Forum

Notifications
Clear all

Filmy PRLu

Strona 9 / 9

PawelK
(@pawelk)
Member Admin
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 4830
Topic starter  

Obejrzałem jeszcze jedną "Kobrę", tym razem angielską sensację - "Upiór w kuchni" ale na tyle uniwersalną, że nie trzeba kombinować z lokalizacją.

Obsada: Wilhelmi, Machulski, Walczewski, Zborowski, gwarantują, że jest to wszystko dobrze zagrane.

 

Twtter is a day by day war


OdpowiedzCytat
Yvonne
(@yvonne)
Member Moderator
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3639
 

Właśnie oglądam nieznany mi wcześniej film "Skradziona kolekcja".

Na podstawie książki Chmielewskiej. Nawet główna bohaterka nazywa się Joanna Chmielewska 🙂

Akurat są reklamy, dlatego piszę.

Ogląda się bardzo miło.

Kto zna?


OdpowiedzCytat
Teresa van Hagen
(@teresa-van-hagen)
Member Potwierdzony
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 1930
 

Znamy, znamy 🙂 Maruta napisała nawet wspaniały artykuł na temat różnic między scenariuszem Chmielewskiej, a tym co ostatecznie powstało 

Post został zmodyfikowany 2 lata temu przez Kustosz

OdpowiedzCytat
Kustosz
(@kustosz)
Pan Samolocik Admin
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 8923
 
Wysłany przez: @teresa-van-hagen

Maruta napisała nawet wspaniały artykuł na temat różnic między scenariuszem Chmielewskiej, a tym co ostatecznie powstało 

Szkoda, że nie u nas;)


OdpowiedzCytat
Milady
(@milady)
. Moderator
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 4501
 
Wysłany przez: @yvonne

Właśnie oglądam nieznany mi wcześniej film "Skradziona kolekcja".

A ja nie znam ale chętnie poznam przy najbliższej okazji. Trafił do "chcę zobaczyć". O różnicach poczytam raczej już po obejrzeniu.

Post został zmodyfikowany 2 lata temu przez Milady

W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"


OdpowiedzCytat
Teresa van Hagen
(@teresa-van-hagen)
Member Potwierdzony
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 1930
 
Wysłany przez: @milady

A ja nie znam ale chętnie poznam przy najbliższej okazji. Trafił do "chcę zobaczyć". O różnicach poczytam raczej już po obejrzeniu.

Tylko uprzedzam, że to dość słaby film 😎 Dobry za to jest scenariusz, który do niego napisała Chmielewska.


OdpowiedzCytat
Yvonne
(@yvonne)
Member Moderator
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3639
 
Wysłany przez: @teresa-van-hagen

Tylko uprzedzam, że to dość słaby film 😎 

Mnie się podobał. 

Ale mi się raczej podobają inne twory kultury niż większości 🙂

No i ja nie znam książki, więc nie porównywałam.

Post został zmodyfikowany 2 lata temu przez Yvonne

OdpowiedzCytat
PawelK
(@pawelk)
Member Admin
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 4830
Topic starter  

Zmobilizowany książką Paukszty obejrzałem obie części dylogii "Kierunek Berlin" (prod. 1968) oraz "Ostatnie dni" (prod. 1969) czyli dwa filmy wojenne w reżyserii Jerzego Passendorfera według scenariusza Passendorfera i Żukrowskiego. W filmach występują Wojciech Siemion, Krzysztof Chamiec, Michał Szewczyk, Wacław Kowalski, Marian Łącz, Janusz Kłosiński czyli plejada ówczesnych gwiazd filmu.

Pierwsza część to forsowanie Odry, druga zdobycie Berlina.

Trzeba dokopać Powstańcom, więc jeden z nich, AKowiec, który dołączył do Ludowego Wojska Polskiego jest wiecznie opieprzany przez ALowskiego partyzanta (Siemion), który dodatkowo nabija się z jego wypolerowanych lakierek.

Towarzysze radzieccy trochę fajni, bo przecież dowódca jest Rosjaninem a trafił do polskiej armii, bo ma na nazwisko Поляк. A trochę niefajni, bo wyłudzają gorzałę za rower (w kontekście obecnej wojny ten rower wieziony czołgiem wygląda zupełnie inaczej), żeby potem powiedzieć, że miejsce, do którego Polacy starają się dostać jest blisko.

No i wreszcie Niemcy, którzy bez mrugnięcia okiem zabijają jeńców i swoich, jeśli tylko zaistnieje podejrzenie, że ci swoi są dezerterami.

