To jest nasz pierwszy kawałek,
Normalnie padłam 😀
To zupełnie inna bajka, my mieliśmy zwyczajne, "ogniskowe" granie.
To mniej więcej wyglądało tak
Twtter is a day by day war
To mniej więcej wyglądało tak
Mocno punkowe treści widzę:)
Mocno punkowe treści widzę:)
O jeszcze taki kawałek
Twtter is a day by day war
O jeszcze taki kawałek
Ostro! Świetny tekst:) I fajna przeróbka piosenki turystycznej.
Jakbym cofnęła się mocno w czasie do bardzo młodzieńczych lat. Świetne.
W przypadku polskich były dwa źródła - sklep Tonpressu w wieżowcu za Domami Centrum
Ten Tonpress zaliczałem przynajmniej raz w tygodniu, a raz - gdy stałem w mega kolejce - po pierwszy singiel Republiki (Kombinat / Gadające głowy), podeszło kilku bohaterskich Irokezów i wyszarpało mi piątaka, czyli sporą część oszczędności. Widocznie nie spodobała im się moja długa grzywka, taka po samą brodę 🙂
Panczurów słuchaliśmy i słuchamy do tej pory, a jakże! Ale bliższe sercu były elektroniczne i nowofalowe klimaty, takie od Depeszów, Ultravoxu i Sisters of Mercy po wszystkie ze stajni 4AD (Xymoxy, Bauhausy itd). Okazało się, że jeden z paczki jest w miarę muzykalny, zakupił nawet domowej roboty syntezator i automat perkusyjny, no i powstało studio nagraniowe: pokój w bloku "trzy na półtora metra", w nim wersalka, na której wszyscy musieli się pomieścić i stolik z tym kosmicznym sprzętem, obitym drewnem. Do tego szpulowy Grundig ZK-140T (cztery ścieżki dawały wspaniałe możliwości) no i się zaczęło. Nazwaliśmy się Beer Boys. Bo do licha, jak się mieliśmy nazwać? Choć inne trunki też bywały. Babcia kumpla donosiła nam kanapki: chleb z serem i cebulą, czasem trafiła się podwawelska. A my tworzyliśmy. Na przykład takie...
A my tworzyliśmy. Na przykład takie...
O panie, to już wyższa pólka niż nasze piwniczne granie. Choć musisz przyznać, że "granie w piwnicy" lepiej brzmi 🙂
Twtter is a day by day war
wyższa pólka
hehe, wyższa - bo siedzieliśmy na pierwszym piętrze 🙂 a do piwnicy było ganiane, a i owszem. Zwłaszcza jak odkryliśmy świeże, porzeczkowe, takie lekko musujące.
Okazało się, że jeden z paczki jest w miarę muzykalny, zakupił nawet domowej roboty syntezator i automat perkusyjny, no i powstało studio nagraniowe: pokój w bloku "trzy na półtora metra", w nim wersalka, na której wszyscy musieli się pomieścić i stolik z tym kosmicznym sprzętem, obitym drewnem.
To całkiem dobre jest. Zwłaszcza ten pierwszy numer, taki elektroniczny underground to był wtedy oryginalny projekt. Brzmi trochę jak dużo późniejsze Cool Kids of Death, gdyby tu jeszcze dodać charakterystyczną linię basu. Drugi kawałek zajeżdża mi Kapitanem Nemo albo czymś w ten deseń:)
To całkiem dobre jest. Zwłaszcza ten pierwszy numer, taki elektroniczny underground to był wtedy oryginalny projekt. Brzmi trochę jak dużo późniejsze Cool Kids of Death, gdyby tu jeszcze dodać charakterystyczną linię basu. Drugi kawałek zajeżdża mi Kapitanem Nemo albo czymś w ten deseń:)
Łącznie powstało 10 kawałków, a potem... potem wybrzmiał ostatni dzwonek i ktoś nam powiedział: ej, teraz jesteście już dorośli! Serio? To jakiś żart chyba? Bardzo kiepski żart. Gdybyśmy byli wtedy sprytni i poszli w szmirę i mamonę, moglibyśmy być gwiazdami disco-polo. A tak rozeszło się po kościach. A to jakieś egzaminy, a to panowie w białych hełmach zastukali...
Tak, oczywiście, że chcieliśmy mieć bas, gitarę i w ogóle i wogle. Wszystko. Chcieliśmy mieć cały świat. A mieliśmy tylko marzenia. Tylko i aż. Dzięki nim jesteśmy, gdzie jesteśmy.
Chcieliśmy mieć cały świat. A mieliśmy tylko marzenia. Tylko i aż. Dzięki nim jesteśmy, gdzie jesteśmy.
Ale przecież nie żałujemy tych marzeń i szaleństw z młodości. Czym by było życie bez marzeń, prawda?
Ja mam wrażenie, że teraz wśród młodzieży jest mniej spontanu i znacząco więcej przyziemnych marzeń, typu "telewizor meble i mały fiat".
Twtter is a day by day war
Ale przecież nie żałujemy tych marzeń i szaleństw z młodości. Czym by było życie bez marzeń, prawda?
Było zaje...fajnie! Niczego nie żałujemy i tak po trochu to nawet nadal tam jesteśmy. A może bardziej niż po trochu? Nawet jeszcze bardziej tam niż tu? Dzisiejsi młodzi niech się po swojemu kopią z życiem. Powodzenia. Całkiem insza inszość. Dłuższy temat i można go rozpatrywać psychologicznie, socjologicznie, albo kabaretowo.
Było zaje...fajnie! Niczego nie żałujemy
Ja tam tego i owego żałuję:)
Było zaje...fajnie! Niczego nie żałujemy
Ja tam tego i owego żałuję:)
Ale wiesz, lepiej zrobić i żałować, niż żałować, że się nie zrobiło 🙂
Choć pewnie kilka rzeczy bym zmienił.
Twtter is a day by day war
Ale wiesz, lepiej zrobić i żałować, niż żałować, że się nie zrobiło
I ja właśnie żałuję tego czego nie zrobiłem, albo zrobiłem z mało:)
No to na koniec wrzucę jeszcze coś weselszego, a jakby ktoś chciał jeszcze zmontować kapelę, to zadzwońcie.
"Zadzwonimy, zadzwonimy"
No to na koniec wrzucę jeszcze coś weselszego,
No niezłe te kawałki masz 👍
Twtter is a day by day war
Ja żałuję, że więcej energii i entuzjazmu nie zainwestowaliśmy w muzykę. Po maturze całe nasze granie się rozsypało. Wróciliśmy co prawda do tego na chwilę w 2000, rok później nagraliśmy nawet płytę ale mam wielki niedosyt. Muszę kiedyś wrzucić na YT ten materiał. Póki co, jeden kawałek. Utwór z epoki, ale nagrany w studiu, już w 2001 roku.