Zaglądam przy śniadaniu na Facebooka, a tam dramatyczny apel ze strony Bonito:
Szanowni Klienci,
w imieniu firmy Bonito.pl składam oświadczenie, że nie popieramy przygotowanego przez Polska Izba Książki projektu ustawy zakazującej księgarniom udzielania czytelnikom dowolnych rabatów przy zakupie książek. Projekt ustawy przewiduje karę grzywny dla firm, które udzielałyby rabatów większych niż 5% od cen okładkowych (przez 12 miesięcy od daty wydania). Drogi czytelniku, jeśli zależy Ci na zakupach książek w możliwie jak najniższych cenach, to udostępnij ten post by wyrazić swój sprzeciw.
Dziękuję,
Wojciech Mazia
Członek Zarządu Bonito.pl Sp. z o.o.
W załączniku link do projektu ustawy
Zły wilk Amazon wkroczył do Polski i od razu, niczym bumerang, powróciła sprawa ratunku rynki książki i wprowadzenia jednolitej, regulowanej ceny na wydawnicze nowości. Pomysł nie jest nowy, ale do tej pory nie znalazł dostatecznego poparcia wśród rządzących. Obecnie warunki są bardziej sprzyjające wprowadzeniu takiej ustawy. Wystarczy przekonać do sprawy jednego Naczelnika i będzie, jak zarządzi.
Jako osobnik cyniczny i zdeprawowany nie bardzo wierze, że po wprowadzeniu ochronnych regulacji wydawcy zejdą w okładkowych cenach o te 30-35% zwyczajowych rabatów proponowanych przez netowe księgarnie. Ale i tak całym sercem popieram ten projekt. Książki w Polsce są zdecydowanie zbyt tanie! W miesiącu powinno mnie być stać na zakup góra jednego tytułu. Niech wprowadzą jak najprędzej jednolitą cenę książki. Może wtedy wreszcie przestanę kupować więcej, niż jestem w stanie przeczytać.
Sam pomysł jest zły. To typowy przykład działania na zasadzie "wzbogacić się cudzym kosztem", przy czym stratni w każdym wypadku będą czytelnicy.
Pierwsza sprawa - promocje skłaniają do zakupów książek, po które w innym wypadku byśmy nie sięgnęli. Sama mam kilku "rozrywkowych" autorów "na jeden raz". Mam też książki kupione pod wpływem ciekawej recenzji albo czyjejś opinii. Część zostaje na półce, część oddaję do bibliotek lub znajomym. To działa właśnie dzięki promocjom i rabatom, bo w innej sytuacji po wiele z nich bym nie sięgnęła. A tak? Raz - okazja, dwa - na tyle korzystna cena, że jak się nie spodoba, to nie będzie żal.
Druga sprawa - wydawcy chcą sztywnych zasad, ale tylko dla sprzedających. Nie ma nic o tym, że oni też wprowadzą jakieś normy. Sugerują, że ceny spadną, ale to typowe obiecanki-cacanki. Jeśli nawet cena minimalna zostanie wprowadzona to jej wysokość najprawdopodobniej pozostanie zbliżona do obecnej ceny okładkowej. A deklaracje? Wystarczy stwierdzić, że właściwie to koszty wzrosły, więc ceny powinny pójść w górę, a że zostały na tym samym poziomie to już spełnienie obietnic.
Trzecia sprawa - cenę łatwo kontrolować. Tyle że podobnie należałoby kontrolować też koszt wydania książki. Czyli zobowiązać wydawców, by uczciwie wyliczali koszty typu honorarium autora, papier, druk, korekta, skład itd. po czym ustalili cenę, która obejmowałaby tę sumę plus określony odgórnie zysk dla wydawnictwa i sprzedawcy.
Czwarta sprawa - należałoby wprowadzić zasady uniemożliwiające różne sztuczki, które obecnie stosują wydawcy, by zwiększyć zysk. Na przykład zakaz dzielenia jednej książki na dwa sprzedawane niezależnie tomy. Regulacje dotyczące jakości tłumaczeń. Liczba ilustracji, w sytuacji, gdy cena z tego powodu jest wyższa.
