Na wystawie widzę plakaty ze teatralne ze sztuk Nienackiego - "Termitiery" i "Golema".
To są zdjęcia ze spotkań z dzieciakami z podstawówek. Dzisiejsze dzieciaki chyba nie stawiły by się tak chętnie na spotkaniu z Nienacki, w zdecydowanej większości pewnie go nie znają. No chyba, że młodzież ze szkół średnich.
Na stronie Piotrka natknąłem się na bardzo fajną relację ze spotkań z Nienackim, dziewczyny, która w ostatnich latach życia pisarza odwiedzała jego dom w czasie wakacji nad Jeziorakiem.
Sporo ciekawych informacji. Trochę dziwnie to brzmi, ale z tego tekstu wynika, że na nazwisko "Nienacki" nikt w Jerzwałdzie nie reagował, dopiero hasło "pisarz" sprawiało, że było wiadomo o kogo chodzi. Jest też kilka prywatnych zdjęć, min z ekstrawagancko wystrojoną (jak na tamte czasy i okoliczności) Alicją. Partnerka Nienackiego robi zresztą w tych wspomnieniach bardzo sympatyczne wrażenie, w przeciwieństwie do Heleny Nowickiej, na którą autorka relacji również się natknęła. Dowiadujemy się też, że Nienacki grywał w krykieta na łące przed domem, jest też dziwna wersja historii wehikułu z ekranizacji "Templariuszy".
Autorka opisu spotkania z pisarzem. Okazał się bardzo gadatliwym człowiekiem, opowiedział między innymi o tym skąd się wziął pomysł na fabułę "Dagome Iudex", o co ostatnio pytał Seth w innym wątku. Poniżej cytuję to co Nienacki miał do powiedzenia na ten temat:
Opowiada, że jeździł na wiele wykopalisk, brał udział w badaniach archeologicznych i w pewnym momencie zorientował się, że wiedza, która z nich wynika kompletnie nie przystaje do tego, co o epoce wczesnych Piastów napisał Kraszewski w swojej "Starej Baśni". Wyśmiał zwłaszcza namalowany tam obraz świątyń i służących w nich dziewic - westalek w białych giezłach. Uważa, że tego typu wizje Kraszewski czerpał z dzieł o starożytnej Grecji, a historię oparł na naszych narodowych legendach i podaniach.
Nienackiego natomiast interesowały polityczne mechanizmy, które doprowadziły do stworzenia państwowości wśród rozproszonych i walczących ze sobą słowiańskich plemion. Opowiada, jak przeanalizował współczesną politykę i jej język, a następnie dostosował do historycznych realiów.
Potem poruszył postać głównego bohatera. Tu czerpał, podobnie jak Kraszewski, z mitu o Piaście, lecz według niego nie mógł on być prostym kołodziejem. Długo dowodzi, że ktoś taki, ubogi i niewykształcony, nie byłby w stanie stworzyć ani utrzymać potężnego państwa.
Przy okazji nawiązuje do innych mitów. Przykładem podanie o olbrzymach, z którego rodu wywodzi się bohater. Okazuje się, że istnienie olbrzymich, bo ponad dwumetrowych ludzi potwierdzają liczne odkrycia archeologiczne.
Potwierdza się też informacja, że pierwowzorem postaci Dago był Conan Barbarzyńca wykreowany przez Arnolda Schawrzeneggera, w filmie o tym samym tytule.
Naprawdę bardzo fajny tekst, gorąco go polecam.
Nie ma już wśród nas, żywych obydwu pisarzy, Nienackiego i Minkowskiego. Niestety nie możemy zadać im już żadnego nurtującego nas pytania. Czasami mam sobie za złe, że nie odwiedziłem Nienackiego ani razu po moim powrocie do Jerzwałdu, który miał miejsce 14 czerwca 1993 roku. Nie mieszkałem jeszcze wtedy tu na stałe, ale na weekendy przecież przyjeżdżałem. I spotykałem go na wiosce wielokrotnie. Jakoś mnie wtedy jego życie nie interesowało. Ja miałem wtedy 30 lat, on 64 - kompletna przepaść. Twórczością jego też się wtedy nie pasjonowałem.
Na szczęście nie zmarnowałem szansy aby poznać bliżej Aleksandra Minkowskiego. Pisałem o tym już w innym wątku. mam nagrania z naszych rozmów, filmy, zdjęcia. Ale i tu pozostał niedosyt bo Olek odszedł tak nagle i niespodziewanie. Wiedziałem o jego chorobie ale wierzyłem, że on z tego wyjdzie. Mieliśmy w planach spotkanie autorskie u mnie w domu z Wami, pisałem o tym na innym forum. Ale on zwlekał, mówił, że mamy czas. A okazało się, że tego czasu jednak nie mieliśmy.
Znalazłem wycinek z Wieczora Wybrzeża, nr 118, rok 1977. Wtedy to poznali się obaj pisarze w Gdańsku podczas Dziecięcego Sympozjum Czytelniczego.
Nie ma już wśród nas, żywych obydwu pisarzy, Nienackiego i Minkowskiego.
Wzięło mnie na wspominki i na rozmyślania, którzy pisarze z tzw. lat młodości są wśród nas i istnieje jeszcze cień szansy aby ich spotkać i porozmawiać. Niestety, nie doszukałam się żadnego. Smutne to, to przemijanie.
Nie ma już wśród nas, żywych obydwu pisarzy, Nienackiego i Minkowskiego.
Wzięło mnie na wspominki i na rozmyślania, którzy pisarze z tzw. lat młodości są wśród nas i istnieje jeszcze cień szansy aby ich spotkać i porozmawiać. Niestety, nie doszukałam się żadnego. Smutne to, to przemijanie.
Ja mam jeszcze Małgorzatę Musierowicz.
Już ją nawet spotkałam 🙂
Albo Ewa Lach 🙂
Bardzo lubiłam jej książki, zwłaszcza: "Kosmohikanie" oraz "Romeo, Julia i błąd szeryfa".
Na stronie Piotrka natknąłem się na bardzo fajną relację ze spotkań z Nienackim, dziewczyny, która w ostatnich latach życia pisarza odwiedzała jego dom w czasie wakacji nad Jeziorakiem.
Rzeczywiście bardzo fajnie napisane relacje. Autorka opisuje spotkania z Nienackim, tak jakby spotykała się niemalże z półbogiem.
Fantastycznie, że znasz i dzielisz się tego rodzaju smaczkami.
Zaintrygowało mnie zdanie, że „wtedy nie pasjonowałem się Jego twórczością”. Mogę zatem zapytać, kiedy wsiąkłeś w Nienackiego?
Fantastycznie, że wiesz i dzielisz się tego rodzaju smaczkami.
Zaintrygowało mnie zdanie, że „wtedy nie pasjonowałem się Jego twórczością”. Mogę zatem zapytać, kiedy wsiąkłeś w Nienackiego?
W 2009 roku, kiedy na stałe wróciłem do Jerzwałdu po 31 latach.
Rozumiem. A tak przy okazji, Twoim zdaniem najpiękniejszą porą roku nad Jeziorakiem, Plaskim jest... Albo inaczej, gdybyś miał przyjechać nad Jeziorak, Płaskie byłaby to?
Rozumiem. A tak przy okazji, Twoim zdaniem najpiękniejszą porą roku nad Jeziorakiem, Plaskim jest... Albo inaczej, gdybyś miał przyjechać nad Jeziorak, Płaskie byłaby to?
Nad Jeziorak przyjeżdża się przede wszystkim latem, ale nad Płaskie, do Jerzwałdu można przyjeżdżać cały rok. Wszystkie cztery pory roku są tu urokliwe od kiedy gmina zainwestowała w nową nawierzchnię drogi nad jezioro. Wcześniej, wiosną spacer nad jezioro był prawie niemożliwy. Roztopy, a ich skutkiem błoto, kałuże powodowały, że dojście nad jezioro było możliwe tylko w tzw. gumofilcach. Ale Jerzwałd to nie tylko okoliczności przyrody, to też ludzie tu mieszkający oraz życie towarzyskie, jakie mamy na co dzień. Niestety, Ci którzy przyjeżdżają tu tylko na chwilę pozbawieni są pewnych doznań. Jedni chcieliby zostać w Jerzwałdzie na stałe, a inni chcą czym prędzej stąd uciekać. Ale rotacja mieszkańców jest niewielka. Jerzwałdzkie domy raczej nie są dostępne dla nieznajomych, za wyjątkiem chyba tylko naszego. Ludzie też nie są zbyt rozmowni. Jednym słowem Jerzwałd nie jest atrakcyjny dla każdego.