Mimo, że „Uroczysko” czytałem ostatnio w tej gorszej wersji („Święty relikwiarz”), zostałem zauroczony tak samo jak przed laty. To nie jest książka dla wszystkich fanów Pana Samochodzika. To nie jest powieść dla dzieci, zdecydowanie bardziej dla dorosłych nawet niż dla młodzieży. Jeśli ktoś będzie szukał w niej wartkiej akcji książka go rozczaruje. „Uroczysko” jest senne i leniwe jak upalne lipcowe popołudnie, poetyckie jak jesienno złota barwa włosów Babiego Lata, magiczne jak bajania o wyczynach diabła Kuwasy. I choć nie brakuje tu fascynującej zagadki historycznej tej książki nie można chłonąć w pośpiechu, w chwilach ukradzionych innym czynnościom dnia. Na nią trzeba mieć czas, żeby zmniejszyć tempo, uspokoić duszę, zaczerpnąć z niej pełną garść i smakować powoli.
„Uroczysko” odkrycie ponownie, trzyma się dobrze. Dawno, dawno temu z wypiekami na twarzy chłonąłem je w słynnym wydaniu w twardej oprawie z diabłem Kuwasą na okładce. Niestety egzemplarz ten zagubił się gdzieś na jednym z życiowych zakrętów. Nie wiem czy zmiany, które jak czytam, zostały dokonane w późniejszych wydaniach mają wpływ na sposób w jaki dziś odbieram tę książkę. Chyba w tamtej edycji nie było tego dziecinnego szablonu z podziałem rozdziałów na podpunkty, tak charakterystycznego dla samochodzików. Wtłoczenie na siłę tej powieści w ramy serii czyni jej krzywdę. Jest zabiegiem sztucznym i nie uczciwym. To zupełnie inaczej napisana książka, z zupełnie inaczej zbudowaną postacią głównego bohatera, przeznaczona dla innego, dojrzalszego czytelnika. Tomasz dziennikarz to znacznie bardziej skomplikowana psychologicznie postać niż późniejszy Pan Samochodzik. Trochę denerwujący, trochę histeryczny wrażliwiec, nie da się go lubić bez zastrzeżeń. Zupełnie inaczej też zbudowane są relacje z kobietami. Są bogatsze, ciekawsze, znacznie bardziej naturalne. „Uroczysko” jest też z pewnością nieco archaiczne w konstrukcji, języku, nastroju. Ale ja tą archaiczność uwielbiam.
To nie jest powieść dla dzieci, zdecydowanie bardziej dla dorosłych nawet niż dla młodzieży.
I to chyba był główny powód, że po lekturze tej powieści w pierwszej czy drugiej klasie ogólniaka i nieudanej próbie przebrnięcia przez "Raz w roku w Skiroławkach" (podszedłem w niekorzystnym momencie, bo byłem bardziej w fazie wyjazdów na nocne czuwania młodzieży do Gietrzwałdu, niż czytania o seksie) odstawiłem na dłuższy czas powieści Nienackiego.
Teraz Uroczysko (w tej gorszej, relikwiarzowej wersji) czytało mi się całkiem dobrze. Bez takich zachwytów jak u Kustosza, ale ze sporą przyjemnością.
Teraz Uroczysko (w tej gorszej, relikwiarzowej wersji) czytało mi się całkiem dobrze. Bez takich zachwytów jak u Kustosza, ale ze sporą przyjemnością.
Ta książka zestarzała się stosunkowo mało. Praktycznie nie jest skalana "kolorytem" epoki, w której powstała. Taka np. "Zatoka żarłocznego szczupaka" Paukszty z tego samego 1957 roku tak jest upaprana socrealką, że ja tego czytać nie mogę.
(...) nieudanej próbie przebrnięcia przez "Raz w roku w Skiroławkach"
Hebius, najwyższy czas ponowić próbę. Koniecznie. I nie jest to książka o seksie:) Zresztą będę o tym pisał w odpowiednim wątku.
Na pewno ponowie. Ale na razie mam w planach lekturę "Sumienia". Już nawet kupiłem tomik na Allegro.
Świetnie się składa, że akurat teraz bierzesz się za prozę Nienackiego dla dorosłych. Będzie z kim pogadać. W starym miejscu akurat ta część jego twórczości nie cieszyła się przesadnym powodzeniem.
W odpowiednim wątku wrzuciłem swoją opinię na temat "Sumienia". Warto oczywiście tę książkę przeczytać, ale nie jest to moja ulubiona pozycja tego autora.
Na temat "Sumienia" też chętnie wezmę udział w dyskusji.
No to mam motywację, żeby ze stosiku kolejkujących lektur wybrać jutro tomik Nienackiego.
Ja już nawet dwie pierwsze strony przeczytałam 😎
Czytajcie. Potem zrobimy konkurs 🙂
A można tutaj ikonki dodawać?
A można tutaj ikonki dodawać?
Myslę, że jak ogarniemy podstawową wersję, tak jak napisał Kustosz, to będzie można dalej pokombinować.
Kustoszu, mam to wydanie w sztywnej oprawie z Kuwasą.
Są zajawki na początku rozdziału o tym, co się będzie w danym rozdziale działo.
Miałam właśnie zacząć czytać kanon od "Wyspy złoczyńców" po kolei.
Ale Kustosz zachęcił mnie do przeczytania "Uroczyska".
Zatem zaczynam od niego.
Kustoszu, mam to wydanie w sztywnej oprawie z Kuwasą.
Są zajawki na początku rozdziału o tym, co się będzie w danym rozdziale działo.
Patrz, zupełnie tego nie pamiętałem.
Ale Kustosz zachęcił mnie do przeczytania "Uroczyska".
Fajnie. Ciekawe jak wrażenia po przerwie. A kanonu to już mi się w ogóle nie chce czytać:)
Kustoszu, mam to wydanie w sztywnej oprawie z Kuwasą.
Są zajawki na początku rozdziału o tym, co się będzie w danym rozdziale działo.
Patrz, zupełnie tego nie pamiętałem.
Dodam, że ja te zajawki bardzo lubię.
Wprowadzają fajny klimat.
No to odwrotnie niż ja. Zawsze wkurzały mnie te streszczenia w punktach w samochodzikach:)
wkurzały mnie te streszczenia w punktach w samochodzikach:)
Bo Ty to w ogóle dziwny jesteś 😉
No to odwrotnie niż ja. Zawsze wkurzały mnie te streszczenia w punktach w samochodzikach:)
Poważnie?
Ale nie przechodzą Cię ciarki zwiastujące przygodę, jak czytasz:
"Podróż na Uroczysko. Niespodziewana burza. Pierwsza wzmianka o diable Kuwasie. Tajmnicze światełko. W prawo, czy w lewo? Wskazówki dziada-zielarza. Skarby w kurhanie. Złośliwość diabła Kuwasy".
No właśnie ja też tego nie lubię. Pomijam. Nie czytam.
Kwestia formalna - czy Uroczysko nie powinno być w książkach dla dorosłych?