Fajne ciekawostki Maruto. Właściwie trudno się zorientować jakie były wtedy kryteria kierowania projektów filmowych do realizacji. Mam wrażenia, że poza względami politycznymi, w znacznym stopniu decydowały rozmaite dojścia i sympatie, jak to w PRL. Projekty, o których wspominasz wydają się silnie osadzone w poetyce lekkich filmów lat 60 tych. Pomysł serialu "Jak???" Ludwika Starskiego, z opisu bardzo przypomina mi klimat serialu „Woja domowa”. "Skarb 2" po latach mógłby być hitem, publiczność lubi takie powroty, tyle że rzadko kiedy jakością dorównują pierwszej części. Sądzisz, że tylko żydowskie pochodzenie Starskiego przeszkodziło w realizacji czy były też jakieś inne, bardziej merytoryczne względy? Rozumiem, że cały czas poruszamy się w atmosferze po marcowych nagonek antysemickich.
BTW ciekawi mnie jak wpadasz akurat na te tematy (Starski, Kostenko, "Bednarski" itd)? Są to odpryski Twojej pracy zawodowej czy jest tu jakiś inny klucz?
Sądzisz, że tylko żydowskie pochodzenie Starskiego przeszkodziło w realizacji czy były też jakieś inne, bardziej merytoryczne względy? Rozumiem, że cały czas poruszamy się w atmosferze po marcowych nagonek antysemickich.
W przypadku Starskiego to nie do końca tak. Już w latach wcześniejszych był uważany za twórcę "staroświeckiego", jednak prowadził dość intensywne życie filmowe. Choć nie napisał wielu scenariuszy to tworzył piosenki i pracował przy produkcji. Był kierownik zespołu filmowego "Warszawa", a potem ZF "Iluzjon". Pracował w teatrze. Pisał recenzje, oceny, był członkiem różnych komisji... Po 1968 to wszystko się skończyło. Z kraju wyjechało parę osób, które sprzyjały Starskiemu, przede wszystkim Aleksander Ford. Nastąpiły różne przetasowania i Starski po prostu znalazł się w grupie odsuniętej na margines. Już wcześniej był przedstawicielem "dinozaurów", nagonka antysemicka posłużyła za pretekst, by z niego całkowicie zrezygnować. Miał wtedy 65 lat, czyli formalnie wiek emerytalny, choć oczywiście wśród artystów inaczej to funkcjonuje.
Problem w tym, że po wydarzeniach 1968 roku Starskiemu (pisząc metaforycznie) nie pozwolono się podnieść. Cały czas coś pisał, składał, próbował. I za każdym razem dostawał kopa. Dopiero w 1978 napisał scenariusz i piosenki do "Hallo Szpicbródka..." i był to jego ostatni film.
Dopiero w 1978 napisał scenariusz i piosenki do "Hallo Szpicbródka..." i był to jego ostatni film.
A widzisz, przeoczyłem fakt, że to Ludwik Starski był autorem piosenek do "Halo Szpicbródka". Moim zdaniem, świetnych. Miał wtedy 75 lat i jak widać był jeszcze w pełni sił twórczych.
Świetnie napisane Maruto. Ty zawsze przywracasz w mojej pamięci zamierzchłe wspomnienia i jest mi bardzo miło. Pamiętam, że u mojej Babci, jak byłam mała, nie było telewizora i na całą kamienicę tylko jedni sąsiedzi mieli odbiornik. Pół ulicy przychodziło do nich na film. Jakikolwiek. Tyle, że zapamiętałam z tego, że nikt nie oglądał filmu tylko siedzieli przy stole przy herbatce i gadali, gadali.... Fajne to były czasy.
Dzisiaj nie mam telewizora i .... tak jest lepiej, bo nic ciekawego tam nie ma.
Przed premierą serialu Netflixa zapraszam na spotkanie z "Wiedźminem", którego w jakiejś alternatywnej rzeczywistości moglibyśmy obejrzeć na ekranach kin już ok. 1991 roku... ale na szczęście Los ustrzegł 😉
Jeśli znacie jakichś sympatyków Geralta z Rivii, którzy byliby zainteresowani tekstem - nie krępujcie się, podajcie dalej.
Mniejsze zło, czyli "Wiedźmin", którego nie zobaczyliśmy na ekranie
Właściwie nie wiem, czy nie powinnam dać tego w wątku o złych filmach...
Nie jestem co prawda wielkim fanem Geralta z Rivii, ale "Sagę o Wiedźminie" znam. I zupełnie nie przeraża mnie koncepcja scenariusza, którą szkicujesz. Moim zdaniem takie zmiany miałyby i tak niewielkie znaczenie w porównaniu ze środkami jakimi ten film zostałby zrealizowany. Bo zapewne środki te nie byłyby lepsze od wykorzystanych przy produkcji późniejszego serialu. W mojej ocenie, efekt tych starań był tak chałowy, że psucie filmu dalej, odbioru wiele by nie zmieniło.
A w kwestii zmiany postaci Geralta, kluczowa wydaje mi się ta opinia zawarta w Twoim tekście:
Trzeba pamiętać, że autor szkicu czytał prawdopodobnie tylko jedno (góra dwa) opowiadanie z Geraltem w roli głównej, dysponował więc bardzo skromnym materiałem źródłowym. Romanowski nie zmieniał kultowej, ikonicznej postaci, zmieniał mało rozpoznawalnego bohatera jednej gazetowej nowelki sprzed trzech lat. Ten wiedźmin nie miał rozbudowanej biografii i żył w świecie, o którym niewiele można było powiedzieć. Dopiero kolejne opowiadania Andrzeja Sapkowskiego zbudowały takiego Geralta, jakiego dziś znamy.
Nie wiem natomiast czy uprawniona jest ta spekulacja:
W tym momencie warto zadać pewne kluczowe pytanie. Wyobraźmy sobie, że w 1990 r. Marek Piestrak rzeczywiście nakręcił film o Geralcie z Rivii według scenariusza Dariusza Romanowskiego. Czy w takiej sytuacji Andrzej Sapkowski napisałby kolejne opowiadania z cyklu wiedźmińskiego? Mając świadomość, że postać, którą stworzył, została niemal całkowicie zmieniona i pozbawiona potencjału? Podejrzewam, że raczej zrezygnowałby z kontynuowania tej historii. I właśnie ze względu na taką możliwość cieszę się, że ta pierwsza ekranizacja "Wiedźmina" nie doszła do skutku…
Film być może przeszedłby bez większego echa i nie wpłynął na żadne decyzje twórcze Sapkowkiego.
Nie wiem natomiast czy uprawniona jest ta spekulacja:
W tym momencie warto zadać pewne kluczowe pytanie. Wyobraźmy sobie, że w 1990 r. Marek Piestrak rzeczywiście nakręcił film o Geralcie z Rivii według scenariusza Dariusza Romanowskiego. Czy w takiej sytuacji Andrzej Sapkowski napisałby kolejne opowiadania z cyklu wiedźmińskiego? Mając świadomość, że postać, którą stworzył, została niemal całkowicie zmieniona i pozbawiona potencjału? Podejrzewam, że raczej zrezygnowałby z kontynuowania tej historii. I właśnie ze względu na taką możliwość cieszę się, że ta pierwsza ekranizacja "Wiedźmina" nie doszła do skutku…
Film być może przeszedłby bez większego echa i nie wpłynął na żadne decyzje twórcze Sapkowkiego.
Dlatego to spekulacja 😉 . Film wyszedłby pewnie na przełomie 1990-1991 roku. Przez samą odmienność od ówczesnych polskich produkcji zyskałby rozgłos - tak było z "Klątwą..." i pozostałymi późnymi Piestrakami (poza "Łzą księcia ciemności", ale to już było kilka lat później). Wiedźmin w świadomości masowego odbiorcy zacząłby kojarzyć się z kiczem i tandetą. Tymczasem Sapkowski nie był jeszcze do Geralta uwiązany. Owszem, premiera nastąpiłaby po wydaniu jego pierwszego zbioru pięciu opowiadań (czterech o Geralcie), ale największe sukcesy były pieśnią przyszłości. Czy chciałoby mu się walczyć z filmowym obrazem, tłumaczyć, że jego dzieła są inne? Czy też machnąłby na wiedźmina ręką i skupił na innych projektach?
