Nie, no co ty, własnie zostałem skopany przez znajomego za czytanie tak słabej literatury 😀 Napisał mi, że człowiek z wyrobionym gustem literackim po coś takiego nawet by nie sięgnął.
Napisał mi, że człowiek z wyrobionym gustem literackim po coś takiego nawet by nie sięgnął.
To jak sobie ma ten gust wyrobić, skoro nie będzie sięgał po książki?
Po takie nie warto. Każda chwila spędzona nad "Zniewolonym księciem" to chwila zmarnowana, bo to jest słabe pod każdym możliwym względem. Lepiej już coś Mniszkówny przeczytać, bo to chociaż klasyka gatunku 😀
To jak sobie ma ten gust wyrobić, skoro nie będzie sięgał po książki?
Jak to jak? Czytając nasze forum!
I przypomnę Wam jeszcze raz moi mili - ten wątek nazywa się ,,Laseczka i tajemnica,,
Koniec offtopu, bo będę ciął!!! 😉
Po takie nie warto. Każda chwila spędzona nad "Zniewolonym księciem" to chwila zmarnowana, bo to jest słabe pod każdym możliwym względem. Lepiej już coś Mniszkówny przeczytać, bo to chociaż klasyka gatunku 😀
Zachęciłeś mnie... 🤩 Masz może tego "Księcia..." w wersji elektronicznej?
Koniec offtopu, bo będę ciął!!! 😉
Ale jakiego offtopu? Sądząc po opisie Hebiusa w "Zniewolonym księciu" są i tajemnice, i "laseczki" 😉
są i tajemnice, i "laseczki"
Będzie trzeba wydzielić nowy temat i nie będzie offtopu 🙂
Wydzielcie.
Można stworzyć topik ostrzegawczy, o książkach, których po które nie warto sięgać, bo są słabe, czy wręcz złe.
"Zniewolony książę" C.S. Pacat (pierwszy tom tzw trylogii fantasy, która jest zaledwie książką w trzech tomach, a o jej handlowej klasyfikacji do fantasy decyduje jedynie fakt, że "akcja" rozgrywa się w fikcyjnej krainie na poziomie rozwoju zbliżonej chyba do antycznej Grecji, czy innego Rzymu) to erotyczna makulatura, literackie yaoi. Teoretycznie to opowieść o rozgrywkach politycznych, walce o tron w dwóch sąsiednich, skłóconych krainach. W pierwszej brat-uzurpator przejął władzę po śmierci ojca, a młodszego brata, który był dziedzicem z racji prawego urodzenia, podarował do haremu władcy sąsiedniego kraju. W drugiej książę-regent nie zamierza zrezygnować z władzy na rzecz bratanka, który za chwilę ma osiągnąć pełnoletność, więc knuje, jakby go tu usunąć nie budząc podejrzeń. Praktycznie głównym zagadnieniem budzącym zainteresowanie jest to, czy książę, który trafił do haremu, przeleci młodego następce trony, czy może sam zostanie przez niego przeleciany. Jeden książę to idiota, drugi popapraniec, z charakterem nie do ogarnięcia (mam skojarzenia z "Małym życiem" Yanagihary, przed którą książką - tak przy okazji - też tu wszystkich ostrzegam). Wymyślone krainy, to tylko teatralne dekoracje, intrygi na wskroś sztampowe. Ogólnie chłamie, którego jedyną zaletą jest fakt, że się lekko czyta.
z "Małym życiem" Yanagihary, przed którą książką - tak przy okazji - też tu wszystkich ostrzegam
A czytałeś coś w tym "klimacie" co mógłbyś polecić, tak dla odmiany?
W jakim klimacie? Małe życie miało byś "światowym bestsellerem przywracającym wiarę moc literatury, hymnem pochwalnym na cześć miłości i przyjaźni", a dostałem drogę przez mękę, gdzie już od jakiejś 50 strony (a całość ma ponad 800!) wszelkie odczucia sympatii i współczucia dla głównego bohatera zostały zduszone przez negatywne emocje.
Bo jeśli chodzi o literaturę podejmującą temat tajemnic alkowy, to w sumie nie mam tu jakiegoś wielkiego rozeznania. Do tej pory wręcz poczytywałem sobie za powód do dumy, że nie sięgnąłem nawet po "Pięćdziesiąt twarzy Greya".