Jeśli ustawa zostanie wprowadzona duże sklepy typu bonito będą nadal miały możliwość, by ja obchodzić. Na przykład oferując darmową dostawę kurierem. Albo wprowadzając promocje "do trzech książek jedna gratis". Albo system punktów - kup u nas x książek, zbierz 10 punktów, przy następnym zamówieniu dostaniesz rabat. Paradoksalnie, kupujący będą w ten sposób wiązali się właśnie z dużymi sieciami oferującymi takie bonusy, więc sytuacja małych sprzedawców jeszcze się pogorszy.
Dodatkowo, jeśli sprzedaż znacząco spadnie, wydawcy rzeczywiście mogą zacząć obniżać ceny. Tyle że najprawdopodobniej kosztem jakości, oszczędzając na papierze czy druku.
Prawdę pisząc, nie widzę pozytywnych skutków wprowadzenia takiej ustawy. No chyba żeby zaliczyć do nich mniejsze wydatki na książki i reaktywację bibliotek.
@maruta bardzo merytorycznie to wszystko opisała a ja bym podsumował to jednym zdaniem: wydawcy podcinają gałąź, na której siedzą.
Generalnie rynek książek drukowanych jest niewielki, ludzie nie czytają książek, książki są drogie. Wprowadzenie ustalonej, wysokiej ceny na książki to praktycznie likwidacja książek. Może to jest brutalne ale to do tego może doprowadzić.
Twtter is a day by day war
W PRL wszystkie ceny były regulowane i przecież było świetnie. A serio, to nóż mi się w kieszeni otwiera jak słyszę o takich idiotycznych pomysłach rodem z centralnie planowanej gospodarki.
W PRL wszystkie ceny były regulowane i przecież było świetnie.
Tak. Przydział papieru też był regulowany. A poważnie, wtedy nie było praktycznie innych, alternatywnych mediów.
A serio, to nóż mi się w kieszeni otwiera jak słyszę o takich idiotycznych pomysłach rodem z centralnie planowanej gospodarki.
Też mam odruch wymiotny. Jak widać sporo ludzi nie radzi sobie w samodzielnym życiu i woli aby za nich ktoś podejmował decyzje.
Twtter is a day by day war
A serio, to nóż mi się w kieszeni otwiera jak słyszę o takich idiotycznych pomysłach rodem z centralnie planowanej gospodarki.
Zaskakujące, jak wielu ludzi tęskni za tamtymi czasami i idealizuje je. To przecież prościej jak ktoś inny o czymś zdecyduje, a że wymyśli coś głupiego, no cóż. Myślenie nadal boli (niektórych oczywiście).
Zaskakujące, jak wielu ludzi tęskni za tamtymi czasami i idealizuje je. To przecież prościej jak ktoś inny o czymś zdecyduje, a że wymyśli coś głupiego, no cóż. Myślenie nadal boli (niektórych oczywiście).
To nie dyskusja na ten temat ale nie mogłem się powstrzymać. Gdzieś na tt przeczytałem takie podsumowanie PRLu: kończyłeś szkołę, szedłeś do pracy, dostawałeś mieszkanie i mogłeś co rok wyjechać na wakacje do ośrodka wypoczynkowego. I ludzie tęsknią za takim prostym życiem, lepiej było wzdychać do "Dynastii" w telewizorze i orać na dynastię bonzów partyjnych, wtedy nie bolało bo wszyscy wokół mieli tak samo niewiele.
Twtter is a day by day war
Z mieszkaniami tak różowo nie było, z pracą również, ale życie zdecydowanie było prostsze. Co do meritum i oceny Maruty - pomysłodawcy ustawy pomyśleli o udaremnieniu różnych sztuczek mających obejść jednolitą cenę
W celu uniemożliwienia nieuczciwego wykorzystywania przewagi konkurencyjnej wynikającej ze znacznych dysproporcji w potencjale ekonomicznym pomiędzy dużymi sieciami handlowymi a niezależnymi sprzedawcami, wprowadzono regulację zakazującą stosowanie przez sprzedawców końcowych książek sprzedaży uwarunkowanej, pakietów i programów lojalnościowych, darowizn, nagród, transakcji wiązanych, wszelkiego rodzaju talonów i bonów, a także udzielania innych niewymienionych z nazwy korzyści majątkowych lub osobistych dla nabywców końcowych książek, w zakresie w jakim korzyści te nie zostały przewidziane przez wydawcę lub importera i uwzględnione przez te podmioty w jednakowej cenie książki.
Czyli koniec chyba nawet z darmową dostawą po zakupach na jakąś konkretną kwotę - bo to była ta sprzedaż uwarunkowana?
Wszystko jest motywowane strachem przed Amazonem, ale jak się zastanowić z sieciowych księgarni tylko ten gigant po wprowadzeniu ustawy mógłby dalej spokojnie handlować. Bonito, czy inne dyskonty podobnego typu konkurują teraz głównie na rabaty. A bez rabatów czy by się dało przebić bogatą ofertę Amazona?
W celu uniemożliwienia nieuczciwego wykorzystywania przewagi konkurencyjnej wynikającej ze znacznych dysproporcji w potencjale ekonomicznym pomiędzy dużymi sieciami handlowymi a niezależnymi sprzedawcami, wprowadzono regulację zakazującą stosowanie przez sprzedawców końcowych książek sprzedaży uwarunkowanej, pakietów i programów lojalnościowych, darowizn, nagród, transakcji wiązanych, wszelkiego rodzaju talonów i bonów, a także udzielania innych niewymienionych z nazwy korzyści majątkowych lub osobistych dla nabywców końcowych książek, w zakresie w jakim korzyści te nie zostały przewidziane przez wydawcę lub importera i uwzględnione przez te podmioty w jednakowej cenie książki.
Czyli koniec chyba nawet z darmową dostawą po zakupach na jakąś konkretną kwotę - bo to była ta sprzedaż uwarunkowana?
Wszystko jest motywowane strachem przed Amazonem, ale jak się zastanowić z sieciowych księgarni tylko ten gigant po wprowadzeniu ustawy mógłby dalej spokojnie handlować. Bonito, czy inne dyskonty podobnego typu konkurują teraz głównie na rabaty. A bez rabatów czy by się dało przebić bogatą ofertę Amazona?
Tylko ja się pytam, po co to wszystko? Wydawało mi się, że na tym własnie polega handel. Ja- kupujący mam ochotę kupić np. książkę, a sprzedający, których jest przecież wielu (konkurencja) musi mnie jakoś zachęcić żebym kupiła właśnie u niego- jeden da gratis, drugi obniży cenę, trzeci wprowadzi program lojalnościowy, czwarty zaoferuje wysyłkę gratis, ale to ja wybieram u którego kupię. Chyba na tym polega właśnie wolny rynek. Po co rząd się do tego wtrąca? Rozumiałabym gdyby chodziło o jakieś strategiczne rynki, no nie wiem paliw czy energii, to miałoby jakiś sens, ale w tym wypadku? Ale może ja coś źle rozumiem, nie jestem przecież ekonomistą.
Chyba na tym polega właśnie wolny rynek. Po co rząd się do tego wtrąca?
Bo socjaliści nie lubią wolnego rynku. Lubią gmerać, regulować, koncesjonować, redystrybuować etc.
Chyba na tym polega właśnie wolny rynek. Po co rząd się do tego wtrąca?
Znów OT ale tak jakoś to się wiąże. Nie wiem czy czytaliście jaki jest pomysł na "uratowanie" sklepów z galerii handlowych w związku z ich regularnym zamykaniem przez rząd.
Nie, rząd nie zapłaci nikomu odszkodowania. Komuniści w rządzie wymyślili, że wprowadzą obowiązkową obniżkę czynszu, do której będą musieli się dostosować właściciele galerii. Bo przecież właściciele galerii są bogaci.
Twtter is a day by day war
Nie, rząd nie zapłaci nikomu odszkodowania. Komuniści w rządzie wymyślili, że wprowadzą obowiązkową obniżkę czynszu, do której będą musieli się dostosować właściciele galerii. Bo przecież właściciele galerii są bogaci.
