Patrząc na dzisiejszą pogodę powrót będziecie mieli szokowy...
Patrząc na dzisiejszą pogodę powrót będziecie mieli szokowy...
To jest pikuś. Gdy byliśmy w Tajlandii w czasie przewrotu rządowego, ludzie których tam poznaliśmy lecieli do Europy Aeroflotem. Samolot startował z lotniska wojskowego w Pattaya a lądował w Moskwie, to był pierwszy tydzień grudnia. Okazało się, że nie mają bezpośredniego połączenia z Warszawą i pozwolono im przenocować w hotelu ale... nie dostarczono im bagażu. Więc z lotniska do hotelu lotniskowego maszerowali po śniegu w klapkach i krótkich spodenkach 🙂
Twtter is a day by day war
Tukany na tropie.
Rzeczywiście. Fajne ciuszki macie.:)
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
I tym akcentem żegnamy się z Fuerteventurą. Jutro wylot.
I jak? Wróciliście?
I tym akcentem żegnamy się z Fuerteventurą. Jutro wylot.
I jak? Wróciliście?
Wróciliśmy 🙂
Wczoraj wstępnie wybierałam zdjęcia do relacji, ale muszę znaleźć dużo czasu, aby to wszystko opracować i napisać.
Nie mieliście żadnych problemów covidowo-kwarantannowych, mam nadzieję?
Yvonne, czyżby polska rzeczywistość tak Was przytłoczyła, że już zapomnieliście o wakacjach? 😉
Yvonne, czyżby polska rzeczywistość tak Was przytłoczyła, że już zapomnieliście o wakacjach? 😉
Ależ skąd! Nie da się zapomnieć.
Nie mam kiedy napisać relacji. W tygodniu nie mam siły, bo wracam z pracy mocno zmęczona, robię obiad, bawię się trochę z Elą i idę spać 🙁
A weekendy też mam mocno zajęte. W sobotę świętowaliśmy drugie urodziny Eli, a w niedzielę cały dzień byłam poza domem, bo pojechałam do Gdyni na "Mistrza i Małgorzatę".
Zbliżający się weekend też będę miała mocno zajęty 🙂
Wychodzi na to, że dopiero za dwa tygodnie uda mi się usiąść i coś napisać. Zdjęcia mam już przygotowane.
W sobotę świętowaliśmy drugie urodziny Eli
100 lat dla Eluni 🙂
Dwa tygodnie później ... 🙂
Zbliżają się letnie wakacje, a ja nadal nic nie napisałam o naszej styczniowej podróży.
Wstyd mi. Okropnie szybko zleciały mi ostatnie miesiące.
Pozwólcie, że napiszę chociaż jakieś podsumowanie i wrzucę kilka zdjęć.
Kustosz napisał na początku wątku tak:
“Na Kanarach podobno zawsze jest wiosna, ale dla mnie było za chłodno. To znaczy powyżej 20 st C więc niby fajnie, ale za zimno, żeby wylegiwać się w cieniu pod palmą i kąpać w morzu czy w basenie. W dodatku Fuerta to wietrzna wyspa więc trochę wiało.”
No cóż. Częściowo na pewno muszę się zgodzić.
Kąpieli w oceanie nie było. W basenie kąpałam się dwa razy. Czyli tyle co nic.
Szału pogodowego nie było.
Owszem, było kilka ciepłych dni, co widać po ubraniach, zwłaszcza moich, bo mi zawsze jest raczej ciepło niż zimno. Nie wszyscy jednak chodzili tak cienko ubrani.
Upału nie było na pewno.
Adam dowiedział się od instruktora kitesurfingu, u którego się szkolił, że na wyspie jest mniej więcej 20 dni z deszczem. Przez cały rok. Niestety, trafiliśmy na dwa z tych dni 😊
Ale przecież było dużo cieplej, niż wtedy w Polsce! I to było piękne. I tym się cieszyliśmy.
Zresztą, wszystko zrekompensowały nam rajskie widoki.
Nie będę Was zanudzać, ale postaram się napisać w punktach co i jak, aby Was zachęcić (lub zniechęcić, to zależy od oczekiwań) do Wysp Kanaryjskich zimową porą.
