Dzisiaj dziewczyna po czymś w stylu kulturoznawstwo, nie była pewna z jakiego kraju pochodziła dynastia Walezjuszy.
Rozumiem, nerwy. 🤨
Rozumiem, nerwy.
No właśnie, a to nie jest trochę tak, że w takich momentach będąc pod presją widowni zapominasz o wszystkim co umiesz?
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
a to nie jest trochę tak, że w takich momentach będąc pod presją widowni zapominasz o wszystkim co umiesz?
To też jest kwestia szkoły. Nie wiem jak teraz ale kiedyś szkoły nie przygotowywały do prezentacji siebie i swojej wiedzy i umiejętności. Wydawało się, że obecnie szkoły bardziej się amerykanizują a publiczne występy są elementem edukacji w Stanach.
Twtter is a day by day war
A mnie ten poziom matur wcale nie zaskoczył. Młody, swego czasu, "przerabiał" w szkole II wojnę światową. Ot tak, zapytałam go co wie o Hitlerze. Młody zapytał "O kim?". Okazało się, że w jego notatkach słowa o Hitlerze nie ma, po głębszej analizie okazało się, że i owszem to nazwisko pojawiło się gdzieś tam na lekcji, ale bez jakiegoś szczególnego podkreślenia roli Adolfa Hitlera w historii. Padłam.
Rozumiem, nerwy.
No właśnie, a to nie jest trochę tak, że w takich momentach będąc pod presją widowni zapominasz o wszystkim co umiesz?
Ja raczej nie śmieję się z takich wpadek w telewizji. Zwłaszcza w tych teleturniejach, gdzie na odpowiedź są 2-3 sekundy.
Myślę, że kamera i świadomość, że oglądają cię tysiące ludzi, mocno onieśmielają.
Jedynie słynna "owca" i "lama" z Familiady tak mnie rozbawiły, że ryczalam że śmiechu 🙂
A mnie ten poziom matur wcale nie zaskoczył. Młody, swego czasu, "przerabiał" w szkole II wojnę światową. Ot tak, zapytałam go co wie o Hitlerze. Młody zapytał "O kim?". Okazało się, że w jego notatkach słowa o Hitlerze nie ma, po głębszej analizie okazało się, że i owszem to nazwisko pojawiło się gdzieś tam na lekcji, ale bez jakiegoś szczególnego podkreślenia roli Adolfa Hitlera w historii. Padłam.
Nawet tak zwyczajnie w życiu to nigdy o Hitlerze nie słyszał?
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
Zwłaszcza w tych teleturniejach, gdzie na odpowiedź są 2-3 sekundy.
Jedynie słynna "owca" i "lama" z Familiady tak mnie rozbawiły, że ryczalam że śmiechu
Dodam, że w Milionerach, w przeciwieństwie do Familiady, nie ma limitu czasu.
Twtter is a day by day war
Zwłaszcza w tych teleturniejach, gdzie na odpowiedź są 2-3 sekundy.
Jedynie słynna "owca" i "lama" z Familiady tak mnie rozbawiły, że ryczalam że śmiechu
Dodam, że w Milionerach, w przeciwieństwie do Familiady, nie ma limitu czasu.
To prawda. Ale myślę, że stres i tak jest.
Zwłaszcza, jak się słyszy sto razy ze strony prowadzącego: naprawdę? jesteś przekonany? chcesz to zaznaczyć? Itd.
Wtedy nawet w coś, czego jest się pewnym, można zwątpić 🙂
Poza tym miałam okazję być na nagraniu Milionerów, widziałam, co tam się odstawia z publicznością i wiem, co muszą przeżywać grający 🙂
To prawda. Ale myślę, że stres i tak jest.
Pewnie, że jest. Ludzie są różni i mają różną granicę stresu, znam takich, którzy godzinami przygotowują się do wystąpienia w firmie, mimo że będą mówili o swoich tematach.
Zwłaszcza, jak się słyszy sto razy ze strony prowadzącego: naprawdę? jesteś przekonany? chcesz to zaznaczyć? Itd.
Teraz to już rzadziej. Natomiast ostatnio zwróciłem uwagę na sposób powodowania "przegrywania" teleturnieju. Jest taki stosunkowo nowy "Łowcy nagród" - jedna osoba odpowiada na pytania i "zarabia" czas (każde kolejne pytanie to 10 sekund więcej) a druga biega po studio i zbiera nagrody (musi się zmieścić w tym zarobionym czasie i wrócić na miejsce startu z nagrodami w rękach). Prowadzący Krzysztof Ibisz ze wszystkich sił stara się zdekoncentrować osobę biegającą, tak żeby nie usłyszała dźwięku oznaczającego zbliżanie się końca czasu i nie zdążyła wrócić. Nie wiem czy organizatorzy zdają sobie sprawę z tego, że dla telewidza jest to mocno irytujące, bo generalnie lubimy gdy ludzie wygrywają a jeśli przegrywają to z własnej winy.
Twtter is a day by day war
A mnie ten poziom matur wcale nie zaskoczył. Młody, swego czasu, "przerabiał" w szkole II wojnę światową. Ot tak, zapytałam go co wie o Hitlerze. Młody zapytał "O kim?". Okazało się, że w jego notatkach słowa o Hitlerze nie ma, po głębszej analizie okazało się, że i owszem to nazwisko pojawiło się gdzieś tam na lekcji, ale bez jakiegoś szczególnego podkreślenia roli Adolfa Hitlera w historii. Padłam.
Nawet tak zwyczajnie w życiu to nigdy o Hitlerze nie słyszał?
No właśnie mnie zszokowały w próbnych maturach dwie kwestie. Pierwsza to poziom pytań - mam wrażenie, że większość arkusza może wypełnić niemal każdy, w miarę prawidłowo ("w miarę", bo zawsze jest problem z kluczem).
Druga sprawa - fragment wywiadu, z którego wynika, że część zdającej MATURĘ młodzieży nie potrafi odgadnąć źródła tekstu, w którym mamy Soplicowo i Soplicę. Rrrrrany, chyba niczego nie piłuje się w szkole tak jak "Pana Tadeusza" i to na różnych etapach edukacji. Już w podstawówce są fragmenty. Jest film. Charakterystyka postaci z tego dzieła to jeden z popularniejszych tematów... Nawet jeśli ktoś nie czytał nawet streszczenia to powinien skojarzyć. Zwłaszcza jeśli to ktoś przygotowujący się do matury.
Może to też stres i nerwy. 🤣 🤣 🤣
A mnie ten poziom matur wcale nie zaskoczył. Młody, swego czasu, "przerabiał" w szkole II wojnę światową. Ot tak, zapytałam go co wie o Hitlerze. Młody zapytał "O kim?". Okazało się, że w jego notatkach słowa o Hitlerze nie ma, po głębszej analizie okazało się, że i owszem to nazwisko pojawiło się gdzieś tam na lekcji, ale bez jakiegoś szczególnego podkreślenia roli Adolfa Hitlera w historii. Padłam.
Nawet tak zwyczajnie w życiu to nigdy o Hitlerze nie słyszał?
A tak po zastanowieniu się, to kiedy ostatni raz słyszałaś cokolwiek o Hitlerze? Nie chodzi mi o programy tematyczne, ani o celowe zgłębianie tematu, tylko o taki normalny, codzienny przekaz. Nie ma takich informacji, a już nie na poziomie zainteresowania 12 latka.
Pewnie, że jest. Ludzie są różni i mają różną granicę stresu, znam takich, którzy godzinami przygotowują się do wystąpienia w firmie, mimo że będą mówili o swoich tematach.
Ostatnio miałam "przyjemność" zeznawać przed sądem. Nie była to moja pierwsza tego typu "impreza" i w sumie jestem przyzwyczajona do wystąpień, kontaktów z przeróżnymi ludźmi i instytucjami, a mimo to, już na sali sądowej stres dał znać o sobie, mimo, że nie czułam go zupełnie przed rozprawą. Dziwne to było i niespodziewane dla mnie.
