Co niepokojące - Polska ma fatalne wyniki jeśli chodzi o śmiertelność z powodu koronawirusa. Na 103 wykryte przypadki 3 ofiary śmiertelne, i to na tak wczesnym etapie. Wyniki w innych krajach europejskich są dużo lepsze:
Niemcy - 3675/8
Wielka Brytania - 801/8
Francja - 3667/79
Czechy - 141/0
Austria - 504/1
Holandia - 804/10
Hiszpania - 5 232/133
Belgia - 559/3
Nawet we Francji i Hiszpanii procentowo wypada to lepiej, a w tych krajach epidemia jest o wiele bardziej zaawansowana.
Niestety, ale te liczby wydają się potwierdzać to, o czym niektórzy piszą: że w rzeczywistości chorych w Polsce jest o wiele więcej, tyle że są to przypadki niewykryte. To bardziej prawdopodobne niż inne opcje, tzn. że mamy gorszą opiekę medyczną albo że Polacy są bardziej podatni na wirusa...
Niestety, ale te liczby wydają się potwierdzać to, o czym niektórzy piszą: że w rzeczywistości chorych w Polsce jest o wiele więcej, tyle że są to przypadki niewykryte. To bardziej prawdopodobne niż inne opcje, tzn. że mamy gorszą opiekę medyczną albo że Polacy są bardziej podatni na wirusa...
Przepraszam Cię, ale muszę krytycznie odnieść się do tego co piszesz Maruto.
Po pierwsze, wybrałaś sobie dla porównania kraje tak, żeby pasowało to do Twojej teorii, a to już podważa wiarygodność wnioskowania.
Pomijając jednak to, według wszystkich dotychczasowych naukowych doniesień, śmiertelność koronoawirusa należy szacować na około 3-3,5 %, więc w Polsce póki co, nie ma żadnej ani nadzwyczajnej, ani niepokojącej czy fatalnej śmiertelności.
Tak naprawdę, pełną liczbową ocenę śmiertelności można będzie przeprowadzić po zakończeniu występowania choroby, a nie w jej trakcie. Za godzinę potwierdzą dajmy na to, 20 nowych zakażeń w Polsce i wysuniemy się przed Francję i Hiszpanię...tylko co z tego? Nic, poza tym, co napisałem w zdaniu wcześniejszym.
Na ocenę dlaczego w jednych krajach śmiertelność jest wyższa, w innych niższa, mądrzy ludzie zajmujący się tym, będą potrzebowali miesięcy badań i analiz, gratuluję zatem odwagi i tempa w wyciąganiu wniosków.
Wybrałam kraje europejskie o różnym stosunku chorych do zmarłych. Gdybym chciała wybrać te, które pasują do teorii, to zamiast Hiszpanii czy Francji podałabym Danię (804/0), Norwegię (996/1), Słowenię (141/0) czy Grecję (190/1) i Portugalię (112/1). Pominęłam tylko Włochy, gdzie sytuacja jest szczególna. Na tej stronie https://www.medonet.pl/zdrowie/zdrowie-dla-kazdego,zasieg-koronawirusa-covid-19--mapa-,artykul,43602150.html znajduje się aktualizowana mapa zachorowań. Jeśli chodzi o Europę to gorzej od nas wypada z jakiegoś powodu San Marino (80/5). Chyba nikt inny (nie liczę Włoch).
Po drugie, jeśli pojawia się gdzieś anomalia to nie można czekać do końca epidemii, żeby ją analizować. A to dlatego, że może świadczyć o jakichś błędach lub szczególnych okolicznościach, które należy jak najszybciej wyeliminować.
Po trzecie, śmiertelność jak na razie oceniana jest przede wszystkim na podstawie danych z państw, gdzie liczba chorych była najwyższa, epidemia szalała, a niektóre działania podjęto zbyt późno. Stąd te 3-3,5%. Jeśli mamy oceniać Polskę to w porównaniu do państw w podobnej sytuacji, a nie Chin czy Włoch.
