W nowym odcinku niestety nadal pierdoły, lęk przed odpowiedzialnością, którą niesie sprawowanie władzy. Amerykańskie dzieci już wtedy uczyły się tego na komiksach ze Spider-Manem („Z wielką mocą wiąże się wielka odpowiedzialność”).
=====
Świat Młodych
nr 81 – wtorek 8 lipca 1975 r.
Pięć minut z Magdą
JUTRO wyjeżdżam na obóz. To już po raz trzeci. Pierwszy raz po szóstej klasie, w zeszłym roku i teraz. Teraz to ja jestem stara wyga. I gwóźdź potrafię wbić, i deskę przypiłować, i wiem ile soli się sypie do gara z zupą na 100 osób, i w ogóle. Za pierwszym razem, wstyd wspominać, byłam gapa ostatnia. Pojęcie przechodzi, jaki człowiek był nieudaczny!
Mimo jednak już opanowania oborowych umiejętności mam lekkiego pietra. Ni mniej ni więcej tylko będę w tym roku na obozie zastępową. Zastępową takich właśnie „zielonek” po piątej i szóstej klasie. Oczywiście, z jednej strony cieszę się. Każdy jest zadowolony, gdy uznaje się jego zasługi i gdy w dowód ich uznania dostaje do ręki władzę. Ale z drugiej strony, to właśnie ta władza mnie przeraża.
Dotychczas, to ja byłam szaraczkiem i władza była nade mną. Pewnie, nie było się potulną i ciemną masą — i pomysły się miało własne, i zdanie też własne — ale w ostatecznym rozrachunku to ta władza czyli zastępowa musiała się nagimnastykować, żeby wszystko grało. Było tak jakoś… bezpiecznie. Nawet najbardziej idiotyczny pomysł nie był ryzykowny, jakby co, to zastępowa była ta mądra, która potrafiła zastopować.
Oczywiście, teraz też nie będę zupełnie sama, jest przecież oboźny, komendant, instruktorzy komendy, ale w ostatecznym rozrachunku na co dzień i na okrągło to z zastępem będę ja. Nie znaczy to, że tak absolutnie tego nie chcę. Jakbym zupełnie nie chciała, to bym przecież powiedziała w odpowiednim momencie, że nie i cześć. Wręcz przeciwnie, chce spróbować, jak mi to wyjdzie. Chciałabym, żeby jak najlepiej, ale czym bliżej do wyjazdu, tym bardziej zaczynam się denerwować.
Bo po pierwsze, to te dziewczyny znają się ze sobą raczej średnio, są z różnych klas. Ja też ich nie znam tak zupełnie dobrze. Co więc zrobić, aby zastęp się ze sobą dobrze zgrał? A po drugie, to wszystkie jadą na obóz po raz pierwszy i z góry przewiduję masę kłopotów, które z kolei znam doskonale, bo były wcale nie tak dawno i moim udziałem. Ale ja miałam wtedy bardzo fajną mądrą zastępową, która potrafiła nas z nich wyciągnąć. Czy ja potrafię być teraz tak fajna i mądra jak ona?
Dotychczas wydawało mi się, że być szefem, to sama radość. Chyba nie najlepiej mi się wydawało…
Magda
W nowym odcinku niestety nadal pierdoły, lęk przed odpowiedzialnością, którą niesie sprawowanie władzy.
Wcale nie pierdoły, akurat ciekawy odcinek. Jak wieki temu odkryłem, że to wcale nie jest tak, że prawie każdy chce być kierownikiem, dyrektorem, prezesem, szefem to byłem zdziwiony. Tymczasem zdecydowana większość ludzi, rękami i nogami broni się przed braniem jakiejkolwiek odpowiedzialności. A władza (mała i duża) to branie na klatę (mało i dużo).
Tylko czy czternastolatki (Magda dopiero za tydzień będzie świętowała piętnaste urodziny) mają już tego świadomość?
Ale ogólnie masz racje. Komentarz dałem głupi i niepotrzebny.
Wcale nie pierdoły, akurat ciekawy odcinek. Jak wieki temu odkryłem, że to wcale nie jest tak, że prawie każdy chce być kierownikiem, dyrektorem, prezesem, szefem to byłem zdziwiony. Tymczasem zdecydowana większość ludzi, rękami i nogami broni się przed braniem jakiejkolwiek odpowiedzialności. A władza (mała i duża) to branie na klatę (mało i dużo).
