utwierdzam się w przekonaniu, że pan Molenda na szczęście jest lepszym rzemieślnikiem (pisarzem)
Z tym mam jednak pewien problem. Być może jestem ortodoksem ale pisanie kojarzy mi się z samodzielnym kleceniem zdań, a nie pracą polegającą na wycinaniu zdań cudzych i układaniu z nich własnej kompozycji. Nie chcę przez to powiedzieć, że nie jest to też jakaś cenna umiejętność, jednakowoż z pisaniem ma niewiele wspólnego.
Przy biografiach osób zmarłych dawniej przecież inaczej się nie da, niż pracować nad tym co już ktoś napisał wcześniej. A Molenda z archiwaliów jednak trochę też korzystał. Mógłby zapewne więcej, ale na to trzeba czasu i pieniędzy, a on tego nie miał.
Piszę więc w swojej recenzji, że trudno mieć do niego pretensję w kwestii kompilacji z cytatów części biograficznej. W przypadku części dotyczącej twórczości to już inna sprawa. Tutaj natomiast odniosłem się tylko do kwestii definicji, że działanie w ten sposób powinno się jakoś inaczej nazywać, bo pisanie sensu stricto to nie jest.
Przy biografiach osób zmarłych dawniej przecież inaczej się nie da, niż pracować nad tym co już ktoś napisał wcześniej.
No nie. Można jeszcze porozmawiać z ludźmi. A on wnuka olał 'bo co on tam może wiedzieć', rozumiem, że z panią Alicją też nie rozmawiał, nie wygląda na to żeby rozmawiał z ludźmi w Jerzwaldzie, mógł porozmawiać z panami, którzy grali harcerzy w SiT, jest Joanna Jędryka, która grała w Wyspie. Pewnie gdybym nie był na urlopie i miał chwilę czasu i komputer, to w godzinę bym zrobił sporą listę osób, którymi by można było porozmawiać o Nienackim i np. potwierdzić ten jego alko i sekso -holizm.
Tylko trzeba chcieć i nie stawiać tezy tylko przedstawiać uczciwie.
Ja np. jakiś czas temu czytałem opracowanie (nie mogę znaleźć ale będę próbował), z którego wynika, że na takie studia w Moskwie ludzie się nie pchali drzwiami i oknami i raczej nie dobijaliśmy do limitów, więc pytanie czy Nienacki musiał to załatwiać po znajomości czy może brali każdego chętnego? Takich rzeczy pewnie jest wiele, tylko trzeba mieć czas.
Twtter is a day by day war
"Pax, pax między chrześcijany!", jak to pisał mizogin, szowinista, rasista i grafoman Sienkiewicz 😀
Nie zamierzam bronić i wybielać pana Molendy, fakt, że mógł się postarać bardziej, ale nie ma się też na niego co tak bardzo oburzać, bo on może niektóre rzeczy z biografii Nienackiego lekko podkręcił (i to chyba bardziej przy wywiadach, niż w samej książce) ale chyba sam niczego nie wymyślił, żadnych nowych wniosków nie wysnuł. Seksoholizm i poniekąd alkoholizm mamy na przykład poparty pracą Macieja Łuczaka "Wniebowzięci czyli jak to się robi hydrozagadkę" (Wydawnictwo Prószyński i S-ka, Warszawa 2004; str. 106-108) z tym mniej więcej cytatem
Forum Pana Samochodzika - Zobacz temat - Zakopane... (pansamochodzik.net.pl)
To akurat tytuł od Prószyńskiego, więc bym nie wychodził jeszcze z teorią, że przy pisaniu biografii Nienackiego pan Molenda bardzo dokładnie przestudiował Forum Miłośników Pana Samochodzika 😀
Seksoholizm i poniekąd alkoholizm mamy na przykład poparty pracą Macieja Łuczaka "Wniebowzięci czyli jak to się robi hydrozagadkę"
Bez jaj, to jest przecież anegdotka. Owszem, barwna i zabawna, warto było ją przytoczyć, ale anegdotka, która mieści się w pewnej jajcarsko alkoholowej konwencji i nie można jej traktować jeden do jednego. Sam Kondratiuk daje przecież do zrozumienia, że właściwie w tym Zakopanym nie trzeźwiał. Co więcej, mówi również cyt: (Nienacki) Na miejscu nie pił więcej niż jeden duży kielich wina. Straszny alkoholik!
