.
To chyba nie jest humanitarna metoda rozwiązywania problemów.
No nie jest.
To ja wróciłabym chętnie do dyskusji o wyjeździe do Strefy. Ja nie czuję ryzyka tylko ekscytację. Przecież nic nam się tam nie stanie. Ale oczywiście rozumiem, że ktoś nie chce ryzykować. I absolutnie nie namawiam. Jeśli jednak znajdą się chętni, to pamiętajmy, że trzeba tę akcję przeprowadzić z dużym wyprzedzeniem.
A ma ktoś linka do filmu gdzie można go obejrzeć , chętnie bym obejrzał w wolnym czasie
Szukaj na cda.
Dziękuję za informację już szukam
Otóż prowadziłbym listę śmiertelnie chorych ludzi, którym już niewiele zostało
Nie istnieją tacy, oprócz tych w stanie agonalnym, którzy i tak by nie mogli pomóc.
i wykorzystał do pozbierania takich napromieniowanych części gdyby nie było innej możliwości.
To chyba nie jest humanitarna metoda rozwiązywania problemów.
W Japonii przy okazji Fukushimy wykorzystano podobny pomysł. Tylko zamiast śmiertelnie chorych angażowano bezdomnych.
W Japonii przy okazji Fukushimy wykorzystano podobny pomysł. Tylko zamiast śmiertelnie chorych angażowano bezdomnych.
Japonia to dziwny kraj. Ale rzeczywiście, bezdomni tam nie mają łatwego życia więc potrafię sobie wyobrazić, że tak zrobiono.
Twtter is a day by day war
Ja bardzo chcę do Prypeci i Czarnobyla. Marzę o tym od dawna. Ekscytują mnie takie aktywności, a w uśpionym przez wiele lat miejscu zauważam swoistą magię, która przyciąga jak magnes.
Cała naprzód ku nowej przygodzie!
Taka gratka nie zdarza się co dzień
Niech piecuchy zostaną na brzegu
My odpocząć możemy i w biegu!
Ja bardzo chcę
A ja bardzo lubię Agę 😀
Z czystej ciekawości obejrzałem serial jestem pod bardzo dużym wrażeniem niestety wtedy byłem małym dzieckiem więc nie pamiętam tego tylko z opowieści i filmów dokumentalnych ale zastanawiam się nad jedną rzeczą ile lat będziemy odczuwać skutki tego wybuchu ile pokoleń musi minąć aby było bezpiecznie i jake też skutki zdrowotne z tego wszystkiego będą bo nie wierzę że nie odbija się to na naszym zdrowiu
(...) niestety wtedy byłem małym dzieckiem więc nie pamiętam tego
Żałować nie masz czego. Ominęła Cię ponadnormatywna dawka promieniowania radioaktywnego i łyk płynu lugola. W tej drugiej kwestii łączę się z Tobą w bólu, bo ja z kolei na płyn lugola byłem ociupinkę za stary:)
bo ja z kolei na płyn lugola byłem ociupinkę za stary:)
No co Ty gadasz? Ja dostałem!!!
No co Ty gadasz? Ja dostałem!!!
Pewnie spod lady. W Wawie płyn lugola dawali w podstawówkach, a ja już wtedy w podstawówce nie byłem.
U mnie w ogólniaku był normalnie podawany uczniom. Ale akurat w tym dniu wagary sobie zrobiłem - pamięta, słonecznie było, ciepło, a ja leżałem na łące i słuchałem skowronków.
Ja ucieklam jak podawali ten płyn. Może dlatego mam do dzisiaj widoczne skutki.....
Ja pamiętam ten dzień jak dziś. To było w mojej trzeciej podstawówce (z pierwszej się wyniosłem z przyczyn obiektywnych, z drugiej mnie relegowano). Dostaliśmy go na korytarzu I piętra. Pamiętam stolik zastawiony kubeczkami ze stołówki (takie z nadrukiem GS) wypełnionych tak mniej więcej w 1/5 pojemności czerwonym płynem. Smaku nie pamiętam, choć musiał być obrzydliwy.
Cała naprzód ku nowej przygodzie!
Taka gratka nie zdarza się co dzień
Niech piecuchy zostaną na brzegu
My odpocząć możemy i w biegu!