A czym destynacja przewyższa prozaiczny cel podróży?
Cel podróży jest zbyt swojski?
Słysząc destynacja od razu słyszymy odgłos brzęczących monet, które zostały wydane na podróż i widzimy te nadzwyczajne atrakcje, których człowiek nie doświadczy w Polsce?
A czym destynacja przewyższa prozaiczny cel podróży?
Cel podróży jest zbyt swojski?
Słysząc destynacja od razu słyszymy odgłos brzęczących monet, które zostały wydane na podróż i widzimy te nadzwyczajne atrakcje, których człowiek nie doświadczy w Polsce?
Pewnie tym o czym napisałeś. Destynacja nie jest prozaiczna.
Twtter is a day by day war
A czym destynacja przewyższa prozaiczny cel podróży?
Cel podróży jest zbyt swojski?
Słysząc destynacja od razu słyszymy odgłos brzęczących monet, które zostały wydane na podróż i widzimy te nadzwyczajne atrakcje, których człowiek nie doświadczy w Polsce?
Pewnie tym o czym napisałeś. Destynacja nie jest prozaiczna.
Mniej więcej tak. Celem czy kierunkiem podróży może być wszystko, podczas gdy destynacja to w zamyśle atrakcyjne miejsce, do którego warto jechać i warto się na nie zdecydować. Czyli jakby chcieć zastąpić destynację polskim odpowiednikiem to trzeba by użyć złożenia "atrakcyjny kierunek podróży".
Po wpisaniu "destynacje zagraniczne" w google na pierwszej stronie pojawiają się takie przykłady:
Top 10 turystycznych destynacji
Cape Verde czyli Wyspy Zielonego Przylądka, to idealna destynacja na wakacje
EDEN jest projektem promującym europejskie destynacje turystyczne o ściśle określonej specyfice i niepowtarzalnym charakterze.
W tym artykule przedstawiamy najbardziej atrakcyjne i niedrogie zagraniczne destynacje, byś mógł cieszyć się wymarzoną podróżą bez obciążania budżetu
3 ciekawe destynacje zagraniczne, które warto odwiedzić
Grok twierdzi tak:
Twtter is a day by day war
Grok twierdzi tak:
I Grok ma rację. Dla mnie "destynacja" i "cel podróży" mają inne zabarwienie emocjonalne, inny koloryt. To tak jak z synonimami, które pozornie znaczą to samo, a jednak w danym kontekście bardziej pasuje jedno słowo, a inne mniej. Choć tego drugiego też można użyć.
Zwyczajne mydlenie oczu.
Nadajesz się tylko do kopania rowów.
Jesteś predystynowany do kopania rowów.
Destynacja to chwast, który powinien być bezwzględnie tępiony z naszej pięknej polszczyzny! 😀
OED twierdzi tak:
https://www.oed.com/search/advanced/Meanings?q=destination&sortOption=Frequency
Cambridge:
Bez względu na to, czy nam się to podoba, czy nie, destynacja nie zniknie z polszczyzny. To jest droga w jednym kierunku. Trzymając się definicji ze słownika Doroszewskiego, jest to nasza destynacja.
Tylko czy docelowa? Czy na razie tranzytowa? 😉
Życzę wspaniałych destynacji w Nowym Roku! I tych na mapie i w życiu prywatnym i w ogóle
Zwyczajne mydlenie oczu.
Nadajesz się tylko do kopania rowów.
Jesteś predystynowany do kopania rowów.
Destynacja to chwast, który powinien być bezwzględnie tępiony z naszej pięknej polszczyzny! 😀
Wiwat Hebius!!! 🙂 👍
Grok twierdzi tak:
I Grok ma rację. Dla mnie "destynacja" i "cel podróży" mają inne zabarwienie emocjonalne, inny koloryt. To tak jak z synonimami, które pozornie znaczą to samo, a jednak w danym kontekście bardziej pasuje jedno słowo, a inne mniej. Choć tego drugiego też można użyć.
Kustoszu, naprawdę sądzisz, że Pani w biurze podróży zadając Ci pytanie: Jaka destynacja Pana interesuje? naprawdę ma na myśli tę całą filozofię, którą tu wyłożyliście? 😀 😀 😀
Kustoszu, naprawdę sądzisz, że Pani w biurze podróży zadając Ci pytanie: Jaka destynacja Pana interesuje? naprawdę ma na myśli tę całą filozofię, którą tu wyłożyliście? 😀 😀 😀
Odwracasz kota ogonem. To, że ktoś używa słów, których być może nie rozumie, nie oznacza, że te słowa nie mają znaczenia. A przypominam, że @milady potwierdziła, że użyła tego słowa rozmyślnie wiedząc co chce przez to przekazać.
Twtter is a day by day war
Milady użyła tego z rozmysłem, ale zauważ, ze nawet ona poczuła się w obowiązku wyłożenia tego rozmysłu, bo wie, że większość używa słowa bezmyślnie, bezrefleksyjnie, nie mając świadomości, że mogłaby wyrazić się normalnie, po polsku, albo powodowana kompleksem, który każe używać angielszczyzny, bo angielski daje 100% do zajebistości i prestiżu.
Milady użyła tego z rozmysłem, ale zauważ, ze nawet ona poczuła się w obowiązku wyłożenia tego rozmysłu, bo wie, że większość używa słowa bezmyślnie, bezrefleksyjnie, nie mając świadomości, że mogłaby wyrazić się normalnie, po polsku, albo powodowana kompleksem, który każe używać angielszczyzny, bo angielski daje 100% do zajebistości i prestiżu.
Będę palił głupa. Przeczytałem jeszcze raz tekst na portalu i nie znalazłem wyjaśnienia.
Tak, @milady wyjaśniła, bo temat został poruszony na forum, z czego można wnioskować, że nie wszyscy zrozumieli różnicę pomiędzy kierunkiem a destynacją. Co nie oznacza nadal, że to słowo jest jedynie niepoprawną kalką z angielskiego, jak np. metodologia albo, co gorsza, autentykacja.
Twtter is a day by day war
Tak, @milady wyjaśniła, bo temat został poruszony na forum,
Tak, @Milady wyjaśniłam, ponieważ temat został poruszony na forum. Dla mnie to słowo idealnie i w prosty sposób wkomponowuje się w to co chciałam przekazać. Nie dlatego, że:
bo angielski daje 100% do zajebistości i prestiżu.
Oczywiście nikogo nie zmuszam do jego używania jak i nie zabraniam.
@Hebius, strasznie dużo agresji jest w Twojej wypowiedzi i tego akurat zupełnie nie rozumiem.
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
który każe używać angielszczyzny, bo angielski daje 100% do zajebistości i prestiżu.
To jest oczywiście uszczypliwa ocena, która ma pejoratywnie napiętnować stosowanie takich słów. Ale olewając tę pejoratywność można powiedzieć, że owszem, używamy pewnych zwrotów by nadać naszym wypowiedziom określony wydźwięk. I wcale nie chodzi o zajebistość i prestiż (serio ktoś sądzi, że podnosi to prestiż?) tylko np. o luz i swobodę wypowiedzi. Inaczej dobieram słowa i inaczej buduję swoją wypowiedź rozmawiając służbowo, inaczej prywatnie, jeszcze inaczej w różnych określonych sytuacjach. Do tego właśnie służy język by takie sprawy niuansować. I dlatego też tak trudno porozumiewać się w języku obcym jeśli bardzo dobrze się nim nie włada, bo nie łapiemy niuansów.
Nie chcę być adwokatem Hebiusa, ale być może jego wypowiedź (100%...) nie miała mieć pejoratywnego wydźwięku, a jedynie zabrzmieć jak młodzieżowy slang (wykorzystał znaną frazę) i zademonstrować tym samym, że niektóre zwroty komunikacyjnie mogą działać niezgodnie z intencjami autora?