I po czwarte - napisałam, co mnie niepokoi i jakie mogą być według mnie przyczyny takiego zjawiska. Nie jestem naukowcem i jeśli za 10 lat mądrzy ludzie udowodnią, że było inaczej, to to zaakceptuję. Natomiast uważam, że w tym momencie mam prawo mieć własne wnioski i przemyślenia, z którymi oczywiście możesz się nie zgadzać.
Po drugie, jeśli pojawia się gdzieś anomalia to nie można czekać do końca epidemii, żeby ją analizować.
Nie analizować tylko wyciągać końcowe wnioski.
Po trzecie, śmiertelność jak na razie oceniana jest przede wszystkim na podstawie danych z państw, gdzie liczba chorych była najwyższa, epidemia szalała, a niektóre działania podjęto zbyt późno. Stąd te 3-3,5%. Jeśli mamy oceniać Polskę to w porównaniu do państw w podobnej sytuacji, a nie Chin czy Włoch.
Trudno oceniać na podstawie danych z państw, gdzie choroba nie występuje, więc nie bardzo rozumiem sens wypowiedzi
Jeśli mamy oceniać śmiertelność w Polsce i krajach o, jak to piszesz ,,podobnej sytuacji,, to wtedy kiedy ta sytuacja będzie rzeczywiście podobna w czymkolwiek, choćby liczbie zachorowań. Tyle, że tak wiele czynników jest zmiennych i różniących, że nie bardzo rozumiem na czym opierasz to ,,podobieństwo,,
Natomiast uważam, że w tym momencie mam prawo mieć własne wnioski i przemyślenia, z którymi oczywiście możesz się nie zgadzać.
A czasem lepiej pomilczec...
Po drugie, jeśli pojawia się gdzieś anomalia to nie można czekać do końca epidemii, żeby ją analizować. A to dlatego, że może świadczyć o jakichś błędach lub szczególnych okolicznościach, które należy jak najszybciej wyeliminować.
Tyle, że Twoja wypowiedź, to nie jest żadna analiza, tylko niepoparte żadnymi rzeczowymi dowodami gdybania, wysnute na podstawie nieprawidłowo postawionych hipotez i w oparciu o cząstkowe dane.
Po drugie, jeśli pojawia się gdzieś anomalia to nie można czekać do końca epidemii, żeby ją analizować.
Nie analizować tylko wyciągać końcowe wnioski.
To Ty napisałeś: "Tak naprawdę, pełną liczbową ocenę śmiertelności można będzie przeprowadzić po zakończeniu występowania choroby, a nie w jej trakcie (...). Na ocenę dlaczego w jednych krajach śmiertelność jest wyższa, w innych niższa, mądrzy ludzie zajmujący się tym, będą potrzebowali miesięcy badań i analiz". Ja odpowiedziałam, że z analizami nie można czekać na koniec. Ocena śmiertelności w trakcie trwania epidemii może pomóc w walce z chorobą, choćby na zasadzie "u nas jest więcej zmarłych, może robimy coś źle".
Po trzecie, śmiertelność jak na razie oceniana jest przede wszystkim na podstawie danych z państw, gdzie liczba chorych była najwyższa, epidemia szalała, a niektóre działania podjęto zbyt późno. Stąd te 3-3,5%. Jeśli mamy oceniać Polskę to w porównaniu do państw w podobnej sytuacji, a nie Chin czy Włoch.
Trudno oceniać na podstawie danych z państw, gdzie choroba nie występuje, więc nie bardzo rozumiem sens wypowiedzi
Chodzi o to, że oceny w oparciu głównie o dane z państw, gdzie epidemia wybuchła i rozprzestrzeniła się zanim zdobyto na jej temat jakąś konkretną wiedzę, także nie są miarodajne. A w chwili obecnej wszelkie szacunki opierają się w dużej mierze na danych z Chin.
Jeśli mamy oceniać śmiertelność w Polsce i krajach o, jak to piszesz ,,podobnej sytuacji,, to wtedy kiedy ta sytuacja będzie rzeczywiście podobna w czymkolwiek, choćby liczbie zachorowań. Tyle, że tak wiele czynników jest zmiennych i różniących, że nie bardzo rozumiem na czym opierasz to ,,podobieństwo,,
Podobieństwo? Państwo w Europie, na zbliżonym poziomie rozwoju, w który choroba pojawiła się w mniej-więcej podobnym okresie (czyli tygodnie, a nie miesiące różnicy). W przykładach, które podałam, są też państwa o zbliżonej liczbie zachorowań.
I nigdzie nie twierdzę, że moja wypowiedź to analiza. Zresztą już to wyjaśniałam.
napisałam, co mnie niepokoi i jakie mogą być według mnie przyczyny takiego zjawiska. Nie jestem naukowcem i jeśli za 10 lat mądrzy ludzie udowodnią, że było inaczej, to to zaakceptuję. Natomiast uważam, że w tym momencie mam prawo mieć własne wnioski i przemyślenia, z którymi oczywiście możesz się nie zgadzać.
Najpierw zarzuciłeś mi, że podaję wybiórcze dane, teraz - że próbuję przedstawiać moje przypuszczenia jako naukową analizę. Chyba rzeczywiście to moment, w którym lepiej zamilknąć.
Jak ktoś ciekawy rozwoju pandemii tu może śledzić sytuację:
Tak czy inaczej mnie obecna sytuacja niepokoi. Tym bardziej, że w piątek zamknięta została przychodnia w ktorej byłam z córką trzy godziny wcześniej, a znajduje się może za 100 metrow od mojego domu, z powodu pojawienia się w niej pacjenta z podejrzeniem koronawirusa. Raptem ten wirus stał sie dla mnie mega realny. To już nie gdzieś tam w Chinach, Włoszech, Zielonej Górze czy nawet Ostródzie. To tuż obok. Przecież ja tego gościa mogłam w kolejce po mleko spotkać...
Ja się póki co nie obawiam i lęków nie mam, ale jak widzę wszystko to co się dzieje dookoła to trochę sobie miejsca znaleźć nie mogę.
Przecież ja tego gościa mogłam w kolejce po mleko spotkać...
No i co z tego? Do zarażenia nie dojdzie przy minięciu kogoś chorego na ulicy. Ekspozycja musi trwać około 15 minut. Nie należy popadać w histerię tylko myć ręce po powrocie z dworu i nie pakować ich do ust.
Ekspozycja musi trwać około 15 minut.
A Ty wiesz jakie są teraz kolejki w spożywczym? 😉 Tak, tak wiem można nie łazić, poza tym nie dajmy się zwariować. Wydaje mi się, że jestem dość racjonalnie myślącą osobą. No ale jednak odczuwam niepokój.
A Ty wiesz jakie są teraz kolejki w spożywczym?
Czyli jest jeszcze jakiś towar 🙂 Bo w moich sklepach powoli świecą pustki. W razie czego to Aga liczę na to, że jakąś paczkę do mnie wyślesz 🙂
W razie czego to Aga liczę na to, że jakąś paczkę do mnie wyślesz
Spoko, mam znajomości w odpowiednich kręgach 😉.
Natomiast uważam, że w tym momencie mam prawo mieć własne wnioski i przemyślenia, z którymi oczywiście możesz się nie zgadzać.
A czasem lepiej pomilczec...
Wowax, nie podobają mi się Twoje aluzje kierowane do Maruty. Każdy ma prawo wyrazić swoją opinię bez względu na to jaką w tym temacie masz opinię Ty.
Ja staram się nie panikować choć przyznaję, że ciężko zachować zdrowy rozsądek kiedy z każdej strony jest się atakowanym przez krzykliwe i często dramatycznie brzmiące nagłówki artykułów dotyczących koronawirusa. Biorąc pod uwagę to jak wirus się przenosi staram się, wybierając na zakupy, zakładać jednorazowe rękawiczki, które wyrzucam od razu po wyjściu ze sklepu. W ten sposób chcę ograniczyć kontakt dłoni z miejscami, na których może znajdować się wirus. Do tego opanowałam np. otwieranie drzwi w miejscach publicznych bioderkiem czy też łokciem. Wydaje mi się, że chyba ktoś musiałby mi nakichać prosto w twarz żebym się zaraziła.
W zasadzie to wszędzie w internecie są porady co zrobić żeby uniknąć zarażenia. Według mnie trochę więcej powinno się kierować informacji do osób, które mają objawy grypopodobne. Jeśli kichają, kaszlą niech nie wychodzą do miejsc publicznych a jeśli muszą to w maseczce.
Samego wirusa u siebie się nie boję. Bardziej boję się o część naszych rodzin, która jest w podeszłym wieku. A najbardziej to chyba o skutki gospodarcze. Ja prowadzę własną działalność i nikt mi nie da urlopu czy zwolnienia. No i też taka sytuacja nie może przecież trwać zbyt długo, ponieważ to dobije wiele małych firm (jak np. restauracje itp., których wstrzymanie działalności zachwieje ich płynnością finansową). Znaczna część wpływu do budżetu to środki pochodzące z podatków mikro i małych przedsiębiorców. Ich problemy mogą oznaczać też duże problemy rządu.
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
Jak ktoś ciekawy rozwoju pandemii tu może śledzić sytuację:
Bardzo fajny link. Aktualizacja praktycznie na bieżąco.👌
Ekspozycja musi trwać około 15 minut.
Co to znaczy ekspozycja?
Ekspozycją nazywa się w medycynie kontakt z potencjalnym czynnikiem chorobowym w warunkach opisywanych jako grożące zachorowaniem (dla tego konkretnego czynnika czy jednostki chorobowej)
Czyli, w tym przypadku chodzi o czas przebywania w odległości mniejszej niż 1-1,5 m od osoby zarażonej bez odpowiedniego zabezpieczenia.
Ekspozycją nazywa się w medycynie kontakt z potencjalnym czynnikiem chorobowym w warunkach opisywanych jako grożące zachorowaniem (dla tego konkretnego czynnika czy jednostki chorobowej)
Czyli, w tym przypadku chodzi o czas przebywania w odległości mniejszej niż 1-1,5 m od osoby zarażonej bez odpowiedniego zabezpieczenia.
Czyli jeśli w pomieszczeniu(małym) będzie osoba zarażona która kichnie, ale wyjdę przed upływem 10 minut, to się nie zarażę?
Nie wiem jak teraz szacuje się zaraźliwość tego wirusa, ale dotąd podawali, że jedna osoba zaraża średnio dwie osoby, czyli nie tak przerażająco. Oczywiście w miejscach dużego zagęszczenia statystyki się zmieniają, ale u nas na szczęście nie jest organizowane bicie rekordu na ilość ludzi przebranych za smerfy sobota czy maratony... Najgorsze w tym dziadostwie jest to, że zaraża się na dwa dni przed wystąpieniem objawów (ale to podobno nie jest duży odsetek).
Z drugiej strony liczenie chorych. Są państwa w Europie, które testują na wirusa wyłącznie osoby starsze, z grup ryzyka. Czyli tu znowu będziemy mieli wysoką śmiertelność. Jeżeli we Włoszech dochodzi do selekcji chorych, starszych poświęcając to i tutaj statystyka się nie sprawdza.
Co do śmiertelności problem polega na metodologii- w Niemczech do liczby zgonów nie wlicza się osób, które miały inne schorzenia, które również mogły mieć na to wpływ. Zaskakująca jest liczba ofiar w Korei, ale nie będę powtarzać plotek, które to tłumaczyły 😫 .
W Polsce ciężko mówić o jakiejkolwiek statystyce, bo to jeszcze nie ta ilość przypadków.
Ogólnie nie ma co porównywać ilości. Choroba trwa długo i śmierć nie następuje w pierwszych dniach, więc chyba na razie tylko izolacja i mycie rączek 😉