Biegówki są fajne o tyle, że nie trzeba zasuwać w góry żeby na nich pojeździć. Zwłaszcza jak mieszka się nieopodal lasu. Tyle, że w naszych warunkach to teoria. Śnieg dobry do jeżdżenia jest może przez tydzień w sezonie więc inwestowanie w biegówki nie ma sensu. Z tego powodu zrezygnowałem z takiego projektu kilka lat temu.
Trochę jeżdżę. Nawet wczoraj śmigałem ⛷
Piękne okolice zwiedziliście. Nie dziwie się wcale Milady, że chcesz tam wracać do znanych miejsc i poznawać nowe zakamarki. W Kłodzku byłam latem, więc wiadomo tabuny turystów. Dodatkowo pogoda była grecka i zamiast podziwiać miasteczko szukałam cienia, pstrykając zdjęcia jak popadnie.
Milady nie poddawaj się nartom. Ja nawet nie próbuję, bo by nie było co zbierać po moim przejeździe 🙂
Nawet wczoraj śmigałem
Ty to masz blisko:)
Milady, Kustoszu, piękna wyprawa.
Też lubię Dolny Śląsk. Latem spędziliśmy tydzień w Górach Sowich (ale o tym wiecie doskonale), a potem w Górach Stołowych.
Międzygórze jest bajkowe. Planuję wybrać się tam kiedyś na kilka dni, bo latem pojechaliśmy tylko na kilka godzin i niestety padało.
Mogę zapytać, gdzie mieszkaliście w Międzygórzu?
Tak apropo's, jeździcie na nartach?
U mnie jeżdżą chłopcy i Adam.
Chłopcy na desce, ale zaczynali na nartach, więc też potrafią.
Ja kilka razy próbowałam. Po nauce z instruktorem, podczas której uczyłam się głównie jak wstawać, pojechałam małym orczykiem na oślą łączkę i stamtąd sobie zjeżdżałam dwie czy trzy godziny.
Nawet było fajnie i myślałam, że rozwijam całkiem niezłą prędkość ... Ale potem przyszła chwila prawdy. Adam pokazał mi filmik, który mi nagrał. Na początku zapytałam go, czy na pewno nie włączył trybu spowalniania w odtwarzaniu. A potem zaczęłam się tak śmiać, że prawie umarłam z tego śmiechu. Do dzisiaj się z tego nabijamy 🙂
Następnego roku ich wysłałam na stoki w Czechach, a ja zostałam w Jakuszycach i poszłam na biegówki. I to było bardzo fajne 🙂
Na pewno kiedyś jeszcze pojadę.
Milady, Kustoszu, czy widzieliście moje pytanie o miejscówkę?
Chyba, że to tajemnica 🙂
Milady, Kustoszu, czy widzieliście moje pytanie o miejscówkę?
Sorry, gdzieś nam umknęło. W poniemieckich międzygórskich willach nie było już miejsca, więc nocowaliśmy w Willi Krokus.
Milady, Kustoszu, czy widzieliście moje pytanie o miejscówkę?
Sorry, gdzieś nam umknęło. W poniemieckich międzygórskich willach nie było już miejsca, więc nocowaliśmy w Willi Krokus.
Kilka lat temu, jak szukałam noclegu w Międzygórzu, to właśnie ta willa mi się spodobała i zaplanowałam nocleg właśnie w niej. Ale musiałam wtedy zmienić plany i ostatecznie nie pojechaliśmy.
Jak oceniacie tę miejscówkę?
W poniemieckich międzygórskich willach nie było już miejsca, więc nocowaliśmy w Willi Krokus.
Bardzo fajne miejsce i przemiła właścicielka, choć ciekawa jestem jak by nam się mieszkało w takim na przykład "Gigancie" (olbrzymia willa w starym stylu choć nazwa mało sexy), "Sarence", "Klarze" czy "Pepicie". W każdym razie Międzygórze jest bajkowe o każdej porze roku.:)
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
W Walimiu lubią sporty ekstremalne. Serio zastanawiam się czy w przyszłym roku nie wystawić swojego zawodnika. Tylko jak go skutecznie trenować?
Pytanie czy trzeba mieć zgodę zawodnika? A poważnie, to nie jest jakieś torturowanie zwierząt?
Twtter is a day by day war
A poważnie, to nie jest jakieś torturowanie zwierząt?
Pojęcia nie mam. Niby są też podane zasady, m.in.: po zawodach jest obowiązek pozostawienia ślimaków w naturalnym środowisku i każdy kto chce wziąć udział musi taką pisemną zgodę złożyć. Myślę, że trzeba by było zobaczyć jak takie coś wygląda w rzeczywistości żeby móc ocenić.
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
To chyba jednak bardziej ogarnięte są wyścigi karaluchów w Makao. Gdy byłem w muzeum Makao oglądałem filmy z takich zawodów, mają specjalne tory, pudełeczka drewniane, w których mieszkają zawodnicy...
Twtter is a day by day war
Tylko jak go skutecznie trenować?
Pokazać mu francuską książkę kucharską? 🙂
Krótkie rozwinięcie.
Pałac w Wiśniowej.
Ten pałac bardzo mnie zainteresował. Jest dobrze ukryty i naprawdę ciężko na niego trafić. Poza tym jest zabezpieczony i ciekawi mnie czy ktoś z okolicznych mieszkańców ma dostęp do klucza i czy istnieje możliwość zobaczenia wnętrz. Żałuję, że nie drążyłam tego tematu będąc na miejscu, tym bardziej że przyjaźnie zaczepił mnie burek mieszkańców i wywiązała się krótka rozmowa. Ale akurat podróżowałam sama i jakoś tak nie czułam się zbyt pewnie.
Zachód słońca w Walimiu.
Zachód w wieczór przed wyborami.
z widokiem na zamek Grodno.
Zbliżenia na telefonie nie wychodzą jednak najlepiej.
Rzeczka. Spacer czerwonym szlakiem.
Drzewa na pierwszym zdjęciu są oświetlone przez popołudniowe słońce a w tle widać już nadchodzącą zmianę pogody. Miałam takie widoki może przez 15 minut. Później nadciągnęły chmury. Piękne.
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"