To samo seksoholizm. A o czym niby faceci gadają przy kielichu? Przechwałki, mołojeckie opowieści, co ty Hebius nigdy z kumplami na piwie nie byłeś? Gdyby chcieć na tej podstawie budować fakty historyczne to każdy jest skandalistą.
No ja to wiem 😀 Ale wiemy też, że pan Molenda ma tendencje do podchodzenia całkowicie na serio do wszystkiego, co zostało gdzieś napisane i wydrukowane.
Swoją drogą ta wypowiedź Kondratiuka świadczyła by raczej o braku alkoholizmu u Nienackiego, bo przecież uzależnieni raczej nie potrafią tak kontrolować swojego nałogu.
No więc właśnie. Dlatego mówię o podkręcaniu faktów. Nienacki, nie wspominał o swoim bracie Wojciechu w wywiadach (a po co niby miał wspominać?) to dla Molendy znaczy, że się go wyparł bo ten należał do AK. Nie wspominał też o bracie Andrzeju, ale ten nie należał do AK więc Molenda się nim nie zajmuje. Nobla wziął z primaaprilisowego artykułu, alkoholizm z informacji, że bywał w knajpach, a seksoholizm to w ogóle z ogólnej atmosfery. Bo to, że facet lubi kobiety nie czyni chyba jeszcze z niego seksoholika. Zresztą sam Molenda w innym miejscu twierdzi, że Nienackiego bardziej interesowało uwodzenie, gonienie króliczka niż samo konsumatum. To jaki z niego seksoholik z setkami kochanek? Zwłaszcza, że pisze tylko o leśniczynie. W dodatku z wyssaną z palca historią, że uwiódł ją specjalnie na potrzeby literackie (żeby potem opisać to w "Skiroławkach").
W książce przedstawia różne wersje związane z zakończeniem epizodu moskiewskiego, ale już w wywiadach uczepił się tej najbardziej sensacyjnej (z kochanką z ambasady włoskiej) a jednocześnie najmniej wiarygodnej bo pochodzącej z relacji Gierymskiego (przyjaciela z lat młodzieńczych), który jawi mi się jako wyjątkowo mało wiarygodne źródło. Gierymski, oprócz kochanki z ambasady włoskiej jest facetem od newsa, że Nienacki nie miał matury i od nagich licealistek na jachcie. Wszystkie sensacyjne, wątpliwe i nie potwierdzone w innym źródle. Zresztą Gierymski poprztykał się z Nienackim o stan wojenny i zerwali wtedy znajomość. Cholera więc wie jakie intencje przyświecały Gierymskiemu.
Z24 wypatrzył krytyczną recenzję biografii Nienackiego w nowym numerze tygodnika "Angora" Nr 38 (1735) Rok XXXIV z 17 września 2023 r. na str. 52-53
Może się wybiorę do biblioteki po południu, to dam znać, czy jest w tekście coś ciekawego.
Chyba, że nie prenumerują "Angory", wtedy będę miał tylko spacer (140 metrów wg mapy Google).
W kwestii mojej własnej lektury dzieła Molendy - zostało mi do końca jeszcze kilka rozdziałów. Początek biografii czytało mi się jakoś lepiej. A rozdział o reakcji na Skiroławki już nie bardzo, nudził trochę. Ale do końca tygodnia tom doczytam.
Może się wybiorę do biblioteki po południu, to dam znać, czy jest w tekście coś ciekawego.
Zrób fotę.
Początek biografii czytało mi się jakoś lepiej. A rozdział o reakcji na Skiroławki już nie bardzo, nudził trochę.
Tak, Molenda bardzo gorliwie naprzepisywał to co inni sądzą o twórczości Nienackiego. Wraca do tego w kilku rozdziałach.
Wszystko zostało już napisane 😉
Wreszcie skończyłam biografię i ogólnie podobała mi się. Nie pamiętam dokładnie poprzednich biografii, więc nie wiem na ile jest wtórna i oceniam ją niezależnie.
Z pozytywów, to historyczne tło, niesamowita ilość źródeł, cytatów. Książkę czyta się bardzo dobrze. Wg mnie autor (wbrew swoim zamiarom) zafascynował się swoim obiektem, tym jak Nienacki potrafił się wykreować, wyczuwać publikę, tworzyć dla rzeszy ludzi, budzić nieustanne zainteresowanie. Obaj są mocno bucowaci, ale Nienacki ma przy tym kupę wdzięku i jakiejś takiej "skromności", jest niesamowicie pracowity.
Odtworzenie atmosfery po powstaniu Skiroławek. Zacytowane polemiki i odpowiedzi Nienackiego, stosunek do książki Kościoła i partii. To oczywiście nie jest odkrywcze, ale laik docenia zebranie tego do kupy i zestawienie w jednym miejscu. I tu nie zgadzam się z Kustoszem. W biografii nie oczekuję recenzji biografa na temat dzieł, nie interesuje mnie ona. Podoba mi się przedstawiony odbiór w czasach powstania dzieła. Ale wg mnie Molenda akurat Raz w roku przeczytał i się zachwycił. Trzy rozdziały poświecił pośrednio tej książce. Za to wydaje mi się, że z Samochodzikami zapoznał się tylko przez streszczenia i omówienia. Są tam błędy merytoryczne i koszmarne uproszczenia.
Z negatywów. Odautorskie kolokwialne komentarze i żarty. Strasznie to zgrzyta.
Co do sensacji obyczajowych, zgadzam się, że pan Molenda pracy domowej nie odrobił. Jego "mięsiste" skandale są już tak przeżute, tyle razy publikowane, omawiane czy nawet podawane, że aż mnie to zaskoczyło. Pan Molenda chciał narobić szumu nie przemaczając się, idąc na totalną łatwiznę odgrzewając bardzo stare już kotlety... a zwykła rozmowa z przypadkowym sąsiadem od razu daje tyle smacznych kęsków 😉 Tam naprawdę było o czym pisać 🙂
Podobnie z tą współpracą z minionym systemem. Oczekiwałam nie wiadomo czego, a tutaj główny ciężar oskarżenia wziął na siebie autor, mizernie dokumentując to źródłami. Oczywiście ciekawe jest przytoczenie sporu Nienacki- lokalna milicja, ale bardziej daje to ogólny obraz jakim człowiekiem był Nienacki, a nie jego tego "współpracy". Zgadzam się, że rozdział o "Eremicie" to totalna wydmuszka.
Dobry, choć zbyt intymny, jest fragment na temat Alicji. Choć, ponieważ chodzi o żyjącego człowieka chyba zbyt okrutny.
Podsumowując, Molendę dobrze się czyta, ale Molenda Nienackim nie jest i nie lubi się przepracowywać. woli tanią sensację niż żmudne przedzieranie się przez papiery. Mnie niemiło zaskoczyło zdanie, że nie chciało mi się jechać do Krakowa, żeby (prawdopodobnie) ostatecznie wyjaśnić kwestę matury Nienackiego. Zamiast tego napisał kilkanaście stron dywagacji na ten temat...
I często mam wrażenie, że ta książka to wstęp do samodzielnych poszukiwań i wyciągania wniosków. Ale po przeczytaniu książki postać Nienackiego odbieram jakoś tak bardziej realnie, wydaje mi się, że Molendzie udało się go uchwycić jako człowieka z krwi i kości...
Mamy gdzieś dostęp do tych Pamiętników Nienackiego z lat 50tych? Bo to był jeden z ciekawszych fragmentów Molendy.
Obaj są mocno bucowaci, ale Nienacki ma przy tym kupę wdzięku i jakiejś takiej "skromności", jest niesamowicie pracowity.
No bez przesady z pracowitością Nienackiego, gdzie mu do pana Molendy, który wydając tom tej biografii zaliczył pięćdziesiątą publikację książkową i już zdążył wydać coś nowego 😀
Mamy. Tzn. ty raczej bardziej (łatwiej), niż ja, bo w stolicy mieszkasz 😀
Kronika : dwutygodnik społeczno-kulturalny. - Biblioteka Narodowa (Polska) (bn.org.pl)
Mam wrażenie, że napisałaś mniej więcej to samo co Kustosz, tylko jemu pewne elementy przeszkadzają, a Tobie nie 😁
Poznając Wasze wrażenia z lektury, dochodzę do wniosku, że skala odkryć i sensacji odpowiada jednemu z portali internetowych, na którym co i rusz wyważają dawno otwarte drzwi.
Zrób fotę.
Zgodnie z zaleceniami - byłem, przeczytałem, sfotografowałem.
Nie myślałem, że można pisać recenzję w ten sposób.
Trzy czwarte tekstu to przybliżenie sylwetki i życiorysu Zbigniewa Nienackiego będące streszczeniem z Molendy za pomocą cytatów z Molendy. O samej książce, a dokładniej warsztacie autorskim biografa jest w czwartej kolumnie. Autor recenzji (?) gani autora za nieprzetrawiony cytatyzm obficie cytując wyimki z biografii, które potwierdzają jego zarzuty. Wszystko co oryginalne jest w dwóch akapitach, ale rozumiem, że tyle autor redakcji wysłać nie mógł, bo by kasy za tak krótką recenzję nie dostał.
Mam wrażenie, że napisałaś mniej więcej to samo co Kustosz, tylko jemu pewne elementy przeszkadzają, a Tobie nie 😁
Tak, zdecydowanie zgadzam się z kustoszową recenzją 🙂 i z Twoim podsumowaniem! Mnie się świetnie czytało wywiady Nienackiego oraz inne cytowane pisma 🙂 Dlatego uważam, że warto po to dzieło sięgnąć- jest tam sporo Nienackiego o Nienackim 😉
Poznając Wasze wrażenia z lektury, dochodzę do wniosku, że skala odkryć i sensacji odpowiada jednemu z portali internetowych, na którym co i rusz wyważają dawno otwarte drzwi.
Tak, a wręcz autor łagodzi pewne "skandale", nie umiejąc ich odpowiednio zaakcentować twardymi dowodami 😉
Ale wg siebie jest odkrywcą, bo przecież niedojrzali czytelnicy Samochodzików nic po za cyklem nie czytają, a do Nienackiego się modlą uważając go za chodzący ideał 🙂
samej książce, a dokładniej warsztacie autorskim biografa jest w czwartej kolumnie. Autor recenzji (?) gani autora za nieprzetrawiony cytatyzm obficie cytując wyimki z biografii, które potwierdzają jego zarzuty. Wszystko co oryginalne jest w dwóch akapitach, ale rozumiem, że tyle autor redakcji wysłać nie mógł, bo by kasy za tak krótką recenzję nie dostał.
Ale ogólnie w recenzji zarzucił dokładnie to co Kustosz dodając to, co mnie również zdegustowało, czyli odpuszczenie sobie podróży do Krakowa 🙂
Mamy. Tzn. ty raczej bardziej (łatwiej), niż ja, bo w stolicy mieszkasz 😀
Dziękuję 🙂