Wątek zainspirowany dyskusją pod "Nędznikami".
Są takie dzieła lub historie, które trafiają na ekran dosłownie co kilka lat. Każda adaptacja stara się być trochę inna i każda chce być ikoniczna. Efekty są różne. Czasem widziało się już tyle filmów o Robin Hoodzie/adaptacji "Jane Eyre", że wszystkie się zlewają. Ale czasem trafia się jakaś, którą pamiętamy i która staje się przykładem "jak to się robi".
Przykładowo, dla mnie idealną adaptacją "Trzech muszkieterów" była francuska wersja z 1961 r., zrealizowana w klasycznym stylu "płaszcza i szpady". Owszem, dziś jest staroświecka, ale znakomicie oddaje ucha powieści. Jeśli chodzi o "wariacje" - wersja radziecka (1978), zrealizowana jako musical.
Wersja Lestera, choć najsłynniejsza, mocno mnie rozczarowała.
"Duma i uprzedzenie" - wiadomo, serial BBC, ale "Hrabia Monte Christo" - też serial, z Gererdem Depardieu w roli głównej (ostrzegam, zwiastun - a właściwie podkład - jest tragiczny)
Natomiast żadna z adaptacji "Nędzników" nie podobała mi się jakoś nadzwyczajnie.
A jak u Was? Jakieś typy? Niekoniecznie przy wymienionych tytułach...
"Duma i uprzedzenie" - wiadomo, serial BBC
Li i jedynie.:)
Co do "Trzech muszkieterów" adaptacja z 2011 roku zapewne nie była idealną, ale ja ją bardzo lubię.
A "Wichrowe wzgórza" oglądałaś?
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
Moje ulubione adaptacje to:
- Wspomniany serial "Hrabia Monte Christo" z Gerardem Depardieu w głównej roli. Świetny, choć chyba nie widziałem wszystkich odcinków Film z 2002 roku to jakieś popłuczyny.
- Mini serial "Królowie przeklęci" z 1972 roku. Niski budżet i tandetne dekoracje, ale kiedyś uwielbiałem. Nie wiem co prawda jakbym to dzisiaj odebrał. W każdym razie adaptacja z 2005 roku z Depardieu i Jeanne Moreau już mi się nie podobała.
- Serial "Robin z Sherwood" z 1984 roku z Michaelem Praedem i niezapomnianym motywem muzycznym w wykonaniu zespołu Clannad. Inne Robiny się nie liczą, ale może to znowu magia dzieciństwa.
Tyle mi się póki co przypomniało.
To jestem strasznie zacofana. "Hrabii Monte Christo" aż wstyd, ale w ogóle nie widziałam.
Adaptację "Pana Tadeusza" lubicie? Chyba tylko jedna powstała.
- Serial "Robin z Sherwood" z 1984 roku
A "Roobin Hood. Faceci w rajtuzach"?;) Ja bardzo lubię.:)
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
Co do "Trzech muszkieterów" adaptacja z 2011 roku zapewne nie była idealną, ale ja ją bardzo lubię.
Przy adaptacjach z 1994 i 2011 roku mam ten sam problem: są to właściwie filmy inspirowane powieścią Dumasa, ale tak zmienione, że trudno powiedzieć, czego w nich więcej.
Przy okazji, Francuzi będą kręcić kolejną wersję: https://naekranie.pl/aktualnosci/trzej-muszkieterowie-vincent-cassel-obsada-1613493003
Obsada mi się podoba, nawet przeboleję brunetkę Milady - Atos mi wynagrodzi 😉
A "Wichrowe wzgórza" oglądałaś?
Którą wersję? 😉
Oglądałam dwie (z Olivierem i Fiennesem), żadna mnie nie zachwyciła. Ale wyznam mój straszliwy sekret: nie lubię też samej powieści, więc to na pewno rzutuje na odbiór ekranizacji.
Jeśli nie lubisz powieści to oczywiste, że mało prawdopodobne jest żeby film Cię zachwycił. Nie pytałam o konkretną adaptację, ponieważ nie widziałam żadnej i w zasadzie to chciałam się poradzić, którą warto obejrzeć.:) Książkę kiedyś bardzo lubiłam, ale przez lata jej obraz zniekształcił się w mojej pamięci i nie wiem czy teraz podobałaby mi się tak samo.
Obsada mi się podoba, nawet przeboleję brunetkę Milady - Atos mi wynagrodzi
Lubię Eve Green, ale do roli Milady w ogóle mi nie pasuje. Owszem, Milady miała w sobie pewną siłę, ale Green ma zbyt wyraziste rysy do tej roli.
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
Adaptację "Pana Tadeusza" lubicie? Chyba tylko jedna powstała.
Poza Wajdą był jeszcze niemy film Ryszarda Ordyńskiego z 1928 r. (więcej tutaj). Tak naprawdę to raczej ciąg scen, ale ciekawe jest, że twórcy opierali się na rysunkach Andriollego, co dało... interesujący efekt.
No i był też Hanuszkiewicz i jego wielki eksperyment: https://ninateka.pl/kolekcja-teatralna/material/pan-tadeusz-adam-hanuszkiewicz
Zresztą w Polsce właściwie nie ma zwyczaju wielokrotnych ekranizacji. Wyjątek to adaptacje nakręcone przed i po wojnie, jak"Znachor" czy "Trędowata", ale różni je tak wiele, że trudno porównywać.
- Serial "Robin z Sherwood" z 1984 roku
A "Roobin Hood. Faceci w rajtuzach"?;) Ja bardzo lubię.:)
Ja bardzo lubię! Pod pewnymi względami najbardziej 😉 .
