Cure - Disintegration
Lubię (zwłaszcza "Prayers for rain"), ale już nie słucham, więc na bezludną wyspę bym nie brał.
"Pięć lat kacetu" Stanisława Grzesiuka
Na bezludnej wyspie zatopić się w lekturze o życiu w obozie koncentracyjnym. Ciekawa koncepcja. Rozumiem, że zawsze dobrze pamiętać, że może być jeszcze gorzej:)
Dziady - Mickiewicza
Masochista:)
Miałbym dużo czasu, żeby sobie wszystko rozkminić. Poza tym uważam że Adaś to mistrz.
Poza tym uważam że Adaś to mistrz
W jakiej dziedzinie? 🙂 Zanudzania?
Chociaż akurat Dziady są ciekawe. Ale nie na tyle, żeby się z nimi męczyć na wyspie.
@Kustosz, przez to Twoje pytanie, mam wrażenie, że za chwilę będę na tej bezludnej wyspie 🙂 Co mi się wczoraj poprzypominało z dawnych lat to szok 🙂 I jednak bym całą tę listę zmieniła na bardziej współczesną a nie sentymentalną. No ale już poszło....
To ja tak:
Książka:
Mistrz i Małgorzata
Co ja widzę?
Zaczynam mieć omamy? 🙂
Co ja widzę?
No przecież wiesz, że zanim umrę, to chciałabym ją w końcu przeczytać i to do samego końca. Póki co nadal zatrzymuję się na stronie około dwudziestej 🙂
A na takiej wyspie, gdzie nic tylko ja i zwierzęta, byłby czas się pomęczyć i jestem wręcz pewna, że bym dała radę.
Książki ok rozumiem ale jak chcecie odtwarzać filmy i muzykę jak na bezludnej wyspie to raczej będzie słabo z prądem elektrycznym
Może pora zmienić treść tego pytania? Nie bezludna wyspa, ale jednoosobowy statek kosmiczny ze sprzętem i źródłem energii. I dwuletnia podróż na Marsa czy gdzie tam możnaBY dolecieć w takim czasie 🤔 .
Poza tym uważam że Adaś to mistrz.
"Dziady" to niechętnie, ale z "Panem Tadziem" zaprzyjaźniłem się kilka lat temu.
I jednak bym całą tę listę zmieniła na bardziej współczesną a nie sentymentalną. No ale już poszło....
No to zmieniaj. To znaczy daj drugą:)
To znaczy daj drugą
No to moja lista numer dwa:
Książki: Nadal Mistrz i Małgorzata - ale tu rozwinę dlaczego, bo w sumie tylko Yvonne jest w temacie. Otóż jakieś 20 lat temu.... (o rany jaka jestem ....dojrzała wiekowo) umyśliłam sobie, że wstydem byłoby nie znać tej powieści. I zaczęłam czytać. Raz do 10 strony, drugi raz znowu od początku do strony 20. Po paru miesiącach znowu od początku też do jakiegoś momentu, nieszczególnie dzisiaj już pamiętanego. I tak co mniej więcej rok, jęczę, że w końcu przeczytam. Już teraz nie , że muszę tylko chcę. Ale za cholerę nie mogę tego przejść i ruszyć dalej, bo.... nie trafia do mnie. A tak bardzo chcę, żeby trafiło. Dlatego też, nazywam syndromem Mistrza i Małgorzaty wszystko co czytam w ten sposób - czyli np. Nowe Przygody 🙂
Druga książka to - Szósta klepka, po latach odświeżyłam Jeżycjadę, a Szósta klepka najbardziej jest w swojej konstrukcji radosna i emocjonalnie podnosząca na duchu.
Trzecia - Folwark zwierzęcy Orwella albo cokolwiek Orwella, bo właśnie sobie aktualizuję wrażenia a po niektóre powieści sięgnę po raz pierwszy.
Film:
Tak, już można się śmiać 🙂 - cokolwiek z Avengersami a najlepiej Zimowy Żołnierz albo może trochę dalej i Strażnicy Galaktyki. Dlatego, że przenosi w tak bardzo inny świat, że nawet nie trzeba za wiele myśleć żeby się dobrze czuć.
Cienka czerwona linia - smutny, poruszający ale ważny dla mnie film
i na koniec Bandyta z Tilem Schweigerem - za muzykę Lorenca przede wszystkim.
Muzyka:
Cure Disintegration - tu bez zmian
Alt-J - córka zaraziła mnie nowymi brzmieniami, tego jeszcze nie rozumiem do końca więc miałabym czas, żeby się zapoznać
Z muzyką mam najtrudniej, bo podoba mi się wiele i trudno wybrać te naj. Ale myślę, że Led Zeppelin gdyż jest najbardziej wspomnieniowe i przypomina o bardzo dobrych chwilach.
Lista trochę zmieniona, ale bardziej przemyślana i też emocjonalna oczywiście, ale w inny sposób.
i na koniec Bandyta z Tilem Schweigerem - za muzykę Lorenca przede wszystkim.