Zacząłem kiedyś czytać Telenego (powieść przypisywana Oscarowi Wilde) ale mnie znudził w połowie i nawet nie dokończyłem (moja matka była zachwycona, co wydało mi się dość zadziwiające). "Jedenaście tysięcy pałek, czyli miłości pewnego hospodara" (Apollinaire) też nie doczytałem, w sumie nawet nie wiem dlaczego, bo początek wydał mi się nawet dość ciekawy.
----
Uwaga techniczna - w pierwszym poście trzeba by dopisać, o czym ma właściwie być ten topik. O literaturze słabej, czy erotycznej?
O literaturze słabej, czy erotycznej?
Jedno nie wyklucza drugiego.
Abstrahując od poziomu, ja z literaturą erotyczną w Polsce mam często problem lingwistyczny. Nasz język ojczysty jest dość specyficzny, jeśli chodzi o tę sferę życia. Mamy terminologię medyczną, wyrazy uważane za wulgarne oraz określenia używane w rozmowach z dziećmi. Powoli podejście do niektórych słów się zmienia, ale kiedy natykam się na opis seksu typu
@aldona, czy znasz stronę https://niezatapialna-armada.blogspot.com/? To analizatornia, gdzie wzięto na warsztat między innymi trylogię Blanki Lipińskiej, czyli polski superbestseller porównywany do "Greya". Nie czytałam tych książek, ale na podstawie obszernych fragmentów oceniam, że są gorsze niż słabe. Dlatego jeśli się z nimi nie zetknęłaś, a chciałabyś sprawdzić, o co chodzi, to polecam armadę - komentarze trochę łagodzą koszmar materiału źródłowego.
W jakim klimacie? Małe życie miało byś "światowym bestsellerem przywracającym wiarę moc literatury, hymnem pochwalnym na cześć miłości i przyjaźni", a dostałem drogę przez mękę, gdzie już od jakiejś 50 strony (a całość ma ponad 800!)
Również wiązałam wielkie nadzieje z tą książką po przeczytaniu entuzjastycznych recenzji i podobnie jak Ty, nie dałam rady przeczytać. Przeczytałam około 100 stron i odstawiłam na półkę.
Może kiedyś do niej wrócę.
Abstrahując od poziomu, ja z literaturą erotyczną w Polsce mam często problem lingwistyczny. Nasz język ojczysty jest dość specyficzny, jeśli chodzi o tę sferę życia. Mamy terminologię medyczną, wyrazy uważane za wulgarne oraz określenia używane w rozmowach z dziećmi.
To rzeczywiście jest problem, ale do ogarnięcia. Terminologia uważana za wulgarną ma zwykle swoje źródło w staropolszczyźnie i wtedy nie były to słowa o takiej konotacji. I ja na ogół ją lubię, ale zależy to oczywiście od kontekstu. W każdym razie wolę od terminologii medycznej. Jest jeszcze cała sfera opisowa i metaforyka, tylko łatwo tutaj wpaść w pułapkę infantylizmu.
Abstrahując od poziomu, ja z literaturą erotyczną w Polsce mam często problem lingwistyczny. Nasz język ojczysty jest dość specyficzny, jeśli chodzi o tę sferę życia. Mamy terminologię medyczną, wyrazy uważane za wulgarne oraz określenia używane w rozmowach z dziećmi.
To rzeczywiście jest problem, ale do ogarnięcia. Terminologia uważana za wulgarną ma zwykle swoje źródło w staropolszczyźnie i wtedy nie były to słowa o takiej konotacji. I ja na ogół ją lubię, ale zależy to oczywiście od kontekstu. W każdym razie wolę od terminologii medycznej. Jest jeszcze cała sfera opisowa i metaforyka, tylko łatwo tutaj wpaść w pułapkę infantylizmu.
Wszak Nienacki poradził sobie z tym problemem znakomicie w Skiroławkach, czyli można. 😀
w Skiroławkach
Ale to nie jest powieść erotyczna pod żadnym względem.
W związku z tym, że mamy już opcje wysyłania prywatnych wiadomości - gdyby ktoś był zainteresowany Zniewolonym księciem mam dwa pierwsze tomy w pdf-ach 😀 (trzeciego i tak nie ma potrzeby czytać, bo to co najistotniejsze wydarza się pod koniec tomu drugiego i zajmuje półtora rozdziału).
gdyby ktoś
Dawaj 🙂 Zobaczymy czy podołam.