Twtter is a day by day war


OdpowiedzCytat
Maruta
(@maruta)
Member Potwierdzony
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3735
 

@pawelk 

Ciekawostka - podobno (przekaz ustny) "Ostatnie dni" mocno nie spodobały się władzy i Passendorfer miał przez ten film spore kłopoty. Zastanawialiśmy się w pracy, co mogło być przyczyną, ale nic nie ustaliliśmy 😉 . Prawda jest taka, że przy różnych zawirowaniach i zależnościach politycznych mogło być to coś, co teraz jest niezauważalne, ale w tej określonej chwili komuś mocno nie pasowało... A że film był na rocznicę zakończenia II wojny światowej (czyli terminowy) to nie dało się go przyciąć do oczekiwań i potrzeb władzy.


OdpowiedzCytat
PawelK
(@pawelk)
Member Admin
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 4830
Topic starter  
Wysłany przez: @maruta

@pawelk 

Ciekawostka - podobno (przekaz ustny) "Ostatnie dni" mocno nie spodobały się władzy i Passendorfer miał przez ten film spore kłopoty. Zastanawialiśmy się w pracy, co mogło być przyczyną, ale nic nie ustaliliśmy 😉 . Prawda jest taka, że przy różnych zawirowaniach i zależnościach politycznych mogło być to coś, co teraz jest niezauważalne, ale w tej określonej chwili komuś mocno nie pasowało... A że film był na rocznicę zakończenia II wojny światowej (czyli terminowy) to nie dało się go przyciąć do oczekiwań i potrzeb władzy.

Gdybym był komunistycznym cenzorem, to jest tam kilka fragmentów nie po linii, natomiast całościowo, to mógł film nie pasować władzy bo jest mniej martyrologiczny a bardziej rozrywkowy. To nie jest 'Złoto dla zuchwałych' ale coś w tym kierunku. 

Twtter is a day by day war


OdpowiedzCytat
Maruta
(@maruta)
Member Potwierdzony
Dołączył: 5 lat temu
Posty: 3735
 
Wysłany przez: @pawelk

Gdybym był komunistycznym cenzorem, to jest tam kilka fragmentów nie po linii, natomiast całościowo, to mógł film nie pasować władzy bo jest mniej martyrologiczny a bardziej rozrywkowy. To nie jest 'Złoto dla zuchwałych' ale coś w tym kierunku. 

Właśnie w tym problem, bo w większości filmów, które dziś wydają się bardzo poprawne, zdarzały się fragmenty "nie po linii". Współczesny widz ma takie "co jest, przecież cenzura nie powinna tego przepuścić". Mnie na przykład zawsze bawi sekwencja w socrealistycznym produkcyjniaku "Autobus odjeżdża 6:20" Jana Rybkowskiego. Jest tam wątek rekrutowania kobiet do prac tradycyjnie "męskich". Panie, pracujące jako sprzątaczki, kucharki itp., nie dają się przekonać hasłami, obietnicami, ani nawet przykładem głównej bohaterki. Co więc robi dyrekcja fabryki? W dniu wypłaty każe przy zgromadzonym tłumie głośno odczytywać listę płac, co wygląda mniej więcej tak "Kwiatkowska, sprzątaczka, 100 zł, Makowska, kelnerka, 120 zł, Szelągówna, spawaczka, 365 zł". Sukces! Ale osoba, która nie ma głębszej wiedzy o kinie realizmu socjalistycznego, mocno się zdziwi, bo jak to, komunizm, propaganda itd., a tu okazuje się, że robotnice lecą na forsę, a nie ideały? Tymczasem idealnie poprawne scenariusze były tak koszmarne, że nawet komuniści ich nie przepuszczali. A jak już coś przepuścili, to była wtopa.

W rezultacie zawsze coś pozwalano dodać, także by pokazać, jaka władza jest tolerancyjna. Tyle że w różnych okresach różne elementy były tabu, to się zmieniało, więc jeśli sprawa nie była oczywista (jak np. wątki żydowskie po 1968 roku) to czasem trudno wyczuć, co kierowało cenzorem. Przykładowo jednym ze scenariuszy, który miał bardzo duże problemy ze skierowaniem do realizacji, był "Gdzie jest generał" - po prostu w 1963 roku nadal uważano, że z wojny nie można się śmiać, obojętne, jaki byłby temat filmu.

P.S. "Autobus..." można obejrzeć na yt, wspomniana scena jest od 47:57


OdpowiedzCytat
Strona 9 / 9
Share: