W bibliografii jest nasza strona 🙂
Właśnie, czyli Molenda dobrze wie, że nikt tu się nie modli do Nienackiego, wymachuje tym zarzutem bo tak najłatwiej zdyskredytować adwersarza. Na argumenty merytoryczne to on nie powalczy.
BTW Zdjęcia maszynopisów scenariuszy „Skiroławek” są wzięte od nas.
BTW Zdjęcia maszynopisów scenariuszy „Skiroławek” są wzięte od nas.
Masz pewność? Bo to jednak takie nieładne oskarżenie bez dowodu. Pan Molenda powinien ogarniać z grubsza główne zasady prawa autorskiego, a przecież nawet ja wiem, że się nie używa cudzych zdjęć jak/jako własnych.
O to nie mam pretensji i nie oskarżam. Wziął to wziął. Nie jestem hipokrytą, sam biorę różne rzeczy z netu. A czy jestem pewien? Owszem, zresztą sam porównaj.
Ale niezarobkowe branie z netu bez sugerowania, że to twoje własne się nie liczy 😀
Problem w tym, że pan Molenda książki sprzedaje, więc za ikonografię objętą prawem autorskim powinien zapłacić.
Problem w tym, że pan Molenda książki sprzedaje, więc za ikonografię objętą prawem autorskim powinien zapłacić.
Tylko komu? Bo nie nam, skoro nie jesteśmy właścicielami tych dokumentów.
Twtter is a day by day war
Oczywiście, że nie nam. Po pierwsze autorowi tekstu lub jego spadkobiercom z tytułu praw autorskich. Po drugie posiadaczom materiału za wykonanie kopii (może być FINA, może ktoś inny). Najważniejsze to pierwsze.
Problem w tym, że pan Molenda książki sprzedaje, więc za ikonografię objętą prawem autorskim powinien zapłacić.
Nie wykluczam, że zapłacił. W wykazie ilustracji jest wskazane FINA w przypadku zdjęć pierwszych stron maszynopisów "Skiroławek". Tyle, że te zdjęcia są wzięte od nas.
A mnie został jeszcze jeden rozdział biografii, ale dzisiaj byłem na fajnym spotkaniu autorskim (Andrzej Beya-Zaborski* okazał się świetnym gawędziarzem** i gdyby nie dyrektorka biblioteki pewnie by gadał dłużej, niż dwie godziny) i już sobie nie będę zakłócał wrażeń lekturą.
____
* większość pewnie go kojarzy, o ile kojarzy, jako komendanta policji w Królowym Moście z cyklu filmów Jacka Bromskiego "U Pana Boga..."
** poprzednim razem było równie zabawnie na spotkaniu z Arturem Andrusem
* większość pewnie go kojarzy, o ile kojarzy, jako komendanta policji w Królowym Moście z cyklu filmów Jacka Bromskiego "U Pana Boga..."
Białostocki aktor, kojarzę go z czasów mojego białostockiego okresu w karierze zawodowej. Grywał również w amatorskich produkcjach Piotrka Krzywca ("Czerwona rewolucja", "Oko Boga"), o którym pisałem swego czasu na portalu.
Jeśli Nienacki był skandalistą to jak nazwać Mieczysława Fogga?
A moim zdaniem, żaden z tych panów nie był moralistą, nie opowiadał ludziom jak mają żyć, ich prywatna sprawa co, jak i z kim.