Widzę, że lubimy ten sam film. Ja jeszcze myślę o tym komplecie. Na pewno znajdzie się tam coś francuskiego do słuchania, bo francuski język śpiewany działa niezwykle pozytywnie na system nerwowy. Pewnie znajdzie się tam również miejsce dla Rammsteina z tego samego powodu 😉 Co do książek to myślę o pięcioksięgu Coopera.
Cała naprzód ku nowej przygodzie!
Taka gratka nie zdarza się co dzień
Niech piecuchy zostaną na brzegu
My odpocząć możemy i w biegu!
Książki: Nadal Mistrz i Małgorzata - ale tu rozwinę dlaczego, bo w sumie tylko Yvonne jest w temacie. Otóż jakieś 20 lat temu.... (o rany jaka jestem ....dojrzała wiekowo) umyśliłam sobie, że wstydem byłoby nie znać tej powieści. I zaczęłam czytać. Raz do 10 strony, drugi raz znowu od początku do strony 20. Po paru miesiącach znowu od początku też do jakiegoś momentu, nieszczególnie dzisiaj już pamiętanego. I tak co mniej więcej rok, jęczę, że w końcu przeczytam. Już teraz nie , że muszę tylko chcę. Ale za cholerę nie mogę tego przejść i ruszyć dalej, bo.... nie trafia do mnie. A tak bardzo chcę, żeby trafiło. Dlatego też, nazywam syndromem Mistrza i Małgorzaty wszystko co czytam w ten sposób - czyli np. Nowe Przygody
Ja mam identycznie z "Pożegnaniem z Afryką" Karen Blixen. Nie wiem ile razy podchodziłam do tej książki. Niestety nadal nie udało mi się jej przeczytać.
Może pora zmienić treść tego pytania? Nie bezludna wyspa, ale jednoosobowy statek kosmiczny ze sprzętem i źródłem energii. I dwuletnia podróż na Marsa czy gdzie tam możnaBY dolecieć w takim czasie 🤔 .
Do takiej podróży pasuje jak ulał "2001: Odyseja kosmiczna" w reżyserii Stanleya Kubricka. Tylko czy by się chciało oglądać film o sobie?
Rzeczy, które posiadasz w końcu zaczynają posiadać ciebie
Chuck Palahniuk - Fight Club
O! Barabasz! Witaj 🙂
Do takiej podróży pasuje jak ulał "2001: Odyseja kosmiczna" w reżyserii Stanleya Kubricka. Tylko czy by się chciało oglądać film o sobie?
Zważywszy, że "Odysei" nie chciało mi się oglądać już wcześnie, to w tych szczególnych okolicznościach chyba tym bardziej;)
Cześć Barabasz, pojawiłeś się tak ZNienacka:)
O! Barabasz! Witaj 🙂
Witaj Yvonne ! Staram się ogarnąć to forum, jest troszkę inne niż zazwyczaj, ale powoli się przyzwyczajam.
Czy wiesz, że ostatnie upały w kraju były spowodowane przez Twoją imienniczkę : Yvonne dzieli Polskę na pół
Rzeczy, które posiadasz w końcu zaczynają posiadać ciebie
Chuck Palahniuk - Fight Club
Do takiej podróży pasuje jak ulał "2001: Odyseja kosmiczna" w reżyserii Stanleya Kubricka. Tylko czy by się chciało oglądać film o sobie?
Zważywszy, że "Odysei" nie chciało mi się oglądać już wcześnie, to w tych szczególnych okolicznościach chyba tym bardziej;)
Cześć Barabasz, pojawiłeś się tak ZNienacka:)
Pojawiłem się ZNienacka gdyż ZNienacka zostałem zaproszony przez niejakiego Dudka, ale tu chyba ćwierka on pod inną ksywą. Cześć Kustosz !
Dla mnie Odyseja jest jednym z ważniejszych filmów, chociaż pierwszy raz gdy się z nią spotkałem to jej nie dokończyłem bo się bałem. Ale w pamięci została już na zawsze i później często ją oglądałem. Marzę aby ją zobaczyć na dużym ekranie.
Rzeczy, które posiadasz w końcu zaczynają posiadać ciebie
Chuck Palahniuk - Fight Club
Cześć Barabasz, a co Cię w tej Odysei tak wystraszyło?
Cześć Barabasz, a co Cię w tej Odysei tak wystraszyło?
Cześć Aldona. Mam na myśli ostatni fragment filmu jak Dave podąża ku nieznanemu i to co później widzi. Połączenie obrazu i muzyki w tej części było dla mnie kiedyś przerażające. Tu jest fragment: 2001: A Space Odyssey "Star Gate" sequence
Ostatnio widziałem ten kawałek z filmu z podkładem utworu Echos z repertuaru Pink Floyd. Wyszło nieźle aczkolwiek nie ma już tej aury grozy co w oryginale. Pink Floyd Echoes & 2001 A Space Odyssey
Rzeczy, które posiadasz w końcu zaczynają posiadać ciebie
Chuck Palahniuk - Fight Club