O książkach, w których ludzie po ziemi chodzą nie tylko w maseczkach ale w maskach pgaz napisałem tutaj. Ktoś czytał? Może czytał rosyjskie i chce się podzielić wrażeniami? Warto? Ja pewnie zajrzę.
Twtter is a day by day war
Dobrze się to czyta?
Postapo to też częsty motyw gier i to są przeważnie dobre gry.
Ja czytałam tylko "książkę, która dała początek wszystkim innym książkom" czyli "Metro 2033" rosyjskiego pisarza Dmitrija Głuchowskiego. Zaciekawiło mnie to jako pewien fenomen - projekt "Uniwersum Metro 2033" jest ogromny i międzynarodowy, a dochodzą jeszcze książko nie do końca kanoniczne, czyli właśnie takie, jak opisana trylogia Biedrzyckiego.
Mnie Głuchowski nie powalił. Owszem, pomysł dobry, ale sam świat moskiewskiego metra (choć rzecz jasna o niebo większy i bardziej zróżnicowany niż warszawskiego 😉 nie wciągnął na tyle, bym sięgnęła po kolejne książki z serii. Co zrobiło na mnie największe wrażenie? To, że wciśnięta w podziemia rzeczywistość wymaga przestawienia się na inny sposób jej postrzegania. Z jednej strony jest zminimalizowana (ile osób może zmieścić się na stacji metra?), z drugiej - przestrzeń niejako się rozciąga, przebycie niewielkich w gruncie rzeczy odległości wymaga sprawności, czasu i wysiłku.
Z jednej strony jest zminimalizowana (ile osób może zmieścić się na stacji metra?), z drugiej - przestrzeń niejako się rozciąga, przebycie niewielkich w gruncie rzeczy odległości wymaga sprawności, czasu i wysiłku.
To prawda. Brak powszechnej dostępności paliw i energii powoduje, że znikają środki transportu inne niż napędzane siłą mięśni a ponieważ tunele metra nie są najlepszym miejscem do poruszania się pojazdami to pozostaje właściwie tylko marsz. Czyli wracamy do czasów dawnych, kiedy przebycie jakiejkolwiek trasy to było wyzwanie.
Twtter is a day by day war
W temacie: pojawia się też cała masa opowiadań "PO". Ze względu na krótką formę nie wymagają jakiejś super skomplikowanej konstrukcji, co z jednej strony spłyca historię, ale z drugiej pozwala uniknąć głupot, braku logiki, dziur fabularnych i imperatywu narracyjnego. Nasz drogi Andrzej Pilipiuk stworzył dwa opowiadania osadzone w świecie, gdzie zaraza wybiła 99% populacji. Ze względu na specyficzny styl autora trudno traktować je poważnie, zresztą sama fabuła ma cechy parodii, ale jako lekka lektura się sprawdza.
Z tego, co czytałam w czasach burzliwej literacko młodości - postapo było opowiadanie Andrzeja Ziemiańskiego "Autobahn nach Poznań" oraz powieść "Apokalipsa według pana Jana"
Postapo to nie jest gatunek, który penetrowałem literacko. Czytałem kiedyś "Wojnę światów" Wellsa, ale to klasyka i nie wiem czy się liczy bo szyldu "postapo" wtedy nie było. Z czasów szkolnych pamiętam jeszcze książki "Tumitak z podziemnych korytarzy" i "Tumitak na powierzchni ziemi", które powinny chyba mieścić się w definicji gatunku.
Z filmami jest trochę lepiej. W końcu oglądałem "Sexmisję":) Ale też sporo innych filmów.
Nie mam chyba póki co nastroju żeby zanurzyć się w te postapokaliptyczne światy.
Z filmami jest trochę lepiej. W końcu oglądałem "Sexmisję":) Ale też sporo innych filmów.
Sexmisja IMO nie jest postapo choć wykorzystuje scenerię, ale faktycznie to satyra na blok socjalistyczny.
Twtter is a day by day war
"Dzień tryfidów" John Wyndham - klasyka gatunku (1951) - ludność oślepiona w wyniku kosmicznej katastrofy została wybita przez wyhodowane w ZSRR mobilne, padlinożerne roślinki. Lubię wracać do tej powieści. Interwencja cenzury w pierwszym polskim wydaniu (Iskry 1975) wyszła powieści w sumie na dobre, bo te pousuwane wszystkie wzmianki o złych komunistach z ZSRR najbardziej się zestarzały.
"Dzień tryfidów" John Wyndham - klasyka gatunku (1951)
Nigdy jej nie czytałam, ale kiedyś miałam zamiar, bo książka ta wspomniana jest w Jeżycjadzie. Czytano ją tam namiętnie, jeśli dobrze pamiętam.
Może czas najwyższy zapoznać się z tym dziełem?
Tymczasem pojawił się zwiastun "romantycznego thillera", z fabułą osadzoną w świecie, gdzie wciąż panuje covid - już 23.
Mam bardzo mieszane uczucia. Większość komentarzy jest krytyczna - użytkownicy zarzucają twórcom (Michael Bay) żerowanie na tragedii, brak szacunku dla zmarłych, sianie paniki... To jedna sprawa. Druga - sam trailer nawet mi się podoba, dużo daje Marley, całość ma niepokojący klimat. Jednak mam silne podejrzenia, że to, co pokazali, to jakiś pierwszy kwadrans filmu. I że fabuła będzie opierała się na widowiskowych i wybuchowych działaniach bohatera, który w imię uwolnienia swojej dziewczyny z obozu/kwarantanny będzie walczył z całym światem.
Może czas najwyższy zapoznać się z tym dziełem?
Ja to czytałem kilka razy i zawsze z przyjemnością.
Jest też ekranizacja. Kuriozalna i niewierna. Raczek z Kałużyńskim puszczali ją kiedyś w "Perłach z lamusa".
Ooo... Widzę na YouTUBE, że są dwie ekranizację - 1962 i 2009. Tej pierwszej zdecydowanie nie polecam 😀
"Dzień tryfidów" John Wyndham
Ustawiam w kolejce do przeczytania aczkolwiek czas wydania bez wątpienia będzie miał wpływ na odbiór bo jednak książki "metrowe" mówią o czasie współczesnym mocno realistycznie.
Twtter is a day by day war
Nasz drogi Andrzej Pilipiuk stworzył dwa opowiadania osadzone w świecie, gdzie zaraza wybiła 99% populacji. Ze względu na specyficzny styl autora trudno traktować je poważnie, zresztą sama fabuła ma cechy parodii, ale jako lekka lektura się sprawdza.
Jedno to oczywiście "Harcerka", a drugie?
Nb. "Harcerka" to świetne opowiadanie. Nie wiem dlaczego nie można traktować je poważnie?
„Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna”
"Przyjaciel człowieka", tytułowe opowiadanie z ostatniego tomu, dalsze losy Hydropatii.
Co do traktowania poważnie - Pilipiuk lubi przerysowania i easter eggi, często wprowadza elementy parodii lub satyry. W "Harcerce" mamy na przykład wyliczenie władców sąsiednich "królestw", jakby z jakiego uniwersum potworów. W rezultacie całość ma specyficzny wydźwięk, jakby zrobić post-apo, a potem oderwać je trochę od rzeczywistości. Ogólnie - świat, który tworzy Pilipiuk, mógłby być całkiem na serio (sama wizja jest realistyczna), ale pisarz ukazuje go w taki sposób, że z tyłu głowy mam świadomość, że z jego strony to żart kulturowy.
"Przyjaciel człowieka", tytułowe opowiadanie z ostatniego tomu, dalsze losy Hydropatii.
Dzięki. Podejrzewałem że coś nowego.
Ogólnie - świat, który tworzy Pilipiuk, mógłby być całkiem na serio (sama wizja jest realistyczna), ale pisarz ukazuje go w taki sposób, że z tyłu głowy mam świadomość, że z jego strony to żart kulturowy.
Pilipiuk ma faktycznie trochę specyficzny styl, ale dla mnie te elementy satyry czy groteski nie przykrywają mimo wszystko dosyć ponurego i przerażającego obrazu świata przestawionego. Dla mnie jest to świat serio. Ale to pewnie kwestia osobistego odbioru.
Szczerze mówiąc, jak pierwszy raz przeczytałem "Harcerkę", to zrobiło mi się trochę nieswojo. Ale pomyślałem "nie no, spoko, w dzisiejszych czasach taka epidemia nie byłaby możliwa...". Po czym nadszedł 2020... Dla mnie to opowiadanie zrobiło się mocno przerażające, wcale nie groteskowe.
„Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna”
Ja mam takie uczucie, jakby Pilipiuk wymyślił realistyczne post-apo, a potem zaczął się zastanawiać, co dodać, żeby czytelnicy mogli się lekko bawić. I stąd owi władcy jak z parodii baśni, stąd imiona kuzynek - przecież mogły nazywać się dziwnie, ale bez efektu śmieszności. Zresztą zauważ, że autor celowo tak kieruje czytelnikiem, wprowadzając postać Malwiny, która reprezentuje świat dużo bliższy naszemu. Z jednej strony księżniczka służy jako pretekst, by tłumaczyć rzeczywistość, z drugiej to przy zderzeniu z jej światopoglądem uwypuklają się "dziwności". Zresztą w "Przyjacielu człowieka" też pojawia się coś reprezentującego nasz świat.