Twtter is a day by day war
Bo jeśli zajrzeć w życie prywatne artystów, zarówno kiedyś jak i teraz, to kontrowersyjnych kart w życiorysach nie brakuje. Trudno się zresztą dziwić, mają znacznie więcej okazji do ekscesów niż zwykły człowiek. Nienacki wysuwa się na pierwszy plan ponieważ nastąpiła tu kumulacja kilku spraw. Pierwsza i najważniejsza, którą wyraźnie widać w słynnym felietonie Passenta to szokujący kontrast między pożądanym, przez opinię publiczną, wizerunkiem autora książek dla młodzieży a bardzo śmiałą obyczajowo twórczością Nienackiego dla dorosłych. Świadomie czy podświadomie ludzie widzą pisarza młodzieżowego w roli świecącego przykładem wychowawcy, a tu wyłazi z niego świntuch i erotoman, w dodatku z nieletnią kochanką. Zauważyliście, że pisząc o Alicji dziennikarze często zaniżają jej wiek do 16 lat, żeby była bardziej nieletnia? Bo 17 to już przecież prawie dorosła. Pomijam fakt, że dla nich zawsze jest nieletnią kochanką nawet jak ma 40 lat. Do tego legendy o setkach innych kobiet, które przewinęły się przez alkowę, nagie licealistki na jachcie, teraz Molenda dołożył metody podrywu, na impotenta i na fryzjera. Na clickbajty wszystko się nadaje. A dalej leci ORMO, Eremita, Ewa Połaniecka, no trochę tego jest:)
A dalej leci ORMO, Eremita, Ewa Połaniecka, no trochę tego jest:)
Tyle, że to żadne skandale. Pewnie każdy w tamtych czasach znał przynajmniej jednrgo ormowca, wielu dziennikarzy, pisarzy i innych artystów tworzyło większe lub mniejsze 'gówna' na zlecenie władzy a kontaktów operacyjnych i tw było w kraju, w szczycie, nawet 100 tysięcy, co pewnie przy rozłożeniu w czasie oznacza, że mogło być ich ze 2 razy więcej. Niby w skali 30-40 milionowego kraju to niewiele, ale jednak to już całkiem niezłe miasteczko.
A i nie podważam tego, że rodzina państwa Nowickich wzorcową nie była tyle, że niczym nadzwyczajnym też nie. Tak tylko sobie przemyślenia wypisuję.
Twtter is a day by day war
W moim prywatnym odczuci skandalistą może być tylko ktoś, kto się za życia zachowuje skandalizującą i tak niedyskretnie, że to jest powszechnie znane. W takim ujęciu Nienacki ma na koncie chyba tylko jeden "skandal" - swoje trzy (? Skiroławki, Wielki las, Dagome) powieści z wątkami erotycznymi. Bo tak poza tym kreował się na porządnego męża, ojca rodziny i feministę nawet, który pozwala żonie realizować się w pracy zawodowej 😀
Bo też skandal jest pojęciem subiektywnym. Takie samo zachowanie może być w jednym przypadku akceptowane, a w innym głośno potępiane. Powodów jest wiele. Dużą rolę odgrywa sytuacja "sprawcy". Jeśli cieszy się sympatią i szacunkiem to wybacza mu się zaskakująco dużo, a jeszcze więcej po prostu nie przedostaje się do informacji publicznej, nawet jeśli "w środowisku" wszyscy wiedzą.
Niedawno w pisemku "Retro" czytałam wspomnieniowy artykuł o popularnym i lubianym aktorze, który miał na koncie trzy małżeństwa. Zwróciło moją uwagę to, jak neutralnie opisano rozpad kolejnych związków, na zasadzie "miłość się obustronnie wypaliła, zdecydowali się rozstać, no hard feelings". Przyznam, że trudno mi w to uwierzyć. A właściwie - bo wyjątki się zdarzają - trudno mi uwierzyć, że takie relacje są regułą, a tak to wygląda w pismach "ku pokrzepieniu nostalgicznych serc". Trzy, cztery, pięć małżeństw, związki pozamałżeńskie, dzieci uznawane, nieuznawane, skłócone... Ale dopóki bohaterem/ką jest osoba "pozytywna" to wszystko można opisać tak, by właściwie nie rzutowało na jej wizerunek. Za to jeśli chce się komuś dokopać...
Ale dopóki bohaterem/ką jest osoba "pozytywna" to wszystko można opisać tak, by właściwie nie rzutowało na jej wizerunek. Za to jeśli chce się komuś dokopać...
Prawda. Wystarczy spojrzeć na życie innego znanego Nowickiego, czyli Jana. Przy intensywności jego związków to ZN jest pełnym leszczem.
Twtter is a day by day war
Niestety nie mogę polemizować z twoją oceną książki Molendy, bo zgadzam się w 100% z tym, co napisałeś. A tak w ogóle (tylko żeby woda sodowa nie uderzyła ci do głowy! 😛 ) twoja recenzja jest chyba najlepszym tekstem, jaki czytałem na temat tej biografii. Pewnie wynika to troche z prostego faktu, że miałeś wyżej postawioną poprzeczkę, niż dajmy na to pan Szczerba z Wyborczej i nie mogłeś sobie ułatwiać pisania, streszczając na 3/4 tekstu życiorys Nienackiego.
😀
Spoko luz. Drobna korekta i już jest, jak być miało.