Zresztą w Polsce właściwie nie ma zwyczaju wielokrotnych ekranizacji. Wyjątek to adaptacje nakręcone przed i po wojnie, jak"Znachor" czy "Trędowata",
Kariera Nikodema Dyzmy - chyba obie produkcje są ok. Tak wiem, jedno to film (z Dymszą), drugie serial (z Wilhelmim) ale są.
W przypadku Szatana z siódmej klasy, zdecydowanie wolę wersję komunistyczną, ta nowa z 2006 roku zupełnie mnie nie przekonuje. To samo jeśli chodzi o Awanturę o Basię.
Twtter is a day by day war
Kariera Nikodema Dyzmy - chyba obie produkcje są ok. Tak wiem, jedno to film (z Dymszą), drugie serial (z Wilhelmim) ale są.
Dyzma z Dymszą jest IMO nie do oglądania. Natomiast serial to najlepsza polska serialowa produkcja ever.
W przypadku Szatana z siódmej klasy, zdecydowanie wolę wersję komunistyczną, ta nowa z 2006 roku zupełnie mnie nie przekonuje.
Nowej nie widziałem, ale mogę z góry założyć, że mi się nie spodoba:)
W przypadku Szatana z siódmej klasy, zdecydowanie wolę wersję komunistyczną, ta nowa z 2006 roku zupełnie mnie nie przekonuje. To samo jeśli chodzi o Awanturę o Basię.
Tu masz rację, kompletnie wyleciały mi z głowy filmy dla młodzieży, a przecież jest też nowe "W pustyni i w puszczy"... We wszystkich trzech przypadkach "stare" wersje są lepsze. Można co najwyżej debatować nad "O dwóch takich, co ukradli księżyc" 😉 .
Co do "Dyzmy...", jakoś podświadomie większość filmów powojennych z Dymszą zaliczam do "starego kina", ale rzeczywiście, słuszna uwaga.
Na marginesie: zastanawiałam się kiedyś, dlaczego te nowe adaptacje dla dzieci i młodzieży są takie słabe i bezbarwne. Doszłam do wniosku, że kiedyś twórcy zakładali, że młody widz zna i lubi pierwowzór, więc będzie lubił porządną ekranizację. A ci nowi (już od czasów Kidawy) wymyślają, co lubi ich zdaniem młody widz i do tego starają się dopasować pierwowzór...
A ci nowi (już od czasów Kidawy) wymyślają, co lubi ich zdaniem młody widz i do tego starają się dopasować pierwowzór...
Tak, to chyba dobre podsumowanie. To dopasowanie do "zrozumienia" przez kolejne pokolenie, niestety im nie wychodzi.
Ja cały czas, gdzieś w planach mam obejrzenie "Jaskółki i Amazonki" bo to by było dobre porównanie polskich filmów opartych o stare powieści z angielskimi. Patrząc na zwiastun dochodzę do wniosku, że nie trzeba "cudować" ale pewnie warto sprawdzić.
Twtter is a day by day war
Wyjątek to adaptacje nakręcone przed i po wojnie, jak"Znachor"
To "Znachor" nie był tylko jeden z 1981 roku?
a przecież jest też nowe "W pustyni i w puszczy"...
😳
Chyba coś ze mną jest nie tak. Nie wiedziałam, że powstało coś więcej niż serial o Dyzmie, że "W pustyni i..." ma nową wersję, że "Znachor" nie był tylko jeden...
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
"W pustyni i w puszczy" mogłaś wyprzeć ze świadomości 😉
"Znachora" nakręcił w 1937 r. Michał Waszyński. Całkiem nieźle, choć typowo "przedwojennie". Ale to, co zrobił Hofman, to było mistrzostwo...
"Znachora" nakręcił w 1937 r. Michał Waszyński. Całkiem nieźle, choć typowo "przedwojennie".
W życiu nie słyszałam, a uwielbiam ten film i książkę! Muszę obejrzeć dla porównania. Ten film z 37r. jest gdzieś dostępny?
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
Jest na yt, ale w bardzo słabej wersji zgrywanej z telewizji.
Jest na yt, ale w bardzo słabej wersji zgrywanej z telewizji.
Ja widzę całkiem niezłą kopię.
Twtter is a day by day war
Możliwe, że to moja subiektywne spojrzenie, już się przyzwyczaiłam do oczyszczonych i zrekonstruowanych wersji...
Wersja jest naprawdę znośna jak na moje preferencje.
Rozumiem, że to ekranizacja z roku wydania książki?
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
Rozumiem, że to ekranizacja z roku wydania książki?
To trochę bardziej skomplikowane. Dołęga-Mostowicz najpierw napisał scenariusz, ale nie znalazł producenta, więc na jego podstawie stworzył powieść. Kiedy książka odniosła sukces producent błyskawicznie się zjawił, no a scenariusz już był, więc mogli szybko kręcić.
W latach 30. filmy powstawały w tempie, które dzisiaj jest niewyobrażalne, a twórcy co chwila zmieniali plan filmowy. Kazimierz Junosza-Stępowski, czyli ekranowy Wilczur/Kosiba w 1937 r. zagrał w 5 filmach, rok później aż w 9. - najczęściej role drugoplanowe, ale istotne. Waszyński w 1936 r. wyreżyserował 6 filmów, w 1938 - 7. W 1937 tylko dwa, ale to dlatego, że kręcił wtedy "Dybuka", swoje wymarzone opus magnum. Do tego rzadko kręcono w plenerze, więc nie byli zależni od pogody i pór roku. Tak więc to, że "Znachor" powstał w kilka miesięcy, nie było niczym nadzwyczajnym.
I jeszcze ciekawostka - już w 1938 r. ukazało się wydanie "Znachora" w wersji filmowej, bogato zdobione fotosami z produkcji Waszyńskiego. Można je podejrzeć na Polonie, a tu przykładowa strona: