Na portalu zamieściłam tekścik o zdjęciach z podróży, czyli co dziś fotografuję poza elementami obowiązkowymi.
Na portalu zamieściłam tekścik o zdjęciach z podróży, czyli co dziś fotografuję poza elementami obowiązkowymi.
Ciekawe. Tego pojęcia tanatoturystyka nie znałem ale raczej wolę "dark". No i odwiedzanie miejsc książkowych i filmowych też już ma swoją nazwę: turystyka literacka, albo szerzej turystyka kulturowa. No i tak, warto fotografować nietypowe ujęcia ale do nich trzeba mieć szczęście, znaczy trafiać a i żeby trafić trzeba umieć patrzeć. To jest wbrew pozorom duża sztuka.
Twtter is a day by day war
O turystyce kulturowej nawet napisałam, ale za długo wyszło, bo do filmu i literatury doszła jeszcze muzyka, do tego to wszystko się łączy, tzn. może być muzyka, ale w filmie ("Lisbon Story"). Jest też moda na industrializm, ale też "zdobywanie" pewnych miejsc przez sportowców, np. plaż przez surferów. Ogólnie samo zagadnienie jest bardzo szerokie i pewnie przy pogłębianiu mogłoby nas zaskoczyć 😉
...co dziś fotografuję poza elementami obowiązkowymi.
O! Fajny temat. Teraz pewnie każdy przewertuje swoje fotki w poszukiwaniu tych nieoczywistych ujęć:) Ja zbyt wiele takich nie mam.
Od bardzo dawna robię zdjęcia wyłącznie smartfonem i traktuję to jak formę pamiętnika. Cykam fotki dość często, czasem tylko dlatego żeby pozostał ślad, że gdzieś tam byłem. Nigdy tych zdjęć nie sortuję i nie porządkuję, archiwizuję w kolejności w jakiej zostały zrobione. Kiedy je potem przeglądam ma to właśnie walor pamiętnika. Dzięki temu wiem gdzie w danej chwili byłem i co robiłem. A każda fotka uwalnia jakieś tam pokłady wspomnień, które bez tego dawno by uleciały.
Dzięki temu wiem gdzie w danej chwili byłem i co robiłem.
Zabrzmiało jak wyznanie sklerotyka.:)
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
O turystyce kulturowej nawet napisałam, ale za długo wyszło, bo do filmu i literatury doszła jeszcze muzyka, do tego to wszystko się łączy, tzn. może być muzyka, ale w filmie ("Lisbon Story"). Jest też moda na industrializm, ale też "zdobywanie" pewnych miejsc przez sportowców, np. plaż przez surferów. Ogólnie samo zagadnienie jest bardzo szerokie i pewnie przy pogłębianiu mogłoby nas zaskoczyć 😉
Dochodzą do tego jeszcze wycieczki śladem znanych ludzi, oj sporo można takich motywów pewnie dopisać.
Twtter is a day by day war
o wycieczkach śladem ogólnie wspomniałam, bo są i wycieczki śladem np. bitew Napoleona. Z jednej strony wydaje się to hobby dla pasjonatów, ale z drugiej przenika też do zwykłych wycieczek, kiedy pomiędzy punkty zabytkowe wchodzi taki element. Nigdy nie planowałam całego wyjazdu pod jeden temat, ale np. w Lizbonie znalazłam kawiarnię, w której kręcono film "Imagine". No a Wy zrobiliście coś podobnego w Pułtusku 😉
Maruto, bardzo fajny temat podjęłaś. Wydaje mi się, że może się rozwinąć i trochę szkoda, żeby ta dyskusja zgubiła się za jakiś czas w tym wątku, więc pozwoliłam sobie na założenie nowego.
Najbardziej przyziemny – kiedy człowiek dysponował kliszą na 36 klatek to ograniczał się do najbardziej ikonicznych widoków i scenek rodzinnych.
Ja już teraz nie wyobrażam sobie powrotu do aparatów na kliszę. Pamiętam dreszczyk emocji kiedy odbierałam wywołane zdjęcia. Byłam bardzo ciekawa jak wyszły i niestety zazwyczaj się rozczarowywałam, ponieważ zdjęcie, na które liczyłam, że będzie świetne zazwyczaj albo było krzywe, albo rozmazane itp.
Dopiero wtedy uświadomiłam sobie, jak silnie zakorzeniło się we mnie przekonanie, że na symbolicznym Zachodzie wszystko jest zadbane, nowoczesne, czyste i dobrej jakości. Czyli inne – LEPSZE! – niż w Polsce.
Miałam dokładnie tak samo gdy po raz pierwszy pojechałam do Niemiec. Byłam oburzona gdy zobaczyłam dziurawą drogę.:)
Przejrzałam kilka folderów ze swoimi zdjęciami z wyjazdów i także zdarza mi się fotografować rzeczy nieoczywiste. W moim przypadku najczęściej są to ludzie.
Są też zwierzęta.
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
Twoja krowa jest memogenna! 😉
Ja mam często opory przed fotografowaniem ludzi, choć mi się zdarza.
Muszę przyznać, że ten szok, kiedy przekonałam się, że "na Zachodzie" nie jest idealnie, poprawił moją opinię o Polsce. Wręcz zauważam u nas większą dbałość w pewnych sferach. Oczywiście chciałabym, żeby było lepiej, ale przynajmniej nie traktuję takich nieładnych elementów jako dowodu, że Polska to kraj w ruinie.
Znajomy z forum motocyklowego przez takie cholery rozwalił w Norwegii motor. Na szczęście sam wyszedł bez szwanku.
„Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna”
To i ja podrzucę ostatnio spotkanie w drodze Renifery na północy Szwecji w kierunku koła Polarnego
Zazdraszczam.
Twtter is a day by day war
To i ja podrzucę ostatnio spotkanie w drodze Renifery na północy Szwecji w kierunku koła Polarnego
Renifery widywałem tylko w parze z saniami Świętego Mikołaja;)
A gdzie widziałeś Świętego Mikołaja?;)
Fajne zdjęcia Wilku.
Znajomy z forum motocyklowego przez takie cholery rozwalił w Norwegii motor. Na szczęście sam wyszedł bez szwanku.
Tam można przez renifery a u nas przez sarny.
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
Tam można przez renifery a u nas przez sarny.
W obu miejscach przez nieostrożną jazdę i nadmiar prędkości.
Twtter is a day by day war
Muszę przyznać, że ten szok, kiedy przekonałam się, że "na Zachodzie" nie jest idealnie, poprawił moją opinię o Polsce. Wręcz zauważam u nas większą dbałość w pewnych sferach. Oczywiście chciałabym, żeby było lepiej, ale przynajmniej nie traktuję takich nieładnych elementów jako dowodu, że Polska to kraj w ruinie.
No wreszcie! Mam nadzieję, że coraz więcej ludzi w Polsce nabierze takiego zdania. Polacy strasznie lubią narzekać na miejsce gdzie mieszkają, a u nas rzeczywiście od dłuższego już czasu dba się o wygląd tego co się projektuje, buduje i remontuje. Miałem okazję i bywać i mieszkać za granicą, tak że wiem co mówię. Takie marudzenie też posiada wymiar lokalny. Jest mnóstwo olsztyniaków twierdzących, że to miasto jest be, a włodarze beznadziejni bo je rujnują. Wystarczy jednak spytać przyjezdnego o zdanie, a już pojawia się obraz zgoła odmienny.
Cała naprzód ku nowej przygodzie!
Taka gratka nie zdarza się co dzień
Niech piecuchy zostaną na brzegu
My odpocząć możemy i w biegu!
Tam można przez renifery a u nas przez sarny.
U nas sarny rzadko w postaci stada łażą po jezdni.
W obu miejscach przez nieostrożną jazdę i nadmiar prędkości.
Wszystko daje się podciągnąć pod nieostrożną jazdę i nadmiar prędkości, to tak zwana interpretacja policyjna. Skoro był wypadek, to znaczy że delikwent nie był dosyć ostrożny.
W tym przypadku stadko stało na jezdni tuż za zakrętem. Gość szybko nie jechał, raczej zgodnie z przepisami, no ale jechał, a nie stał 😕. Dodatkowo kamyczki rozsypane na jezdni, przy hamowaniu poszedł bokiem na tych kamyczkach... Był porządnie ubrany, więc jemu nic, ale motor uderzył kołami w skały na poboczu, wyrwana główka ramy i rozwalone tylne zawieszenie. Szkoda całkowita. Na szczęście miał AC.
„Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna”
Wszystko daje się podciągnąć pod nieostrożną jazdę i nadmiar prędkości, to tak zwana interpretacja policyjna. Skoro był wypadek, to znaczy że delikwent nie był dosyć ostrożny.
Akurat regularnie jeżdżę od kilkunastu lat w miejscach gdzie zwierzęta mogą stać za zakrętem na drodze, gdzie potrafią wybiec pod koła, gdzie zimą jest ślisko (bo w gminie ekologicznej odśnieżają później a solą tylko główne drogi i to ostatnio bo wcześniej wcale tego nie robili) więc dobrze wiem o czym piszę i nie ma to nic wspólnego z policją. Sytuację ze zwierzętami za zakrętem miałem chyba trzy lata temu, gdy w połowie marca, już po wybuchnięciu wiosny, ok 15 zaczął padać śnieg. Jechałem ok 20 (już po zmroku) i za zakrętem stały sarenki na środku drogi. Mimo tego, że na "dupie" siedział mi jakiś typ, któremu się śpieszyło, jechałem swoim tempem i dzięki temu udało mi się zatrzymać przed "turystami". Gdybym jechał ca. 5 km/h szybciej pewnie bym miał sarenkę na masce. Tylko tyle i aż tyle.
Twtter is a day by day war
@irycki o nie ciekawie , z Reniferami nie jest tak źle , gorzej w nocy z łosami ciężko je dostrzec dlatego montuję się lampy dalekosiężne na dachu