Tomasz Makowski, dyrektor Biblioteki Narodowej uważa, że papier to już przeszłość, że za chwilę większość publikacji będzie się ukazywała tylko w wersji elektronicznej i tak będzie czytana.
Bardzo jestem ciekaw jaka argumentacja wspiera tę śmiałą tezę pana dyrektora. Bo jeszcze w ubiegłorocznym raporcie Biblioteki Narodowej można znaleźć następujący wniosek:
Czytanie e-booków jest praktyką podejmowaną przez bardzo nieliczne osoby. Po książki w wersji elektronicznej sięga bardzo niewielu obywateli naszego kraju (wąski wycinek już i tak wąskiego grona wszystkich czytelników). Do przeczytania w zeszłym roku przynajmniej jednego e-booka przyznało się jedynie 3% Polaków. W przypadku dłuższych tekstów w wersji elektronicznej (głównie artykułów w Internecie) jest minimalnie lepiej – tutaj poziom czytelnictwa plasuje się na poziomie 7%.
Czy coś przez ten rok radykalnie się zmieniło? A może kluczem jest tutaj zwrot „za chwilę”? Nie wiem jak długo trwa chwila zdaniem pana dyrektora. Rok? Dziesięć lat? Bo chyba nie więcej.
IMO jedynym powodem, który mógłby zmaterializować tezę pana Makowskiego, byłaby zmiana polityki wydawniczej. Wydawnictwa, rezygnując z drukowania książek papierowych (z przyczyn np. ekonomicznych) przymusiłyby by czytelników do zmiany nawyków czytelniczych. Inaczej tego nie widzę, a już z pewnością nie „za chwilę”.
Ja sam lubię korzystać z czytnika ebooków, ale lubię też książki papierowe. Jedno i drugie doskonale ze sobą współistnieje. Miły jest kontakt z tradycyjną książką, zwłaszcza ładnie wydaną – zapach, szelest kartek, dotyk. Za to czytnik daje nieograniczone możliwości zwłaszcza osobom mobilnym. Możliwość zabrania ze sobą na wakacje zasobów niemal Biblioteki Narodowej jest nie do przecenienia. W moim przypadku utarła się następująca praktyka. Książki, które chcę mieć na półce, kupuję w papierze. Książki, które chcę tylko przeczytać, raczej w wersji elektronicznej. Czasem mam obie wersje:)
Raport Biblioteki Narodowej z maja 2019 (o którym wspominam powyżej) zawiera również kilka innych interesujących wniosków dotyczących stanu czytelnictwa, min.:
- Ponad połowa Polaków praktycznie nie ma kontaktu z książkami.
- Bardziej aktywnych czytelników, a więc osób czytających w ciągu roku powyżej 7 książek, jest w naszym kraju jedynie 10-11%.
- Polacy mają coraz większy problem nie tylko z czytaniem książek, lecz również jakichkolwiek dłuższych tekstów. Aż 82% ankietowanych zadeklarowało, że w ciągu poprzedniego roku nie przeczytało żadnego dłuższego tekstu w formie elektronicznej (sic!)
- Najbardziej aktywnymi czytelnikami w naszym kraju wciąż są osoby młode (chociaż ich zainteresowanie literaturą maleje). Wynika to prawdopodobnie z kilku przyczyn. Jedną z nich jest przede wszystkim obowiązkowe czytanie lektur w szkołach, które pozwala uczniom zachowywać podstawowy kontakt z literaturą.
- Większe zainteresowanie literaturą wykazują kobiety. Swoje upodobanie do książek zadeklarowało aż 50% pań – w przypadku mężczyzn wynik procentowy wyniósł 42%. W związku z tym wydawnictwa coraz częściej stawiają na książki dla kobiet. Poza historiami miłosnymi Polki preferują przede wszystkim biografie, powieści historyczne oraz kryminały.
Gdyby ktoś chciał zajrzeć do raportu, TUTAJ jest link.