Nie wiem, zgaduję 😉
Sam pewnie za chwilę nam to wyłuszczy.
@Hebius, strasznie dużo agresji jest w Twojej wypowiedzi i tego akurat zupełnie nie rozumiem.
Trzymając się anglicyzmów - to się chyba nazywa "rage bait".
I też nie ma dobrego odpowiednika w języku polskim.
Nawet nie pomyślałem, że w tej mojej wypowiedzi można się dopatrzyć jakiejś agresji.
Tak z ciekawości - @milady poczułaś się, że jestem agresywny w stosunku do Ciebie? Czy może ta moja agresja była skierowana jakoś tak bardziej ogólnie, w stronę osób używających anglicyzmów z destynacją na czele?
Dziękuję. Moja wypowiedź miała w jak najbardziej zgrabny i atrakcyjny wyrażać moją niechęć do destynacji i zachwaszczania polszczyzny. Tylko tyle i nic więcej. Wydaje mi się, że pisze na forum już od tak dawna, bez wdawania się w jakieś ostre spory i polemiki, że to dość czytelne i oczywiste. Aż się teraz boję dopisywać tutaj coś więcej, bo nie wiem, czy na ZNienacka nie zaczyna się hołdować dominującej współczesnej w niektórych kręgach (nad)wrażliwości i brakowi zrozumienia dla sarkazmu i humoru.
Trzymając się anglicyzmów - to się chyba nazywa "rage bait".
I też nie ma dobrego odpowiednika w języku polskim.
Hmmm....
W slangu internetowym rage-baiting (lub rage-farming) oznacza manipulacyjną taktykę wywoływania oburzenia w celu zwiększenia ruchu w internecie, zaangażowania online, przychodów i wsparcia .
Ja bym tu użył prozaicznego prowokacja. Ewentualnie z przymiotnikiem marna, gdybym chciał od razu zaznaczyć swój stosunek do jakości wpisu i osoby prowokatora, ale jako osoba słaba w angielszczyźnie zapewne nie odczytuję głębokich niuansów terminu rage bait, których nie niesie z sobą przaśna polszczyzna.
(tutaj powinny/mogłyby się pojawić jakieś emotki podpowiadające właściwe odczytanie tej wypowiedzi, ale walić to - interpretujcie jak chcecie 😀 - każdy sobie wg upodobania)
Będę palił głupa. Przeczytałem jeszcze raz tekst na portalu i nie znalazłem wyjaśnienia.
Masz rację. Nałożyła mi się świąteczna lektura artykułu i teraz tej dyskusji na forum.
Na Cyprze dominują dwie destynacje: Pafos i Larnaka.
Cóż... Myślę, że sama Millady czuje podświadomie, do czego może nawet nie chce się przyznać przed samą sobą, ze zgrzeszyła przeciwko polszczyźnie używając tego anglicyzmu. Zdanie w formie
Na Cyprze najpopularniejsze turystycznie miejsca to Pafos i Larnaka.
- czy w jakiejś podobnej - niesie z sobą wszystko to, co niesie zdanie z destynacją.
Mamy więc grzech, nieuświadomione poczucie winy i oczywistą reakcję na zwrócenie uwagi na występek - agresję przeciwko niewinnemu, który chce wskazać drogę ku dobry.
Niedawno moja mama zwróciła uwagę jakimś dziewczynkom z podstawówki, że nie powinny tak rzucać w rozmowie chujami i kurwami, to mało wpierdol nie dostała.
- Już się rozglądałam - opowiadała - gdzie mam uciekać, bo koledzy tych dziewczynek podeszli do mnie ławą "Coś się pani nie podoba?" spytał jeden groźnie. A z ludzi obok wszyscy udawali, ze nikt niczego nie widzi i nie słyszy.
Mam nadzieję, że teraz rozwiałem już wszelkie wątpliwości, co do moich intencji.
Bez odbioru.
(czyli że temat uważam ze swojej strony za skończony, a. wyczerpany)
Amen.