Sprawa prawa jest prosta ale nie sprawa wywierania presji przez Internet. Wywieranie presji przez Internet sugeruje, że albo wydawnictwo nie chce się działkować albo pani chce zbyt dużo.
Zauważę tylko, że teraz mamy takie czasy, że najpierw się robi szum w Internecie, a później idzie ze sprawą na policję czy do sądu. Albo nie idzie.
Sprawa prawa jest prosta ale nie sprawa wywierania presji przez Internet. Wywieranie presji przez Internet sugeruje, że albo wydawnictwo nie chce się działkować albo pani chce zbyt dużo.
Zauważę tylko, że teraz mamy takie czasy, że najpierw się robi szum w Internecie, a później idzie ze sprawą na policję czy do sądu. Albo nie idzie.
Już przeczytałem, pani chce więcej niż wydawnictwo oferuje więc poszła do Internetów.
A co do chodzenia do Internetów, to nie każdy idzie, w szczególności w sprawach nieoczywistych. Dużo ludzi się szanuje.
A ta pani to tak jak ten kierowca.
https://twitter.com/iPiotrekk/status/1900963520646140130
Twtter is a day by day war
Ogólnie przeraża mnie jak mało dostaje autor ze sprzedanej każdej książki. Dlatego zawsze kibicuję pisarzom w takich sporach. Najśmieszniejsze jest to że ebook kosztuje tyle samo.
Rzeczy, które posiadasz w końcu zaczynają posiadać ciebie
Chuck Palahniuk - Fight Club
Ogólnie przeraża mnie jak mało dostaje autor ze sprzedanej każdej książki.
Chętnie bym obejrzał taką grafikę na złotówkach, tj. ile każda strona inwestuje w tę książkę.
Twtter is a day by day war
To jakaś najnowsza grafika? Bo niedawno fruwała po Internecie taka:
no nie może być nowsza, bo książka tańsza 🙂
Tylko lekki rozjazd bo w tej powyżej to wydawnictwo > autor, a w Twojej odwrotnie.
Twtter is a day by day war
To jakaś najnowsza grafika? Bo niedawno fruwała po Internecie taka:
Tą co prezentowałem była z 2017 r. .
Może autorka też zobaczyła tę aktualną tabelę i dlatego zażądała więcej. Bo wychodzi z wyliczeń, że zarobiła 1,82 zł na egzemplarzu książki: 914 977,17 zł/500 000 szt. Cena okładkowa 64,90 zł
Rzeczy, które posiadasz w końcu zaczynają posiadać ciebie
Chuck Palahniuk - Fight Club
Czytam Wasze wpisy z zainteresowaniem.
Od kilku dni czytam dużo na ten temat, gdyż w świecie literackim wrze. Wiele osób związanych z literaturą zajmuje stanowisko, z którym potem polemizują jego/jej czytelnicy.
Przyznam, że ja jestem sercem z autorką, bo kto miałby zarobić na swym dziele, jeśli nie jego twórca?
Będę śledzić rozwój sytuacji, bo jestem bardzo ciekawa, jak to się zakończy.
Ale intryguje mnie jeszcze jedna kwestia.
"Chłopki" są fenomenem literackim, jakiego na polskim rynku książki dawno nie było.
Jesteśmy tu, bądź co bądź, na forum literackim.
Kto z Was czytał tę książkę?
Przyznam, że ja jestem sercem z autorką, bo kto miałby zarobić na swym dziele, jeśli nie jego twórca?
Ależ przecież pani autorka może sama sobie wydawać swoje książki, później je sprzedawać. Dlaczego tego nie robi?
Twtter is a day by day war
Kto z Was czytał tę książkę?
Ja nie czytałem.
Z jedną babką rozmawiałem, u drugiej widziałem, jak nieatrakcyjne było jej życie na gospodarce w schyłkowym PRL-u. Nie czuję potrzeby pogłębiania wiedzy w tym temacie.
Ale intryguje mnie jeszcze jedna kwestia.
"Chłopki" są fenomenem literackim, jakiego na polskim rynku książki dawno nie było.
Jesteśmy tu, bądź co bądź, na forum literackim.
Kto z Was czytał tę książkę?
https://znienacka.com.pl/forum/postid/51294/
Ale podejrzewam, że wyniki sprzedaży zrobiła moda, jak to już bywało.
Ja nie czytałem.
Z jedną babką rozmawiałem, u drugiej widziałem, jak nieatrakcyjne było jej życie na gospodarce w schyłkowym PRL-u. Nie czuję potrzeby pogłębiania wiedzy w tym temacie.
Ja też nie czytałem bo to nie o moich babciach.
Jedna "wyszła" ze wsi gdy miała naście lat do ciotki do miasta. Opowieść była taka, że idzie się uczyć, wyszło na to, że starszy brat chciał się pozbyć spadkobierczyni do podziału gospodarstwa. Ale wiele nie trzeba mówić, oprócz epizodu jako pomoc u ciotki, po ślubie z dziadkiem nigdy nie pracowała.
Druga urodziła się w Stryju, zdała maturę, skończyła pierwszy rok prawa na uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie. Niestety nie było pieniędzy na dalsze kształcenie bo pradziadek zmarł gdy babcia była dzieckiem i z renty nie wystarczyło (babcia miała starszą siostrę, trzech starszych braci, młodszą siostrę i młodszego brata więc było trochę gąb do wyżywienia). Po ślubie z dziadkiem wychowywała dzieci, pracowała w wakacje jako kierowniczka i intendentka na koloniach a dopiero gdy moja ciotka poszła na studia zaczęła pracę w księgowości w Centralnej Piwnicy Win Importowanych.
Więc nie jest to książka o moich babkach.
Twtter is a day by day war
Ok, czyli czytała Teresa.
Tylko ona z naszego grona?
Tylko ona z naszego grona?
Ja czytałem "Służące do wszystkiego" tejże autorki. Nie zachwyciło mnie więc "Chłopki" muszą się obejść beze mnie. Ale nie ma chyba profilu książkowego na INSTA, który by tego nie wrzucił.
Trafiłam dzisiaj na ciekawy wywiad, w którym wypowiada się pan, który sam opublikował swoją książkę.
https://spidersweb.pl/plus/2025/03/selfpublishing-alternatywa-dla-polskich-pisarzy-zarobki
Z jednej strony coś innego, z drugiej sporo wzmianek o działaniu systemu autorsko-wydawniczo-sprzedażowego w Polsce.
Oczywiście szansa, że każdy samo-wydawca 😉 odniesie sukces, jest niewielka...
Wydanie książki nie jest dzisiaj żadnym problem, problemem jest ją sprzedać. Można napisać najbardziej nawet wybitne dzieło literackie ale nikt o tym nie będzie wiedział bo dlaczego ktoś miałby kupić książkę jakiegoś nołnejma. A już zupełnie nie widzę szans żeby kupiło ją dużo osób.
I do tego przede wszystkim potrzebny jest wydawca, który ma profesjonalną sieć dystrybucji, inwestuje w promocje i marketing. Dba żeby ukazywały się recenzje, żeby książka była wyeksponowana na półkach i na stronach internetowych, żeby dziennikarze rozmawiali z autorem (obserwujemy to z bliska choćby w przypadku "Pancernych" Molendy). Jeśli wydawnictwo tego nie zapewnia, to marna szansa na sukces. No chyba, że ktoś jest celebrytą albo znaną postacią w jakiejś dziedzinie to wtedy książkę sprzeda samo nazwisko.
I historia pana, z którym jest wywiad to potwierdza. On po prostu miał szczęście, że ktoś się nim w pewnym momencie zainteresował jaką ciekawostką przyrodniczą. Bo przecież obiektem zainteresowania ze strony Dzień dobry TVN, a potem innych mediów był on sam jako selfpublisher a nie jego książka. Może to oczywiście być dużą sprawą, ale dla kogoś kto traktuje rzecz jako hobby, bo obiektywnie trudno tu mówić o jakimś wielkim sukcesie sprzedażowym.
Chcąc skończyć ten wywód jakąś klamrą - gdyby nie wydawnictwo Marginesy, pani Kuciel-Frydryszak mogłaby najpewniej rozdawać swoje „Chłopki” znajomym.
I dlatego to wydawca powinien zarabiać, a pisarz jest nieważny. Nie ten to inny, albo nawet AI. Czytelnik, baran/owieczka, kupi co mu się pod nos podetknie.
Amen.
I dlatego to wydawca powinien zarabiać, a pisarz jest nieważny. Nie ten to inny, albo nawet AI. Czytelnik, baran/owieczka, kupi co mu się pod nos podetknie.
Amen.
Powinien zarabiać każdy adekwatnie do inwestycji, nakładu pracy, odpowiedzialności i ryzyka.
Twtter is a day by day war
To nie jest tylko kwestia rynku książki. Tak samo jest w muzyce. Dużo - co oczywiste - zależy od tego, z jak mocnym nazwiskiem/nazwą mamy do czynienia. Na YouTube jest zalew wywiadów na ten temat.
Kto wie, może na rynku książki pójdzie to w kierunku tego, co dzieje się na świecie browarów. Chcesz sobie wydać książkę, wynajmujesz ludzi od korekty, składu, następnie drukarnię i jedziesz.
Tylko trzeba ją jeszcze potem sprzedać.
To nie jest tylko kwestia rynku książki. Tak samo jest w muzyce. Dużo - co oczywiste - zależy od tego, z jak mocnym nazwiskiem/nazwą mamy do czynienia. Na YouTube jest zalew wywiadów na ten temat.
Kto wie, może na rynku książki pójdzie to w kierunku tego, co dzieje się na świecie browarów. Chcesz sobie wydać książkę, wynajmujesz ludzi od korekty, składu, następnie drukarnię i jedziesz.
Tylko trzeba ją jeszcze potem sprzedać.
I wtedy wydawcom pozostanie łupienie ludzi na podręcznikach.
Twtter is a day by day war