Wczoraj zaczęłam czytać "Trzech towarzyszy" Remarque'a i trafiłam na takie coś:
O proszę, to bardziej pasuje do inspiracji niż do serca wehikułu 🙂
Twtter is a day by day war
Jak myślicie, czy Nienacki czytał Remarque'a?
Najstarsze polskie wydanie powieści "Trzej towarzysze" znalazłem z 1968 roku, co wykluczałoby inspirację, bo Nienacki nie czytał chyba w językach obcych. Ale może były wcześniejsze wydania tylko ja takiej informacji nie znalazłem.
Remarque'a na pewno znał, bo trudno mi sobie wyobrazić żeby nie czytał "Łuku triumfalnego" albo "Na zachodzie bez zmian".
Najstarsze polskie wydanie powieści "Trzej towarzysze" znalazłem z 1968 roku, co wykluczałoby inspirację, bo Nienacki nie czytał chyba w językach obcych. Ale może były wcześniejsze wydania tylko ja takiej informacji nie znalazłem.
Ktoś mógł mu opowiedzieć, mógł czytać felieton lub opracowanie, pracę magisterską etc. rzecz całkowicie niesprawdzalna.
Twtter is a day by day war
To znacząco zwiększa zwiększa prawdopodobieństwo inspiracji. Pierwsze wydanie "Wyspy" to rok 1964, czyli pisana pewnie rok wcześniej, akurat żeby mieć w miarę na świeżo powieść wydaną w 1959.
To znacząco zwiększa zwiększa prawdopodobieństwo inspiracji.
Może i zwiększa, ale pomysł samochodu, który z zewnątrz wygląda pokracznie a pod maską znajduje się silnik o niesamowitej mocy nie jest taki znowu niezwykły i równie dobrze Nienacki mógł wpaść na to sam bez żadnej inspiracji (stosując się do powiedzenia, że nie ocenia się książki po okładce).
W domu obiad smakuje najlepiej i jest najtańszy.
Zbigniew Nienacki "Raz w roku w Skiroławkach"
Może i zwiększa, ale pomysł samochodu, który z zewnątrz wygląda pokracznie a pod maską znajduje się silnik o niesamowitej mocy nie jest taki znowu niezwykły i równie dobrze Nienacki mógł wpaść na to sam bez żadnej inspiracji (stosując się do powiedzenia, że nie ocenia się książki po okładce).
Oczywiście, ale jednak to zdanie...
"Któż mógł podejrzewać, że w tej śmiesznej obudowie bije wspaniałe serce wyścigowego silnika!"
...jest jak żywcem wyjęte z któregoś samochodzika.
Może i zwiększa, ale pomysł samochodu, który z zewnątrz wygląda pokracznie a pod maską znajduje się silnik o niesamowitej mocy nie jest taki znowu niezwykły i równie dobrze Nienacki mógł wpaść na to sam bez żadnej inspiracji (stosując się do powiedzenia, że nie ocenia się książki po okładce).
Oczywiście, ale jednak to zdanie...
"Któż mógł podejrzewać, że w tej śmiesznej obudowie bije wspaniałe serce wyścigowego silnika!"
...jest jak żywcem wyjęte z któregoś samochodzika.
Otóż to!
Też zwróciłam na to uwagę 🙂
Wehikuł 3.0. Co powiecie?
https://twitter.com/jambokoribu/status/1603027755611873280?s=46&t=v8zPwXLh2ySxyJaLLolp9w
Fajne 🙂
„Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna”
Fajne, bo wreszcie coś co się z czółnem kojarzy.
Ten rysunkowy ma sylwetkę Wartburga 313 Sport, który w naszej szerokości geograficznej teoretycznie mógł występować częściej niż Ferrari, ale pozory mylą. Jednak był rzadkością, zarezerwowaną raczej dla top agentów Stasi.
Ten drugi ma zaś kuper z klasycznego Wartburga 353, natomiast całość prezentuje się fantastycznie - zwłaszcza, że ktoś zadał sobie trudu i - od pomysłu do przemysłu - śladem Wuja Gromiłło, stworzył pięknego żelaźniaka.
Ten drugi ma zaś kuper z klasycznego Wartburga 353, natomiast całość prezentuje się fantastycznie - zwłaszcza, że ktoś zadał sobie trudu i - od pomysłu do przemysłu - śladem Wuja Gromiłło, stworzył pięknego żelaźniaka.
Też mi się bardzo podoba, ale to chyba model kartonowy a nie żelaźniak:)
ale to chyba model kartonowy a nie żelaźniak:)
Trochę się tych modeli kiedyś narobiłem, więc mam podstawy sądzić, że to nie jest jednak karton, tylko coś poważniejszego 🙂
Owszem, daszek brezentowo-foliowy, ale taki być musi. Zwróć uwagę na koła: resorak jak nic!
A lampeczki, zderzaki: klasa!
Trochę się tych modeli kiedyś narobiłem, więc mam podstawy sądzić, że to nie jest jednak karton, tylko coś poważniejszego
Spróbuje więc może podpytać autora.
Fajne, bo wreszcie coś co się z czółnem kojarzy.
Otóż to 🙂 Też mi się podoba, jest taki jak powinien być. Tu i ówdzie bym coś przerobiła ale dyskretnie.
Te wizualizacje przypomniały mi o pewnym pytaniu, które mnie czasem dręczyło podczas lektury. Mianowicie wehikuł ma być nie tylko pokraczny, co trudno zmienić. Ale dlaczego opisywany jest też jako czółno "odrapane" albo "zielonkawożółte, z zaciekami brązowymi i granatowymi"? Dlaczego Tomasz go nie przemalował? Nie zadbał trochę o karoserię? Co innego dziwaczny samochód w dobrym stanie, a co innego taki, który wygląda na zniszczony i zdezelowany...
@maruta Odpowiedź jest prosta: aby pomalować samochód trzeba go rozebrać na części (by wypiaskować a potem zmieścić poszczególne elementy do kabiny lakierniczej). Jeśli coś było pospawane na fest i nikt oprócz Wuja nie wiedział jak się zabrać do rozłożenia/złożenia - to niestety...
Sprayów do malowania wtedy nie było, a malowanie pędzelkiem? Hmmmm....