A ja się jeszcze swojego czytnika nie doczekałem. Co prawda używam telefonu i apki ReadEra jako protezy i przeczytałem w ten sposób już wiele książek ale to nie jest to. Telefon świeci swoim światłem i to męczy oczy. A tak gwoli ciekawostki to kilka książek przeczytałem na nokii C5 z klawiaturą i z plików pdf - masakra! Ciągle trzeba skrolować w lewo i prawo, w górę i w dół tym pseudo joystickiem.
Cała naprzód ku nowej przygodzie!
Taka gratka nie zdarza się co dzień
Niech piecuchy zostaną na brzegu
My odpocząć możemy i w biegu!
A może kluczem jest tutaj zwrot „za chwilę”? Nie wiem jak długo trwa chwila zdaniem pana dyrektora. Rok? Dziesięć lat? Bo chyba nie więcej.
IMO jedynym powodem, który mógłby zmaterializować tezę pana Makowskiego, byłaby zmiana polityki wydawniczej. Wydawnictwa, rezygnując z drukowania książek papierowych (z przyczyn np. ekonomicznych) przymusiłyby by czytelników do zmiany nawyków czytelniczych. Inaczej tego nie widzę, a już z pewnością nie „za chwilę”.
Masz rację Kustoszu. Dla mnie książki w wydaniu innym niż papierowym praktycznie nie istnieją. Nie wiem co musiałoby się stać, żebym zastąpiła te papierowe elektronicznymi. Nawet jeśli przestano by je wydawać, to przecież są te już wydane. Chyba wtedy zatrzymałabym się w "rozwoju" i przestała czytać nowinki.
Pocieszające jest to, co piszecie 😀
Dyrektor Makowski o rychłym nastaniu tej ery książek elektronicznych mówił tylko przypadkiem, przy okazji zachęcania do pisania po książkach papierowych - mamy pisać i zostawiać w nich swoje uwagi odnośnie lektury, dedykacje, stemple własnościowe itp dopóki jeszcze możemy się cieszyć książkami w tej tradycyjnej papierowej formie.
A ja się jeszcze swojego czytnika nie doczekałem.
Dostałem Kindle na gwiazdkę i od stycznia przeczytałem na czytniku JEDNĄ książkę.
papier jest wygodniejszy, zwłaszcza gdy się chce w trakcie lektury zajrzeć na którąś z wcześniej przeczytanych stron, by coś sprawdzić, czy sobie przypomnieć.
papier jest wygodniejszy, zwłaszcza gdy się chce w trakcie lektury zajrzeć na którąś z wcześniej przeczytanych stron, by coś sprawdzić, czy sobie przypomnieć.
To bez wątpienia. Ale czytniki mają zalety, w szczególności ilość książek, która jest dostępna od ręki jest znacząco większa. I jednak na wyjeździe jest wygodniejszy.
Twtter is a day by day war
Dyrektor Makowski o rychłym nastaniu tej ery książek elektronicznych mówił tylko przypadkiem, przy okazji zachęcania do pisania po książkach papierowych - mamy pisać i zostawiać w nich swoje uwagi odnośnie lektury, dedykacje, stemple własnościowe itp dopóki jeszcze możemy się cieszyć książkami w tej tradycyjnej papierowej formie.
Aha, czyli tak sobie palnął na luzie. To zmienia postać rzeczy. Ale koncepcja by bazgrać po bibliotecznych książkach też wielce oryginalna. Za moim czasów, panie bibliotekarki miały skrajnie odmienne podejście. Podejrzewam, że do dzisiaj niewiele się w tym względzie zmieniło.
BTW W czasach szkolnych, szczególne upodobanie znajdowaliśmy w bazgraniu po podręcznikach do języka rosyjskiego. Była to taka miękka forma kontestacji zadekretowanej przyjaźni ze Związkiem Radzieckim. Zostałem kiedyś wyrwany do odpowiedzi z poleceniem opowiedzenia obrazka do jakieś czytanki ("Lenin w dietsadzie" albo coś w tym stylu). Kłopot w tym, że obrazek w mojej książce w niczym już nie przypominał oryginalnego. Kłopot tym większy, że obrazki w książkach najbliższych sąsiadów również (oczywiście każdy inny). Pamiętam scenę, jak z końca klasy, podawany z ławki do ławki, szedł do mnie egzemplarz, w którym widać było jeszcze oryginalny rysunek, który miałem opowiedzieć.