Bronią się ci co wiedzą. Większość IMO nie wie i tym wydaje się, że bycie szefem to rozkazywanie, wysoka pensja i samochód służbowy.
Twtter is a day by day war
Tylko czy czternastolatki (Magda dopiero za tydzień będzie świętowała piętnaste urodziny) mają już tego świadomość?
Trudno powiedzieć, ale przecież tego nie pisze czternastolatka, tylko dorosła osoba, która porusza tematy, nad którymi według dorosłych powinni pomyśleć czternastolatkowie 😅.
A sam temat musiał jakoś pojawiać się w rzeczywistości, bo w "Fotoplastykonie" Siesickiej jest podobny wątek: Jana wspomina, jak została zastępową i zaliczyła wtopę właśnie przez myślenie, że świetnie sobie poradzi...
Świat Młodych
nr 84 – wtorek 15 lipca 1975 r.
Pięć minut z Magdą
Mój obozowy zastąp przyjął nazwę „Jezioranki”. To od jeziora, nad którym rozbiliśmy namioty, Fajne jest naszą jezioro. I fajny jest nasz zastąp. Moje przedwyjazdowe obawy na szczęście były z lekka wyolbrzymione.
Ale tylko z lekka. Bo chociaż i zgrałyśmy się wszystkie jeszcze w pociągu, i zaprzyjaźniłyśmy, to jest parą spraw, które w dalszym ciągu sen mi z oczu spędzają. Przyznam się, że nie wszystko rozumiem. Np. nie rozumiem, jak można dojść do wieku dwunastu lat i nie potrafić zeszyć siennika. Albo jak można nie mieć najmniejszego nawet pojęcia o obieraniu kartofli. Albo o… praniu.
Z tym praniem to była kosmiczna heca i cały zastęp pokładał się przez dobre kilkanaście minut ze śmiechu. Jego powodem była Ela, która doszła przedwczoraj do, słusznego skądinąd, wniosku, że należałoby wyprać parę par skarpet. Wzięła więc pod jedną pachą owe skarpetki, pod drugą pachę „Ixi”, w które zaopatrzyła ją na wyjazd mama i zeszła nad jezioro. Stanęła sobie na pomoście i… nasypała trochę „lxi” do wody. Autentycznie! Niestety, rozpłynęło się. Nasypała więc jeszcze trochę. Znowu to samo. Potem jeszcze nasypała, i jeszcze, a nic się cały czas nie chciało przy tym praniu mydlić. Paczka „Ixi” wzbogaciła najniekorzystniej wody jeziora, a skarpetki pozostały niewyprane.
Jak sobie człowiek coś zaplanuje i wykonanie mu nie wychodzi, to nie miewa najświetniejszago humoru. Ela więc też nie miała. W tym właśnie momencie zastała ją pozostała część zastępu. „Słuchaj, a dlaczego nie wzięłaś miski?!” – spytała jej się któraś. A na to Ela poważnie — „Wiesz, to genialny pomysł! Ale niestety… skończyło mi się już „Ixi”.
Brzmi to może jak kawal, ale kawałem nie jest. W takich momentach naprawdę głupieję i zupełnie nie wiem co robić. Nawet myślałam trochę, że dziewczyny się po prostu wygłupiają, ale nie. One naprawdę nie mają pojęcia o tysiącu rzeczy.
A tak w ogóle, to one same nie są temu winne (no. może troszeczkę!). Zwyczajnie — w domu nie muszą robić, więc nie miały okazji się nauczyć. Uczą się tutaj, ale jest to taka nauka z przeszkodami. Ciągle zdarza się jakaś heco, jak z tym praniem. Są niecierpliwa, chciałyby wszystko same, niestety — bez treningu trudno jest pokonywać przeszkody!
MAGDA
===
Proszek Ixi doczekał się hasła w Wikipedii, gdzie czytam teraz z zaskoczeniem:
Proszek IXI używany był przez młodzież w celach odurzających w środkowym okresie rozwoju zjawiska narkomanii w Polsce Ludowej (na przełomie lat 60. i 70.). Stał się zamiennikiem używanego w tym samym celu rozpuszczalnika TRI, który wycofano ze sklepów. Narkotyzowanie się polegało na wdychaniu oparów pochodzących z podgrzewania IXI (niekiedy na patelni, w zamkniętych pomieszczeniach).