Plusy wycieczki:
- fajna odskocznia od zimnego naszego stycznia i szarugi; sporo słońca
- cudowne widoki: bezkres oceanu, urocze plaże, kwitnąca roślinność
- bardzo mało ludzi, spokój
- ciekawe wycieczki; my skorzystaliśmy jedynie z tej na Lanzarote (sąsiednia wyspa), nie udało nam się pojechać na wycieczkę objazdową po wyspie, bo była ona tego dnia, kiedy jechaliśmy do ZOO (Oasis Park), które wybraliśmy ze względu na Elę
- lekcje kitesurfingu Adama
- lądowanie tuż przy oceanie (super, to moje pierwsze tak blisko wody)
Minusy:
- długi lot (5,5 godziny)
- pogoda nie tak świetna, jak się nastawialiśmy
- spory wiatr
Byliśmy w hotelu Melia, który ma świetne położenie. Znajduje się on bowiem pośrodku niczego (troche wygląda, jak na pustyni), ale przy jednej z najpiękniejszych plaż na wyspie – Sotavento. Między hotelem a oceanem tworzy się laguna, która każdego dnia wygląda inaczej. Turyści z całej wyspy przyjażdżają, aby to zobaczyć. My mieliśmy to na co dzień, tuż za oknem.
Tutaj mała uwaga – dopłacaliśmy do pokoju z widokiem na ocean. Myślę, że bardzo warto.
Sam hotel nie był zły, ale też nie idealny. Zwłaszcza dla osób z małym dzieckiem. Drugi raz bym go nie wybrała. Właściwie jego jedynym dużym plusem jest piękne położenie. Oraz spokój. Nie było obok żadnych głośnych barów, dyskotek, budek z pamiątkami i tego typu wakacyjnych umilaczy.
Brakowało mi wewnętrznego basenu i wewnętrznej sali zabaw dla dzieci (na wypadek brzydkich dni, a takie mieliśmy).
Jedzenie mocno średnie, chociaż ludzie będący tam przed nami (z tego samego biura) podobno bardzo chwalili.
No nie wiem. Często potrawy, które miały być ciepłe, takie nie były. Smakowo bardzo średnio. Nic nas specjalnie nie zachwyciło.
Najlepsze były śniadania i desery.
Za to obsługa w restauracji hotelowej fatalna. Jeszcze nigdzie nie spotkałam tak niesympatycznych ludzi, jak właśnie tam. Bardzo nas to zaskoczyło. Potrafili ochrzaniać ludzi w bardzo niemiły sposób na przykład za brak maseczek. A przecież bardzo łatwo jest, wstając od stołu, aby pójść sobie czegoś dołożyć, zapomnieć o maseczce i zdarzało się to często wielu osobom.
Tak, jak pisałam wcześniej, nie udało nam się pojechać na wycieczkę po wyspie. A jej program był bardzo ciekawy. Jaskinie piratów, urokliwe miasteczka, kozie farmy, plaża z popcornu, plaża Cofete …
Niestety, wynikło to z faktu, że mieliśmy pecha.
Na spotkaniu z rezydentem usłyszeliśmy, że wycieczka po wyspie jest w środę, natomiast Oasis Park, czyli ZOO, jest czynny codziennie oprócz poniedziałków. Ustaliliśmy zatem, że we wtorek jedziemy do ZOO, a w środę zwiedzamy wyspę. W czwartek już wylatywaliśmy do domu.
Tymczasem okazalo się, że akurat od tego tygodnia, kiedy tam byliśmy, ZOO jest zamknięte zarówno w poniedziałki, jak i we wtorki. Został nam zatem wtorek bez planów i środa, kiedy musieliśmy wybrać jedną atrakcję z dwóch. Ze względu na Elę, wybraliśmy Oasis Park, a wycieczka przeszła nam koło nosa.
W wolny wtorek pojechaliśmy więc do niedalekiego miasteczka Morro Jable, z przepiękną promenadą ciągnącą się wzdłuż oceanu.
Dlatego chciałabym kiedyś wrócić na Fuerteventurę. Może za kilka lat, jak Ela będzie starsza.
A może inna wyspa? Gran Canaria? Teneryfa? Czas pokaże.
Ciag dalszy (czytaj: zdjęcia) nastąpi 🙂
Wrażenia pogodowe to kwestia nastawienia. Ja od takich wyjazdów oczekuję relaksu na plaży czy na basenie a do tego konieczny jest upał. Ale jeśli nastawić się spacerowo i krajoznawczo to pogoda jest w sam raz, zwłaszcza w zestawieniu z tą polską. Hotele wszystkie są podobne, nigdy nie spotkałem się z tym, żeby w takich letnich miejscówkach był kryty basen. Za to czasem jest podgrzewana woda w basenie odkrytym, tyle, że jak dla mnie, te podgrzewanie za mało podgrzewa:) Hotelowe żarcie też wszędzie podobne, otwarte bufety z jedzeniem w podgrzewaczach więc jak długo leży temperatura już nie ta co trzeba. Ale zwykle jest też coś przygotowywane na życzenie, chociażby omlet czy jajecznica. Trudno kierować się ocenami innych ludzi bo gusta kulinarne są często skrajne.
Na kite surfing Fuerta to na pewno dobry adres, nie wiem tylko czy dla początkujących bo wieje jak cholera:) Jak poszło Adamowi? Kajtował już wcześniej?
Widzę, że wymyśliliście to sprytnie. Polecieliście z opieką do dziecka;)
Hotele wszystkie są podobne, nigdy nie spotkałem się z tym, żeby w takich letnich miejscówkach był kryty basen.
Rozmawiałam z naszą Panią od wycieczek i powiedziała, że zdarzają się hotele, które mają wewnętrzny basen. Acz nie ma ich wiele.
Następnym razem będziemy szukać takiego, który ma. Oczywiście wyłącznie na wyjazd zimowy, bo na letni nie ma sensu.
Hotelowe żarcie też wszędzie podobne, otwarte bufety z jedzeniem w podgrzewaczach więc jak długo leży temperatura już nie ta co trzeba.
Dlatego bardzo się cieszymy, że na wyjazd letni wybraliśmy ofertę tylko ze śniadaniami.
Na obiady będziemy chodzić do lokalnych tawern.
Na kite surfing Fuerta to na pewno dobry adres, nie wiem tylko czy dla początkujących bo wieje jak cholera:) Jak poszło Adamowi? Kajtował już wcześniej?
Nie kajtował wcześniej. Tam właśnie wziął pierwsze lekcje. Kilka pierwszych godzin to było zaznajamianie się ze sprzętem i specyfiką sportu. Na wodzie spędził mało czasu, ale bardzo chciałby kiedyś pokajtować więcej. A tam naprawdę warunki są idealne. Widok tych kolorowych kajtów był jednym z ładniejszych na naszej plaży.
Widzę, że wymyśliliście to sprytnie. Polecieliście z opieką do dziecka;)
To był bardzo dobry pomysł 🙂
Dla zainteresowanych wrzucam kilka zdjęć otoczenia naszego hotelu.
Możecie na nich zobaczyć to, o czym pisałam wczoraj.
Było naprawdę pusto, cicho i spokojnie 🙂
Na pierwszym i szóstym zdjęciu widok z naszego okna (w ciągu dnia i wieczorem).
Na zdjęciu z Adamem i Elą - w tle nasz hotel.
Pierwsza wycieczka. Wybraliśmy się na najbliższego miasteczka - Costa Calma.
Pierwsze moczenie nóg w oceanie, pierwsze lody i pierwsze zakupy pamiątek.
Costa Calma nie jest zbyt uroczym miasteczkiem.
Ot, hotele i domy wzdłuż brzegu, krótki deptak ze sklepami z pamiątkami i kilka sklepów z ciuchami. W tym jeden dla Niemców 🙂
Dlatego bardzo się cieszymy, że na wyjazd letni wybraliśmy ofertę tylko ze śniadaniami.
Na obiady będziemy chodzić do lokalnych tawern.
Znaczy teraz lecicie? Jaka jest temperatura teraz w Afryce?
Twtter is a day by day war
Dlatego bardzo się cieszymy, że na wyjazd letni wybraliśmy ofertę tylko ze śniadaniami.
Na obiady będziemy chodzić do lokalnych tawern.
Znaczy teraz lecicie? Jaka jest temperatura teraz w Afryce?
Nie, źle się wyraziłam 🙂
Lecimy do Grecji, na Kefalonię. W sierpniu. I tam mamy tylko śniadania w ofercie.
Lecimy do Grecji, na Kefalonię. W sierpniu. I tam mamy tylko śniadania w ofercie.
To ciekaw jestem wrażeń. Na wyspach w Grecji nie byłem, ale byłem w sierpniu na Chalkidiki i... było 40 stopni, na plaży dało się wytrzymać ca. 30 minut, później pokój, zimny prysznic, odpoczynek.
Twtter is a day by day war
Na Krecie w sierpniu jest podobnie...
Yvonne, na czym polega sklep dla Niemców? Innym nie wolno tam kupować? Jakoś mi się to kojarzy, nie wiem dlaczego... 😛
„Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna”