Będąc w Chorwacji kilka lat temu poznaliśmy tam rodzinę, która przyjechała z Wilna. Poznaliśmy się w ciekawych okolicznościach po tym jak córka poszła po coś do samochodu, otworzyła bagażnik wrzuciła kluczyki do środka, wyszperała co chciała, klapa bagażnika w dół, centralny zamek klik klik i tak oto zostaliśmy bez środka lokomocji dwa i pół tysiąca kilometrów od domu z kluczykami wewnątrz. No i zaczęło się nerwowe bieganie wkoło auta, szukanie sposobu jakby tu się dobrać do środka. Zauważył to nas sąsiad z kempu Litwin Kiejstutis który postanowił nam pomóc jak i reszta gości kempu z właściciele na czele. Kiejstutis mówił trochę po polsku trochę po rosyjsku i zabrał się do tego bardzo profesjonalnie. Tak profesjonalnie, że z głupia frant zapytałem czy jest zawodowym złodziejem samochodów. Oczywiście zrobił wielkie oczy ze zdziwienia by za chwilę parsknąć śmiechem. - "Nie, nie jestem złodziejem, jestem policjantem z Wilna" - odpowiedział i wtedy ja również parsknąłem śmiechem. W całej tej sytuacji opadła atmosfera zdenerwowania. Kiejstut wyjął uszczelkę szyby, brzeszczotem obciął plastikowy trzpień ciągnący szybę, szyba opadła. Hurra byliśmy uratowani. Po wszystkim wystarczyło odkręcić boczek drzwi, uciąć gałąź z widełkami na końcu, podeprzeć szybę, usztywnić trytkami i można dalej podróżować. Po powrocie do kraju szybę się naprawi.
Wieczorem zrobiliśmy z nowymi przyjaciółmi z Litwy wspólną kolację zakrapianą (sorry za przekleństwo) cholernie ciepłą rakiją popijaną jeszcze cieplejszą wodą. Do tej pory moja wiedza o Litwinach opierała się wyłącznie o przekazy medialne i była to raczej opinia negatywna. Kiejstut przyjechał z żoną, córką i synem i swoimi rodzicami. Którzy okazali się bardzo sympatycznymi ludźmi, rodzice Kiejstuta doskonale znali język polski, mają polskich sąsiadów na Litwie z którymi się przyjaźnią. Wyjaśnili mi wiele przekłamań dotyczących stosunków polsko-litewskich podawanych przez media. Po wysuszeniu co najmiej jednej flaszki rakiji, Kiejstut obiecał swoją córkę mojemu synowi a ja syna jego córce. I tak oto między nami została zawiązana nowa Unia Polsko-Litewska.
Tyle wstępu i okoliczności. Dlaczego o tym opowiadam. Ano dlatego, że Kiejstut przyjeżdżał kilkakrotnie do Polski, zwiedzał Kraków i kilka razy był w Toruniu o którym mówił jakie to piękne miasto. Jego zdaniem starówka piękniejsza niż w Krakowie (to jego opinia) . W Krakowie byłem, jest piękny natomiast w Toruniu, wstyd się przyznać, byłem na wycieczce szkolnej wieki temu w czasach realnego socjalizmu i jedyne co pamiętałem to przez mgłę krzywą wieżę. Oczywiście zapadła decyzja, po powrocie do kraju jedziemy do Torunia.
Do Torunia wyruszyliśmy już po miesiącu od powrotu do kraju, we wrześniowy niedzielny poranek. Wskoczyliśmy na A1, dwie godziny i jesteśmy na miejscu, parking znaleźliśmy bardzo szybko przy samej starówce. Pierwsze wrażenie to naprawdę ładne miasto. Odniosłem wrażenie, że miasto inwestuje w starówkę i uczyniło z niej źródło dochodu co pozytywnie wpływa na jej wygląd przez co przyciąga bardzo wielu turystów. Zwiedzanie rozpoczęliśmy od ruin zamku krzyżackiego które były blisko naszego parkingu, dalej przemieszczaliśmy się pieszo pięknymi uliczkami. I powiem to jako gdańszczanin, piękniejszymi i czyściejszymi niż w Gdańsku. Oczywiście był rynek z piękną fontanną z żabami z których dziubków gołębie Piły wodę, Muzeum Piernika, Centrum Astronomiczne Kopernika z gwiezdnymi animacjami, krzywa wieża i wiele innych ciekawych miejsc i zabytków. Na miejscu poznałem damę z którą mogłem pod rękę pospacerować bez wywołania zazdrości u Beatki, suma sumarum była to kobieta bardzo zimna i milcząca oraz samotnego osiołka chodzącego uliczkami samopas. Gwoździem programu były słynne lody u Lenkiewicza. Smakiem i wielkością biją nawet lody z Dubrownika i to wszystko za naprawdę nieduże pieniążki. Na koniec pozostał spacer Bulwarem Filadelfijskim. Nie rozpisuję się szeroko o zabytkach Torunia, to wszystko można wyczytać z książek, z neta. Być może kto inny piękniej by to opisał. Ja niestety jestem bardziej czitatiel aniżeli pisatiel. Chciałem tylko przez tę krótką relację powiedzieć jak mało człowiek docenia to co ma na miejscu w kraju, że naprawdę nie trzeba wyjeżdżać daleko w świat aby zobaczyć piękne miejsca, spędzić miłe chwile, oraz zachęcić do odwiedzenia tego miasta tych którzy jeszcze tam nie byli. Dopiero obcokrajowcy nam to uświadamiają co mamy i gdzie mieszkamy.
Gorąco mogę polecić zwiedzanie Torunia i jego zabytków. Co prawda od tej wycieczki minęło już sześć lat lecz bardzo mi utkwiła w pamięci. Na pewno pojadę ponownie do tego pięknego grodu.
PS. Będąc w Toruniu zdałem sobie sprawę, że minęło równe trzydzieści lat od szkolnej wycieczki do tego miasta.
Piter, świetnie się czyta to, co opisujesz! 🙂
Ciekawa historia z Chorwacji 🙂
Zaiste w różny oryginalny sposób splatają się losy.
Jeśli chodzi o Toruń, gdybyście znów się wybierali, dajcie znać. Chętnie dołączymy. Znam Toruń bardzo dobrze, pięć lat tam studiowałam. Bardzo lubię to urocze miasto. No i z Bydgoszczy mamy blisko.
Znam też kilka miejsc z dobrym jedzeniem 🙂
Świetnie Ci się udało to zdjęcie z gołębiem! Tyle razy tam byłam i nigdy nie widziałam podobnej sytuacji.
Dziękuję, to moje pierwsze takie publiczne pisanie. Czuję się w tym słabo. Niemniej jednak dziękuję. Będę próbował dalej pisać. Chętnie bym się w przyszłości umówił na jakieś zwiedzanie w większym gronie.
Świetnie Ci się udało to zdjęcie z gołębiem!
Też zwróciłem uwagę. Sytuacja prima sort!
Twtter is a day by day war
Piter, a znacie Bydgoszcz?
Jeśli nie, to zapraszamy serdecznie.
Chętnie pokażę Wam moje ukochane miasto 🙂
Bardzo zachęcająca relacja! Wybrałam się kiedyś na jednodniową wycieczkę do Torunia, ale była średnio udana. Okazało się, że część Starego Miasta jest potężnie rozkopana, co utrudniło zwiedzanie i popsuło wrażenia. Stwierdziłam wtedy, że trzeba wypad powtórzyć, ale lata mijają i jakoś nic z tego nie wychodzi.
Właściwie najlepiej pamiętam kebab z budki na dworcu kolejowym, świetnie wypieczony i doprawiony, wielki i tani...
Jedno z nielicznych zdjęć:
Bydgoszczy nie znam raz tylko przejeżdżałem. Wiem, że Bydgoszcz słynie z produkcji rowerów, jest dzielnica Fordon i czytałem o rozstrzelaniach we wrześniu 39go.
Bardzo dziękuję za zaproszenie, nie omieszkamy z Beatką skorzystać.
Oooo tego pieska nie widziałem.
Myślę jednak, że to rozkopy popsuły pozytywny odbiór Torunia.
Maruto, to może zorganizujemy takie wspólne zwiedzanie Torunia?
My jesteśmy bardzo chętni.
Oooo tego pieska nie widziałem.
Myślę jednak, że to rozkopy popsuły pozytywny odbiór Torunia.
To piesek profesora Filutka - Filuś.
Stoi na Rynku, tam gdzie zaczyna się ulica Chełmińska.
To teraz serio.
Kto byłby chętny na wycieczkę po Toruniu?
Najlepiej latem, w jakiś weekend.
Byłaby okazja do spotkania się. Czy też poznania, w przypadku Pitera i jego żony 🙂
Pieska Filusia nie pamiętam. Może to efekt mojej pamięci jak u gupika. Jak powszechnie wiadomo, rybka akwariowa ma pamięć do 3 sekund.
Jestem za a nawet .... jak mawia klasyk.
To teraz serio.
Kto byłby chętny na wycieczkę po Toruniu?
Najlepiej latem, w jakiś weekend.
Chętnie, aczkolwiek pod jednym warunkiem: że nie będzie trzeba nosić maseczek na dworze 😉
To teraz serio.
Kto byłby chętny na wycieczkę po Toruniu?
Najlepiej latem, w jakiś weekend.
Chętnie, aczkolwiek pod jednym warunkiem: że nie będzie trzeba nosić maseczek na dworze 😉
Hm ... Nie wiem, kiedy nie trzeba będzie.
Możemy na to trochę poczekać.
Kto byłby chętny na wycieczkę po Toruniu?
My od lat się wybieramy do Torunia ale nigdy nie jest po drodze.
Twtter is a day by day war