Oczywiście nie dowiemy się, jak by się to potoczyło. Analogicznie można spekulować, czy Nienacki stworzyłby serię o Panu Samochodziku, gdyby "Wyspę Złoczyńców" nakręcono na poziomi "Latających machin"? Może wróciłby do "dorosłych"przygodówek, może kontynuowałby serię, ale nie zgadzał się na żadne ekranizacje, a może by to nie wpłynęło na jego dalsze decyzje. Z perspektywy czasu i iluś tam książek wydaje się, że autor nie zrezygnowałby ze swojego pomysłu czy bohatera. Jednak czy sytuacja wyglądała tak samo, kiedy dopiero zaczynali?
Wiedźmin w świadomości masowego odbiorcy zacząłby kojarzyć się z kiczem i tandetą. Tymczasem Sapkowski nie był jeszcze do Geralta uwiązany. Owszem, premiera nastąpiłaby po wydaniu jego pierwszego zbioru pięciu opowiadań (czterech o Geralcie), ale największe sukcesy były pieśnią przyszłości. Czy chciałoby mu się walczyć z filmowym obrazem, tłumaczyć, że jego dzieła są inne? Czy też machnąłby na wiedźmina ręką i skupił na innych projektach?
Właśnie dlatego, czysta spekulacja:) A może ten projekt nie odbiłby się żadnym wielkim echem? Skoro postać Wiedźmina mało komu była wtedy znana, to nikt specjalnie na ten film by nie czekał. Nie wywołałby żadnej publicznej dyskusji i spokojnie można by było o nim zapomnieć.
To jest okładka Wiedźmina? To ja przepraszam...
Tak 🤣. Zresztą akurat to wpisywało się w ówczesną stylistykę okładek fantasy, d-f czy sensacji. Tutaj jest trochę przykładów: https://fanbojizycie.wordpress.com/2016/06/03/nie-oceniaj-ksiazki-po-okladce/
Gorzej, jakby film był na podobnym poziomie 😉.
Dopiero zwróciłem uwagę.
Któregoś mglistego dnia na wozie wieśniaka Wyzimy ubogi rycerz, z którego zachowania wynika, że pragnie skryć się przed kimś, kto go ściga.
Tak jest w oryginale, bez orzeczenia?
O rrrany...
Oczywiście jest orzeczenie. Dzięki, Hebiusie, niby sprawdzałam tekst kilka razy, ale na cytatach się szczególnie nie skupiałam. Mój błąd. Poprawione.
Normalka. Sam nie zauważyłem tego braku przy czytaniu tekstu, a dopiero wtedy, gdy wrzuciłem cytat znajomemu.
Mały aneks do starego tekstu o niezrealizowanym odcinku "Stawki większej niż życie" - otóż okazuje się, że tekst złożono w Zespole jako część III. serii, ale nie zgłoszono na Komisję Ocen Scenariuszy. Zastąpiono go "na szybko" scenariuszem "Bez instrukcji" - tym z "tajną bronią Hitlera". 🤒
Nadal nie wiadomo, dlaczego podjęto taką decyzję
Początek kariery wiedźmina to kicz i tandeta, na szczęście to były jeszcze takie czasy (1990 rok - pierwszy zbiór opowiadań), że okładka miała niewielki wpływ na sprzedaż książki
Dokładnie takie wydanie miałam 😎 Zastanawiam co skłoniło mnie wtedy do zakupu...
W ogóle nie kojarzę tego serialu
Ja też. Mozna go gdzies obejrzeć?
Jeszcze o serialu PRZYJACIELE Andrzeja Kostenki.
O perypetiach związanych z powstawaniem serialu Przyjaciele i sprzedaży go za granicę opowiada Aleksander Minkowski w swojej książce "W niełasce u Pana Boga":
Andrzej Kostenko nakręcił według mojego scenariusza, serial telewizyjny Przyjaciele – dramatyczną opowieść o pokoleniu zetempowców. Miał to być epos, a wyszła tragedia. Serialowi patronował osobiście Janusz Rolicki, wówczas dyrektor generalny TVP – i tylko dlatego udało się go skończyć. (…) Wybronił w Przyjaciołach wiele epizodów, które chciała ciąć cenzura. Kostenko nakręcił sagę o zdradzonym pokoleniu.
Serial był szumnie zapowiadany. Ale do emisji go nie skierowano, powędrował na półki. Bałagan i czyjeś niedopatrzenie sprawiły, że Przyjaciół wystawiono do sprzedaży za granicą. O opcję na zakup natychmiast poprosiła Francja. Wtedy dopiero nasi cenzorzy połapali się co sprzedają i wycofali towar z rynku.
Andrzej Kostenko był w Paryżu. Już zapowiadano tam emisję Przyjaciół – w pierwszą rocznicę wprowadzenia stanu wojennego w Polsce. Odmowa sprzedaży stała się sensacją. Andrzej zadzwonił do mnie, że ktoś w kraju chyba upadł na głowę. Próbowałem odnaleźć decydenta, ale bez powodzenia. Takie decyzje nie miały ojców. Marian Orzechowski odmówił pomocy i wówczas pognałem do ministra spraw zagranicznych. Przekonałem Olszowskiego, że wycofanie ze sprzedaży serialu bardziej kompromituje polskie władze niż jego emisja we Francji: tragedia pokolenia oszukanych nie będzie na Zachodzie żadnym objawieniem. Dał się przekonać i zakaz cofnięto. Obejrzałem serial w Paryżu, w drugim programie, u moich tamtejszych przyjaciół. Miał świetne recenzje w całej prasie francuskiej. Pokazano go później w wielu krajach. W Polsce bodaj na samym końcu.
Trochę mi się to nie zgrywa w czasie, z tym co napisała Maruta:
Serial był wyświetlany w II programie francuskiej telewizji na początku 1983 roku. (...)Wcześniej serial został zdubbingowany, co dało Andrzejowi Kostence okazję do opuszczenia Polski dosłownie na kilka dni przed ogłoszeniem stanu wojennego. Wyjechał na kilka tygodni, by nadzorować realizację postsynchronów – wrócił po sześciu latach…
Interwencja Minkowskiego dotycząca wycofania serialu ze sprzedaży Francuzom, musiała mieć chyba miejsce po 21.07.1982 skoro pisarz interweniował u Olszowskiego, a ten własnie wtedy został szefem MSZ. Czyli działo się to długo po wprowadzeniu stanu wojennego w Polsce
Interwencja Minkowskiego dotycząca wycofania serialu ze sprzedaży Francuzom, musiała mieć chyba miejsce po 21.07.1982 skoro pisarz interweniował u Olszowskiego, a ten własnie wtedy został szefem MSZ. Czyli działo się to długo po wprowadzeniu stanu wojennego w Polsce
Mi się zgadza.
Serial w Polsce wyświetlano w okresie lipiec-sierpień 1981 r. Jakiś czas później kupili go Francuzi i postanowili zdubbingować.
Na początku grudnia 1981 Kostenko wyjechał do Francji. Nie wiemy dokładnie, na jaki etapie były prace z dubbingiem - Kostenko mógł wykorzystać okazję i pod pretekstem prac nad postsynchronami wyjechać kiedy tylko dostał pozwolenie. Całość musiała sporo trwać, zwłaszcza, że zatrudniono ponoć m.in. Marinę Vlady, czyli dochodziły kontrakty i zgranie harmonogramów. Ogółem "Przyjaciele" to ponad 6 godzin materiału. Duże przedsięwzięcie.
Jeśli nawet skończono prace wcześniej, to zdecydowano ze względów propagandowych, że premiera odbędzie się 13 grudnia 1982 r. ( jak pisze Minkowski), w pierwszą rocznicę wprowadzenia stanu wojennego. Nic dziwnego, że strona polska postanowiła się wycofać. A na przełomie 1982-1983 Minkowski mógł chodzić już do Olszowskiego. W rezultacie francuską premierę przesunięto o kilka tygodni, na początek 1983 r.
Wydaje mi się, że Minkowski błędnie używa zwrotu "odmowa sprzedaży". Pod koniec 1982 roku serial musiał być dawno sprzedany, skoro Francuzi skończyli dubbing. Prawdopodobnie w umowie były jakieś zapisy, które pozwalały na wycofanie się strony polskiej - a może umowę postanowiono po prostu zerwać?
Minkowski błędnie pisze też o polskich losach "Przyjaciół" - serial był wyświetlany latem 1981 roku, a więc trafił na półkę tylko na kilka miesięcy.
I tak to jest, jak się nie gromadzi solidnego pisarskiego archiwum., a Minkowski gdzieś tam mówił w wywiadzie, że nic ma. Czyli pisząc książkę opierał się pewnie głównie na własnej pamięci.