@seth_22
Krzyżacy i Fulko, którego bardzo lubiłam w powieści, a Ford go zmasakrował Niemczykiem 😉
Ja jednak nie mogę wyzwolić się od wizualności. Czytając książkę często mam jakieś wyobrażenie postaci i potem trudno mi zaakceptować kogoś o całkiem innej aparycji. Młodych aktorów serialowych z kolei prawie nie znam.
A, i Więckiewicza i Komana bym zamieniła 😉
EDIT: w nowym filmie "Żużel" gra dziewczyna, którą widziałabym jako Danuśkę. Wprawdzie jest ruda, ale to akurat najmniejszy problem. Reszta mi pasuje. Bo nie ukrywam, że jeśli chodzi o Danusię Ford wyświadczył tej postaci niedźwiedzią przysługę. W powieści to niemal dziecko, delikatne i naiwne, ale nie taka mameja jak filmowa bohaterka, która na dodatek wyglądała na swój wiek.
W ramach ciekawostki: zdjęcia próbne sugerują, że przesłuchania odbywały się w dość luźnej formule, tzn. kandydaci mogli załapać się na różne role. I tak po zdjęciach Staniszewskiej można wnioskować, że mogła zostać nie Danuśką, a Jagienką. Zresztą w tej drugiej stylizacji bardziej mi się podoba...
Tak, o tych luźnych zdjęciach próbnych gdzieś czytałem. Przeglądałem też kiedyś te zdjęcia i widziałem Staniszewską w jagienkowej stylizacji. Pozostałe panie chyba też.
Niemczyka uwielbiam, ale w Krzyżakach też mi zgrzytał.
Zdarza mi się zresztą czasami wrócić do tego filmu. Okrutnie się zestarzał, aczkolwiek znacznie młodsze Ogniem i mieczem jeszcze bardziej. Nie mówiąc już o kilku innych produkcjach historycznych z tego czasu.
Film "Uwaga szpieg" z Eugeniuszem Bodo nie został zdaje się ukończony z powodu wybuchu wojny. Pamiętam, że w serialu "Bodo" film ten jakoś tam przyczynił się do tego, że NKWD postawiło Bodo zarzut szpiegostwa. Pewnie to bzdura, ale takie są dziś te filmy stworzone na faktach, zdecydowanie autentycznych;)
Większość tych filmów nie została ukończona, ale były na bardzo zaawansowanym etapie. W tamtych czasach realizacja filmu trwała krótko, zresztą widać to po filmografiach najpopularniejszych reżyserów i aktorów.
Dwa ukończone to też ciekawe przypadki. Taśma z "Żołnierzem królowej Madagaskaru" przepadła, a Zarzycki był tak przywiązany do pomysłu, że po wojnie nakręcił ten film drugi raz. Tyle że czasy się zmieniły i dzieło wyszło bardzo staroświeckie.
Natomiast "Nad Niemnem" to zaginiony Graal historyków filmu. W wikipedii krótko tę sprawę streszczono:
Produkcja filmu została ukończona przed wybuchem II wojny światowej, premiera została zaplanowana na 5 września 1939, została jednak odwołana z uwagi na bombardowanie kina, w którym miała się ona odbyć. Później taśmy zostały przejęte przez Niemców, którzy zamierzali przemontować film na charakter antypolski (pozytywistami mieli być Niemcy, mieli walczyć z polskim ziemiaństwem). Do planów nie doszło, taśmy przechwycił Stefan Dękierowski, przedwojenny właściciel hali filmowej, który polecił członkom z podziemia ukryć film. Taśmy zostały przez nich schowane w piwnicach kamienic na Żoliborzu, później jednak ludzie ci zginęli w powstaniu warszawskim. Po wojnie taśmy z filmem nie zostały odnalezione
I od tego można przejść płynnie do kilku produkcji z 1939 roku, które Niemcy przejęli i wprowadzili na ekrany na początku lat 40 - tych. Były to m.in. "Sportowiec mimo woli" z Adolfem Dymszą i "Złota maska" według powieści Tadeusza Dołęgi-Mostowicza.
Podsumowując - możliwe, że gdzieś pod ziemią lub na strychu leżą pudła z taśmami do filmów, które uznajmy za zaginione. Szansa, że się zachowały, jest minimalna, ale cuda się czasem zdarzają 🙂
I od tego można przejść płynnie do kilku produkcji z 1939 roku, które Niemcy przejęli i wprowadzili na ekrany na początku lat 40 - tych. Były to m.in. "Sportowiec mimo woli" z Adolfem Dymszą i "Złota maska" według powieści Tadeusza Dołęgi-Mostowicza.
A to ciekawa historia. Dlaczego tak się stało? Zgodnie z doktryną Franka uznali, że jest to najniższy poziom rozrywki, w sam raz dla podludzi czy wmontowali tam jakiś propagandowy przekaz?
Podsumowując - możliwe, że gdzieś pod ziemią lub na strychu leżą pudła z taśmami do filmów, które uznajmy za zaginione. Szansa, że się zachowały, jest minimalna, ale cuda się czasem zdarzają
Była już o tym mowa, ale jest to świetny materiał na poszukiwania dla jakiegoś pogrobowca Pana Samochodzika:) No i ciekawe co z tymi taśmami Massa, przejętymi w Łodzi?
I od tego można przejść płynnie do kilku produkcji z 1939 roku, które Niemcy przejęli i wprowadzili na ekrany na początku lat 40 - tych. Były to m.in. "Sportowiec mimo woli" z Adolfem Dymszą i "Złota maska" według powieści Tadeusza Dołęgi-Mostowicza.
A to ciekawa historia. Dlaczego tak się stało? Zgodnie z doktryną Franka uznali, że jest to najniższy poziom rozrywki, w sam raz dla podludzi czy wmontowali tam jakiś propagandowy przekaz?
Nic nie wmontowali, tylko upewnili się, że nie ma przekazu patriotycznego czy antyniemieckiego.No i przed filmem leciała zawsze kronika.
Co do poziomu, to był on nie tyle niski, co czysto rozrywkowy, a Niemcy lubili tworzyć pozory, że życie pod okupacją może być normalne i nawet wesołe, jeśli tylko wszyscy zaakceptują swój nowy status i nową władzę.
Prawdopodobnie "Między ustami o brzegiem pucharu" z miejsca poszło na przemiał, nawet nieukończone. Promocja była zdecydowanie antyniemiecka...
Czytając waszą dyskusję przypomniała mi się kontynuacja Pana Samochodzika napisana przez Andrzeja Irskiego "Taśmy zbrodni", której fabuła dotyczyła zaginionego filmu "Czerwona zaraza" autorstwa Leni Riefenstahl. Jak już pisałam przy okazji sprawy Massa, jest to dobry materiał na samochodzika (bądź na przygodę;)).
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
Wychodząc od zamieszczonych plakatów doszłam do solidnego tekstu 😉
Jeśli chcecie poczytać, na jakie filmy polska publiczność czekała w 1939 roku, to zapraszam:
https://zebynieprzepadlo.blogspot.com/2021/08/jutro-nie-idziemy-do-kina-czyli-o.html
Ogrom pracy ze źródłami Maruto! Jeśli wolno mi coś podpowiedzieć, to polecam zdecydowanie dzielić tak obfity materiał na części. W tym wypadku ze trzy. W dzisiejszych czasach jest naprawdę niewielu adresatów, którzy są gotowi wchłonąć taki materiał jednorazowo. Może więc podzielić i puścić jeszcze raz, u nas, na portalu;)
Ad rem. Kiedyś bez refleksji przyjmowałem hasło „tylko świnie siedzą w kinie” jako wykładnię jedynie słusznej postawy w okupacyjnych realiach. Dzisiaj wydaje mi się to nieco absurdalne. Nie można wszak nieustannie myśleć o ojczyźnie i knuć (robił to zresztą niewielki odsetek Polaków), trza też się czasem oderwać od smutnych codziennych realiów. Jak widać w repertuarze kin nie królowały wcale filmy chwalące Hitlera i opiewające sukces niemieckiej machiny wojennej a po prostu filmy bezpieczne politycznie.
Przerobienie „Nad Niemnem” na niemiecką propagandówkę trudno mi sobie wyobrazić. Na dobrą sprawę z niemieckiego punktu widzenia ten film nie był chyba niebezpieczny politycznie. Wrogiem wszak nie byli Niemcy, a powstanie, które jest w tle to kolejna klęska pozbawiająca Polaków romantycznych złudzeń. Wystarczyłoby ewentualnie wykroić patriotyczne wtręty i już można to puszczać w hitlerowskim kinie. Choć przyznam, że Twoja koncepcja przeróbki w duchu antypolskiej propagandy wgląda brawurowo dowcipnie:)
Wysłany przez: @maruta
Na pierwszy rzut oka przerobienie Nad Niemnem na antypolski paszkwil może wydawać się absurdalne, ale wbrew pozorom mogło być to całkiem proste, zwłaszcza przy całkowicie nowych dialogach. Oto jedna z możliwych wersji: piękna Niemka Jutta mieszka w majątku Korczyńskich. Ze względu na chorobę ojca nie może wrócić do ojczyzny. Przez Polaków jest poniżana, wykorzystywana i traktowana jak służąca, chociaż góruje nad nimi intelektem i urodą. Oparcie znajduje w starej niemieckiej gospodyni Marcie. Pewnego dnia Jutta poznaje Hansa Heldenhafta. Heldenhaftowie to potomkowie teutońskich rycerzy, przez złych Polaków pozbawieni majątku i pozycji. Mimo ciągłych represji kultywują tożsamość narodową, a dzięki ciężkiej pracy oraz licznym przymiotom ciała i umysłu coraz bardziej rosną w siłę. Pod wpływem Hansa i jego bliskich w Jutcie budzi się dusza Niemki. Kiedy Korczyńscy chcą wydać ją za zdegenerowanego Zygmunta dziewczyna odmawia. Bierze ślub z Hansem. W finale młodzi, wpatrzeni w wody Niemna, przysięgają, że ich potomkowie odzyskają te ziemie dla wielkiej Rzeszy. Na ekranie rośnie swastyka. Koniec.)
No i w ogóle historia taśm z tym filmem wygląda fascynująco. Kolejny świetny materiał na samochodzikową przygodę. Jak taśmy Massa🙂
Wysłany przez: @maruta
By zapobiec manipulacjom taśmy przechwycił Stefan Dekierowski, szef Falangi, czyli największego przedsiębiorstwa produkcyjnego w przedwojennej Polsce. Puszki z negatywami zostały zabezpieczone w piwnicy kamienicy Warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej na Żoliborzu. Niestety trzej mężczyźni, którzy znali adres kryjówki, zginęli w powstaniu warszawskim. Taśmy z Nad Niemnem nigdy nie zostały odnalezione. Być może kiedyś się to zmieni… Czy istnieje choć cień szansy, że delikatna klisza przetrwała kilkadziesiąt lat w stanie umożliwiającym uratowanie tego filmu? Możemy tylko mieć nadzieję.
W przypadku „Szatana z siódmej klasy” zainteresował mnie wątek poboczny.
Wysłany przez: @maruta
Zdjęcia realizowano latem, najpierw plenery m.in. w Zegrzynku, by w sierpniu przenieść się do atelier.
Czyżby powieściową Bejgołę zagrał dworek Szaniawskiego w Zegrzynku, bo nie ma tam chyba innych odpowiednich plenerów. Byłaby to dla nas fajna, lokalna ciekawostka.
Szkoda, że taśmy z tym filmem spłonęły we wrześniu 1939. Szkoda, że przepadły „Drugie wakacje Szatana” czyli powieściowa kontynuacja przygód Adasia Cisowskiego.
Wysłany przez: @maruta
„„Pewniakiem” kasowym i frekwencyjnym miał być kolejny film z serii przygód Szczepka i Tońka.”
Ależ ja nie lubiłem tego Szczepka i Tońka. No i w ogóle nie jestem fanem przedwojennego kina. Uważam je za miks amatorszczyzny z infantylnością więc z punktu widzenia kinomana specjalnie mi tych filmów nie szkoda. Znacznie ciekawsze są wojenne losy tych filmów, o których piszesz w swoim artykule.
Myślałam o podzieleniu tekstu na dwie części, ale jednym z moich głównych założeń było stworzenie całościowego obrazu polskiej kinematografii na początku wojny. Jest sporo artykułów dotyczących jednego filmu albo kilku wybranych tytułów, ale nie znalazłam takiego ogólnego podsumowania. Stąd ten gigant się urodził. Zresztą i tak ciachałam zwłaszcza elementy "kontekstowe", bo mam tendencję do odpływania w różne rejony.
"Nad Niemnem" urosło bardzo właśnie dzięki swojej legendzie. Czy naprawdę był to taki dobry film? Trudno powiedzieć. Natomiast wierzę, że podłożenie całkiem nowych dialogów (i oczywiście montaż) mogłoby bardzo dużo zmienić. Widziałam parę takich eksperymentów, głównie żartów, naprawdę udanych.
Ja lubię kino przedwojenne, także dlatego, że widzę, jak się rozwijało. Oczywiście trudno zaprzeczyć, że było niezwykle manieryczne, a przede wszystkim opóźnione w stosunku do światowego o dobrych kilka lat. 1939 rok to "Przeminęło z wiatrem", "Dyliżans" i "Pan Smith jedzie do Waszyngtonu". W Polsce powstaje "Piętro wyżej", w USA filmy z Fredem Astaire i Ginger Rogers. Waszyński kręci "Znachora" w tym samym czasie, kiedy Renoir robi "Towarzyszy broni"... Różnica jest ogromna. Dodatkowo bardzo dużo złego zrobiły lata wyświetlania zniszczonych, pociętych i trzeszczących kopii, z urwanymi dialogami i paskami latającymi po ekranie.
Wysłany przez: @maruta
Zdjęcia realizowano latem, najpierw plenery m.in. w Zegrzynku, by w sierpniu przenieść się do atelier.
Czyżby powieściową Bejgołę zagrał dworek Szaniawskiego w Zegrzynku, bo nie ma tam chyba innych odpowiednich plenerów. Byłaby to dla nas fajna, lokalna ciekawostka.
Jeszcze pałac w Jadwisinie mógłby się kwalifikować.
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
Kiedyś bez refleksji przyjmowałem hasło „tylko świnie siedzą w kinie” jako wykładnię jedynie słusznej postawy w okupacyjnych realiach. Dzisiaj wydaje mi się to nieco absurdalne. Nie można wszak nieustannie myśleć o ojczyźnie i knuć (robił to zresztą niewielki odsetek Polaków), trza też się czasem oderwać od smutnych codziennych realiów. Jak widać w repertuarze kin nie królowały wcale filmy chwalące Hitlera i opiewające sukces niemieckiej machiny wojennej a po prostu filmy bezpieczne politycznie.
Tak, to bardzo specyficzne podejście, według którego nauczyciele, urzędnicy, robotnicy itd. mogli pracować "dla Niemców" ale artyści, dziennikarze, pisarze powinni być ponad to. W tego typu bojkoty pewnie można się "bawić" w jakimś ograniczonym okresie, ale przecież trudno oczekiwać aby ci ludzie nie zarabiali na życie przez dłuższy czas.
Ależ ja nie lubiłem tego Szczepka i Tońka. No i w ogóle nie jestem fanem przedwojennego kina. Uważam je za miks amatorszczyzny z infantylnością więc z punktu widzenia kinomana specjalnie mi tych filmów nie szkoda. Znacznie ciekawsze są wojenne losy tych filmów, o których piszesz w swoim artykule.
A moja babcia ich uwielbiała. Opowiadała, że jechała pociągiem ze Lwowa do Przemyśla i spotkała Szczepcia i Tońcia w przedziale obok, była przeszczęśliwa. Ale oni byli bardzo lokalni dla Kresów i specyficzni dla tamtych czasów.
Twtter is a day by day war
Niestety nie znalazłam informacji o lokacjach. Z plenerów w Zegrzynku opisywano głównie scenę nocnej burzy, w czasie której Narew udawała jezioro. Jest tylko wzmianka, że w filmie będzie "dworek szlachecki na Kresach" - oczywiście dworek mógł być wszędzie, o ile w ogóle był.
Hasło "tylko świnie siedzą w kinie" wbiły nam do głów "Kamienie na szaniec". Oczywiście kina działały i ludzie je odwiedzali, ale było kilka powodów, dla których to krytykowano. Panowało przekonanie, że Niemcy puszczają najgorsze filmy, by obniżyć poziom kulturalny Polaków. Przed seansami leciały propagandowe kroniki niemieckie. No i była w takim wyjściu do kina swego rodzaju akceptacja okupacji poprzez korzystanie z czegoś, co nie było konieczne do życia, a zostało zaoferowane przez Niemców. Cóż, przez lata okupację pokazywano z perspektywy tych walczących...
Niestety nie znalazłam informacji o lokacjach. Z plenerów w Zegrzynku opisywano głównie scenę nocnej burzy, w czasie której Narew udawała jezioro. Jest tylko wzmianka, że w filmie będzie "dworek szlachecki na Kresach" - oczywiście dworek mógł być wszędzie, o ile w ogóle był.
Jeśli to miał być "dworek szlachecki na kresach" to bezwzględnie pasuje dworek Szaniawskiego.
Zasugerowany przeze mnie pałac w Jadwisinie reprezentuje zgoła odmienny styl. Sami porównajcie.
Niestety po dworku Szaniawskiego zostały już tylko schody i piwniczka.
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
bezwzględnie pasuje dworek Szaniawskiego
I to jak! Koniecznie muszę się wybrać w te rejony, malownicza okolica z tego co widzę. Szkoda, że nie ma chętnych na odbudowę tego dworku.
bezwzględnie pasuje dworek Szaniawskiego
I to jak! Koniecznie muszę się wybrać w te rejony, malownicza okolica z tego co widzę. Szkoda, że nie ma chętnych na odbudowę tego dworku.
Tam nie ma co odbudowywać, faktycznie to by była budowa.
Twtter is a day by day war
Tam nie ma co odbudowywać,
Źle się wyraziłam. Chodziło mi o budowę nowego dworku tylko, że jako rekonstrukcji pierwowzoru.
Chodziło mi o budowę nowego dworku tylko, że jako rekonstrukcji pierwowzoru
No nie wiem. Pewnie prawa własności są skomplikowane a dworku i tak już nie ma. Lepiej by było gdyby nie dopiszczano do ruiny tych, które jeszcze są.
Twtter is a day by day war
Hasło "tylko świnie siedzą w kinie" wbiły nam do głów "Kamienie na szaniec". Oczywiście kina działały i ludzie je odwiedzali, ale było kilka powodów, dla których to krytykowano. Panowało przekonanie, że Niemcy puszczają najgorsze filmy, by obniżyć poziom kulturalny Polaków. Przed seansami leciały propagandowe kroniki niemieckie. No i była w takim wyjściu do kina swego rodzaju akceptacja okupacji poprzez korzystanie z czegoś, co nie było konieczne do życia, a zostało zaoferowane przez Niemców. Cóż, przez lata okupację pokazywano z perspektywy tych walczących...
Nie tylko "Kamienie na szaniec". Przez lata rzeczywiście pokazywano okupację z perspektywy walczących i wydawało się, że prawie każdy konspirował, a jeśli nie to był zdrajcą, folksdojczem albo szmalcownikiem. Tymczasem to wielka bzdura. Wg różnych szacunków o konspirację otarło się nie więcej niż 5% ogółu Polaków. Reszta starała się jakoś żyć, w nic się nie mieszać i po prostu przeżyć.
Druga zabawna rzecz, że z filmów robionych w PRLu wynika, że ta konspiracja to byli głównie komuniści związani z PPR i współpracujący z ZSRR. A tych to już w ogóle był promil, pomijając już jakoś i intencje tej konspiracji.
Niestety nie znalazłam informacji o lokacjach. Z plenerów w Zegrzynku opisywano głównie scenę nocnej burzy, w czasie której Narew udawała jezioro. Jest tylko wzmianka, że w filmie będzie "dworek szlachecki na Kresach" - oczywiście dworek mógł być wszędzie, o ile w ogóle był.
Jeśli to miał być "dworek szlachecki na kresach" to bezwzględnie pasuje dworek Szaniawskiego.
Zasugerowany przeze mnie pałac w Jadwisinie reprezentuje zgoła odmienny styl. Sami porównajcie.
Niestety po dworku Szaniawskiego zostały już tylko schody i piwniczka.
Jeśli to rzeczywiście miał być dworek szlachecki to raczej dworek Szaniawskiego, ale filmowcy mogli chcieć postawić na coś bardziej okazałego np. pałac w Zegrzu (najpierw Krasickich, potem Radziwiłłów). Zegrze to nie Zegrzynek, ale bardzo blisko:)
Zresztą w ekranizacji "Szatana" z 1960 roku też chyba zagrał bardziej okazały obiekt niż dworek Szaniawskiego.