A mnie ten poziom matur wcale nie zaskoczył. Młody, swego czasu, "przerabiał" w szkole II wojnę światową. Ot tak, zapytałam go co wie o Hitlerze. Młody zapytał "O kim?". Okazało się, że w jego notatkach słowa o Hitlerze nie ma, po głębszej analizie okazało się, że i owszem to nazwisko pojawiło się gdzieś tam na lekcji, ale bez jakiegoś szczególnego podkreślenia roli Adolfa Hitlera w historii. Padłam.
Nawet tak zwyczajnie w życiu to nigdy o Hitlerze nie słyszał?
A tak po zastanowieniu się, to kiedy ostatni raz słyszałaś cokolwiek o Hitlerze? Nie chodzi mi o programy tematyczne, ani o celowe zgłębianie tematu, tylko o taki normalny, codzienny przekaz.
Ja całkiem niedawno i to sporo.
Przy okazji nowego wydania "Mein kampf".
Ostatnio miałam "przyjemność" zeznawać przed sądem. Nie była to moja pierwsza tego typu "impreza" i w sumie jestem przyzwyczajona do wystąpień, kontaktów z przeróżnymi ludźmi i instytucjami, a mimo to, już na sali sądowej stres dał znać o sobie, mimo, że nie czułam go zupełnie przed rozprawą. Dziwne to było i niespodziewane dla mnie.
Też tego nie lubię, a już kilka razy mi się zdarzyło. W maju będę miał kolejną "przyjemność".
Niby człowiek wie, że jest tylko świadkiem, niby nic nie grozi, a gdy sędzia przypomni o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań, to nóżki się uginają.
Druga sprawa - fragment wywiadu, z którego wynika, że część zdającej MATURĘ młodzieży nie potrafi odgadnąć źródła tekstu, w którym mamy Soplicowo i Soplicę. Rrrrrany, chyba niczego nie piłuje się w szkole tak jak "Pana Tadeusza" i to na różnych etapach edukacji. Już w podstawówce są fragmenty.
Całość. Dominik niedawno "przerabiał". Jest w siódmej klasie.
A mnie ten poziom matur wcale nie zaskoczył. Młody, swego czasu, "przerabiał" w szkole II wojnę światową. Ot tak, zapytałam go co wie o Hitlerze. Młody zapytał "O kim?". Okazało się, że w jego notatkach słowa o Hitlerze nie ma, po głębszej analizie okazało się, że i owszem to nazwisko pojawiło się gdzieś tam na lekcji, ale bez jakiegoś szczególnego podkreślenia roli Adolfa Hitlera w historii. Padłam.
Nawet tak zwyczajnie w życiu to nigdy o Hitlerze nie słyszał?
A tak po zastanowieniu się, to kiedy ostatni raz słyszałaś cokolwiek o Hitlerze? Nie chodzi mi o programy tematyczne, ani o celowe zgłębianie tematu, tylko o taki normalny, codzienny przekaz.
Ja całkiem niedawno i to sporo.
Przy okazji nowego wydania "Mein kampf".
Czyli jednak przekaz tematyczny to był.
Mnie zastanawia kiedy w końcu szkoły normalnie wystartują, tym bardziej, że znowu słyszę coś o całkowitym lockdownie. Obniżony poziom próbnej matury jest raczej wynikiem właśnie zdalnego nauczania.
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
Obniżony poziom próbnej matury jest raczej wynikiem właśnie zdalnego nauczania.
Tak, szkoła online to w znacznym stopniu fikcja, zwłaszcza w przypadku młodszych dzieci, które nie są w stanie się skupić przez kilka godzin na nauce. Albo po prostu im się nie chce. Pomijam już nieograniczone możliwości ściągania przy różnego rodzaju sprawdzianach.
Mnie zastanawia kiedy w końcu szkoły normalnie wystartują,
Biorąc pod uwagę, że dzisiaj osiągnęliśmy 25 tys przypadków dziennie, a mamy teraz do czynienia z dużo bardziej zaraźliwą odmianą, to obstawiam że nieprędko.
„Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna”