Też lubię poranki na wyjeździe. Tutaj akurat różnica była bardzo duża, ale często turyści zaczynają dzień późno i rankiem ma się świat bardziej dla siebie. No i powietrze po nocy jest całkiem inne.
Jak dzisiaj rano zobaczyłam lekuchno przymarznięte szybki w samochodzie, to pomyślałam @maruto o Tobie z tkliwością. I o sobie z dziwnym zakłopotaniem, że mi upał przeszkadzał w lipcu 🙂
Ja tak w piątek dumałam, że to ocieplenie klimatu takie niekonsekwentne jest - zamiast wyższej temperatury przez cały rok, mamy upały w lecie i brak śniegu w zimie, a jesień dalej tak samo przykra 😫
że to ocieplenie klimatu takie niekonsekwentne jest
Zgadzam się z Tobą.
Troche pomarudzę nad tym mrozem, co właśnie przyszedł....ale później będzie już lepiej. Kąpiel w morzu 1.01, biegi w krótkich gaciach po lesie w listopadzie...no dam radę 🙂
Maruto, o której godzinie musiałaś być na nogach żeby zobaczyć ten wschód słońca na Oii?
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
Wbrew pozorom nie tak wcześnie, tam jest godzinę później, więc wschód słońca wypadał ok. 7:15 - 7:20. Na polski czas 6:15, ale to był już któryś dzień pobytu i w miarę się przestawiłam.
Akurat na piękny poranek
Te pierwsze zdjęcia mają taką "wczesno-ranną" temperaturę 🙂
Niestety jest też ciemna strona tej atrakcji - osiołki, czyli santoryński odpowiednik koni z Morskiego Oka. Zwierzęta nie tylko pokonują niebezpieczną trasę, ale też spędzają większość dnia w palącym słońcu, bez wody i jedzenia.
Sądzę, że to jednak są muły, które są bardziej wytrzymałe, lepiej znoszą wysoką temperaturę i doskonale dają sobie radę na niebezpiecznych trasach. Naście lat temu gdy byliśmy w Stanach na mułach schodziły wycieczki w dół Wielkiego Kanionu przy pełnej lampie z ograniczonym dostępem do wody.
Twtter is a day by day war
Akurat na piękny poranek
Te pierwsze zdjęcia mają taką "wczesno-ranną" temperaturę 🙂
To prawda, rankiem wszystko było takie... czystsze 😉
Niestety jest też ciemna strona tej atrakcji - osiołki, czyli santoryński odpowiednik koni z Morskiego Oka. Zwierzęta nie tylko pokonują niebezpieczną trasę, ale też spędzają większość dnia w palącym słońcu, bez wody i jedzenia.
Sądzę, że to jednak są muły, które są bardziej wytrzymałe, lepiej znoszą wysoką temperaturę i doskonale dają sobie radę na niebezpiecznych trasach. Naście lat temu gdy byliśmy w Stanach na mułach schodziły wycieczki w dół Wielkiego Kanionu przy pełnej lampie z ograniczonym dostępem do wody.
Też dopuszczam, że są przystosowane do takiej pracy, ale widziałam też, jak próbują schować się w najmniejszym cieniu, czyli słońce im jednak przeszkadza. Dlatego moje obiekcje biorą się głównie z tego, że dałoby się im zapewnić lepsze warunki niewielkim kosztem, ale... nikomu się nie chce? Dotyczy to zarówno atrakcji turystycznych, jak i "wybiegów".
Osiołek/muł chowający się przed słońcem:
Wiesz Maruto, że ja dopiero teraz jakoś zaskoczyłam, że tam wszędzie są schody 🙂 Czyli kondycję sobie wyrobiłaś? Tak przypuszczam, raczej Cię nikt nie wtargiwał na górę 🙂
Koty cudowne. Na trzecim zdjęciu - zastanawia mnie czy one po tych półkach nie hasają?
Wiesz Maruto, że ja dopiero teraz jakoś zaskoczyłam, że tam wszędzie są schody 🙂 Czyli kondycję sobie wyrobiłaś? Tak przypuszczam, raczej Cię nikt nie wtargiwał na górę 🙂
Na wyjazdach uruchamia mi się inny bieg 😉 Ale ogólnie to w swoim tempie jestem w stanie dojść, gdzie chcę. Z tym że ze Starego Portu chyba bym wchodziła pół dnia, więc kolejka była błogosławieństwem.
Koty cudowne. Na trzecim zdjęciu - zastanawia mnie czy one po tych półkach nie hasają?
Nie widziałam, to koty pracujące. Zresztą na półkach też są koty:
Zresztą na półkach też są koty
Koty kotami, ale tam są żółwie!!! Cudne małe takie.
Koty są super.:)
Mam wrażenie, że w Firze jest więcej przestrzeni w porównaniu z Oią. I cienia.
Fajne są też budynki w skale. Widziałam coś podobnego w Tipowej - klasztor męski w skale.
O ile w Pyrgos były to resztki murów, a w Emporio domy na obrzeżach, o tyle w Firze można trafić na ruiny naprawdę dużych konstrukcji.
Rzeczywiście wygląda na to, że sporo tam tych opuszczonych domów. Niektóre wyglądają jak jaskinie.:)
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
Mam wrażenie, że w Firze jest więcej przestrzeni w porównaniu z Oią. I cienia.
Tak, w Firze wszystko jest rozciągnięte na większej przestrzeni. Poza tym w Oii część nieturystyczna jest niewielka, podczas gdy w Firze poza okolicami kaldery jest w miarę normalne miasto, dodatkowo łączące się z kilkoma innymi miejscowościami.
Fajne są też budynki w skale. Widziałam coś podobnego w Tipowej - klasztor męski w skale.
Dla mnie punktem odniesienia pewnie zawsze będzie Matera. Która zresztą zagrała w nowym Bondzie 🙂
Rzeczywiście wygląda na to, że sporo tam tych opuszczonych domów. Niektóre wyglądają jak jaskinie.:)
Większość starych ruin to ta nieturystyczna część miasta. Widać wyraźnie, że kiedyś budowano w oparciu o naturę, rzeczywiście korzystając z miękkości okolicznych skał. Teraz niektóre hotele nawet reklamują "pokoje w jaskiniach". Po trzęsieniu ziemi z 1956 roku zmieniono zasady. Między innymi budynki muszą być niskie - poza kościołami czy muzeami nie widziałam chyba nic wysokiego.
Wróciłam właśnie z urlopu. Może kiedyś zrobię porządek ze zdjęciami i coś wrzucę, ale pewnie dopiero za jakiś czas. Z ciekawostek coś, co mi się bardzo podobało - organy w katedrze w Bradze. Niestety nie można było wejść na górę i nie trafiłam na moment, kiedy ktoś na nich grał. Zastanawiam się, czy są dwuosobowe?
Obstawiam, że jest do nich jeden stół do gry i można obsługiwać je solo, ale spytam znajomego organistę.
Instrument faktycznie robi wrażenie już samym wyglądem.
No i obstawiłem słabo.
Znajomy napisał, że te organy to dwa niezależne instrumenty. Czyli do gry na obu potrzeba dwóch organistów.