„....a ten mi proponuje taplanie się w zimnej wodzie, w dodatku za „Czajką”, która z regularnością przebudzonej Etny, wylewała wtedy co tam miała...”
No właśnie, jak było w rzeczywistości, czy woda była cuchnąca, czy jednak nie było tak źle z jej czystością? Na zdjęciach widać, że brakuście kąpiel w rzece.
Akurat wtedy nie było awarii 😀
Chyba.
Woda jak to w rzece, niosła sporo resztek roślinnych, żwiru, ale zapachowo nie było źle. Ponoć tama we Włocławku zatrzymała duuuużo i z tego też powodu są obawy, co się stanie kiedy się stanie.
Pierwszą nockę za tamą mieliśmy zagwozdkę.
Siedzimy już w namiocie, rozbitym na sporej, ale wystającej maks. 20 cm ponad wodę łasze. W pewnym momencie pomyślałem, co by było gdyby z jakiegoś powodu musieli spuścić w nocy wodę.
Czy by o nas pamiętali?
Do brzegu mieliśmy po 100 m w każdą stronę. Nawet zastanawialiśmy się czy nie zadzwonić z pytaniem.
Siedzimy już w namiocie, rozbitym na sporej, ale wystającej maks. 20 cm ponad wodę łasze. W pewnym momencie pomyślałem, co by było gdyby z jakiegoś powodu musieli spuścić w nocy wodę.
Czy by o nas pamiętali?
Do brzegu mieliśmy po 100 m w każdą stronę. Nawet zastanawialiśmy się czy nie zadzwonić z pytaniem.
Czyli teoretycznie popełniliście ten sam błąd i rozbiliście się jak grupa archeologów z Wyspy Złoczyńców 😀
No tak, ale ryzyko spuszczenia wody oceniliśmy, co prawda trochę po fakcie, jako niskie, a na brzegu pan wie co na nas czekało. 😀
Wysłany przez: @mysikrolik
Śmiało możemy sobie wpisać te 8 dni sierpniowych, jako jedną z przygód życia. Po czasie nie będzie już bólu rąk, okresów zwątpienia, myśli o rzuceniu wszystkiego i powrotu do domu, choć i to ma swój urok. Pozostaną przede wszystkim przyjemne wspomnienia, anegdoty i pewien rodzaj dumy, że daliśmy radę. Będzie o czym opowiadać wnukom, a na razie jest się czym pochwalić znajomym. No ale przede wszystkim jest jeszcze Wisła od źródła do Warszawy, jest Odra, Warta i wiele innych rzeczy które można zrobić, zanim krew zamieni się w wapno.
Przeczytałem całość i takie podsumowanie bardzo mi się podoba. We wspomnieniach nawet komary zamieniają się w atrakcję bo bez nich przygoda nie byłaby taka fajna. Umiesz pisać Mysi ale rzadko z tego korzystasz, zdecydowanie za rzadko. I rację masz, że jest też Wisła od źródeł do Warszawy i kto wie czy ten odcinek nie jest widokowo ciekawszy.
Na koniec jeszcze jedno techniczne pytanie. Jak Pitt przetransportował kajak po skończonym rejsie? Przyczepka czy bagażnik na dachu?
Musiał niestety zakupić belki na dach, ale gdzieś tam i tak nosił się z tym zamiarem, więc koszty wziął na siebie.
I rację masz, że jest też Wisła od źródeł do Warszawy i kto wie czy ten odcinek nie jest widokowo ciekawszy.
Ja bym pisał "od źródeł", bo faktycznie od źródeł raczej nie da się popłynąć. Sam początek, Barania Góra, jest średnio dostępny no i tam raczej nie da się płynąć, to co turyści oglądają w Czarnem i zapora, są niedostępne dla pływających. W Wiśle i dalej w Ustroniu w sezonie ludzie siedzą na dnie w środku rzeki, nie wiem na ile takie rzeczki są możliwe do przepłynięcia (mam na myśli głębokość choć i tłok w wodzie może być odstraszający) więc tak poważnie to bym zaczął się pochylać nad "źródłem" w Skoczowie.
Ten typ https://www.polskieradio.pl/10/4888/Artykul/1778537,Kajakiem-po-Wisle-od-zrodel-do-ujscia zaczął jeszcze dalej czyli od Goczałkowic Zdroju.
Twtter is a day by day war
Na YT jest dostępny film "Wisła od źródeł do ujścia wzdłuż dawnego szlaku łososia"
, niestety tylko trzecia część od ujścia Narwi do Bałtyku. Warto obejrzeć, można poczuć klimat w jakim podróżował Mysikrólik z Pittem.