Właścicielka najpiękniejszej kawiarni w Bydgoszczy, Fanaberii, organizuje od dwóch tygodni kameralne seanse filmowe „W starym kinie”. Odbywają się one w niedziele, w samo południe.
Miałam przyjemność uczestniczyć w pierwszym, inauguracyjnym seansie, podczas którego obejrzałam film „Wrzos” z 1938 roku ze wstępem Stanisława Janickiego.
To obraz nakręcony na podstawie powieści Marii Rodziewiczówny.
Nie znałam go wcześniej.
W ogóle widziałam mało starych polskich czarno-białych filmów.
Kiedy usłyszałam, że „Wrzos” jest najsłynniejszym przedwojennym polskim melodramatem, trochę się zniechęciłam. Nie lubię bowiem melodramatów.
Podczas projekcji jednakże przekonałam się, że określanie schematów i wkładanie filmu w sztywne ramy gatunkowe może być bardzo mylące.
„Wrzos” jest świetnym filmem, w którym wątek miłosny jest poprowadzony z wielkim czarem i humorem.
Mamy tutaj synalka pewnego znanego i bogatego prawnika, który to synalek nie zamierza się ustatkować, tym bardziej, że serce jego należy do kobiety, którą kochać można, ale z którą absolutnie nie należy się żenić.
Jednakże zmuszony przez ojca, decyduje się oświadczyć pewnej prowincjonalnej dziewczynie.
Sprawę komplikuje fakt, że żywi ona gorące uczucie do kogoś, kto kilka lat wcześniej został zesłany tam, skąd raczej nikt nie wraca.
Kazia, bo tak jej na imię, z różnych przyczyn decyduje się przyjąć ofertę małżeństwa dla pozorów.
Co z tego wszystkiego wyniknie? Nie zdradzę.
Dodam tylko, że film jest uroczy i świetnie zagrany. Role ojca Andrzeja czy też macochy Kazi – świetne! Młodzi bohaterowie również są bardzo przekonujący na ekranie.
Widz ma okazję zobaczyć życie wyższych sfer w różnych jego aspektach: przyjmowanie gości, życie codzienne, zarządzanie służbą, spotkania taneczne, działalność charytatywna itp.
Dialogi są bardzo wdzięczne, pełne uroku i dowcipu.
Zdanie: „Ten walczyk był uroczy” urzeka. Czy teraz ktoś tak mówi? Ech ...
Elementem, który najbardziej mi się podobał, był fakt przedstawienia w tej historii mocnej, wyrazistej, kobiecej bohaterki. Kazia jest bowiem pracowita, ambitna, praktyczna, zaradna, a ponadto ma dobre serce i przepełnia ją chęć niesienia pomocy tym, którym życie wyznaczyło miejsce na najniższym szczeblu drabiny.
Film gorąco polecam.
W minioną niedzielę widzowie mogli obejrzeć komedię „Piętro wyżej”, jednakże z wiadomych względów tym razem mnie na widowni nie było 🙂
Ciekawe, jaki film będzie następny?
Był w telewizji taki cykl "W starym kinie" prowadzony przez Stanisława Janickiego w moich latach dziecięcych. Chyba w niedzielę, w ciągu dnia, z charakterystyczną czołówką. Rozumiem Yvonne, że do niego nawiązujesz w tytule wątku.
I w zasadzie od tamtej pory, czyli pierwszej połowy lat 80, nie oglądałem chyba żadnego przedwojennego filmu w całości. Pozostał mi do dzisiaj jakiś sentyment, choć filmy te zwykle były naiwne, ckliwe, często infantylne i równie często bardzo kiepsko grane:)
No i kopie były kiepskiej jakości. Ale po Twoich zdjęciach widzę, że coś chyba się w tym względzie zmieniło. Poddano chyba te filmy obróbce cyfrowej bo jakość wydaje się bardzo przyzwoita.
Był w telewizji taki cykl "W starym kinie" prowadzony przez Stanisława Janickiego w moich latach dziecięcych. Chyba w niedzielę, w ciągu dnia, z charakterystyczną czołówką. Rozumiem Yvonne, że do niego nawiązujesz w tytule wątku.
Nie ja, a pomysłodawczyni cyklu seansów w Fanaberii, gdyż tak właśnie się on nazywa.
Też pamiętam ten cykl.
A Stanisława Janickiego bardzo lubię i regularnie słucham jego "Odeonu" w moim ulubionym radiu RMF Classic.
A Stanisława Janickiego bardzo lubię i regularnie słucham jego "Odeonu"
Trochę jestem zaskoczony, bo jest dla mnie postacią gdzieś z pomroku dziejów i myślałem, że już dawno nie żyje. Wtedy, w dzieciństwie wydawał mi się strasznie stary:) Pewnie przez te filmy retro, które zapowiadał.
A Stanisława Janickiego bardzo lubię i regularnie słucham jego "Odeonu"
Trochę jestem zaskoczony, bo jest dla mnie postacią gdzieś z pomroku dziejów i myślałem, że już dawno nie żyje. Wtedy, w dzieciństwie wydawał mi się strasznie stary:) Pewnie przez te filmy retro, które zapowiadał.
Żyje i wciąż bardzo ciekawie opowiada o świecie filmowym w "Odeonie" właśnie.
Polecam.
Lubiłem "W starym kinie" Janickiego.
Wtedy, w dzieciństwie wydawał mi się strasznie stary:) Pewnie przez te filmy retro, które zapowiadał.
Bo on był stary. Tak po czterdziestce. To ten sam przypadek co moją wychowawczynią w liceum, też wyglądała na starą, nawet w porównaniu z większością nauczycieli a okazało się, że miała ca. 50 lat.
Twtter is a day by day war
Był w telewizji taki cykl "W starym kinie" prowadzony przez Stanisława Janickiego w moich latach dziecięcych. Chyba w niedzielę, w ciągu dnia, z charakterystyczną czołówką.
Uwielbiałam "W starym kinie". Oglądałam u moich dziadków zawsze, gdy u nich byłam i akurat był czas na "stare kino". Nie pamiętam niestety tytułów filmów ani nazwisk aktorów, chyba za mała byłam na takie szczegóły, ale filmy oglądałam z wielka przyjemnością. Pan Janicki też mi się wydawał wtedy stary i też myślałam, że on już nie żyje.
Pan Janicki też mi się wydawał wtedy stary i też myślałam, że on już nie żyje.
To mnie nie dziwi, wygląd prowadzącego (całkowicie białe włosy, ciemne okulary) oraz jego specyficzny głos budowały image człowieka starszego niż był w rzeczywistości.
BTW - oglądaliście Młode lwy? Ja byłem w kinie, w czasach mojego dzieciństwa w Polonii grano stare filmy, te przedwojenne i powojenne w seriach tematycznych. Można było kupić karnet właśnie na konkretną serię.
Twtter is a day by day war
oglądaliście Młode lwy?
Oglądałem i pamiętam, że film bardzo mi się podobał.
I zaraz po filmie poleciałem do biblioteki po powieść Irwina Shawa i też przeczytałem z zainteresowaniem.
Sam Janicki mi kiedyś podpadł, gdy usłyszałem, jak opowiada jakąś nieprzyjemną anegdotkę o Ryszardzie Hanin. Ale jak się teraz zastanawiam (i sprawdzam w Wikipedii), to ja chyba pomyliłem Janickich. Bo to było w audycji o Lwowie i lwowiakach, a Stanisław z tym miastem nie miał nic wspólnego. Więc pewnie to Jerzy Janicki się bulwersował, że Hanin usiłowała odzyskać meble po rodzicach (czy może obrazy) w 1944 i przyszła tam do kogoś w mundurze i nie dziękowała uniżenie za przechowanie dobytku.
ilm bardzo mi się podobał.
Bo to jest bardzo dobry film. Tylko długi, jeśli ktoś by chciał oglądać.
Twtter is a day by day war
Tylko nie pamiętam żeby to było w Starym Kinie. Bo Janicki to raczej te swoje filmy puszczał w południe, po obiedzie, a ja kojarzę wieczorny seans telewizyjny, możliwe że przy okazji jakichś świąt. I może to było nawet podzielone na dwie części (jak Potop, czy Krzyżacy), bo 160 minut na raz to by kiedyś jednak nie puścili.
Tylko nie pamiętam żeby to było w Starym Kinie.
"W starym kinie" to przedwojenne filmy. "Młode lwy" bardziej pasują mi do "Pereł z lamusa" Kałużyńskiego i Raczka. A może innego podobnego cyklu?
A Paweł chyba pisze o cyklach w kinie, nie w TV?
A Paweł chyba pisze o cyklach w kinie, nie w TV?
Tak, Paweł pisze o cyklach w kinie. Właśnie w kinie byłem na Młodych lwach. Ale zapowiedź, którą załączyłem z yt dotyczyła właśnie Młodych lwów w Starym Kinie.
Twtter is a day by day war
"Młode lwy" były na 100% "W starym kinie" - klip który wrzucił Paweł niepodważalnym dowodem. Ale jak sprawdziłem w Wikipedii ten program był w TVP bardzo długo, przez ponad trzydzieści lat (1967–1999). Samych polskich przedwojennych filmów na tyle lat byłoby za mało. A pod koniec lat 90. "Młode lwy" (1958) to już było jak najbardziej stare kino.
Tak z ciekawości sprawdziłem niedzielny program TVP1 z 1995 roku. W pierwszym kwartale roku były tylko dwa polskie tytuły, reszta to produkcja zagraniczna:
8 stycznia 1995 - 13:50 W Starym Kinie - Katharine Hepburn: "Biuro na tranzystorach" - komedia prod. USA (1957 r., 103 min)
15 stycznia 1995 - 13:40 W Starym Kinie: "Królowa przedmieścia" - wodewil prod polskiej (1938 r.)
22 stycznia 1995 - 13:50 W Starym Kinie: "Nie tykać łupu" - film gangsterski prod. francuskiej (1934 r., 93 min)
29 stycznia 1995 - 13:55 W Starym Kinie: "Dla ciebie śpiewam" - film muzyczny prod. niemiecko-francusko-angielskiej (1934 r., 84 min)
5 lutego 1995 - 13:45 W Starym Kinie: "Piwo z lodu w Alexandrii" (1) - film fab. prod. angielskiej (1960 r., 70 min)
12 lutego 1995 - 13:40 W Starym Kinie: "Piwo z lodu w Aleksandrii" (2) - film przygodowy prod. angielskiej (1958 r., 59 min.)
19 lutego 1995 - 13:55 W Starym Kinie: "Ukochany niewierny" (l) - melodramat prod. USA (1959 r., 60 min)
26 lutego 1995 - 14:05 W Starym Kinie: "Ukochany, niewierny" (2) - film fab prod. USA
5 marca 1995 - 10:15 W Starym Kinie: "Peter Ibbetson" - melodramat prod. USA (1935 r., 85 min)
12 marca 1995 -10:15 W starym kinie: "King Kong" - film fab. prod. USA (1933 r., cz.-b.)
19 marca 1995 - 10:15 W Starym Kinie: "Szczęśliwa trzynastka" - film fab. prod. polskiej (1938 r., 69 min)
26 marca 1995 - 10:15 W Starym Kinie: "Dotknięcie Wenus" - film fab. prod. USA (1948 r., 79 min)
Rzeczywiście, mój błąd. Oglądałam cykl Janickiego i pamiętam jego pogadanki, ale właśnie te dotyczące pozycji przedwojennych. No i produkcje z roku 58. to nie stare kino tylko sam środek historii filmu 😉
Ja też Janickiego pamiętam głownie z pogadanek o przedwojennym polskim kinie. Może oglądaliśmy go głównie w dzieciństwie, a później, jako osoby nastoletnie i starsze mieliśmy niedzielami inne rozrywki?
Możliwe. Poza "W starym kinie" i "Perłami z lamusa" pamiętam jeszcze piątkowe filmy muzyczne z Kydryńskim. No i w połowie lat 90. cykl "Sto filmów na stulecie kina" - w epoce przedinternetowej to była pierwsza okazja, by obejrzeć wiele arcydzieł kina, bo choć wideo święciło wtedy triumfy to Felliniego w wypożyczalniach jakoś brakowało...
Okazało się, że w zeszłym tygodniu na seans "W starym kinie" nikt nie przyszedł i wczoraj został puszczony film, który był zaplanowany na zeszły tydzień właśnie.
Dzięki temu miałam przyjemność obejrzeć wczoraj świetną komedię "Piętro wyżej" z roku 1937 z Eugeniuszem Bodo i Józefem Orwidem w rolach głównych.
Dawno tak dobrze się nie bawiłam. To bardzo zabawna komedia pełna świetnych gagów, a motywem przewodnim i oczywiście powodem wielu śmiesznych sytuacji jest fakt, że w dwóch mieszkaniach położonych nad i pod sobą mieszkają sesja panowie Pączek: Hipolit i Henryk 🙂
Polecam. A może ktoś zna?