Makowskiemu chodziło raczej o pisanie po własnych książkach, a nie tych bibliotecznych. Biblioteka Narodowa przejęła teraz kilkunastotysięczny księgozbiór Leszka Kołakowskiego (dar spadkobierców) i dyrektor sporo sobie obiecywał po badaniach tego zbioru.
Makowskiemu chodziło raczej o pisanie po własnych książkach, a nie tych bibliotecznych.
Patrz pan jaki chitrus:)
Biblioteka Narodowa przejęła teraz kilkunastotysięczny księgozbiór Leszka Kołakowskiego (dar spadkobierców) i dyrektor sporo sobie obiecywał po badaniach tego zbioru.
Czyli Kołakowski bazgrał po książkach? Ja za młodu też czasem robiłem jakiś notatki, coś tam podkreślałem. Teraz cykam fotkę jak uznam coś za szczególnie celne. Albo zaznaczam w czytniku.
Nigdy nie pisałam po książkach. Zawsze mi mówiono, że nie można tego robić 😉 Jakoś gdzieś mi to pozostało. Nawet na studiach miałam problem z tym, żeby coś bazgrać w moich własnych egzemplarzach, a to przecież bardziej jak podręczniki były.
Nigdy nie pisałam po książkach. Zawsze mi mówiono, że nie można tego robić
To teraz pan Makowski pozwala. A nawet zachęca;)
Z najnowszego raportu na temat stanu czytelnictwa w Polsce, opublikowanego przez Bibliotekę Narodową wynika, że jest lepiej:) W 2020 roku, co najmniej jedną książkę przeczytało 42% Polaków. Więcej o 3 % niż w 2019 i o 5% więcej niż w 2018.
Najpoczytniejszym autorem w 2020 roku był Remigiusz Mróz, na drugim, co ciekawe, Olga Tokarczuk. Jakoś w to nie wierzę. Badanie oparte jest na deklaracjach czytelniczych więc wszyscy podawali noblistkę bo tak wypada, albo po prostu akurat przyszła im do głowy, wszak było o niej głośno. Tak samo wątpliwe jest piąte miejsce Mickiewicza i szóste Sienkiewicza. Albo wpływ lektur, albo wysilający zwoje mózgowe badani, nie byli sobie w stanie przypomnieć innych autorów, poza tymi, których wdrukowano im siłą w szkole:)
Więcej o 3 % niż w 2019 i o 5% więcej niż w 2018.
Czyżby wpływ pandemii?
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
A kto się pofatygował i zajrzał do samego raportu Biblioteki Narodowej? 😀
Wysoki poziom polskiego czytelnictwa może się też brać ze sposobu sformułowania pytania do padań:
Czy w ciągu ostatnich 12 miesięcy, tzn. od listopada 2019 do listopada 2020 roku czytał(a) Pan(i), w całości lub fragmencie, albo przeglądał(a) Pan(i) jakieś książki?
😀
fragmencie, albo przeglądał(a) Pan(i) jakieś książki?
No to rzeczywiście. Chociaż w szoku jestem, że mogli uwzględniać w takich statystykach ludzi, którzy jedynie przejrzeli jakąś książkę. 🙄
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
Wysoki poziom polskiego czytelnictwa może się też brać ze sposobu sformułowania pytania do padań:
Mniejsza o sposób w jaki sformułowane jest pytanie ponieważ, jak rozumiem, pytanie się nie zmienia w kolejnych raportach czyli dane są porównywalne. Inaczej całe badanie nie miałoby żadnego sensu. Czyli wniosek na temat wzrostu czytelnictwa (czy też przeglądactwa) książek jest prawidłowy.
Przejrzeli książkę. 🤣 🤣 🤣 🤣 🤣
Czyli wchodzę do empiku i w 10 minut mam "przeczytane" ze 20 książek.
Kiedyś to ludzie czytali książki, kupowali książki, przeczytane sprzedawali...
https://www.facebook.com/groups/starawarszawanafotografiach/permalink/908178116693963/
Twtter is a day by day war
Podobnych widoków uraczyłam nie tak dawno temu na krakowskim okrąglaku.;)
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"