Ten news najlepszy jest w powiązaniu z tym. Gdzieś czytałem, że najemcy lokali użytkowych, których właścicielem jest Polski Holding Nieruchomości (spółka zależna od Skarbu Państwa) nie mogą się doprosić żadnych obniżek czynszu w związku ze stratami jakie ponoszą z powodu pandemii. Powodem jest oczywiście bezwład decyzyjny i strach decydentów, że ktoś kiedyś dobierze im się do dupy stawiając zarzuty dlaczego zgodzili się na niższy czynsz niż zapisany w umowie:) Klasyka w państwowych przedsiębiorstwach. Najlepiej nic nie robić bo za to, że nic się nie zrobiło zarzutów prokuratorskich nie ma.
Nikt nie kliknął w link z mojego pierwszego wpisu? 😀
Projekt ustawy nie jest pomysłem rządku, tylko Polskiej Izby Książki.
Podaję za Wikipedią:
Polska Izba Książki (PIK) – ogólnokrajowa organizacja samorządu gospodarczego, zrzeszająca zarówno wydawców, jak i księgarnie, hurtownie książek, drukarnie, a także wszelkie przedsiębiorstwa powiązane z rynkiem książki. PIK od 2013 roku zajmuje się formami i kierunkami transformacji czytelnictwa w Polsce. Monitoruje zmieniające się nawyki i zachowania czytelnicze względem tekstu drukowanego i publikowanego na nośnikach elektronicznych.
Projekt powstał z powodów ze wszech miar słusznych i szlachetnych:
Celem regulacji jest zapewnienie właściwej ochrony książki jako dobra kultury, służącego rozwojowi intelektualnemu i kulturalnemu jednostki, zapewnienie jej szerokiej i stałej dostępności na terytorium Rzeczpospolitej Polski, zapewnienie urozmaicenia dostępnej oferty czytelniczej oraz wspieranie różnorodnej i ambitnej twórczości literackiej, zagwarantowanie podstawowych warunków służących rozwojowi czytelnictwa i kształtowaniu właściwych postaw czytelnika oraz stworzenie ram dla funkcjonowania krajowego rynku książki, w tym umożliwienie budowania zróżnicowanych sposobów dystrybucji przy jednoczesnym wspieraniu księgarń jako miejsc upowszechniania kultury.
Kliknęłam, ale ten język tak mnie odstraszył (klasyczne lanie wody ;-), że znalazłam podsumowanie na innej stronie. Ale wiem, że to nie pomysł rządu, natomiast idzie "po linii" politycznej.
Rzeczywiście nie doczytałam o zakazie bonusów. Wydaje mi się jednak, że coś takiego będzie wyjątkowo trudne do wyegzekwowania. Przecież większość sieciowych gigantów ma w ofercie nie tylko książki. Co więcej, regulowana cena obowiązuje przez rok, więc starsze książki mogą mieć rabat. Co więc przy zakupach łączonych? Czy ustawa ma wymusić kupowanie nowych książek oddzielnie?
Podam przykład z allegro - pewien sprzedawca miał w ofercie kalendarze po 19,90. Granica darmowej dostawy w allego smart to 40 zł. Z jakiegoś powodu sprzedawca nie mógł podnieść ceny kalendarzy, więc wprowadził do oferty zwykłe, białe koperty po 50 gr.
Dlatego przypuszczam, że wielcy gracze znajdą jakieś rozwiązanie. Odpadną drobni handlarze.
Polska Izba Książki buja się z takimi projektami od kilku lat ładnych lat, ale teraz faktycznie jest odpowiedni klimat polityczny i może wreszcie pomysł przeforsują.
Projekt ustawy nie jest pomysłem rządku, tylko Polskiej Izby Książki.
Projekt powstał z powodów ze wszech miar słusznych i szlachetnych:
Przypominam, że komunizm też wziął się z powodów szlachetnych, choć nie wiem czy słusznych. W każdym razie, komuna mentalna.
No wiesz! Komunizm stanowi powszechny etap rozwoju społeczeństw. Jeszcze tyle powinieneś pamiętać ze szkoły 😀
Ze szkoły to mógłbym różne rzeczy pamiętać, ale na szczęście pamiętam niewiele:)